Zaczęłam ten wątek, bo dzisiaj czasem wstyd się przyznać do tego, że jest się 'chrześcijaninem ewangelicznym". W wielu zborach dzieje się źle, zwiedzenie przyjmuje nowe oblicza i zatacza coraz szersze kręgi, nie można już tak po prostu polecić komuś zielonoświątkowego kościoła jako zdrowego, biblijnego( bo nie wszystkie zbory tej denominacji są zdrowe), zresztą dotyczy to wszystkich ewangelicznych denomiancji. ALE...dla niektórych fakt, że wśród ewangelicznych dzieje się źle powoduje, że w ogóle się gorszą i odchodzą od zdrowej, biblijnej nauki. No, tak działa zwiedzenie i diabeł się pewnie z tego cieszy. Często są to ludzie wrażliwi, mający więcej poznania, inteligentni. Patrzą na wszystko to, co dookoła nich się dzieje, a że nie są ugruntowani w prawdzie na tyle, żeby się ostać, mówią sobie " w takim bałaganie Boga być nie może!"- i mają chyba rację. Tyle, że...wylewają dziecko z kąpielą. Niektórzy odchodzą w ogóle od jakiegokolwiek kościoła, inni szukają bezpieczeństwa w strukturach kościoła tradycyjnego. Oczywiście, znajdują jedynie ułudę, pozór tego bezpieczeństwa, oparty na ludzkiej religijności, na drugim człowieku. Jedni i drudzy są w wielkim niebezpieczeństwie. Co robić, żeby nie wpaść w taką diabelską pułapkę? Człowiek szuka intuicyjnie swojego miejsca, źle mu( jeśli już w Boga uwierzył i stał się dzieckiem Bożym) samemu. Tylko, że warto płacić taką cenę za przynależność i pozory bezpieczeństwa? Obserwowałam takie "przemiany" u nowonarodzonych, niestety. Najpierw widzieli odstępstwo wśród ewangelicznych. Odchodzili, ale nie ustawali w szukaniu na własną rękę. Potem odnajdywali się w zwiedzonych strukturach kościelnych, np. w KRK. Stopniowo nasiąkali zwiedzeniem, ich myślenie się zmieniało, serce twardniało na Bożą prawdę.
Chcialam zacząc ten wątek, żeby pokazać, że mimo upadku kościoła ewangelicznego rozumianego jako ogół zborów różnych denominacji, PRAWDZIWE CHRZEŚCIJAŃSTWO wciąż trwa, prawdziwe dzieci Boże wciąż istnieją, że są jeszcze ci, dla których PRAWDA ma znaczenie, dla których SŁOWO jest jedynym autorytetem. Żeby ci, co widzą, nie zniechęcali się, nie szukali iluzji, nie próbowali opierać się na człowieku. Jeśli ktoś uwierzył w kłamstwo, że bez członkostwa w jakimś lokalnym zborze odpadnie od Boga i boi się, że jeśli zrezygnuje z chorej społeczności ze zwiedzionym nauczaniem będzie z nim źle, to chcę mu powiedzieć- będzie z tobą źle, jeśli tam zostaniesz. Nie namawiam do masowego opuszczania zborów, wiem, że są jeszcze zdrowe społeczności, piszę o tych chorych zborach, ekumenicznych, z niebiblijnymi nauczaniami, tych, które nie walczą z grzechem, w których tak naprawdę nie ma miłości między ludźmi. Wiem, że ludzie są zmęczeni, że chcą odpocząć, niektórzy mają dość walki i osamotnienia w związku ze swymi przekonaniami. Nie poddawajcie się, nie jesteście sami.
Myślę, że najważniejsze to być w Duchu i w prawdzie, że Bóg będzie błogosławił, chocbyśmy musieli zejść do podziemi...
Kościół- ten prawdziwy- istnieje dzisiaj, są dzieci Boże, które miłują Boga, choć na pewno nikt nie jest doskonały( ale dzieci Boże nie miłują grzechu i nie trwają w nim dobrowolnie, mimo świadomości tego, czym grzech jest. I nie muszą zdobywać tej świadomości "latami").
A kościoły tradycyjne, chociaż mają pozór potęgi i trwałości nie zapewnią zbawienia, nie są pośrednikami do Pana Boga i nie są w prawdzie, nie ma tam czego szukać. Jedno wielkie oszustwo, kolos na glinianych nogach.
Nie sugerujmy się nazwami, nie szukajmy po nagłówkach...
|