www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 9:47 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 3:28 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz maja 28, 2015 9:02 am
Posty: 15
Łączenie się ze światem…
W opisywaniu zarzutów nie zająłem się tym dlatego, że tak naprawdę ta kwestia to bardziej sprawa rozumienia naszej (chrześcijan) obecności na świecie. Wierzę, że zasada posłania jaką Pan Jezus wypowiedział min. w swojej modlitwie z Jan 17, że nie zabiera nas ze świata, ale nas to zostawia abyśmy składali świadectwo. Podobnie nakaz misyjny, wzywający nas nas aby tak jak idziemy przez życie iść i czynić innych uczniami lub postawa Ap. Pawła w Atenach. Wskazują na naszą potrzebę obecności wśród niewierzących. Nie łączyć się z nimi, czyli nie być takimi jak oni, nie robić tego co oni, nie zachowywać się tak jak oni ale jednocześnie być tam gdzie oni są. Oczekiwanie, że ludzie nie wierzący przyjdą do kościoła jest może zasadne ale ja sam często powtarzam w swoim kościele miejsce kościoła, jest poza kościołem[[i] [i]i dlatego uważam, że mamy iść i odszukać to co zaginęło. Jednym z przykładów takiej postawy jest nasza konferencja GLS, gdzie wychodzimy na przeciw tym, którzy być może nigdy by do kościoła nie przyszli ale na konferencje, na której słuchają o czymś na czym się znają z jednoczesnym wskazaniem na źródło. To prawda, że często mówcami są ludzie biznesu czy polityki, zawsze uważnie dobrani. Zawsze po każdym wystąpieniu jest komentarz, który pokazuje kontekst wiary lub co można by jeszcze osiągnąć gdyby było to robione w oparciu o zaufanie Bogu. Paweł w Atenach odwołał się do pogańskich poetów.

Innymi słowy, uważam, że chrześcijanie muszą być bardzo wyraźni w swoich przekonaniach i swoim życiu i nie muszą się obawiać wychodzenia na ulice gdzie są niewierzący. Nie chcemy mieć nic wspólnego z bezbożnością i tu bez "odkrywania prochu" mogę wskazać na Pana Jezusa, który bywał gdzie bywał, jadał gdzie jadał to nigdy nie poszedł na kompromis w tym co wierzył i i jak żył. Mało tego wydaje mi się, że dużo więcej zrobilibyśmy wychodząc z naszych kościołów niż w nich się "okopując" wskazując na błędy świata. Ten świata jest zgubiony bez Boga ale ja uważam, że my mamy zanieść jemu nadzieje, jaką jest Jezus, a nie odrzucenie. Mógłbym o tym dużo pisać bo to jeden z moich ulubionych tematów ale mam nadzieję, że przedstawiłem naszą motywację co do robienia wydarzenia, które łączy na sali wierzących i niewierzących.
/i][/i]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 3:44 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz maja 28, 2015 9:02 am
Posty: 15
Wątek bycie liderem ze względu na obdarowanie!
Gdybym chciał odpowiedzieć krótko - powiedziałbym w kościele to tylko jedyny sposób na bycie liderem.
Gdybym chciał odpowiedzieć z przekąsem - zbyt wielu w kościele jest liderami bez obdarowania a z ludzkiego nadania.
Jednak chcę odpowiedzieć najpełniej jak potrafię. Nie wyobrażam sobie aby można było robić cokolwiek jako osoba wierząca bez długich godzina modlitwy. Ja sam osobiście często poszczę. Jednak kiedyś na konferencji GLS usłyszałem takie zdanie "Modlitwa nie jest pretekstem do nic nie robienia" i ja się z nim w pełni zgadzam. Modląc się nie mogę czuć się zwolnionym z odpowiedzialności i szafarstwa. Nie wyobrażam sobie (choć to nie jest do końca prawda bo czasami to widzę) aby w kościele ludzie służyli bez rozpoznania swojego obdarowania. Jednak obdarowanie nie oznacza, że nie mam się rozwijać. Gdy ktoś ma dar nauczania musi NAUCZYĆ się studiować Biblię, dobrze by było gdyby czytał inne książki. Gdy ktoś ma dar rozpoznania duchów, dobrzy gdyby uczył się jak komunikować z ludźmi opętanymi, lub jak mówić o tym do ludzi, którzy nie wiedzą, że sa opętani. Mógłbym wymieniać prawie bez końca, jak to dar jest fundamentem zaangażowania ale rozwijanie go do pełni potencjału chrystusowego jest również moją odpowiedzialnością. Organizując konferencję GLS nie próbujemy zastąpić napełnienia Duchem Świętym nauką o zarządzaniu czy marketingiem. Czasami wręcz odwrotnie udaje się nam pokazać, że to jest nazywane duchowym jest zwyczajną kopią ze świata. Jednak również uważamy, że wierzący dyrektor, magazynie, sprzedawca nie powie swojemu szefowi, że mam dary duchowe i na tej podstawie pracuje ale będzie umiał wykazać się kompetencja i wiedzą. Nie próbujemy zastąpić darów, ale próbujemy pomóc osobą wierzącym do realizowania swojej wiary w miejscach pracy. Ktoś zapytał dlaczego jako chrześcijanin miałbym wziąć udział w Konferencji GLS. Poza aspektem ewangelizacyjnym przede wszystkim powiedziałbym, że Panu Bogu mamy przynosić świadectwo, że w tym co nam dał jesteśmy kompetentni i merytoryczni, że naszym zadaniem jako chrześcijan jest pokazać, że wiara motywuje nas do bycia "wonnością chrystusową" nie tylko w naszych religijnych zachowaniach ale również w tym jak wykonujemy naszą pracę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 4:14 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 18, 2013 3:27 pm
Posty: 251
Lost napisał(a):
Łączenie się ze światem…
W opisywaniu zarzutów nie zająłem się tym dlatego, że tak naprawdę ta kwestia to bardziej sprawa rozumienia naszej (chrześcijan) obecności na świecie. Wierzę, że zasada posłania jaką Pan Jezus wypowiedział min. w swojej modlitwie z Jan 17, że nie zabiera nas ze świata, ale nas to zostawia abyśmy składali świadectwo. Podobnie nakaz misyjny, wzywający nas nas aby tak jak idziemy przez życie iść i czynić innych uczniami lub postawa Ap. Pawła w Atenach. Wskazują na naszą potrzebę obecności wśród niewierzących. Nie łączyć się z nimi, czyli nie być takimi jak oni, nie robić tego co oni, nie zachowywać się tak jak oni ale jednocześnie być tam gdzie oni są. Oczekiwanie, że ludzie nie wierzący przyjdą do kościoła jest może zasadne ale ja sam często powtarzam w swoim kościele miejsce kościoła, jest poza kościołem[[i] [i]i dlatego uważam, że mamy iść i odszukać to co zaginęło. Jednym z przykładów takiej postawy jest nasza konferencja GLS, gdzie wychodzimy na przeciw tym, którzy być może nigdy by do kościoła nie przyszli ale na konferencje, na której słuchają o czymś na czym się znają z jednoczesnym wskazaniem na źródło. To prawda, że często mówcami są ludzie biznesu czy polityki, zawsze uważnie dobrani. Zawsze po każdym wystąpieniu jest komentarz, który pokazuje kontekst wiary lub co można by jeszcze osiągnąć gdyby było to robione w oparciu o zaufanie Bogu. Paweł w Atenach odwołał się do pogańskich poetów.

Innymi słowy, uważam, że chrześcijanie muszą być bardzo wyraźni w swoich przekonaniach i swoim życiu i nie muszą się obawiać wychodzenia na ulice gdzie są niewierzący. Nie chcemy mieć nic wspólnego z bezbożnością i tu bez "odkrywania prochu" mogę wskazać na Pana Jezusa, który bywał gdzie bywał, jadał gdzie jadał to nigdy nie poszedł na kompromis w tym co wierzył i i jak żył. Mało tego wydaje mi się, że dużo więcej zrobilibyśmy wychodząc z naszych kościołów niż w nich się "okopując" wskazując na błędy świata. Ten świata jest zgubiony bez Boga ale ja uważam, że my mamy zanieść jemu nadzieje, jaką jest Jezus, a nie odrzucenie. Mógłbym o tym dużo pisać bo to jeden z moich ulubionych tematów ale mam nadzieję, że przedstawiłem naszą motywację co do robienia wydarzenia, które łączy na sali wierzących i niewierzących.
/i][/i]

Wydaje mi się, że istnieje jedna niewielka, ale jednak zasadnicza różnica pomiędzy tym, co robił Jezus lub Paweł, a tym, co próbujesz bronić. Bohaterowie Nowego Testamentu byli zapraszani w różne kontrowersyjne miejsca przez ludzi, którzy gdzieś tam coś usłyszeli o ewangelii i chcieli się więcej dowiedzieć. Jezus nie organizował konferencji dla celników o prawie podatkowym Cesarstwa Rzymskiego i chrześcijańskiej moralności w finansach, ale dawał się zaprosić na wspólny obiad tym, którzy już go spotkali i chcieli coś więcej usłyszeć.

Mi się wydaje, że to ma znaczenie, czy robimy wydarzenie w jakimś zupełnie niereligijnym celu i przy okazji mówimy ewangelię, czy spotykamy się z powodu ewangelii w takich okolicznościach, jakie akurat nas zastały. Nie chodzi mi o to, żeby w ogóle nic nie robić i nie ewangelizować, tylko o to, żeby w ewangelizacji nie zachowywać się jak sprzedawca ukrywający nieciekawy (z perspektywy klienta-ewangelizowanego) produkt w ładnym opakowaniu (jak pisał Paweł np. w 2.Kor.2:14-17).

Co do reszty, to jest to temat na dłuższą i bardziej obszerną dyskusję, ale na początek chciałbym się dowiedzieć, czy ta różnica, którą wskazałem, ma według ciebie jakiekolwiek znaczenie?

Pozdrawiam

_________________
"Tak mówi Pan Bóg: Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które bezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście." Ks. Ezechiela 36:22, BT.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 4:29 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz maja 28, 2015 9:02 am
Posty: 15
Czy ta różnica ma znaczenie? Tak, choć Pawła na Aeorapg zaproszono. Józef swoim braciom raczej zorganizował wydarzenie. Jednak najistotniejsze dla mnie są kiedyś usłyszane słowa; przesłanie jest święte, metody nie. I chyba to wyznacza moje funkcjonowanie!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 7:32 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz wrz 15, 2011 11:23 pm
Posty: 452
Witaj Lost,
Cytuj:
Lost:Czy ta różnica ma znaczenie? Tak, choć Pawła na Aeorapg zaproszono. Józef swoim braciom raczej zorganizował wydarzenie. Jednak najistotniejsze dla mnie są kiedyś usłyszane słowa; przesłanie jest święte, metody nie. I chyba to wyznacza moje funkcjonowanie!

Gdy Chrystus staje się twoim Panem i Zbawicielem a Duch Święty w tobie zamieszka to cały ty zaczynasz się zmieniać, twój język, twoje myśli i czyny. Bóg zmienia Cię od środka na zewnątrz. My mamy iść głosić krzyż Chrystusowy, dla jednych głupstwo dla drugich moc ku zbawieniu. Zazwyczaj głoszenie ewangelii spotyka się z oporem ludzi nie wierzących. Wiem gdyż z Bożej łaski bywam na ulicach i doświadczam różnych reakcji ze strony ludzi. Niestety niektórzy głoszą Chrystusa złymi metodami. Jakie są złe metody? Przykładowo w liście apostoła Pawła czytasz, że błazeńska mowa nie przystoi chrześcijanom[Ef 5:4]. Widziałem chrześcijan przebranych za klaunów opowiadających o Jezusie używając przy tym błazeńskiego języka. Niektórzy nie widzą problemu z organizowaniem chrześcijańskich dyskotek, inni nie widzą problemu w chrześcijańskim heavy metalu chodź słowo ostrzega nas aby trzymać się z dala od wszelkiego pozoru zła, brak jest dziś bojaźni Bożej. Przykładów można by mnożyć.

Przede wszystkim jesteśmy posłani aby głosić wszystko to co nakazał nam Jezus [Mt 28:19-20]. Apostołowie głosili z mocą Bożą i ludzie przychodzili do Chrystusa, dziś to świat chce dyktować warunki na których przyjdzie do Chrystusa i gdy kościół powinien reagować okazuje się, że idzie na kompromis. Kościół jest organizmem a nie organizacją. Duch Święty prowadzi, owszem używa ludzi lecz nie w ludzkiej mądrości.

Życzę tobie aby przesłanie o Jezusie Chrystusie zmieniło Ciebie całego wraz z metodami.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 7:33 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 18, 2013 3:27 pm
Posty: 251
Lost napisał(a):
przesłanie jest święte, metody nie.

Żeby nie robić nadinterpretacji, to może zapytam wprost: Czy uważasz, że nie ma znaczenia jakich metod używa się w ewangelizacji? A jeśli jednak są jakieś ograniczenia, to jak wyznaczasz granicę pomiędzy dobrymi, a niedobrymi metodami głoszenia?

Czy wyobrażasz sobie, żeby np. Jezus poszedł do Gamaliela i po dogadaniu się z nim zorganizował w Jerozolimie konferencję pod tytułem "Jak być dobrym rabinem". Rozpocząłby rabbi Gamaliel, potem modlitwę poprowadziłby arcykapłan Kaifasz, potem prowadzący podziękowaliby Herodowi i Piłatowi za przybycie na uroczystość i poprosiliby ich o powiedzenie kilku słów. Po takim wstępie wystąpiłoby kilku rabinów reprezentujących różne ówczesne nurty w religii Hebrajskiej, a w międzyczasie kilku zaproszonych greckich filozofów opowiedziałoby jak to u nich uczy się ludzi prawdy. W międzyczasie kapłani zebraliby ofiarę na świątynię, a rabini na działalność swoich szkół. Na koniec wystąpiłby Jezus, dziękując przedmówcom za ich mądre wskazówki i delikatnie sugerując swoje zdanie. Po wszystkim uczyniłby kilka cudów, zszedł ze sceny, a kilku przedstawicieli Sanhedrynu podziękowałoby mu i pochwaliło za niekonwencjonalne potraktowanie tematu. Na koniec Gamaliel wskazałby stoisko z ulotkami swojej szkoły rabinów, pochwaliłby się swoim uczniem Pawłem, który stał za tym stoiskiem. Piłat poprosiłby wszystkich o zachowanie spokoju w mieście i nie wyciąganie pochopnych wniosków, jakoby któryś z płomiennych mówców był Mesjaszem, bo mogłoby to wywołać rozruchy w mieście. Wypowiedź ta wywołała owację na stojąco w sektorze Sanhedrynu, do której po chwili przyłączyli się pozostali uczestnicy. Arcykapłani zakończyliby modlitwą, potem wszyscy przeszliby do świątyni złożyć wieczorną ofiarę, a później wszyscy udali się na wspólny posiłek w domu arcykapłana, na który zaproszony byłby także Jezus z uczniami. Po posiłku Jezus i Gamaliel podpisali umowę o współpracy w dziedzinie kształcenia rabinów, a Jezus otrzymał tytuł honorowego członka Sanhedrynu za swój wkład w rozwój religijności Żydowskiej...

Czy coś takiego mogłoby się wydarzyć?

_________________
"Tak mówi Pan Bóg: Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które bezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście." Ks. Ezechiela 36:22, BT.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 7:44 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 29, 2013 7:40 am
Posty: 170
Lokalizacja: Wrocław
Mateuszek napisał(a):
Lost napisał(a):
przesłanie jest święte, metody nie.

Żeby nie robić nadinterpretacji, to może zapytam wprost: Czy uważasz, że nie ma znaczenia jakich metod używa się w ewangelizacji? A jeśli jednak są jakieś ograniczenia, to jak wyznaczasz granicę pomiędzy dobrymi, a niedobrymi metodami głoszenia?

Czy wyobrażasz sobie, żeby np. Jezus poszedł do Gamaliela i po dogadaniu się z nim zorganizował w Jerozolimie konferencję pod tytułem "Jak być dobrym rabinem". Rozpocząłby rabbi Gamaliel, potem modlitwę poprowadziłby arcykapłan Kaifasz, potem prowadzący podziękowaliby Herodowi i Piłatowi za przybycie na uroczystość i poprosiliby ich o powiedzenie kilku słów. Po takim wstępie wystąpiłoby kilku rabinów reprezentujących różne ówczesne nurty w religii Hebrajskiej, a w międzyczasie kilku zaproszonych greckich filozofów opowiedziałoby jak to u nich uczy się ludzi prawdy. W międzyczasie kapłani zebraliby ofiarę na świątynię, a rabini na działalność swoich szkół. Na koniec wystąpiłby Jezus, dziękując przedmówcom za ich mądre wskazówki i delikatnie sugerując swoje zdanie. Po wszystkim uczyniłby kilka cudów, zszedł ze sceny, a kilku przedstawicieli Sanhedrynu podziękowałoby mu i pochwaliło za niekonwencjonalne potraktowanie tematu. Na koniec Gamaliel wskazałby stoisko z ulotkami swojej szkoły rabinów, pochwaliłby się swoim uczniem Pawłem, który stał za tym stoiskiem. Piłat poprosiłby wszystkich o zachowanie spokoju w mieście i nie wyciąganie pochopnych wniosków, jakoby któryś z płomiennych mówców był Mesjaszem, bo mogłoby to wywołać rozruchy w mieście. Wypowiedź ta wywołała owację na stojąco w sektorze Sanhedrynu, do której po chwili przyłączyli się pozostali uczestnicy. Arcykapłani zakończyliby modlitwą, potem wszyscy przeszliby do świątyni złożyć wieczorną ofiarę, a później wszyscy udali się na wspólny posiłek w domu arcykapłana, na który zaproszony byłby także Jezus z uczniami. Po posiłku Jezus i Gamaliel podpisali umowę o współpracy w dziedzinie kształcenia rabinów, a Jezus otrzymał tytuł honorowego członka Sanhedrynu za swój wkład w rozwój religijności Żydowskiej...

Czy coś takiego mogłoby się wydarzyć?



ale się uśmiałam hahahaha...Mateuszku dla mnie rewelacyjny przykład :) dziękuję Bogu za Twoją błyskotliwość :)

_________________
"Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem." księga Micheasza 6.8


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 8:02 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz maja 28, 2015 9:02 am
Posty: 15
przesłanie święte a metody nie! Tak uważam i nie oznacza to, że wszelkie metody są właściwe i jedyne co mogę powiedzieć to, które dla mnie są nie do przyjęcia. Takie, które nie szanują rozmówcy i są nieuczciwe. Czy konferencja z arcykapłanami, faryzeuszami mogła by się odbyć i czy każdy kolejno by wygłosił swoje przemówienie. Nie wiem - choć wiem, że bardzo podobnie pewnie było w czasach Jezusa gdy chodził do Synagogi nie zawsze nauczał i nie zawsze czytał. Czasami pewnie słuchał tych, z którymi się nie zgadzał. Nie podejmowali wspólnych dizałań ale wszędzie tam gdzie było to możliwe Jezus wnosił pokój. Wśród jego uczniów byli Zeloci, Eseńczycy, Sadyceusze ludzie, którzy się ze sobą w zasadzie zwalczali. Nacjonaliści z liberałami z super duchowymi. Wyobrażam sobie jak to Mateusz (celnik) z Szymonem ( Zelotą, czyli skrajnym nacjonalistą) rozmawiają z Nikodemem (faryzeuszem) o trędowatym, którego Jezus uzdrowił lub prostytutce, z którą rozmawiał. Czy zebrali na nią ofiarę nie wiem, czy założyli dom samotnej matki, też nie wiem ale wiem z całą pewnością, że Pan Jezus powiedział.... Miłujcie bliźniego... i wcale nie miał na myśli tylko tych, którzy się z nim zgadzali. Więc próbuje kochać innych nawet jeśli trzeba zorganizować konferncję dla liderów i aby być przez nich wysłuchanym muszę wpierw ich posłuchać.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 8:13 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 22, 2013 12:47 pm
Posty: 49
Nie wiem, ale czytam ten wątek i dzwoni mi w głowie ciągle ten sam fragment:

"Sami też pamiętacie, bracia, że – jak się potem okazało – nie przybyliśmy do was nadaremnie. Pomimo cierpień i zniewag, których – jak wiecie – doznaliśmy w Filippi, zebraliśmy się na odwagę w naszym Bogu i głosiliśmy wam Bożą dobrą nowinę w ciężkim boju. Dlatego, że gdy kierujemy do ludzi wezwanie, nie ma w nim nic błędnego ani nieczystego. Nie kryje się też w nim żaden podstęp. Lecz zgodnie z tym, jak nas Bóg wypróbował, i jako wypróbowanym powierzył dobrą nowinę, tak też ją głosimy. Nie czynimy tego, aby podobać się ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serca. Nigdy nie uciekaliśmy się do pochlebstwa – o czym wiecie – ani nie powodowała nami skryta chciwość, ani – czego Bóg jest świadkiem – nie szukaliśmy uznania u ludzi, czy to u was, czy gdzie indziej." (1Tes 2:1-6 NP3)

_________________
"Pókim był dziecięciem, mówiłem jako dziecię, rozumiałem jako dziecię, rozmyślałem jako dziecię; lecz gdym się stał mężem, zaniechałem rzeczy dziecinnych." 1 Kor. 13:11

"I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie." Łuk. 9:23


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 8:18 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Witaj Lost,

Lost napisał(a):
Jesteśmy Globalni jak Globalnym jest kościół, i jak Globalnym jest Pan Bóg, który umiłował cały świat, i jak Globalnym był Pan Jezus który kazał nam iść na cały świat. W fakcie, że coś jest globalne nie widzimy nic niewłaściwego czy złego, ba wierzymy głęboko, że Pan Bóg chce aby każdy mógł usłyszeć ewangelię.
Jaką "ewangelię" będziesz głosił razem z mormonem, który jest pierwszym z wymienionych mówców na zbliżającym się zjeździe? Jakiego Jezusa?

Lost napisał(a):
I tu druga nieprawda - że ponoć nie głosimy Jezusa - Każda sesja zaczyna się od uwielbienia (prawie każda) ale z całą pewnością w każdej wskazujemy na Biga jako jedyny właściwy autorytet. bardzo często pokazujemy, że to co jest często przedmiotem wykładu biznesowego lub politycznego, już dawno zostało opisane w Piśmie Świętym, i jest tylko nieudolnie stosowane bez wiary i oddania Bogu.
O ile wiem, naszą powinnością jest głoszenie konieczności upamiętania i nawrócenia się do Boga.

"(...) Począwszy od Jerozolimy, w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów" [Łuk. 24:47]

Prosiłbym o jakiś filmik pokazujący, jak głosicie upamiętanie dla odpuszczenia grzechów podczas Global Leadership Summit.

Lost napisał(a):
Podobnie nakaz misyjny, wzywający nas nas aby tak jak idziemy przez życie iść i czynić innych uczniami lub postawa Ap. Pawła w Atenach. Wskazują na naszą potrzebę obecności wśród niewierzących.
Czy apostoł Paweł głosił niewierzącym Ewangelię, czy razem z niewierzącymi (a nawet ludźmi wyznającymi, że Jezus jest bratem Lucyfera - jak mormoni) nauczał niewierzących, jak być liderem w biznesie?

Lost napisał(a):
Paweł w Atenach odwołał się do pogańskich poetów.
A czy zauważyłeś, po co i w jaki sposób to zrobił? Ten wyświechtany ekumeniczny chwyt niestety nie pokazuje prawdy o Pawłowym nauczaniu. Paweł nie mieszał światowych metod zarządzania z Ewangelią, tylko podał przykład z naturalnej intuicji człowieka, od którego przeszedł do zwiastowania Ewangelii o prawdziwym Bogu. A już z całą pewnością cytat z pogańskich poetów nie stanowił elementu wspólnego nauczania Pawła z pogańskimi poetami czy filozofami.

Nie musicie być całkowicie świadomi, że budujecie uniwersalny Kościół - łączycie się z ludźmi ze świata we wspólnocie celów, które są całkowicie rozbieżne. Jeśli uważasz, że "moc wpływu" to jest coś, co wynika z przejmowania wzorców korporacyjnych z tego świata, to przeczytaj, co jest prawdziwą mocą wpływu:

"Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka, bo usprawiedliwienie Boże w niej bywa objawione, z wiary w wiarę, jak napisano: A sprawiedliwy z wiary żyć będzie" [Rzym. 1:16-17]

Przeczytałem Twój artykuł i niestety muszę stwierdzić, że moim zdaniem nie ma w nim nic oprócz "odwracania kota ogonem". Królestwo Boże nie jest z tego świata i rządzi się innymi zasadami niż korporacyjne metody stosowane przez mówców. To nie nasze przywództwo, tylko Ewangelia ma moc zmienić człowieka. Oto, jak Paweł pisze o swoim "przywództwie" wobec świata:

"Aż do tej chwili cierpimy głód i pragnienie, i jesteśmy nadzy, i policzkowani, i tułamy się. I trudzimy się pracą własnych rąk; spotwarzają nas, my błogosławimy; prześladują nas, my znosimy, złorzeczą nam, my się modlimy; staliśmy się jak śmiecie tego świata, jak omieciny u wszystkich aż dotąd" [I Kor. 4:11-13]

Czy Paweł zapraszał na wspólne konferencje ludzi podziwianych w świecie i możnych według ciała, żeby zwiększyć swój "wpływ"? Czy sam podkreślał swoje cielesne wykształcenie, pochodzenie i tak dalej?

"My bowiem jesteśmy obrzezani, my, którzy czcimy Boga w duchu i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a w ciele ufności nie pokładamy. Chociaż ja mógłbym pokładać ufność w ciele. Jeżeli ktoś inny sądzi, że może pokładać ufność w ciele, to tym bardziej ja: obrzezany dnia ósmego, z rodu izraelskiego, z pokolenia Beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz, co do żarliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości, opartej na zakonie, człowiek bez nagany. Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa i znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary, żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania" [Flp. 3:3-11]

Mówcy zaproszeni na GLS są przeciwieństwem zasady podanej przez Pawła powyżej oraz innych, cytowanych powyżej. Są ludźmi oklaskiwanymi i podziwianymi w świecie, ponieważ mają "wpływ". Ale co ma wspólnego światłość z ciemnością?

Lost napisał(a):
I tu druga nieprawda - że ponoć nie głosimy Jezusa - Każda sesja zaczyna się od uwielbienia (prawie każda) ale z całą pewnością w każdej wskazujemy na Biga jako jedyny właściwy autorytet. bardzo często pokazujemy, że to co jest często przedmiotem wykładu biznesowego lub politycznego, już dawno zostało opisane w Piśmie Świętym, i jest tylko nieudolnie stosowane bez wiary i oddania Bogu. Na każdej konferencji jest sesja, w czasie której stawiamy wezwanie do nawrócenia lub odnowienia swojej wiary. W każdym roku były osoby, dla których nasza konferencja była przełomowym wydarzeniem dla ich wiary i relacji z Bogiem.
Poprosiłbym o jakieś przykłady albo nagrania z sesji, podczas której głosicie Jezusa. Jakiego Jezusa głosicie? Z kim wspólnie Go głosicie? Z mormonem, jezuitą, Tony Blairem i Bono?

Bez urazy, ale to jest jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Chciałbym poprosić o biblijne przykłady albo przynajmniej wskazówki, że chrześcijanie powinni głosić Ewangelię razem z ludźmi wyznającymi innego Jezusa, albo wspólnie z nimi mówić o "przywództwie", które Ty próbujesz "ochrzcić" - moim zdaniem, robiąc to na siłę.

Lost napisał(a):
Jednak najistotniejsze dla mnie są kiedyś usłyszane słowa; przesłanie jest święte, metody nie. I chyba to wyznacza moje funkcjonowanie!
Gdyby nieświęte metody nie mogły wpływać na treść przesłania, to takie hasło można by jeszcze jakoś obronić. Problem polega na tym, że kompromis metodologiczny nieuchronnie prowadzi do kompromisu treści. I to jest istota ekumenii ze światem. Dlaczego Bóg miałby się posługiwać metodami, którymi się brzydzi jako nieświętymi? W którym miejscu Biblii widzimy, że w ten sposób sam sobie zaprzecza?

Na temat Hybelsa, Maxwella i innych, którzy są umoczeni w coś, od czego chrześcijanie powinni się trzymać z daleka, możesz dowiedzieć się więcej tutaj:

http://www.ulicaprosta.net/new/artykuly ... -p-e-a-c-e
https://www.youtube.com/watch?v=wcMDkyLma80
https://www.youtube.com/watch?v=XzNpqrFZZyU

Niestety, moim zdaniem cała ta idea GLS jest po prostu wpuszczaniem kwasu do zaczynu, który ma być przaśny, w nadziei że nastąpi proces odwrotny od tego opisanego w Ewangelii i nauce apostolskiej - czyli że zaczyn zmieni właściwości kwasu. Sorry, ale to po prostu nie ma prawa zadziałać.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 9:03 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 17, 2014 1:33 pm
Posty: 50
Lost napisał(a):
Jednak najistotniejsze dla mnie są kiedyś usłyszane słowa; przesłanie jest święte, metody nie. I chyba to wyznacza moje funkcjonowanie!


I to nas różni, bo moje funkcjonowanie wyznacza Słowo Boże, a Pańskie marketing...
Naprawdę Pan uważa że Panu Bogu trzeba pomagać i to nieczystymi metodami które nie są zgodne z Jego Słowem?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 9:24 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 18, 2013 3:27 pm
Posty: 251
agape76 napisał(a):
ale się uśmiałam hahahaha...Mateuszku dla mnie rewelacyjny przykład :) dziękuję Bogu za Twoją błyskotliwość :)

Tak na prawdę, to nie do końca moja "błyskotliwość", bo zainspirowałem się kazaniem Zaca Poonena:
http://www.chlebznieba.pl/index.php?id=577 :wink:

_________________
"Tak mówi Pan Bóg: Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które bezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście." Ks. Ezechiela 36:22, BT.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 9:37 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2014 9:05 pm
Posty: 138
Cytuj:
Czy wyobrażasz sobie, żeby np. Jezus poszedł do Gamaliela i po dogadaniu się z nim zorganizował w Jerozolimie konferencję pod tytułem "Jak być dobrym rabinem". Rozpocząłby rabbi Gamaliel, potem modlitwę poprowadziłby arcykapłan Kaifasz, potem prowadzący podziękowaliby Herodowi i Piłatowi za przybycie na uroczystość i poprosiliby ich o powiedzenie kilku słów. Po takim wstępie wystąpiłoby kilku rabinów reprezentujących różne ówczesne nurty w religii Hebrajskiej, a w międzyczasie kilku zaproszonych greckich filozofów opowiedziałoby jak to u nich uczy się ludzi prawdy. W międzyczasie kapłani zebraliby ofiarę na świątynię, a rabini na działalność swoich szkół. Na koniec wystąpiłby Jezus, dziękując przedmówcom za ich mądre wskazówki i delikatnie sugerując swoje zdanie. Po wszystkim uczyniłby kilka cudów, zszedł ze sceny, a kilku przedstawicieli Sanhedrynu podziękowałoby mu i pochwaliło za niekonwencjonalne potraktowanie tematu. Na koniec Gamaliel wskazałby stoisko z ulotkami swojej szkoły rabinów, pochwaliłby się swoim uczniem Pawłem, który stał za tym stoiskiem. Piłat poprosiłby wszystkich o zachowanie spokoju w mieście i nie wyciąganie pochopnych wniosków, jakoby któryś z płomiennych mówców był Mesjaszem, bo mogłoby to wywołać rozruchy w mieście. Wypowiedź ta wywołała owację na stojąco w sektorze Sanhedrynu, do której po chwili przyłączyli się pozostali uczestnicy. Arcykapłani zakończyliby modlitwą, potem wszyscy przeszliby do świątyni złożyć wieczorną ofiarę, a później wszyscy udali się na wspólny posiłek w domu arcykapłana, na który zaproszony byłby także Jezus z uczniami. Po posiłku Jezus i Gamaliel podpisali umowę o współpracy w dziedzinie kształcenia rabinów, a Jezus otrzymał tytuł honorowego członka Sanhedrynu za swój wkład w rozwój religijności Żydowskiej...

Czy coś takiego mogłoby się wydarzyć?


Mateuszku:))) ty się z powołaniem chyba minąłeś:]]] powinieneś pisać scenariusze Science Fiction:))) ten jest na Oscara;))

_________________
GrainTrader


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 10, 2015 9:54 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2014 9:05 pm
Posty: 138
shaliach napisał(a):
Nie wiem, ale czytam ten wątek i dzwoni mi w głowie ciągle ten sam fragment:

"Sami też pamiętacie, bracia, że – jak się potem okazało – nie przybyliśmy do was nadaremnie. Pomimo cierpień i zniewag, których – jak wiecie – doznaliśmy w Filippi, zebraliśmy się na odwagę w naszym Bogu i głosiliśmy wam Bożą dobrą nowinę w ciężkim boju. Dlatego, że gdy kierujemy do ludzi wezwanie, nie ma w nim nic błędnego ani nieczystego. Nie kryje się też w nim żaden podstęp. Lecz zgodnie z tym, jak nas Bóg wypróbował, i jako wypróbowanym powierzył dobrą nowinę, tak też ją głosimy. Nie czynimy tego, aby podobać się ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serca. Nigdy nie uciekaliśmy się do pochlebstwa – o czym wiecie – ani nie powodowała nami skryta chciwość, ani – czego Bóg jest świadkiem – nie szukaliśmy uznania u ludzi, czy to u was, czy gdzie indziej." (1Tes 2:1-6 NP3)




Ja też czytam i czytam, i mnie dzwoni jeszcze ten fragment, może Lostowi już nic nie dzwoni...:

" Kto się tedy chlubi, w Panu niech się chlubi. Albowiem nie ten, kto sam siebie zaleca, jest wypróbowany, ale ten, kogo Pan poleca". (2 Kor. 10, 17-18)

A ja przyglądając się tym "liderom" i mówcom, i patrząc na ich życiowe osiągnięcia ( Smok zechciał podać kilka informacji na ich temat) odnoszę wrażenie, ba jestem przekonany, że zalecają oni SAMI SIEBIE, swoje metody, swoje rozwiązania, swoje recepty na sukces, na to jak być szczęśliwym, jak być liderem w swojej dziedzinie itd. Ja tu nie widzę Pana Jezusa i nie widzę , by w oparciu o to, co czytam w Słowie, Chrystus takich "JA" , "MOJE" zalecał komukolwiek. Dlatego nigdy na tego typu "zlotach" nie ujrzę prawdziwej ewangelii i prawdziwego Jezusa, bo tak jak pisał Mateuszek, będzie On tylko tłem do całego przedstawienia.

_________________
GrainTrader


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 11, 2015 8:27 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
2 Kor. 11:23-27 "...więcej pracowałem, częściej byłem w więzieniach, nad miarę byłem chłostany, często znajdowałem się w niebezpieczeństwie śmierci. Od Żydów otrzymałem pięć razy po czterdzieści uderzeń bez jednego, Trzy razy byłem chłostany, raz ukamienowany, trzy razy rozbił się ze mną okręt, dzień i noc spędziłem w głębinie morskiej. Byłem często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeństwach od rodaków, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustyni, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach między fałszywymi braćmi. W trudzie i znoju, często w niedosypianiu, w głodzie i pragnieniu, często w postach, w zimie i nagości".

Czy swiadectwo ktoregokolwiek "lidera" nowoczesnych "kosciolow" chociaz otarło się o swiadectwo Pawła? Od jezuity i mormona powinniscie otrzymac baty, a nie poklepywanie po pleckach... Smutne sa te ewangeliopodobne działania i zloty...

_________________
Poznanie nadyma.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL