Chciałem się z wami podzielić paroma moimi przemyśleniami w tym temacie. W sumie zwlekałem z tym, ale wiem, że temat ten nie jest zbyt lubiany i popularny wśród wierzących z wielu powodów różnych. To czym się podzielę jest próbą podsumowania wielu przemyśleń, które miałem na przełomie ostatniego roku.
Osobiście nie chciałbym tylko aby postrzegano mnie jako kogoś, kto "zachłysnął" się różnymi naukami o wypędzaniu demonów z ludzi wierzących. Temat starałem się w miarę możliwości badać sam, posiadam też pewnego rodzaju poznanie na temat fałszywych nauk i nauczycieli, którzy pojawiali się w ostatnim czasie, dlatego starałem i nadal staram się być ostrożnym w wielu kwestiach chrześcijańskiego życia.
Do głębszego badania mego życia duchowego skłoniło mnie kilka rzeczy: pewne grzechy, które ewidentnie wiązały mnie od wczesnego dzieciństwa, a które pozostały jakby nieruszone nawet po moim nawróceniu, chrzcie wodnym, chrzcie Duchem Świętym; pewne rzeczy dziejące się w mojej psychice/umyśle, nad którymi zarówno jako człowiek niewierzący, jak i nawróconym, miałem znikome panowanie. Nie chodzi tu tylko o grzechy nieczystości seksualnej jak pewnie wiele osób myśli, ale także o rzeczy zupełnie inne, których nie chcę wymieniać.
Osobiście muszę przyznać, że czasami przez to wszystko wpadałem w tak głębokie doły i depresje, że tylko dzięki ponadnaturalnemu działaniu Boga w moim życiu, nie odpadłem od wiary, mimo że wcale nie chciałem jej porzucać, wcale nie chciałem trwać w grzechu itp. Po moim nawróceniu chciałem żyć w prawdziwej czystości, w prawdziwej wolności o której czytam w Piśmie. W sumie to moim problemom "zawdzięczam" bardzo wiele, ponieważ bez nich nigdy nie szukałbym i nie zrozumiał wielu prawd Biblijnych. Jednak... mimo właściwego jak sądzę poznania w wielu kwestiach, nigdy nie uzyskałem wolności w kwestiach, które najbardziej dotykają mego życia.
Pierwsze fakty na które zwróciłem uwagę, to to, że nie tylko zwodniczy i fałszywi wierzący nauczali na temat uwalniania Dzieci Bożych z duchowego wpływu w ich życiu (żeby to było jasno powiedziane, chodzi mi o wpływ z wewnątrz ich osoby, bo wszyscy myślę zgodzimy się o powszechności ataków z zewnątrz). Do braci i sióstr nauczających o duchowym związaniu wierzących należeli między innymi Andrew Murray, Jessie Penn Lewis, Watchman Nee. Wiem, że być może osoba i nauczanie Watchmana mogą być kontrowersyjne, ja także staram się podchodzić do niego z rezerwą. Jednak chciałbym tu wspomnieć o jednej rzeczy. Bardzo bliska mi osoba, miała okazję bezpośrednio spotkać się z bratem Yunem, bohaterem książki "Człowiek z Nieba", oraz z jego synem Izaakiem. Korzystając z tego, poprosiłem tą osobę, aby zapytała braci, jak oni traktują nauczanie Watchmana, który tak jak oni był Chińczykiem. Brat Izaak podsumował to zwięźle i krótko - w Chinach Watchman jest uważany za jednego z ojców i założycieli tamtejszego Kościoła, w którym dzisiaj Duch Święty działa z prawdziwą mocą, jego nauczanie było i nadal jest bardzo cenne i budujące dla tamtych społeczności.
Piszę to nie w celu "reklamowania" czyichś nauk. Dla mnie świadectwo tych ludzi jest dowodem na to, że służba Watchmana przyniosła dobry owoc, dlatego osobiście nie chcę z góry ignorować jego nauk dotyczących życia duchowego. Ktoś może powiedzieć, że to Biblia ma być naszym punktem odniesienia, a nie dana osoba, jej przeżycia czy służba. Zgadzam się z tym w 100%, ale w kwestii związań duchowych ludzi wierzących, pojawia się pewien problem: otóż Biblia w 100% ani nie podtrzymuje tezy, jakby wierzący nie mogli być opętani, ani w 100% jej nie neguje. Po prostu w Słowie Bożym nie można znaleźć jednoznacznej odpowiedzi na to, czy wierzący może być związany duchowo od wewnątrz, czy nie. I tutaj pojawia się problem - co powiedzieć ludziom, którzy doświadczają naprawdę dziwnych i niepokojących rzeczy w swoim życiu? Czy mamy przyjąć "safety option" i powtarzać, że nie są oni nawróceni i wiele innych miękkich odpowiedzi, jakie już padały w tym temacie na tym forum?
Podam przykład z życia: wierzący brat, jest gorliwy dla Pana, trzyma się Jego drogi, normalnego nauczania, głosi Ewangelię niewierzącym. Pewnego dnia, będąc w swoim mieszkaniu, dostaje "ni z gruszki ni z pietruszki" wylewu do mózgu, traci całkowicie panowanie nad sobą, i budzi się w szpitalu, a bliscy mówią mu, że wyskoczył przez okno z 4 piętra...
To jest prawdziwa historia i teraz pytanie - CO powiesz takiemu bratu? Że Bóg go chciał czegoś nauczyć? Że choroby się zdarzają? Jak po takim przeżyciu wyjaśnisz mu, że Bóg go chroni i ma pieczę nad jego życiem? A może zgodnie stwierdzimy że jest nienawrócony, albo że to z powodu grzechu?? Może ktoś rzeczywiście zacznie widzieć w tym działanie nieprzyjaciela, ale przecież w Biblii nic o tym nie ma, jesteśmy świątynią Ducha, zły nie może nas tknąć itp. itd. WIĘC CO ??????
Powiem wam, że osobiście znam niejedną, może nie aż tak drastyczną, ale podobną historię u ludzi wierzących, mających problemy z przekleństwami na Ducha Świętego, które biorą się znikąd i jakoś nie chcą wyjść z głowy, myślami pożądliwymi, nieprzebaczeniem, chaosem w umyśle, niemożliwym do opanowania w trakcie modlitwy, czytania Słowa itd.
Ja osobiście pragnę jednej rzeczy, a mianowicie odpowiedzi na pytanie - jeśli duch nieczysty mieszkający w wierzącym człowieku nie stoi za wieloma rzeczami, których ja osobiście i wiele innych osób byłem/jestem świadkiem, to CO? Niech ktoś mądry, duchowo doświadczony da odpowiedź - CO JEST POWODEM TAKICH RZECZY??
Wracając do nauczycieli, to jak już wspomniałem, nie tylko "zwodziciele" poruszali się w tych tematach. Mogę podać pewien przykład z naszego zboru, do którego od czasu do czasu przyjeżdżają goście zza wschodniej granicy, nie związani z żadnymi hiper-ultra-charyzma zborami, ale raczej ze średnimi, bardziej podchodzącymi pod prostaczków. Pewien brat, ma on na nazwisko Kurkajew, opowiadał czasami o przypadkach ludzi wierzących żyjących pod duchowymi przekleństwami, oraz o tym jak Ci ludzi byli wyswobadzani, po czym dopiero zaczynali prawdziwie wydawać Owoce Ducha w swym życiu (co nie znaczy że wcześniej nie robili żadnych postępów). Wcześniej po prostu nie byli w stanie tego robić, mimo że chcieli i szukali uświęcenia. Podobne przykłady słyszałem będąc na Ukrainie. Także mitem jest stwierdzanie, że tylko zwodniczy nauczyciele wygłaszają takie nauki. Moim zdaniem szatanowi bardzo skutecznie udało się zrazić szczerze szukających Boga ludzi, do duchowych faktów, które rzeczywiście mogą przynieść im wolność. Za przykład mogę podać samego siebie - nie długi czas po nawróceniu miałem okazję spotkać się z Ewangelią prosperity, ale z zupełnie drugiej strony, otóż poznałem ludzi wierzących, którzy już na początku mej drogi za Panem przestrzegali mnie przed tym wszystkim - i słusznie i dziękuję im za to. Słuchałem też wiele kazań na te i inne tematy, aby utwierdzić się w miarę zdrowej doktrynie.
Jak wielkim szokiem było dla czytanie kazań Smitha Wiggleswortha, który wszędzie głosił na temat wiary, przechodzenia doświadczeń przez wiarę, modlitwy z wiarą... Ja na początku patrzałem na niego jak na jednego z większych zwodzicieli - bo przecież ciągle pisze o wierze, tak jak ci z "ruchu wiary"... Bardzo dużo czasu zabrało mi wygrzebanie się z uczynkowego uświęcania właśnie przez to, że byłem totalnie zrażony do wszelkiej nauce o "wierze", o przyjmowaniu Bożych faktów przez wiarę itp. A szatan dzięki temu trzymał mnie w niewoli wielu grzechów przez bardzo długi czas, co w pewnym momencie mogło się skończyć dla mnie naprawdę tragicznie (konsekwencje ponoszę do dzisiaj).
Moim zdaniem szatanowi dzisiaj udało się tak samo zrazić wielu wierzących do innych prawd - dotyczących uwielbienia, cierpienia i błogosławieństwa w życiu, duchowych związań. Ale to są tylko moje wnioski.
Trochę rozwlekłem się w pisaniu, ale z osobistego doświadczenia widzę, że mimo iż Słowo Boże nie mówi o tym nigdzie (chociaż daje pewne przesłanki), uważam że człowiek wierzący może być duchowo związany od środka, przez ducha nieprzyjacielskiego. Biblia nigdzie temu nie przeczy, nigdzie też tego w 100% nie potwierdza.
Często pojawia się argument, że duch nieczysty i Duch Święty nie mogą przebywać w 1 osobie. A ja chcę zapytać - dlaczego nie? Czy są jakieś Biblijne podstawy do takiego twierdzenia, czy tylko argumenty - "nie umiem sobie wyobrazić, jak możliwe jest coś takiego".
Jer. 17:9
Podstępne jest serce, bardziej niż wszysko inne, i zepsute, któż może je poznać?
Jeremiasz pisze, że nasze serce jest zepsute bardziej niż wszystko inne, a jednak Duch Boży nie widzi przeszkody, żeby mieszkać w nas. I mimo, że Jeremiasz daje parę rozdziałów dalej obietnicę nowego serca i nowego ducha, to jednak do momentu, aż będziemy mieli uwielbione ciała, z nasze serce dalej będzie dążyło do grzechu.
Biblia nie podaje nam przykładu, aby Duch Boży mieszkał w człowieku razem z duchem nieczystym, ale są przykłady w Słowie, które pokazują, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby nieprzyjaciel przebywał razem z Bogiem:
Zach. 3:1
Potem ukazał mi Jozuego, arcykapłana, stojącego przed aniołem Pana i szatana stojącego po jego prawicy, aby go oskarżać.
1 Król. 22:19-22
19. On zaś rzekł: Słuchaj przeto słowa Pańskiego: Widziałem Pana siedzącego na swoim tronie, a cały zastęp niebieski stał przy nim, po Jego prawicy i po lewicy.
20. A Pan rzekł: Kto zwiedzie Achaba, aby wyruszył i poległ w Ramot Gileadzkim? I jeden mówił to, a drugi owo.
21. Wtedy wystąpił Duch i stanął przed Panem, i rzekł: Ja go zwiodę. A Pan rzekł do niego: W jaki sposób?
22. A on odpowiedział: Wyjdę i stanę się duchem kłamliwym w ustach wszystkich jego proroków. Wtedy On rzekł: Tak, ty go zwiedziesz, ty to potrafisz. Idź więc i uczyń tak!
Job. 1:6
6. Otóż zdarzyło się pewnego dnia, że przybyli synowie Boży, aby się stawić przed Panem, a wśród nich przybył też i szatan.
Te fragmenty pokazują nam, że nie jest tak, jak myśli wiele osób, iż sama obecność Ducha Świętego sprawia, że nieprzyjaciel znika i ucieka gdzie pieprz rośnie. Człowiek opętany przez legion demonów wcale nie zaczął uciekać od Jezusa, ale przyszedł i padł przed Nim. Gdyby Boża obecność działała "odpychająco" na demony, to musielibyśmy najpierw łapać każdego pętanego, trzymać, a dopiero potem modlić się o jego uwolnienie.
Moim zdaniem jest jeden fragment Słowa, który być może nie w 100%, ale dosyć mocno wskazuje, że człowiek narodzony na nowo, może mieć w sobie innego ducha:
2 Kor. 11:3-4
3. Obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się Chrystusowi.
4. Bo gdy przychodzi ktoś i zwiastuje innego Jezusa, którego myśmy nie zwiastowali, lub gdy przyjmujecie innego ducha, którego nie otrzymaliście, lub inną ewangelię, której nie przyjęliście, znosicie to z łatwością.
Można się spierać, że Paweł mówiąc "przyjmujecie", ma na myśli wpuszczanie kogoś z innym duchem do społeczności wierzących, jednak w Liście do Filipian, gdzie Paweł pisze o przyjęciu Epafrodyta przez wierzących, używa innego czasownika (prosdechomai) niż w tym fragmencie (lambano). Nie wiem czy sposób w jaki przepisałem te wyrazy z greki jest właściwy, ale Jezus w 20 rozdziale Ew. Jana, kiedy mówi uczniom "przyjmijcie Ducha Świętego", używa właśnie słówka lambano. Dlatego ja na tej podstawie uważam, że Paweł pisze konkretnie o przyjmowaniu innego ducha w swoje życie, a nie tylko w odniesieniu do społeczności wierzących.
Inny częsty argument:
1 Kor. 6:19
Albo czy nie wiecie, że ciało (soma!)wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie należycie też do siebie samych?
Jeśli mam przyjąć ten fragment dosłownie, to musiałbym uznać, że w całym moim ciele (soma) mieszka Duch Swięt - w moich palcach, włosach, nogach itp, dlatego nic więcej nie może mieć udziału w moim ciele. A to jest chyba za daleko idąca interpretacja, bo Duch Święty mieszka w naszym DUCHU, a nie w ciele. Paweł pisząc te słowa najprawdopodobniej nie odnosił się do świątyń pogańskich, ale do świątyni Jerozolimskiej. Czy wszystko w tej świątyni było ok? Nie, mimo iż do momentu ukrzyżowania Jezusa Bóg przebywał za zasłoną, to nie stanowiło to przeszkody handlarzom, przekupkom i zbójcom przebywać w jej wnętrzu, chociaż nie w miejscu świętym i najświętszym. Dla mnie osobiście świątynia jest także pewnym obrazem tego, jak może wyglądać duchowa rzeczywistość. Jak by jednak nie było, fragment o "świątyni Ducha" nie może być argumentem, że nic innego, poza Duchem Bożym, nie może w nas mieszkać, ponieważ jako Boże stworzenie "zbudowani" jesteśmy z ducha, duszy i ciała, a w obecnym czasie, Duch Boży mieszka w naszym duchu, a nie ciele.
Inny fragment:
1 Jan. 5:18
Wiemy, ze żaden z tych, którzy się z Boga narodzili, nie grzeszy, ale że Ten, który z Boga został zrodzony, strzeże go i zły nie może go tknąć.
W greckim języku ten fragment wygląda tak:
WE-HAVE-PERCIEVED that EVERY one-HAVING-been-generated OUT OF-THE God NOT IS-missing but THE one-BEING-generated OUT OF-THE God IS-KEEPING self AND THE wicked-one NOT IS-TOUCHING OF-him
Biblia Gdańska oddaje ten fragment najwierniej, i nie pozostawia więcej miejsca do dyskusji:
1 Jan. 5:18
18. Wiemy, iż wszelki, który się z Boga narodził, nie grzeszy; ale który się narodził z Boga, zachowuje samego siebie, a on złośnik nie dotyka się go.
Można dyskutować też na temat innych miejsc Pisma. Ja osobiście chciałem pokazać, że często cytowane fragmenty na które powołują się osoby zaprzeczające rzekomemu związaniu wierzących, nie są wystarczającymi argumentami, aby uznać, że taka sytuacja jest niemożliwa. Osobiście starałem się rzetelnie i naprawdę uczciwie podchodzić w tej kwestii do Słowa, i powtórzę jeszcze raz mój wniosek: na podstawie Biblii nie można ani zaprzeczyć, ani potwierdzić zjawiska opętania Dzieci Bożych przez duchy nieczyste/ Jednak także moim zdaniem, są pewne fragmenty, które mogą wskazywać iż jest to możliwe,np nie wymieniony przeze mnie przykład z Saulem, który wiele osób wg. mnie mylnie ignoruje tylko dlatego, że Saul nie był narodzony na nowo.
Ja jestem otwarty na dyskusję w tym temacie, nie uważam że poznałem jedyną prawdę w tej dziedzinie, i jeśli ktoś na podstawie Pisma jest w stanie pokazać mi, że sprawy mają się inaczej, to jestem naprawdę otwarty na rozmowy. Prosiłbym też o ewentualne wyjaśnienie tych częstych i bardzo dziwnych rzeczy, które dzieją się w życiu ludzi wierzących.
Pozdrawiam wszystkich, módlmy się bracia i siostry za siebie :)
_________________ Mat 6;33
|