Hm, dlatego właśnie (między innymi) zapalają mi się lampki ostrzegawcze. Jeśli
jakikolwiek nauczyciel lub kaznodzieja robi tzw. "posunięcie wyprzedzające", które ma "zaszczepić" słuchaczy przed badaniem Pism, czy rzeczywiście "tak się rzeczy mają" [Dz. Ap. 17:10-12] - bo przecież nikt nie chce być "faryzeuszem" - to musi wzbudzać niepokój. Dokładnie to samo robią fałszywi prorocy i nauczyciele typu Benny Hinn czy Rick Joyner: Każdy, kto na podstawie Słowa Bożego podważy ich teorie, jest "łowcą herezji" i z całą pewnością ma nieczyste motywacje. Nie chodzi mi o to, żeby porównywać nauczanie Zaca Poonena do nauk Hinna czy Joynera. Chodzi o tę dziwną "szczepionkę", która jest we wszystkich przypadkach identyczna, z użyciem analogii do faryzeuszy włącznie.
Oczywiście każdy nauczyciel stosujący tę metodę dobrze wie, że powinien zachowywać się skromnie i mówić, iż każdemu wolno się nie zgadzać z jego nauczaniem. Takie zastrzeżenie bardzo dobrze wygląda. Ale z drugiej strony, jak widać, jeśli tylko ktoś spróbuje się nie zgodzić, albo popełnić jeszcze większy grzech, jakim jest przyjście i postawienie niewygodnych pytań, sam siebie stawia w roli "oskarżyciela próbującego przyłapać na jakimś słowie" czyli "faryzeusza", który "nie jest zainteresowany wolnością od grzechu w swoim życiu".
Czyli krótko mówiąc: Wolno wam się ze mną nie zgadzać, ale niech no tylko który spróbuje to zrobić!
Niestety, będę miał odwagę to nazwać. Takie zachowanie jest manipulacją i ustawieniem sobie ewentualnych "nieposłusznych" z góry w taki sposób, żeby nie zadawali niewygodnych pytań, nie sprawdzali nauk, a jeśli nawet widzą błędy, to żeby szukali tego, co pozytywne i ogólnie "zjadali mięso i wypluwali kości" - czy to nie brzmi znajomo?
Mówię o pewnym modelu, który się powtarza w zachowaniu różnych nauczycieli. Jeśli ten model widać w konkretnym przypadku (nie chodzi o nazwiska), to bez względu na to, czy nauczyciel głosi liberalizm czy uświęcenie, coś ewidentnie nie gra. Słowo Boże broni się samo i nawet sam apostoł Paweł głosząc w Berei nie próbował nazywać słuchaczy "faryzeuszami" (choć byli Żydami) dlatego, że codziennie badali Pisma, żeby sprawdzić, czy nauczanie Pawła jest z nimi zgodne.
Teraz co do konkretnej wypowiedzi konkretnego nauczyciela, czyli brata Zaca.
Brat Zac napisał(a):
Jest napisane o Jezusie, że „nie według widzenia swoich oczu będzie sądził, ani według słyszenia swoich uszu rozstrzygał (Iż.11.3). To jest przykład, który powinien naśladować każdy pobożny człowiek
Z całym szacunkiem, ale wyrywanie wersetu z kontekstu po to, żeby jakoś poprzeć niebiblijną praktykę niesprawdzania głoszonego nauczania, to jest gruby błąd i fatalna praktyka. Oto kontekst:
"I wyrośnie różdżka z pnia Isajego, a pęd z jego korzeni wyda owoc. I spocznie na nim Duch Pana; Duch mądrości i rozumu, Duch rady i mocy, Duch poznania i bojaźni Pana. I będzie miał upodobanie w bojaźni Pana. Nie według widzenia swoich oczu będzie sądził ani według słyszenia swoich uszu rozstrzygał, lecz według sprawiedliwości będzie sądził biednych i według słuszności rozstrzygał sprawy ubogich na ziemi. Rózgą swoich ust będzie chłostał zuchwalca, a tchnieniem swoich warg zabije bezbożnika. I będzie sprawiedliwość pasem jego bioder, a prawda rzemieniem jego lędźwi. I będzie wilk gościem jagnięcia, a lampart będzie leżał obok koźlęcia, cielę i lwiątko, i tuczne bydło będą razem, a mały chłopiec je poprowadzi. Krowa będzie się pasła z niedźwiedzicą, ich młode będą leżeć razem, a lew będzie karmił się słomą jak wół. Niemowlę bawić się będzie nad jamą żmii, a do nory węża wyciągnie dziecię swoją rączkę. Nie będą krzywdzić ani szkodzić na całej mojej świętej górze, bo ziemia będzie pełna poznania Pana jakby wód, które wypełniają morze. I stanie się w owym dniu, że narody będą szukać korzenia Isajego, który załopocze jako sztandar ludów; a miejsce jego pobytu będzie sławne" [Iz. 11:1-10]Cały fragment mówi o panowaniu Mesjasza w 1000-letnim Królestwie (nie mam pojęcia, czy Brat Zac w to wierzy). Sposób rozstrzygania spraw przez Pana Jezusa w 1000-letnim Królestwie, kiedy będzie On panował w uwielbionym ciele, raczej nie jest osiągalny dla nas, którzy tu mieszkamy jeszcze w ciałach skażonych. Dlatego pobożni ludzie nie są w stanie naśladować tego przykładu i powyższy tekst nawet do tego nie wzywa.
Owszem, nasz Pan nawet przed Zmartwychwstaniem "od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku" [Jan 2:25]. Ale On był na ziemi wcielonym Bogiem. My nie jesteśmy. Mamy naśladować przykład, jaki Pan nam zostawił, ale my mamy poznawać po owocach właśnie dlatego, że potrzebujemy świadectwa o człowieku, żeby go poznać - tylko Bóg patrzy na serce. Mamy natomiast sądzić sprawiedliwie, a nie z pozoru:
"Nie sądźcie z pozoru, ale sądźcie sprawiedliwie" [Jan 7:24]Nie wolno stosować innej miary dla kogokolwiek tylko dlatego, że boimy się przypisania nam etykietki "faryzeusza" albo podejrzenia o niechęć do własnego uświęcenia, albo podejrzenia o złe motywacje. Owszem, nauczyciele i doglądający trzody są godni nawet podwójnego szacunku. Ale którzy? Słowo Boże nam podpowiada:
"Starsi, którzy pięknie [kalos] stanęli na czele, niech zostaną uznani za godnych podwójnego szacunku, najbardziej ci trudzący się w słowie i w nauce" [I Tym. 5:17 interlinia]"Pięknie" oznacza w tym kontekście "dobrze wypełniać swój obowiązek":
http://www.blueletterbible.org/lang/lex ... 2573&t=KJVA jak sprawdzić, czy ktoś dobrze naucza? Badając Pisma, czy tak się rzeczy mają.
Poniższa zasada dotyczy wszystkich, bez względu na to, jak się nazywają i czy nauczają w ramach nurtu charyzmatycznego, uświęceniowego czy jakiegokolwiek innego:
"Drogoście kupieni; nie stawajcie się niewolnikami ludzi" [I Kor. 7:23]