Ponieważ ostatnio pisałem późno w nocy, nie miałem już siły odpowiadać na pozostałe argumenty cichego, które moim zdaniem są niczym innym jak przekręcaniem Słowa Bożego. Wnioskuję to ze smutkiem, ale tak uważam po prostu.
cichy napisał(a):
Jest jeszcze pierwsze przykazanie miłości bliźniego, które nas zobligowuje do zapewnienia tego co potrzebne bliźniemu a pośród nich najpierw żonie, dzieciom. Jeśli oddam państwu z tego co jest konieczne dla rodziny to też znaczyłoby, że bardziej mi zależy na państwie i niewierzących ludziach, a to byłaby dziwna, niebiblijna zasada. Po pierwsze mam szczególne dane od Boga zobowiązania wobec najbliższych.
Równie dobrze mógłbyś napisać, że wolno Ci kraść, żeby zapewnić dzieciom utrzymanie, ponieważ Słowo Boże obliguje Cię do zapewnienia tego, co potrzebne najpierw żonie i dzieciom. Zobowiązania wobec najbliższych nie powodują, że wolno nam łamać przykazania. Dlatego czytamy w Biblii mądrą modlitwę:
"Proszę cię o dwie rzeczy; nie odmów mi, zanim umrę: Oddal ode mnie fałsz i słowo kłamliwe; nie nawiedź mnie ubóstwem ani nie obdarz bogactwem, daj mi spożywać chleb według mojej potrzeby, abym, będąc syty, nie zaparł się ciebie i nie rzekł: Któż jest Pan? Albo, abym z nędzy nie zaczął kraść i nie znieważył imienia mojego Boga" [Przyp. Sal. 30:7-9]Autor przynajmniej zdaje sobie sprawę, że nawet, gdyby z nędzy zaczął kraść, to znieważyłby imię swego Boga. Nędza by go nie usprawiedliwiała.
cichy napisał(a):
To co było pisane o posłuszeństwie, modlitwach oczywiście nie neguję, ale
No właśnie.
Nie neguję, ALE... - i oto "ale" rozbija się cała "biblijna moralność" w Twoich powyższych wpisach. Zawsze można wyszukać jakieś "ale", żeby usprawiedliwić się przed sobą samym.
cichy napisał(a):
nie należy być ślepym na działania władzy, bo Jezus polecił nam postępować całkiem odwrotnie. Często działa przeciw ludziom a zatem przeciw Bożym zasadom.
Nauczanie apostolskie każe modlić się za władzę. Idea porządku i władzy pochodzi od Boga. Nigdzie Bóg nie każe buntować się przeciwko władzy i nie wiem, co masz na myśli posząc, że Jezus "polecił nam postępować całkiem odwrotnie". To znaczy co polecił? Możesz podać jakiś przykład, w którym Jezus polecił nie płacenie podatków?
cichy napisał(a):
Pismo też mówi: "Król umacnia kraj prawem, kto ściąga wiele podatków, niszczy go" Przyp, 29;4. Czy zatem w biedzie ludzie powinni siedzieć cicho i wypełniać obowiązki wobec władzy i nic nie robić? Czy każde nieposłuszeństwo też jest grzechem?
Masz na myśli ODRODZONYCH ludzi? Jeśli tak, to odpowiedź masz w Biblii. Cytowałem ich już kilka. One są dla nas wiążące. Dzisiaj możesz zrobić o wiele więcej niż pierwsi chrześcijanie za czasów imperium rzymskiego. Oni nie mieli możliwości pójścia do wyborów i wybrania władzy. Ale mieli możliwość LEGALNEGO korzystania z przysługujących im praw, co apostoł Paweł wykorzystał i nie wmawiał nikomu ani nie sugerował, że on jest dzieckiem Bożym, więc nie będzie płacił podatków.
cichy napisał(a):
Jeśli tak to bohaterowie powstań, czy ostatnio Solidarności, którzy strajkowali i spiskowali są grzesznikami, buntownikami i uzurpatorami, którym powinniśmy wymówić posłuszeństwo na rzecz tamtych (bo w buncie - grzechu nieposłuszeństwa obalili władzę). A tamci powinni ustąpić na rzecz poprzednich i tak dalej i dalej.
Przeczytaj DOKŁADNIE, o czym pisze Paweł. To jest temat prawdopodobnie na osobny wątek. Ale częściowo zahacza o niniejszy. Uważam, że robisz następujący zabieg dialektyczny: Rozmawiając o podatkach i naszej powinności ich płacenia legalnej i demokratycznie wybranej władzy, odwołujesz się do sytuacji w innych czasach i do działań wobec władzy, która znacznie wykraczała poza to, co jest przykazaniem Bożym. Pierwsi chrześcijanie płacili podatki, ale odmawiali uznania boskości cesarza. Wydaje mi się, że celowo mieszasz kategorie i odwołujesz się do nieadekwatnych przykładów. W ten sposób chcesz odwrócić uwagę od prostych faktów, które nas dotyczą tu i teraz. Takie mam wrażenie.
cichy napisał(a):
Jeśli każde nieposłuszeństwo wobec władzy jest grzechem (zgodnie z tym co pisałeś o apostołach poniżej), w obrębie Słowa Bożego, to i drobne przepisy też. Trzeba więc skrupulatnie przestrzegać tego prawa, bo nie ma mowy w Biblii o racjonalnym podchodzeniu do prawa. Zatem kto przechodzi na czerwonym świetle - grzeszy, nie po pasach dla pieszych - grzeszy itp. Kto nabywa produkty do niepłacących podatków "brata się ze złodziejem". Trzeba pytać ludzi którzy sprzedają i nie dają paragonu - np na rynkach.
Znowu stosujesz zabieg taktyczny, który w dialektyce nazywa się "apagogą":
"Gdy uznajemy słuszność twierdzenia przeciwnika wiążemy je z innym, powszechnie traktowanym jako prawdziwe. Zważywszy, że z obu tych twierdzeń — służących nam za przesłanki w dalszym rozumowaniu — możemy uzyskać konkluzję jawnie błędną, sprzeczną albo z naturą rzeczy aż do absurdalności (ad absurdum), albo z głoszonymi wcześniej twierdzeniami przeciwnika, czyli niesłuszną co do rzeczy (ad rem) i co do człowieka (ad hominem), wykazujemy tym samym, iż wyjściowe twierdzenie przeciwnika także jest błędne. Bowiem słuszne przesłanki leżą u podstaw zawsze słusznego twierdzenia, wszakże z błędnych niekiedy wynika twierdzenie prawdziwe"http://www.sciaga.pl/tekst/14570-15-dia ... erystycznaNie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale w toku naszej dyskusji posługujesz się typowymi zabiegami dialektycznymi, które niewiele mają wspólnego z rzetelną argumentacją. Tutaj próbujesz argumentacji "ad absurdum" - czyli ze słuszności płacenia podatków przechodzisz do absurdalnych przykładów, żeby wykazać błędność mojego stanowiska poprzez jego karykaturę. Tymczasem rozmawialiśmy już o przestrzeganiu prawa w jego duchu i dlatego o ile nie ma sensu stać cały dzień na przejściu, jeśli czerwone światło się pali, bo jest zepsute, to płacenie podatków ma sens i jest zgodne nie tylko z litera prawa, ale i z jego duchem. Bo przecież wzywając Straż Pożarną liczysz na to, że przyjedzie - ale ona jest opłacania z podatków...
cichy napisał(a):
Inny przykład: Lata 50-te. Moi dziadkowie uznani za kułaków. Przyjeżdża komisarz z ludźmi i zajmuje całe zboże w spichlerzu. Kłodka i pieczęć. Dziadki w rozpaczy - widmo głodu i biedy. W nocy zdejmują dach i część zboża ukrywają. Reszta wywieziona. Czy zgrzeszyli, byli złodziejami?
Moim zdaniem nie zgrzeszyli. Odebrali coś, co było ich własnością i co zostało im ukradzione. Ale znowu to nie ma nic wspólnego z naszą dyskusją. Państwo pobiera należne podatki i nie jest złodziejem, kiedy je pobiera. Tak uważa apostoł Paweł i tak uważa Pan Jezus. Cytaty podawałem.
cichy napisał(a):
Poza tym wiadomo, że nieznajomość przepisów nie zwalnia od odpowiedzialności wobec prawa. A ustaw przybywa lawinowo. Trzeba być na bieżąco, bo jak nie to może być "wtopa"
Oczywiście, że trudno być na bieżąco z przepisami w naszej sytuacji. Dlatego napisałem, że nieświadomość przepisów nie jest tożsama ze świadomym ich łamaniem.
cichy napisał(a):
Weźmy nakazy np. o pożyczaniu, dawaniu jałmużny. Jasne jest że jak nie mam z czego to nie daję czy pożyczam. Czy mam grzech gdy nie mogę pożyczyć i tego nakazu nie wypełniam? Ja tak myślałem i kiedyś w swojej gorliwości pożyczałem każdemu , który mnie poprosił (zgodnie ze słowem aby pożyczać każdemu kto chce) i skończyłem na życiu z emerytury rodziców.
No, to trzeba było dokładniej czytać Słowo Boże:
"Jeśli bowiem jest ochotna wola, zasługuje ona na uznanie według tego, co ma, a nie według tego, czego nie ma. Nie chodzi bowiem o to, by inni mieli ulgę, a wy obciążenie, lecz chodzi o równość; w obecnym czasie niech wasz nadmiar wyrówna ich niedostatek, by i ich nadmiar służył na pokrycie waszego niedostatku, ażeby była równość, jak napisano: Kto wiele zebrał, nie miał za wiele, a kto mało, nie miał za mało" [II Kor. 8:12-15]cichy napisał(a):
Czy np służba wojskowa jest grzechem? Jedni w ogóle nie idą (nie przysięgać, nie zabijać), inni idą w wierze, że nie będą postawieni w sytuacji konieczności zabijania, a jeszcze inni idą i dopuszczają zabijanie w obronie kraju. Kto ma rację.
Za czasów Pawła nie było policji. Wojsko zajmowało się utrzymywaniem porządku. Dlatego Jan Chrzciciel nie powiedział żołnierzom, żeby porzucili służbę wojskową, tylko żeby poprzestali na swoim żołnie i nie wymuszali niczego
"Pytali go też żołnierze, mówiąc: A my co mamy czynić? I rzekł im: Na nikim nic nie wymuszajcie ani nie oskarżajcie fałszywie dla zysku, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie" [Łuk. 3:14]Korneliusz nawrócił się, będąc żołnierzem. Setnik rzymski miał wielka wiarę i nie usłyszał od Pana Jezusa ani słowa o tym, że powinien wystąpić z wojska. Nie jest również prawdą, że chrześcijanie zaczęli służyć w wojsku dopiero za czasów Konstantyna. Oto tekst Tertuliana z III wieku:
""Przeto mieszkamy na tym świecie razem i nie gardzimy forum, nie gardzimy targowiskiem, używamy kąpieli, chodzimy do waszych magazynów, warsztatów, hoteli, oglądamy wasze targi i cały ruch handlowy. Spotykamy się razem z wami na okrętach, razem odbywamy służbę wojskową, razem uprawiamy rolę i razem prowadzimy handel" ["Apologetyk" 42:3]
"Gdybyśmy bowiem chcieli zagrać rolę nie tyle ukrytych mścicieli, ile otwartych nieprzyjaciół waszych, czyż brakłoby nam siły i liczby wojsk? (...) Od wczoraj jesteśmy, a wszystko co macie już zapełniliśmy: miasta, wyspy, kasztele, miasteczka, rady miejskie, nawet wojskowe obozy, cechy w Rzymie i na prowincji, pałac, senat, forum. Wam zostawiliśmy tylko [wasze] świątynie" ["Apologetyk" 37:4]
"Także Marek Aureliusz osiągnął deszcz w czasie suszy dzięki modlitwie skierowanej do Boga przez chrześcijańskich żołnierzy" ["Do Skapuli" 4]
Cesarz Marek Aureliusz zmarł w roku 180, zatem w wojsku rzymskim byli chrześcijanie już w tym okresie.
cichy napisał(a):
Jako podsumowanie widzę podział po pierwsze na nakazy państwowe, które jednocześnie pokrywają się z wymaganiami Bożymi i ich nieprzestrzeganie jest grzechem. Po drugie na nakazy które produkuje władza, często na własny użytek, a ich przestrzeganie jest powinnością jako obywateli kraju i nie musi być grzechem w świetle Bożych przykazań.
Niestety, problem jest taki, że sam tworzysz rozróżnienie na "powinność" i "przykazanie" - wydaje mi się, że właśnie po to, żeby uciec od tekstu apostoła Pawła, który mówi, żeby płacić państwu należne podatki. Tymczasem słowa Pawła mają być przez nas traktowane jak przykazanie Pańskie [I Kor. 14:37].
cichy napisał(a):
W zależności od warunków obywatela może być to grzech (chciwość, skąpstwo), może nie być (fizyczna niemożliwość), lub też je należy czynić, aby wykazać posłuszeństwo i nie siać zgorszenia
To się nazywa relatywizm moralny. Paweł nie pisze o tym, żeby płacić podatki "w zależności od warunków obywatela". Pan Jezus też nie mówi o tym, że mamy płacić podatki, żeby kogoś nie gorszyć. To On sam zapłacił podatek, żeby kogoś nie zgorszyć. Fizyczna niemożliwość może zmusić człowieka do późniejszego zapłacenia podatku, albo rozłożenia go na raty. I to rozumiem. Natomiast robienie z takich wyjątków reguły i dorabianie do tego pseudo-biblijnej ideologii uważam nie tylko za coś złego, ale również za niebezpieczny krok ku deprawacji umysłu własnego i innych.
cichy napisał(a):
Są też przepisy np drogowe, bhp, które nie wywołują grzechu o ile podchodzi się do nich racjonalnie z uwzględnieniem warunków otoczenia.
"Racjonalne" podejście do przepisów drogowych jest równoznaczne z traktowaniem i rozumieniem prawa w duchu prawa czyli zgodnie z intencjami prawodawcy (o przykładach możemy porozmawiać). Niestety, rozmawiałem już z wieloma braćmi, którzy tego nie rozumieją i wykazują jawne lekceważenie przepisów drogowych w sytuacjach, gdy nie tylko litera ale i duch prawa są ze sobą zgodne. Takie myślenie służy stopniowej deprawacji umysłu, czyli podważaniu idei prawa jako takiego.
Osobnym problemem jest stosunek obywateli naszego kraju do władzy jako takiej. Niestety, "według ciała" odziedziczyliśmy stosunek "partyzancki" - czyli władza to zawsze są "oni" i o ile to możliwe, należy "onych" wykiwać, bo się z nimi nie identyfikujemy. Słowo Boże pokazuje diametralnie inny stosunek wierzących do idei władzy oraz idei prawa. Owszem, istnieją takie władze, które zaprzeczają idei praworządności określonej przez Boga i przez Niego danej. Ale nie można się powoływać na takie przykłady, jeśli nie przystają one do naszej rzeczywistości.
Jeszcze raz podkreślam: Uważam, że powinniśmy mieć biblijne stanowisko w tym temacie i nie próbować się zasłaniać Słowem Bożym w sytuacjach, gdy wykraczamy poza Boże standardy, znieważając naszego Boga. Lepiej przyznać się przed Bogiem do grzechu, to upadku, do strachu, do ulegania pokusie i wołać do Pana, żeby nam pomógł żyć w zgodzie z Jego wolą niż "iść w zaparte" i wypaczać Jego święte Słowo, żeby wybielić się przed Nim i uśpić własne sumienie. Takie usypianie może się wiązać ze stopniowym zatwardzaniem serca, a to jest prosta droga do duchowej katastrofy.