Dzięki!!
Uparta jestem, a cierpliwości się uczę ( dałabym sobie już 3+

), a poza tym zależy mi na ludziach( szczególnie tych, ktorych niegdyś dobrze znałam).
Jeśli nie będą chcieli gadać lub wpadną w emocje( tak było na Spichlerzu, z którego mnie wyrzucono), dam sobie spokój.
Ps. Co mnie przekonało ostatecznie, to nie wiem, bo to fatycznie był proces, najdłużej bronilam fortecy "uzdrowienie zawsze i na pstryk", bo strasznie się bałam choróbsk i dawało mi to fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Pierwszym momentem, w którym zaczęłam zadawać pytania było dostrzeżenie nieścisłości co do Biblii- przeczytałam coś "ze zrozumieniem" i nijak to się nie zgadzało z tym, co mi głoszono. Wtedy powiedziałam sobie: ktoś tu kłamie... i postanowiłam dowiedzieć się, kto. No i...tak tosię zaczęło. Od obnażania kłamstw.