T.S.CHRISTWEAPON napisał(a):
Jeśli za bardzo się uniosłem i to Cię obraziło to przepraszam.A jeśli chodzi o służbę Chrystusa to nie wypędzał demonów z ludzi odrodzonych bo ich wtedy nie było,ale z religijnych tak.Powiedz Smoku jak się mają ludzie z których wypędziłeś ,,współlokatorów'' A może poczekajmy aż wypowie się osoba która była nadal zniewolona po nawróceniu,tylko nie wiem czy w to uwierzysz? Czy myślisz że jak człowiek się nawraca automatycznie zostaje uwalniany? A później gdy toleruje grzech,to jest taki mocny że demon w niego nie wejdzie?Nie powinieneś się martwić o mnie ale o zniewolonych ludzi w kościele,którzy popełnią samobójstwa lub zawrą niewłaściwe związki małżenskie(bo lepiej się ożenić niż gorzeć) a gdy dewiacje wyjdą na jaw trzeba wziąść rozwód,a potem być całe życie singlem,bo drugi raz nie wolno.......
Z osobistego doświadczenia. W moim chrześcijańskim życiu miałem pewne problemy natury duchowej, na które nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Nigdy nie byłem na żadnej "sesji" poświęconej uwalnianiu od demonów, ale doświadczyłem na własnej skórze, że brak odpowiedniego nauczania na temat
normalnego życia chrześcijańskiego, może doprowadzić do poważnych wewnętrznych problemów. Wiele rzeczy sam próbowałem przypisywać demonom, myślę też, że niektóre wynikały z ich działania. Jako osoba, która miała "bujną" przeszłość, nie rozwiązałem do końca przed Bogiem spraw z mojego starego życia (chodziło o okultyzm), i po nawróceniu, z powodu niewiedzy, miałem na tym polu problemy. Na tym etapie pomogła mi książka "Kruszący Kajdany", a ściślej mówiąc - 10 "kroków ku wolności", które autor zamieszcza w ostatnim rozdziale. Myślę, że każdy wierzący powinien się z tym zapoznać.
Po tym jednak nadal odczuwałem wewnętrznie, że nie wszystko mam jeszcze uporządkowane, modliłem się i prosiłem Pana o światło. Po pewnym czasie Bóg przypomniał mi pewien incydent z mojego starego życia, o którym całkowicie zapomniałem, a który najwidoczniej dawał diabłu dostęp, ponieważ po wyznaniu owej rzeczy Bogu (nie zaliczałbym tego jako grzech), otrzymałem wewnętrzną wolność w pewnej dziedzinie.
Osobiście jednak uważam, że największym problemem ludzi wierzących jest brak poznania dzieła Krzyża i wolności nad grzechem, jaka z niego płynie, oraz potrzeby odnawiania naszych umysłów, abyśmy mogli w codziennym życiu współdziałać z Bogiem. Osobiście słyszałem niewiele na ten temat zza kazalnicy, a ogromną pomocą było dla mnie nauczanie Watchmana Nee ("Zwycięskie Życie" "Duchowy Człowiek" "Normalne Życie Chrześcijańskie" "Normalna Wiara Chrześcijańska")
Jeśli chodzi o moją opinie w temacie, to myślę, że osoba nawrócona może dać się w pewien sposób związać diabłu (nie tylko przez grzech - np. homeopatia), ale droga do wolności wiedzie nie przez egzorcyzmy, ale przez poznanie Prawdy i światło Ducha Świętego, wyznanie i wyrzeczenie się rzeczy, która daje diabłu dostęp, odrzucenie grzechu itp. Oczywiście modlitwa wstawiennicza jest pomocna i przydatna, ale wolność następuje poprzez świadome działanie osoby związanej, a nie namaszczenie kogoś z zewnątrz.