Koriel napisał(a):
S Wawelski, jeśli dobrze zrozumiałem, rozumiemy podobnie, czyli tekst omawiany jest komplementarny czyli wzajemnie się uzupełniający. Jeśli "wyrwę jedną szprychę z tego koła" to "koło" nie będzie mogło o sobie mówić że tak właśnie wygląda prawidłowe koło, a ono samo naraża się na zniszczenie, czy tak? Jeśli jakiś brat nie spełnia jednego z warunków, nie powinien ubiegać się o bycie starszym, ponieważ nie spełnia warunków? Ja rozumiem że nie powinien, bo jesli ktoś uchybia w jednym, winny jest wszystkiego.
Ostatnie Twoje zdanie dotyczy raczej grzechu i przestępstwa wobec Prawa, a nie kandydowania na starszego/biskupa. Z tą szprychą to też niespecjalnie dobra ilustracja, bo koło bez jednak szprychy nadal jednak nadaje się do jazdy. Ale nie w tym rzecz. Moim zdaniem są w wymienionych kryteriach takie, które oczywiście należy traktować wprost (trudno, żeby kandydat na starszego był pijakiem czy awanturnikiem na przykład) i są takie, co do których ważna jest istota sprawy - czyli sens ich istnienia jest ważniejszy od legalistycznego podejścia. Myślę, że dotyczy to głównie sprawy "męża jednej żony" i wychowania dzieci. O tym poniżej.
Cytuj:
Oczywiście że problematyczna jest sytuacja w której społeczność jest młoda a nie ma tam osoby starszej która spełnia warunki, ale czy takie osoby nie powinny właśnie dołączyć do jakiejś społeczności, ewentualnie zainteresować sobą jakiejś społeczności w której jest taki spełniający warunki przekazane przez Ducha Świętego biskup? Może jestem zbyt surowy, może zbyt literalnie do tematu podchodzę, ale uważam ze tak powinni uczynić. Nie mówię o formalnym członkostwie w takim czy innym Kościele X czy denominacji, mówię o uczestnictwie w społeczności Kościoła, wzajemnym usługiwaniu sobie, tym co każdy ma, a taki biskup sprawdzałby czy ich nauczyciele dobrze nauczają, czy nie wyrywają owiec, czy ich nie pożerają...
Byłoby świetnie, gdyby można się było gdzieś przyłączyć z czystym sumieniem. Ale mamy takie czasy, że coraz mniej jest takich kościołów. "Zainteresowanie sobą" jakiejś społeczności to jest półśrodek, bo przecież "kościół X" jest na miejscu i sam musi rozwiązywać własne problemy. Ja bym raczej sugerował, żeby w przypadku braku kandydatów spełniających kryteria albo nie wybierać starszych w ogóle, tylko się modlić o Boże działanie w tej sprawie i czekać, działając na zasadzie jednomyślności (w niewielkiej społeczności są większe szanse, że się uda), albo społeczność może wybrać w pewnych przypadkach (np. małe dzieci) kogoś warunkowo i w razie, gdyby starszy nie radził sobie z przywództwem we własnym domu, to mu podziękować po prostu. To wymagałoby umowy między sobą.
Cytuj:
Dobrze zrozumialeś. Dlatego uważam że jeśli jacyś bracia zarzucają innemu bratu nie spełnianie warunku: nie jest mężem jednej żony, w rozumieniu, powtórnie ożeniony rozwodnik, który wychował dzieci wierzące i spełnia całą resztę wymagań postępują obłudnie tolerując w gronie swoich starszych takich którzy nie mają dzieci wierzących, albo pijaka ( jeszcze go bronią, ale uważam że to jakies kuriozum...). Obłudnie i niesprawiedliwie. Bo o ile ów fragment : mąż jednej żony można rozumieć tak lub inaczej - choć sam stoję na mocno konserwatywnym stanowisku - to wszystkie inne łatwo rozumieć wprost. W tym: "dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością."
Wracam do męża jednej żony i wychowania dzieci. Otóż idea stojąca za tymi kryteriami jest sformułowana w retorycznym pytaniu: "Bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży?" [I Tym. 3:5]. Czyli chodzi o to, czy kandydat sprawdził się już jako mąż i ojciec, a także o to, czy nie będzie musiał większości czasu poświęcać "pieluchom" tudzież świeżo poślubionej żonie - w tej drugiej sytuacji Tora mówi, że do służby [nie tylko] wojskowej nie wolno brać nowożeńca:
"Jeżeli ktoś niedawno się ożenił, to nie wyruszy na wojnę i nie nałoży się nań żadnych uciążliwych świadczeń, ale niech będzie wolny przez jeden rok dla swojej rodziny, niech raduje się swoją żoną, którą pojął" [V Mojż. 24:5]Myślę, że co do zasady można te świadczenia uciążliwe rozciągnąć również na inne wyczerpujące rodzaje służby. Natomiast jeśli ktoś ma drugą żonę bo na przykład jest wdowcem i ożenił się powtórnie jakiś czas temu, a teraz już widać, że jest dobrym mężem i dobrym ojcem, to kryterium jest spełnione co do zasady i skreślenie takiej kandydatury w imię legalistycznie pojmowanego kryterium "mąż jednej żony" byłoby błędem. Podobnie rzecz się ma z ludźmi, którzy już dzieci wychowali i dzieci "poszły już z domu", prowadząc własne życie - trudno, żeby w takiej sytuacji "dzieci trzymał w posłuszeństwie", ale jeśli dobrze je wychował, to kryteria co do zasady spełnia. Kiedyś dzieci i tak z domu idą i trudno, żeby starszy wtedy przestawał być starszym.
Cytuj:
Chodziło mi, co zrobić kiedy nie chce słuchać
Modlić się, to wiem, ale co jeszcze mogę dla niego zrobić, jakich argumentów używać.
Jeśli ktoś nie chce słuchać, to argumenty na nic. Chyba, że ktoś inny trafi do przekonania takiej osobie. I zawsze pozostaje modlitwa.