Antyweszka napisał(a):
Trzymam się Słowa. Biblia mówi o tym gdzie znajdują się złe duchy, które dręczą ludzi. Bóg właśnie do Słowa mnie odesłał gdy się opamiętałam i pokutowałam.
Antyweszko, nie wątpimy przecież, że Bóg Cię odsyłał do Słowa ku nawróceniu. Ale nawrócenie to zaledwie początek drogi - to nie jest żadna pełnia.Teraz na dobre zaczyna się walka - przedtem diabeł mógł Cię dręczyć bezkarnie, bo miał Cię w swojej władzy. Teraz chce Cię odzyskać, jak każdego z nas. Nie rozumiesz jego taktyki ani tego, jak sprytnie może Cię podchodzić, bo jesteś oseskiem w wierze. Im bardziej będziesz polegać na własnej sprawiedliwości i własnym osądzie, tym łatwiejszym kąskiem będziesz dla niego. Pewność siebie, którą przejawiasz, może być dla Ciebie prawdziwym sidłem! A przecież przeciwnik "krąży wokół nas jak lew ryczący, patrząc kogo by pożreć". Na pewno potrzebujesz społeczności; Forum UP może Ci wiele pomóc ale nie zastąpi żywych więzi. Pewnie, że lepsze to, niż nic, bo Pan Bóg ma różne narzędzia.
Jeśli mówisz, że polegasz na Słowie, to powinnaś bardzo ostrożnie weryfikować przeżycia duchowe. Wierz mi, prawie każdy z nas tutaj otarł się o zwiedzenia, albo w nich był (choć przez chwilę). Sama raz przeżyłam fałszywą "bożą" obecność i działanie modlitwy zwiedzionej osoby - jest to tak realne i tak podobne do prawdziwej wersji, tyle, że potem dzieją się złe rzeczy. Znam brata, który w swojej najszczerszej gorliwości brał udział w modlitwach o wydłużanie krótszych nóg i to się działo! Ale się otrząsnął z tego i upamiętał - teraz przestrzega innych. Bo był szczery i pokorny - ale biada, gdyby miał w tym przewrotne serce. Szatan przebiera się za anioła światłości i potrafi dawać piękne przeżycia! Trzeba to weryfikować - cały czas się człowiek tego uczy, bo stopień diabelskiej przebiegłości rośnie wraz z naszą czujnością! I wcale nie chodzi o to, żeby przestać być charyzmatycznym chrześcijaninem - ale żeby to było w pełnej zgodności z przekazem Biblii! Patrz najpierw, czy dane przesłanie ma w centrum Jezusa Biblii (Boga i człowieka, nie jakiegoś innego Jezusa) i Jego krzyż - jeśli nie, to uwaga! Czy mówi o uświęceniu, zapieraniu się siebie? Jest tego znacznie więcej, to takie podstawowe kryteria.
Antyweszka napisał(a):
Taki miałam widzę błędny plan, że znajdę tu coś na kształt wspólnoty, może nawet swojego chrzciciela.
Lepiej nie mieć za dużo własnych planów, bo Pan Bóg je weryfikuje i to ON ma plan dla naszego życia. My musimy tylko w pokorze i bojaźni słuchać i dać się prowadzić. Może On Cię tu przysłał całkiem po coś innego, niż myślałaś? Chrzciciela raczej trudno znaleźć internetowo, bo taki ktoś musiałby Cię osobiście poznać i mieć od Ducha Św potwierdzenie, że jesteś rzeczywiście nowonarodzoną osobą. Oczywiście jest sporo osób, które chrzczą kogo i jak popadnie, bo taką mają filozofię. Potem okazuje się, że w społecznościach jest mnóstwo nieodrodzonych osób, która nawet do końca nie rozumieją przesłania Ewangelii.
Antyweszka napisał(a):
Ewangelizuję rodzinę. Podsuwam im książkę Vogela, broszurkę Antoniego Sołtysa
To dobrze, że masz to na sercu, jednak ewangelizacja własnej rodziny się zaczyna od osobistej przemiany, od wydawania owocu i odwrócenia się od starych ścieżek i zamiłowań. Więcej modlitwy wstawienniczej, mniej gadania i szumu. Troska o rodzinę, męża - Panie naucz mnie służyć im! Naucz mnie chodzić w cichym jarzmie codzienności i wydawać owoc w szarej rzeczywistości. Pan się do Ciebie przyzna w tej kolejności; najpierw krzyż, a potem chwała zmartwychwstania. To wymaga zmiany priorytetów i zaangażowania czasu, serca. Ja się o to modliłam z rozpaczą kiedyś, bo mnie wcale dom nie pociągał, chciałam być kimś wielkim i sławnym Miałam takie swoje "dziecko" - jak Ty masz swoje, internetowe. Kochałam je ogromnie, ale Bóg mi jasno dał odczuć, że WSZYSTKO co kocham przynajmniej tak samo, jak Jego, jest moim bożkiem. W dodatku to wydawało złe owoce i budowało moją próżność. Zniszczyłam to i nigdy nie pożałowałam. W swoim czasie Pan to może Ci zwrócić, ale Ty już będziesz inną, przemienioną osobą i to wtedy też będzie inne - oczyszczone i odbijające Jego a nie Ciebie.
Antyweszka napisał(a):
A co do lansu, mylisz się.
Kochana siostro, nie czuj się osądzona, nie o to chodzi. Ja też mam podobne odczucie Twojej autoreklamy: dużo efektów specjalnych i świateł w tym jakoś - jak na scenie. Wydaje się, że po roku od nawrócenia wszystko świetnie znasz i rozumiesz i chcesz edukować innych a tak nie jest. Kto Ci o tym powie, skoro nie masz zdrowej społeczności w pobliżu? A na pewno by Ci próbowano zwrócić uwagę na to, co u nas bije z monitora. Masz bardzo bujną i barwną osobowość; powiem tak - jest wiele do umierania. W sensie "ja". Ale to u każdego, tylko u jednych nie widać tego tak na zewnątrz, a u innych bardziej widać. Ty jesteś jak piękne, bujne i kolorowe pnącze, które jednak ma skłonność (jak to pnącza przeważnie) do nadmiernego rozrostu. Pan Bóg, nasz cudowny Ogrodnik, przycina nas wszystkich - swoje różne rośliny - i chce, abyś pięła się na miejscu i w roli, którą Ci wyznaczył, a nie zarastała wszystkiego, powodując zamieszanie w ogrodzie. Zobacz co mówi o przycinaniu 15 rozdział Jana. Niektóre pnącza wymagają bardzo radykalnego przycięcia, które konkretnie usuwa ciężar niepożądanej masy rośliny.
Więc nie odchodź na swoje podwórko (tylko wyrzuć swoje zabawki - dostaniesz coś lepszego), bo to żadne rozwiązanie. Gdy bardzo kiedyś chciałam Bogu służyć razem z mężem i tyle robić dla Niego; modliłam się, żeby działy się wielkie rzeczy i przebudzenia i szkoda mówić co - wiesz, co mi Pan powiedział? "W ciszy i zaufaniu będzie Wasza moc". To było jak zimny prysznic, ale potem przyszły bardzo trudne rzeczy, doświadczenia i ogień wypalania. I u Ciebie przyjdzie. Obyś wytrwała na fundamencie wiary.
Serdecznie Cię pozdrawiam