Dzik napisał(a):
No cóż...Za głębokiej komuny wolnościowy napis na murze był raczej dowodem istnienia narodu.
Po pierwsze, nie żyjemy za "głębokiej" komuny. Nawet prawdopodobnie nie wielu użytkowników forum UP wie, co to jest. Na szczęście urodziliśmy się trochę później. Po drugie, nie wiem, dlaczego Twój napis miałby być "wolnościowy". Po trzecie, pisanie na murze w ogóle jest dowodem istnienia chuligaństwa w narodzie, a nie narodu. Zwłaszcza w czasach normalnych, a nie wojennych.
Dzik napisał(a):
Dyskusja o tym co ludzie mogliby zrobić pod wpływem rozpalonych do czerwoności zmysłów nie ma sensu. Pamiętam jak chodziła plotka wśród katolików o zielonoświątkowcach, że gaszą na sali światło po czym ludzie łączą się w pary i idą ze sobą do łóżka.
Plotka to jedno, a przypisywanie Duchowi Świętemu działania wywołanego przez rozbujanie zmysłów w kościele, to zupełnie inna sprawa. Dlatego nie wiem, w jaki sposób tworzenie "alternatywnej rzeczywistości" w wyniku "uzewnętrzniania własnej duszy" miałoby się wiązać z oddawaniem chwały Bogu. Ja widzę w tym raczej oddawanie chwały własnemu "ego".
Dzik napisał(a):
Nigdy nie byłem u króla
To może kiedykolwiek będziesz o osoby, której należy się szacunek. Może być prezydent. Zaręczam Ci, że raczej nie pójdziesz do niej z wizytą w piżamie lub kąpielówkach, a jeśli pójdziesz, to po prostu nie zostaniesz wpuszczony.
Dzik napisał(a):
ale zeznawałem przed sądem i chociaż mówiłem "prawdę" czyli to co widziały moje oczy było subiektywną prawdą. Zagrożono mi odpowiedzialnością karną w razie gdybym próbował kłamać, a mój zmysł wzroku ograniczono do roli kamery przemysłowej. Gdybym przed sądem zatańczył być może uwolniłbym od zarzutów oskarżonego sugerując, że "kamera" jest niepoczytalna umysłowo.
Prawda, o której mówisz, dotyczy zgodności tego, co widziałeś z tym, co mówisz w sądzie. A to nie jest relatywne. Albo Twoje zeznania pokrywają się z tym, co widziałeś (nawet, jeśli to, co widziałeś, jest subiektywne) albo nie. Zero - jeden.
Dzik napisał(a):
Jak tu rozumieć czyn kobiety wylewającej perfum na nogi Chrystusa w ewangelii Mateusza? Jakie normy społeczne okażą się "właściwe" przed królem, który zna serce człowieka na wskroś? Chyba byłoby łatwiej gdyby raził piorunem tych co się wychylają z niepotrzebnymi emocjami...
Wylanie perfum na nogi Chrystusa nie było czynem wziętym z cyrku. Było aktem uwielbienia i wdzięczności, o czym czytamy w tekście, na który się powołujesz. Osoba wylewająca perfumy robiła to na kolanach, a nie na jednokołowym rowerku. Normy społeczne wyrażające szacunek są powszechnie znane i raczej nie trzeba wymyślać tutaj prochu albo nowych norm. Przed tym Królem, który zna serca ludzi na wskroś, wszyscy padali na twarz w uwielbieniu - od proroków ST do apostoła Jana. Nikt nie żonglował przed Nim piłeczkami ani nie machał flagami. Owocem Ducha jest wstrzemięźliwość między innymi i radość można wyrażać w sposób godny, jak też jest napisane o zgromadzeniu [I Kor. 14:40].
Dzik napisał(a):
Pisząc o jajach nie miałem na myśli kabaretu lub wyśmiewania tylko był to skrót myślowy mówiący o "braku jaj" czyli tak zwanego strachu przed emocjami tj np. niektórzy mężczyźni boją się napadów histerii swoich żon

Brak jaj w sensie strachu przed emocjami najlepiej widać w zakładach psychiatrycznych - tam często jest on połączony z poczuciem boskości pacjenta. Myślę, że Kościół nie powinien przypominać takich miejsc, bo i sam Paweł pytał retorycznie "czyż nie pomyślą, że szalejecie?" [I Kor.14:23]. Z czego wnoszę, że taka "odwaga" nie jest Panu Bogu do niczego potrzebna. Emocje są rzeczą naturalną i Boga można uwielbiać emocjonalnie, co nie oznacza, że uwielbienie ma przypominać szaleństwo i wtedy będzie oznaką "posiadania jaj" w sensie braku lęku przed emocjami. To chyba jakieś pomieszanie pojęć. Są zachowania właściwe dla cyrku, są zachowania właściwe dla meczu piłkarskiego, są zachowania właściwe dla filharmonii i dla wizyty u prezydenta. Napady histerii żon również nie powinny się raczej odbywać w kościele - chyba, że mają podłoże demoniczne. Wtedy trzeba się modlić o uwolnienie.
