robaczek2 napisał(a):
"Więc jest to na pewno dzieło niezwykłe, które można wytłumaczyć tchnieniem Ducha Świętego, że to, co stanowi część naszej natury, zostało pokonane w tym wysiłku 11 Kościołów"
Co prawda to prawda.
Niestety to nie jest prawda. Niestety nie można przetłumaczyć Biblii bez choć najmniejszej jej interpretacji w ramach tłumaczenia. Często tłumacz musi podjąć decyzję, jak przetłumaczyć dany zwrot, jeśli można go przetłumaczyć na więcej niż jeden sposób. Wtedy tłumaczy on zgodnie ze swoim zrozumieniem "całości przekazu", zgodnie ze swoją teologią. Dodatkowy problem powstaje, kiedy biblię tłumaczą grzesznicy, czyli ludzie, którzy nie narodzili się na nowo - jak większość tłumaczy Biblii, np. z ramienia religii Rzymskokatolickiej. Są oni chcąc nie chcąc skazani na liczne błędy w tłumaczeniu. Dodatkowo jest jeszcze "problem polityczny", czyli oddanie jakiegoś fragmentu z deformacją wbrew lepszej wiedzy - w celu "wyjścia na swoje". Np. w Biblii Tysiąclecia mamy "tłumaczenie" o Marii, która jest rzekomo "łaski pełna" (a nie "łaską obdarzona" - choć takie tłumaczenie wyraźnie sugeruje grecka gramatyka. Wystarczy pomyśleć chwilę nad rolą tzw. "Matki Boskiej" w religii Rzymskokatolickiej i już wiadome, dlaczego takie tłumaczenie (skoro jest "pełna łaski", to może jej udzielać). I teraz spotyka się 11 denominacji w celu sporządzenia jednego, wspólnego tłumaczenia. Przy czym wśród tłumaczy ilościowo znacznie dominują przedstawiciele religii Rzymskokatolickiej. Co może z tego wyjść? Oczywiście jeden wielki kompromis - w najlepszym (wystarczająco złym) wypadku. Lub nawet bardzo pro-rzymskokatolickie tłumaczenie - w najgorszym przypadku.
Nie robaczku2, tak nie wygląda prowadzenie Ducha Świętego. To działania kościelno-polityczne z ludzkiego napędu, którymi sam Antychryst by się nie powstydził.
A to w takim sensie:
Jeśli już koniecznie chcą tłumaczyć tą Biblię, to niech zrobią to "odpowiednio" - czyli deformując Słowo Boże. I niech pomieszają się przy tym dzieci Boże z dziećmi diabła w ekumenicznym uścisku. Wtedy ludzie szukający prawdy trafią w ramiona "odpowiednich", np. rzymskokatolickich duszpasterzy, którzy powiedzą im "prawdę". A dzieci Boże - będąc w ekumenicznym uścisku - przecież nie nazwą kłamstw rzymskokatolickich herezjami. Do tego uścisk jest zbyt ciepły...
Zaprawdę wyrafinowana diabelska strategia.