aolsza napisał(a):
Dalej czytamy....
Cytuj:
Będą m.in. wyposażać świętych, by widzieli to, co Bóg Ojciec robi w Niebie. Tylko w taki sposób można skutecznie ustanawiać Jego Królestwo na Ziemi.
Czyli SŁUŻBY tych "świętych" założą w niebie podsłuch? Albo podgląd? Monitoring Ojca w niebie? Bo inaczej nie będzie można skutecznie ustanawiać Jego Królestwa na ziemi?
Marcel Płoszczyński napisał(a):
Kluczowym elementem reformacji będzie odrodzenie służby apostolskiej w jej pełnym wymiarze. Jest ono konieczne, by powstała zwycięska eklezja, która skutecznie ustanawia kulturę nieba na ziemi.
Czyli Kościół będzie takim kaowcem czyli kulturalno-oświatowym jak na czasów słusznie minionych?
Marcel Płoszczyński napisał(a):
Dopiero w pełni funkcjonująca „pięcioraka służba” jest w stanie wyposażyć świętych do dzieła posługiwania tak, by zamiast grzać kościelne ławki wchodzili w swoje powołanie. Kościół czasów ostatecznych to nie teatr jednego aktora, lecz zgromadzenie podążających za Arcypasterzem bożych synów, dla których niebo jest tu i teraz.
Sorry, ale to są odgrzewane kotlety z restauracji "apostołów i proroków" - czyli "Dominionizm 2.0"
http://www.ulicaprosta.net/new/artykuly ... apostolska"Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych, na objawienie i Królestwo jego; Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. Ale ty bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją. Albowiem już niebawem będę złożony w ofierze, a czas rozstania mego z życiem nadszedł. Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego" [I Tym. 4:1-8]Edit:
Dopiero wczoraj późnym wieczorem dotarł do mnie geniusz myśli teologicznej Marcela Płoszczyńskiego. Chodzi o "ustanawianie przez eklezję kultury Królestwa Bożego na ziemi". Otóż wedle tej doktryny (wziętej z sufitu oczywiście, a właściwie ze zwiastowania widzenia własnego serca, jak mówi Jer. 23:16) Kościół stanie się na ziemi jednym wielkim Domem Kultury. To widzenie już się spełnia, ponieważ należy do kategorii samo-spełniających się proroctw - jak u wróżbitów.
W Domu Kultury "Eklezja" (bo przecież nie w Kościele) są róże sekcje i kółka zainteresowań, prowadzone przez instruktorów, kaowców i innych motywatorów. Jest sekcja tańca, sekcja plastyczna, sekcja rytmiczna, sekcja guślarska (o, pardon - etnograficzna), literacka, a także kółka zainteresowań dla każdego pod nazwami zachodnimi (a jakże): "worship", "leadership", "kingship", "partnership", "relationship", "sponsorship", "championship", "citizenship", "ambassadorship", "salesmanship" i każdy inny "ship" jaki można sobie wymarzyć - co komu pasuje.
Każdy może robić, co mu się podoba, pleść, co mu ślina na język przyniesie, śnić cokolwiek i traktować to jako wizję od Pana (zalecałbym mniej pizzy wieczorem, to takie wizje ustaną) - i o to właśnie chodzi. Wszyscy będą się świetnie bawić, motywować nawzajem, dmuchać w swoje "królewskie" ego i będą się czuć zwycięzcami, budującymi... co? Bo "spaceship" już zbudowali i odlecieli.
Sorry za "odrobinę szczypty", ale jak się czyta niektóre teksty, to jedynie poczucie humoru trzyma człowieka przy życiu.