Krystyna napisał(a):
A co do lekceważenia proroctw wypowiadanych przez daną osobę to naprawdę nie jest to powód do zmartwienia dla osoby, którą użył Bóg. Taki Brat lub Siostra tylko przekazują, to co chce powiedzieć Bóg a co z tym zrobią pozostali to już nie jego sprawa. Ja jako młoda dziewczyna bywałam u jednej starszej Siostry. I ta siostra opowiadała jak jeszcze przed wojną było przez jedną siostrę objawienie ale ludzie w tym Zborze nie dawali wiary na to, co było powiedziane, i wyśmiali ją. Słowo się wypełniło, bo jak wiemy Bóg czuwa nad swoim słowem aby je wypełnić. U mnie w Zborze jest jeden starszy Brat, którym się Bóg posługiwał i posługuje i przez niego o jednej Siostrze z naszego Zboru było objawienie ale ona tego nie przyjęła i potrafiła za nim, jak obok niej przechodził mówić: "fałszywy prorok". On to znosił spokojnie i w pokorze. Ale czas pokazał, że objawienie było prawdziwe i dla innych w naszym Zborze było wielkim świadectwem by nie lekceważyć proroctw. Tak więc, jeżeli ktoś prorokuje z Duch Św. to niech się nie martwi co dalej, bo to Boża sprawa.
A ja sie zastanawiam, czy wobec tego wszyscy maja chlonac wszelakie "proroctwa", ktorych sie namnozylo co niemiara i co raz wiecej sie robi "prorokujacych" to i owo?
Zastanawia mnie taka sprawa - dlaczego niby ktos ma przyjsc do mnie i cos tam o mnie prorokowac - a ja niby mam brac to za czysta monete? Czemu Bog, ktory twierdzi, ze nie ma posrednika pomiedzy Bogiem i ludzmi procz Jednego, mialby obrac taki posredniczy sposob co do mnie? A czy ja nie mam tego samego Ducha, ze On musi posylac do mnie czlowieka?
Owszem, byl taki Agabus co to prorokowal Pawlowi co z nim zrobia w Jerozolimie, tyle ze Pawel sam to dobrze wiedzial, poniewaz byl w tym samym Duchu, ktory objawial mu to samo co Agabusowi. Wyraznie Pawel o tym powiedzial kilka wersetow przed Agabusem.
A dzis, wedlug tego co napisala Krystyna, wychodzi na to, ze mamy prorokow, ktorzy maja nam nadawac wesci od Boga, gdyz sa bardziej jakby duchowi i musza byc posrednikami pomiedzy kims a Bogiem - jakies to dziwne...
Bo ja na przyklad podam inne wydarzenie. Kiedy jeszcze bylam w starym swoim zborze, spotkalam tam pewna Ukrainska dziewczyne, ktora wyszla za maz za Polaka katolika i mowila, ze zbor w jej rodzinnym miescie, do ktorego nalezala,( chyba baptystyczny, teraz na pewno nie pamietam), wykluczyl ja ze zgromadzenia za poslubienie niewierzacego.
Ale - opowiadala dalej - zaczela chodzic do zielonoswiatkowego i tam juz nie bylo zle, wrecz przeciwnie, nawet ktos jej "prorokowal", ze Bog blogoslawi ich zwiazek i ze niedlugo beda mieli dzidziusia. W sumie bardzo fajnie, wszystkim milo, ale czy prawdziwe... Potem, po jakims czasie, zadzwonilam jej zapytac jak sie ma i rozmowe ciagle przerywaly takie piane wrzaski, ze az strach...
No i jeszcze ciekawostka - ze zazwyczaj, kiedy "proroctwa" lechca ucho, to wszyscy wierza i uznaja je za przeslanie od Boga, ale kiedy cos nie za bardzo milego, choc takich zapewne zdecydowanie jest mniej, albo wcale - tedy juz chetnych sluchaczy raczej nie za duzo...