www.ulicaprosta.net

W linku chodzi o tego gościa z flagami w żółtym (chyba) kubraczku, jak sądzę. Sam się zastanawiałem, jak bym zareagował jako osoba niewierząca i ogólnie "niedoinformowana". Otóż pierwsze moje skojarzenie było następujące: "Kiedy ten gość wyjmie piłeczki i zacznie nimi żonglować, ewentualnie czy będzie ział ogniem?"

No, fakt, trochę to się z cyrkiem kojarzy...

Manipulacja i sekciarstwo.


Dziwne bo ja czytałe nauczanie BH i oglądalem filmu na jego stronie i mnie odrzuca, zarówno, to co mówi i to co się dzieje na ekranie, a do tego dodać jeszcze to wciskanie jakiś bransoletek i figurek orła za jedyne ileś tam dolarów z sugerowaniem, że to jakiś talizman, po jego wykładzie Słowa. Pooglądajcie chociaż jedno do końca to zobaczycie co będzie wm chciał sprzedać na koniec.

Albo mowa o tym ze jak sie zdeklarujesz wysyłać "jedyne 30$ miesięcznie" to bedziesz błogosławiony, że im więcej dasz tym bardziej będzie Bóg ci błogosławił.

Zrobili z Boga przekupnego kogoś, kto od ilości mamony dodaje więcej błogosławieństwa. To chore, ja się dziwie, że tego oni nie widzą, ale ja wiem i mogę powiedzieć jedno, że to jest manipulacja i duch sekciarski, miesza w głowach nieświadomych osób.

Aż mi żal... i powtarzam TO JEDYNIE PO OBEJRZENIU FILMÓW I SŁUCHANIU NA STRONIE BH, a nie jakieś paszkwile (typowe dla sekty, oskarżenie krytykujących o paszkwilanctwo), a znane słowa mówią: "PRAWDZIWA CNOTA KRYTYKI SIĘ NIE BOI"


To jest straszne do czego tam dochodzi i jak mózgi są wypierane. Nowe guru? I to słownictwo, jakieś pomeczowe pseudokibiców.


A czy ten pastor i tamten kościół, coś ma wspólnego ze Spichlerzem ?



Jak otępiałym trzeba być żeby nie znać słów Chrystusa który mówi:

Mat. 23:8-11
Ale wy nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest - Nauczyciel wasz, Chrystus, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Ani nie pozwalajcie się nazywać przewodnikami, gdyż jeden jest przewodnik wasz, Chrystus. Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym,

Szczerze mówiąc- nie wiem, wkleiłam oryginalne wypowiedzi z forum. Byłam dwa razy w zborze w Koszalinie- pierwszy raz w 1995 roku,latem. Wtedy panowało tam istne szaleństwo( mi to się wtedy podobało). Padanie, śmiech , upijanie się w Duchu, wielogodzinne uwielbienie( o ile pamiętam, mieli wtedy gości ze Szwecji). Doświadczyłam wtedy czegoś w rodzaju padnięcia pod mocą( tak to się nazywało) i rzeczywiście- to było ponadnaturalne.
Potem byłam u nich drugi raz, w 2000( albo w 2001, dokładnie nie pamietam), tez latem. Mieli już własny budynek, kafeterię...Pastor bardzo koncentrował się na osiągnięciu sukcesu finansowego, ale ogólnie to już było spokojniej na nabożeństwie- takie zwykłe, "charyzmatyczne" uwielbienie z perkusją i basem w tle
Temat zdobywania pieniędzy, zakładania firm, rozwijania własnego potencjału wyraźnie był wtedy na topie...
Teraz nie wiem, co tam jest.

Smok Wawelski:

A ja sobie pomyslalem, ze pewnie cos sygnalizuje, ale matrosem nigdy nie byłem, wiec nie wiem co.

Grazyna:

No to wszystko jasne – Livets Ord z Uppsala.

A ja mam pytanie. Co byście zrobili, gdyby w waszym kościele podczas uwielbienia taki magik, z zaskoczenia w środku uwielbienia zaczął wywijać flagami? Po prostu stanął z przodu i machał flagami w rytm muzyki. Zakładam, że nie znacie gościa.

Jak to co? Trzeba by faceta spacyfikowac dla zachowania porzadku zebrania. W 1.Kor opisane sa zasady porzadku. Chyba, ze granice sa plynne z powodu uprawiania spontanicznych manifestacji tak, jak tutaj na przyklad:
http://pl.youtube.com/watch?v=OdYKOiaKr9I

chyba że jest ktoś, kto tłumaczy, aby to wyszło na zbudowanie Kościołowi. ..bo z tego umysł nie odnosi żadnych korzyści jakże na to odpowie "Amen" ktoś nie wtajemniczony, skoro nie rozumie tego... [to oczywiście żart, bo jest to napisane przy okazji objaśniania użytkowania daru języków bez ich wykładu 1Kor.14:6.14 i 16]


ale pod co obecność takiego "magika" na zgromadzeniu mam podciągnąć?

dlatego NIE WYOBRAŻAM SOBIE, że można COŚ nazywać swoim kościołem jeżeli nie mogę zgodzić się z tym, co się tam wydarza w czasie zgromadzeń- to przeczyłoby mojemu rozumieniu pojęcia "posiadania wspólnoty z kimś"

nie rozumiem też dlaczego w czasie zgromadzenia nie można pozostać przy biblijnym wzorcu?

(chyba, że z powodu braku zalecanych przez Pawła form wprowadza się cokolwiek innego, żeby odwrócić uwagę od braków i celu zgromadzenia...?)

Święci nie chwalą się cudami
troche w temacie

Kiedys bylem na uwielbieniu organizowanym przez Spichlerz. Siedzielismy w lawkach, czekajac na rozpoczecie, az w pewnym momencie podszedl do nas "animator" imprezki i poprosil ze jak bedzie kolo nas kamera, to zebysmy spontanicznie i radosnie reagowali, ze niby jestesmy pod wplywem jakiejs ekstazy religijnej. Wedlug mnie jest to zwykla manipulacja uczuciami i konformizm stadny.

Rowniez "troche w temacie":

Uzdrowienie istnieje i jest integralna czescia spolecznego zycia. Pawel zaleca nawet szczegolowo forme takiego aktu:

14. Choruje kto między wami? Niech przywoła starszych zboru i niech się modlą nad nim, namaściwszy go oliwą w imieniu Pańskim.
15. A modlitwa płynąca z wiary uzdrowi chorego i Pan go podźwignie; jeżeli zaś dopuścił się grzechów, będą mu odpuszczone.
List Jakuba 5:14-15

Jest jednak zasadnicza roznica miedzy takim uzdrowieniam, a „uwolnieniem” podczas trzeciofalowej masowki. Roznica ta polega na wierze. Wiara w akcie uzdrowienia opisywanym przez Pawla jest przedmiotowa. Przedmiotem tej wiary jest Jezus Chrystus, a nie wiara sama w sobie jako warunek wystarczajacy. To jest bardzo ważne, bo tu rozchodzą się drogi miedzy chrześcijaństwem, a spirytualizmem. Charyzmatycy trzeciej fali, tacy, jak Copeland, Hagin, Hinn, Ekman, zakladaja wystarczalnosc wiary samej w sobie na podstawie wersetow biblijnych typu „twoja wiara uzdrowila cie”, „wielka jest wiara twoja”, „wedlug wiary twojej niech się stanie” itp. Jest to najwieksze zwiedzenie w historii chrzescijanstwa i znak czasu, w którym zyjemy... inna ewangelia.
Nie ma innej wiary, odpuszczajacej grzechy, jak wiara w Osobe Pana Jezusa. To o tej wierze jest mowa wyzej w wersecie 15. To jest tez ta sama wiara, z ktorej plynaca modlitwa (zrodlo) uzdrawia.

Hehe, u nas takie numery byłyby z definicji niemożliwe. W domu jest za mało miejsca na wywijanie flagami. Jeszcze by nam stłukł lampę na suficie i sprzęty porozbijał. A przede wszystkim trudniej jest wejść do czyjegoś domu z takim sprzętem nie zapytawszy wcześniej gospodarza, co on na to. To jest jeden z wielu plusów kościołów domowych, choć nie najistotniejszy oczywiście.

zapodam to na innym forum protestanckim, dobre


ja by kogoś opanował duch to byś nic nie poradził, lampy by nie były ważne.
Przecież skoro taki gość jak z tego filmu wczesniej pod wpływem czegoś zaczął tak wywijać, to czy ty mógłbyś to powstrzymać ?

Ciekawe, że w pewnych zborach nie ma z tym problemu. Po prostu nikt się nie wygłupia. Okazuje się, że ludzie panują nad swoimi emocjami.
W zborach "trzeciej fali" (czy jak je zwał) jest wyraźna zachęta do dziwnych zchowań, a nawet pewnego rodzaju przymus( ktoś chcąc być dobrym chrześcijaninem powinien wręcz okazać swoje zaangażowanie i "duchowość" poprzez ekspresję ciała: krzyk, taniec, padanie itp.).
Wiem, jak to działa. Człowiek się przełamuje, swój wstyd, zażenowanie, ma być "gotowy do nietypowej usługi" jak mawiał mi mój były pastor przed nabożeństwem. Szczególnie ulegają temu młode kobiety, są "używane" jako katalizatory modlitwy( zagrzewają resztę). Do dziś mi wstyd , kiedy sobie przypominam siebie sprzed lat, jak latałam po scenie drąc się wniebogłosy. Pamiętam, że z czasem było mi z tym tak źle, że zaczęłam unikać nabożeństw. Teraz, kiedy słucham innych kobiet , ktore odgrywają te role, też czuję się zażenowana.
Nazywano to "otwieraniem się", przełamywaniem się, burzeniem warowni i takie tam. Po czymś takim obserwowałam u siebie taki cykl- strach, oczekiwanie, poddenerwowanie- przed nabożeństwem;
ekscytacja, uniesienie, odlot- w trakcie i krótko po;
przygnębienie, pustka, wypalenie- parę dni lub trochę więcej po nabożeństwie.
Parę lat w czymś takim i można zwariować...

quster:

A gdyby tak, nastepnym razem, wjechal konno, biblijnie, w pelnej zbroi i rynsztunku? Ktoz by go mogl zatrzymac?
Jest juz dramat i pantomima, a co, gdyby wlaczyc do "sluzby" horror z akompaniamentem pily lancuchowej? Kto by to mogl powstrzymac?
... itd... itd i mozna tak w nieskonczonosc.