szelka napisał(a):
Ważne za to jest dla mnie, że czyjaś modlitwa została wysłuchana. Ew Jana 9,31 mówi, że Bóg wysłuchuje tylko tych, którzy do niego należą...
Powtórzę: a jak się modlił Korneliusz? Iloma błędami "teologicznymi" obciążona byla ta modlitwa?
Obawiam się Szelko, że wysłuchana modlitwa to nie warunek określający tych, którzy boją się Pana i są Jego...
Przykład:
Modlę się o nowy, duży dom dla siebie, mając jednocześnie ze 100 argumentów (nawet tych "chrześcijańskich") przemawiających za tym, że go potrzebuję. Nie zastanawiam się, czy Bożą wolą jest, żebym ten dom miał i może się zdarzyć tak, że dostanę o co się modliłem, ale czy od Boga..? Jeśli tak będzie utwierdzi mnie to tylko w moich błędnych przekonaniach, że Boga można prosić o cokolwiek, gotów jestem jeszcze uwierzyć w to, że darzy mnie wyjątkowymi względami. Czy przybliży mnie to do Niego?
Moi drodzy,
szelka, to, że ktoś ma entuzjazm, że wychodzi na ulicę, że jest pozornie "gorący" o niczym nie świadczy, bo każdy z tych młodych ludzi w obliczu Prawdy mógłby się odwrócić na pięcie i wrócić do marszów modlitewnych, albo innej formy aktywności. Brak tu polowania na czarownice, tylko stwierdzenie, że jeśli ktoś modli się niewłaściwie albo wbrew Bożej woli, Bóg go nie wysłucha (albo i wysłucha, wszak pełen łaski jest nasz Bóg), a wysłuchane modlitwy nie stanowią o naszej przynależności do Jezusa i o tym, czy idziemy właściwa drogą!
Idźmy "w tym kierunku" szelka, oby jak najwięcej ludzi tak szło, ale z (być może) zwykłego happeningu nie róbmy dzieła Bożego, a z jego uczestników ludzi blizszych Bogu niż inni wokół...
Pozdrawiam.
