www.ulicaprosta.net

No nieee itur, żartujesz chyba
Jeśli powie "tak" to ta??? A którą spytać???!!!

Mam Ci pokazac palcem??? Bedziesz to wiedzial, spoko...

Ludzie!! Z tego wynika, że każdy z każda jest dobrze i pasuje tylko przeszkadza nasze serce, wymagania.. itp.

Panowie Bracia, ratunku

Wiesz co, jak Ty czekasz na ksiezniczke z bajki to uwazaj, zeby Ci sie Ogrzyca nie trafila...

No to wiem, że nie wiem, czyli nie jest tak, że wiem, czyli NIE..

A może "wiem" przychodzi z czasem? Może trzeba się przyzwyczaić?
A może po prostu jest to chłodna decyzja: "No już się znamy tyle czasu, fajna jest, nooo... nie jest to ta wymarzona, ale co ja tam będę szukać nie wiadomo kogo? Panie błogosław!"

Chlopie, ale cudujesz. Zapewniam Cie, ze sie zakochasz po uszy w tej, ktora ma byc dla Ciebie!!! Ale moze rusz tylek, a nie tylko siedzisz i "hamletyzujesz", jak to ktos trafnie ujal. "Byc albo nie byc..." ... "Mam sie zakochac czy nie zakochac..."... oto jest pytanie A latka leca, kolejna zima za pasem i bedzie chlodniutko w lozeczku...

Uwaga, przyznam się więc przy wszystkich jakie mam kryteria pojęcia za żonę Siostry X

Poddaję pod Wasz osąd czy są to kryteria zbyt zawyżone albo niebiblijne!
Są to osbiste rzeczy, jak ktoś nie chce to może nie czytać!

A więc sprawdzam:
1. Czy Siostra X ma czystą przeszłość matrymonialną. (Nie jest np. rozwiedziona)
2. Czy jest nowonarodzoną chrześcijanką i należy do biblijnej społeczności?
3. Czy na tyle, na ile jestem w stanie to stwierdzić żyje życiem oddanym Chrystusowi i stawia Jego w centrum i na pierwszym miejscu.
4. Czy ma łagodny charakter, nie jest buntownicza, obrażalska, czy potrafi przeprosić i uniżyć się.
5. UWAGA! Czy z wyglądu nie ma nic czego nie mógłbym zaakceptować.

6. Czy mógłbym z nią "gadać i gadac i gadać" Po prostu "czy gadka się klei czy tez ewidentnie rozjeżdża"

7. Czy wg mego najlepszego rozeznania Bóg nie ma nic przeciwko. To wiąże się z modlitwą i czekaniem na jego wskazówkę.

no i tyle.. Czy to zbyt wiele?

Nie chcę się wymądrzać, ale zakochanie jako decyzja niespecjalnie mi się podoba. Może to dlatego, że ja gdy zobaczyłem Smoczycę wiedziałem, że to jest ta i żadna inna - chociaż byłem wtedy niewierzący. Czy w przypadku wierzącego mężczyzny, który modli się do Boga o żonę, podobna pewność nie może być dana? Czy uważacie, że uprzednie spodobanie się jest "niekoszerne"?

No i oczywiście to, co dobrze Sylka ujęła:



Gdyby ktoś posądzał mnie o "niebiblijność" w tym względzie (oczywiście ja nie przypisuję sobie żadnej nieomylności i pokornie włączam się do rozmowy), to przypomniało mi się coś:

"[Jeśli] ujrzysz (...) kobietę pięknej postaci, i zakochasz się w niej, i chciałbyś ją pojąć za żonę (...) [V Mojż. 21:11]

"Jakże jesteś piękna, moja przyjaciółko, jakże jesteś piękna!" [Pnp. 1:5]

"Piękna przyjaciółka" - czyli podoba Ci się, a jednocześnie dobrze się rozumiecie i trudno Wam się rozstać, a rozmawiać moglibyście "do białego rana".

Oczywiście, przede wszystkim modlitwa.

Jakoś mi się wydaje, że lepsze to niż "zimna" decyzja o zakochaniu. Ale może się mylę...

Jedno jest pewne: niekończące się analizy "laboratoryjne" nie zastąpią wyjścia "w teren". Jak masz "ujrzeć kobietę pięknej postaci", która ma ewentualnie być dla Ciebie, jeśli siedzisz w domu i patrzysz w... monitor?

Smok, dzięki!!
Kamień spadł mi z serca!
A co do ruszenia w teren, to nie siedzę przed monitorem cały czas, zapewniam!

A czy ja mówię o zimnej decyzji Smoku? Ezdrasz masz fajna liste. Podoba mi się , serio. Napisałam przeciez że jak podoba ci sie to jak kobieta chodzi z Panem to dobrze potem spotkać się. Na spotkaniach gada się głównie . Po paru lub może jak u Smoka, jednym i modlitwie bedziesz wiedział czy to kandydatka na żonę. Jak nie to pozansz może ciekawą osobę...a może nudną. Ryzyko jest i takie.

Bea, a Ty jak swego jedynego, wspaniałego poznałaś?

Ryzyko umawiania i się spotykania itp. jest takie, że dziewczyny to zaraz myślą nie wiadomo co! "Umówił się, znaczy się ożenić się chce!"
Nie to żebym tam miał jakieś powodzenie, no ale tak interpretują i są potwornie emocjonalne!

Faceci też tak często myślą że jak pogadsz przy kawie to juz zakochana jest kobieta na umur. "Swego jedynego" jeszcze nie poznałam. Liczę że kiedyś poznam

Hmm.. Nie poznałaś, powiadasz..

hmm.. (1 ) A jaką masz "przeszłość matrymonialną"?!

No żartuję trochę!

Nie gniewaj się, proszę..

Wygląda na to,że to bardzo trudna i zawiła sprawa,to znalezienie drugiej połowy.Też tak miałem.Dopóki nie wypaliłem się z własnych starań i zabiegów.Dopóki nie zacząłem tak naprawdę interesować się bardziej Panem,niż swoim życiem.
Wtedy bardzo szybko znalazła się żona i to o wiele wykraczająca poza moje marzenia.Szybko wzięliśmy ślub,bo skoro oboje byliśmy pewni,ze to Pan nas łączy,to po co było czekać.Zaraz potem dostaliśmy mieszkanie.Wszystko było z górki.
A wystarczyło tylko(wiem,łatwo się mówi)przestać się starać i zabiegać,za to skupiając się na Jezusie.
Przecież On powiedział,że zna nasze potrzeby.I obiecał spełnić je pod warunkiem,że wpierw będziemy szukać Królestwa Bożego.
Teraz jesteśmy 19 lat po ślubie.Mamy 4 dzieci,dom,2 samochody i 2 koty i wzrastamy(niestety bardzo powoli) w Chrystusie.
Z Chrystusem naprawdę wszystko się układa ''samo''.

_________________
adam