Cytuj:
Przedstawicielka "Kościoła Mocy" uprzejmie wyjaśnia, że Biblia nie jest Słowem Bożym.
https://chnnews.pl/polska/item/4439-kos ... onska.html
Ponieważ m.n.s. (mam nadzieję siostra i tak ją będę tytułował dalej) Kamińska wypowiedziała się publicznie, to może kilka słów komentarza. Myślę, że na miejscu, ponieważ jestem charyzmatykiem.
Nie wiem, według jakiego klucza m.n.s. Kamińska dzieli chrześcijan i dlaczego zwraca się do "tzw. protestantów". Mnie wystarczy rzecz najprostsza czyli podział na ludzi narodzonych na nowo z Ducha i nienarodzonych na nowo z Ducha. Inne klucze są sztuczne i skomplikowane.
m.n.s. Kamińska napisał(a):
Uprzejmie informuję tzw. protestantów, że Słowem Bożym jest Jezus Chrystus /osoba/ i to Ono stało się ciałem, a nie zbiór pism natchnionych, jakim jest Biblia"
Po pierwsze, Jezus Chrystus jest WCIELONYM SŁOWEM BOŻYM, ale to nie zmienia faktu, że Słowem Bożym jest również zbiór pism natchnionych:
"Na czym więc polega wyższość Żyda? Albo jaki jest pożytek z obrzezania? Wielki pod każdym względem. Przede wszystkim ten, że im zostały powierzone słowa Boże" [Rzym. 3:1-2]
Sam Pan Jezus odróżniał siebie jako Słowo w sensie Osoby od Słowa Bożego natchnionego i spisanego oraz głoszonego. Sam mówił, że Słowo Boże jest ziarnem [Łuk. 8:11], że trzeba go słuchać, strzec i wypełniać [Łuk. 8:21,28]. Co więcej, słowa wypowiedziane przez Jezusa są Duchem i żywotem [Jan 6:63]. Słowo głoszone przez Pana będzie sądzić w Dniu Ostatecznym [Jan 12:48].
Trudno w tej chwili wymienić wszystkie fragmenty Biblii, w których mowa o Słowie Bożym jako natchnionym tekście skierowanym przez Boga do człowieka. Wystarczy poczytać Psalmy. Może m.n.s. Kamińska powinna się nauczyć na pamięć Psalmu 119. To by jej dobrze zrobiło.
Następnie już po napełnieniu Duchem Świętym apostołowie nadal twierdzą, że Pismo jest natchnione i pożyteczne do prowadzenia chrześcijańskiego życia [II Tym. 3:16-17], że nie należy rozumieć nic ponad to, co napisano [I Kor. 4:6] i non stop powołują się na Pisma, żeby ustalać doktrynę Kościoła. Aha, na wypadek gdyby m.n.s. Kamińska brzydziła się czymś takim jak doktryna to przypominam, że każde nauczanie jest doktryną. W jej kościele również. Gdyby nie doktryna o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę, to nadal bylibyśmy grzesznikami skazanymi na potępienie.
m.n.s. Kamińska napisał(a):
sama książka, a także wiedza bez praktyki, nic nie znaczy, a jak się zniszczy, to można ją wyrzucić i kupić nową"
Prosiłbym autorkę o przemyślenie tych słów. To prawda, że wiedza bez praktyki nic nie znaczy. Ale jeśli zniszczymy wiedzę, która jest podstawą praktyki, to co będziemy praktykować? Do czego się będziemy odwoływać jako do obiektywnego standardu naszych praktyk? Co będzie źródłem, standardem i punktem odniesienia dla doktryny czyli nauczania Kościoła? Objawienie prywatne? Czyje? Tradycja ludzka? Na jakiej podstawie?
Ja rozumiem jako charyzmatyk, co to jest osobiste prowadzenie Ducha Świętego w sprawach praktyki [Rzym. 8:14 i inne]. I nie przypuszczam, żeby ktokolwiek z odrodzonych osób temu zaprzeczał (choć możemy się różnić co do szczegółów w tej kwestii). Doktryna to jednak co innego. Tutaj mamy obiektywny, stały i niezmienny standard, który nie podlega interpretacji według własnego widzimisię [II Piotra 2:20-21]. Cała masa zwiedzeń w kościołach "depczących Biblię" jako podstawę praktyki jest tego dowodem.
m.n.s. Kamińska napisał(a):
Religijny kwik świadczy tylko o niezrozumieniu tego zagadnienia. Protestanci śmieją się z katolików, że kłaniają się obrazkom, a sami chętnie pokłoniliby się egzemplarzowi Biblii" - zauważa autorka wpisu.
Określenie "religijny kwik" jest tylko dowodem na to, co się dzieje z człowiekiem, który deptanie po Biblii uważa za cnotę. Przecież to właśnie Biblia mówi, że nie wolno obrażać bliźnich [Mat. 5:22]. Ale jeśli wyrzucimy Biblię do kosza, to przecież wszystko już wolno, bo "chodzimy w Duchu", prawda? Jeśli m.n.s. Kamińska otrzymała jakieś objawienie pozwalające jej na sugestię, że jej adwersarzy można porównać do trzody chlewnej, to ja się pytam z jakiego ducha to objawienie nastąpiło?
m.n.s. Kamińska napisał(a):
Mam nadzieję, że nie podkreślacie w niej, nie przeglądacie brudnymi palcami i że leży ona w honorowym miejscu w waszym domu. To oczywiście kolejny typ bałwochwalstwa - zamiast Chrystusa jest "Bóg sola scriptura" - jedni o eucharystii a drudzy o kulcie książki. Byłam w oby tych religiach i nigdy więcej!!!
Od dziecka byłem uczony, żeby nie bazgrać po książkach, więc żadna moja książka nie ma podkreśleń. Ale nie mam żadnych problemów z tym, że ktoś podkreśla cokolwiek w Biblii. Natomiast każdy powinien tę księgę znać i czytać na co dzień, bo tam są Słowa żywota - choćby te wypowiedziane przez Jezusa:
"Panie! Do kogo pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego" [Jan 6:68]Proszę zauważyć, że Piotr mówi o Jezusie jako Słowie Żywota (co również jest prawdą oczywiście), ale że to On ma słowa żywota. A teraz proszę m.n.s. Kamińską o to, żeby się zastanowiła nad bardzo prostą rzeczą. Skąd miałaby znać treść Ewangelii i nauczanie Jezusa, jeśli nie z księgi, którą Bóg w cudowny sposób natchnął, skompletował i zachował dla nas? Czy tłumacze Biblii na język polski mieliby co tłumaczyć, gdyby nie daj Boże Pisma zostały dane na przechowanie takim ludziom, którzy by darli jej kartki? A jeśli nie mieliby co tłumaczyć, to skąd m.n.s. Kamińska w ogóle wiedziałaby, że Pan Jezus potępiał faryzeuszy? Czy m.n.s. Kamińska zdaje sobie sprawę, że ludzie ginęli za to, żeby Biblia mogła przetrwać i zostać przetłumaczona? Czy wie, że były takie czasy, w których za jedną kartkę Biblii bardzo słono się płaciło, a za jej przechowywanie i kolportowanie można było zginąć?
Może to należałoby polecić:
https://www.youtube.com/watch?reload=9&v=YOJJipKNaRYTak już Pan Bóg wszystko ułożył, że zamiast robić każdemu osobisty download z nieba kazał SPISAĆ swoje Słowo począwszy od Mojżesza, a na apostołach skończywszy. Sola Scriptura to nic innego, jak hebrajskie "Pismo mówi". To nie jest zasada według której Pismo ma być samo w sobie bożkiem. Według tej zasady to, co Pismo mówi, należy właściwie rozumieć i wyciągać wnioski. Być może są na świecie ludzie, dla których cała relacja z Bogiem polega na czytaniu Pisma, a chodzenie w Duchu jest im obce. Ale prawda jest taka, że ponieważ to Duch natchnął Pisma, chodzenie w Duchu odbywa się na podstawie Pism i nie może im zaprzeczać - również w sprawach praktyki.
Oczywiście, że można posunąć się do bałwochwalstwa i czcić sam papier z literami, nie rozumiejąc sensu tego, co tam jest napisane, i nie karmiąc się słowami żywota. Ja rozumiem, że sama litera nikogo nie zbawia, ale tak się składa, że słowa żywota zostały zapisane literami. Litera nie jest zła sama w sobie. Ona jest nośnikiem informacji o duchowym charakterze. Oczywiście "litera" może oznaczać również legalizm, ale nie ma sensu walczyć z legalizmem niszcząc Biblię, depcząc po niej i drąc kartki jak nie przymierzając Nergal.
Przykro się patrzy, jak osoby mieniące się chrześcijanami depczą po Słowie Bożym w ramach jakiegoś bezsensownego happeningu (nazywanego w niektórych kręgach "akcją proroczą"). Sam Pan Jezus nie deptał po zwojach Tory, Proroków i Pism, zarzucając faryzeuszom nieprawidłowe ich zrozumienie. Czy sługa ma być w tej kwestii "lepszy" od swego Pana?
m.n.s. Kamińska napisał(a):
Na koniec zwraca również uwagę, że "Jezus bezwzględnie szydził z religijnych faryzeuszy, którzy "znali" pisma, ale Jego w nich nie chcieli dostrzec".
Jak już wspomniałem, m.n.s. Kamińska wie o tym z... Biblii, której podarcie uważa za cnotę. Po drugie, Pan Jezus nie twierdził, że Pisma są nic nie warte, jeśli nie są wprowadzane w życie. Jeśli tak twierdził, to proszę mi pokazać w Biblii, gdzie tak twierdził - oczywiście, kiedy m.n.s. Kamińska pozbiera już z powrotem wszystkie kartki podartej Biblii z podłogi.
Jezus powiedział faryzeuszom, że nie wierzą Pismom:
"Nie myślcie, że Ja was będę oskarżał przed Ojcem; oskarża was Mojżesz, w którym wy złożyliście nadzieję. Gdybyście bowiem wierzyli Mojżeszowi, wierzylibyście i mnie. O mnie bowiem on napisał. A jeśli jego pismom nie wierzycie, jakże uwierzycie moim słowom?" [Jan 5:45-47]Na koniec specjalna dedykacja dla osób depczących Pismo:
"Wtedy on powiedział do nich: O głupi i serca nieskorego do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Chrystus nie musiał tego wycierpieć i wejść do swojej chwały? I zaczynając od Mojżesza i wszystkich proroków, wykładał im, co było o nim napisane we wszystkich Pismach." [Łuk. 24:25-27]Zapraszam m.n.s. Kamińską do dyskusji gdyby jeszcze nie rozumiała, że "wylewanie Pisma z kąpielą" to jest pomysł co najmniej nierozważny, a w skutkach może prowadzić do usunięcia podstaw i podcięcia gałęzi, na które sama siedzi. I że z "religijnością" nie walczy się depcząc Pisma.
Żenua, ja mówi dzisiejsza młodzież. Chyba tylko tak w największym skrócie można podsumować tego typu zachowania oraz ich obronę.