www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 6:32 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn gru 19, 2016 6:47 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Ida napisał(a):
Smoku, a mógłbyś " nie gasić Ducha"? :)
Nie bardzo rozumiem pytanie. O ile dobrze odgaduję Twoje intencje, to właśnie próbuję pomóc Ci Go nie zgasić poprzez unikanie niesienia krzyża i poniesienia kosztów.

Przypuśćmy, że wychowaliśmy się w środowisku, które przywiązuje dużą wagę do relacji rodzinnych, a które tkwi w duchowej ciemności. Albo przywiązuje dużą wagę do opinii innych ludzi. Co musimy poświęcić, aby pójść za Chrystusem?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn gru 19, 2016 8:01 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 4:37 am
Posty: 68
Smok Wawelski napisał(a):
Przypuśćmy, że wychowaliśmy się w środowisku, które przywiązuje dużą wagę do relacji rodzinnych, a które tkwi w duchowej ciemności. Albo przywiązuje dużą wagę do opinii innych ludzi. Co musimy poświęcić, aby pójść za Chrystusem?

Myślę, że już nie oczekujesz ode mnie odpowiedzi. :)
Niemniej znamienne są dwie przypowieści, które Pan Jezus wplata przy zachęcie do dźwigania własnego krzyża.

Jeżeli ktoś z was chce budować wieżę, to czyż najpierw nie oblicza kosztów, czy ma na wykończenie? Aby przypadkiem ci wszyscy, którzy widzieli, że położył fundament, ale nie zdołał wykończyć budowy, nie zaczęli się z niego wyśmiewać: Ten człowiek zaczął budować, ale nie zdołał dokończyć.
Albo król, który wyrusza na wojnę przeciwko drugiemu królowi, czy nie zasięga wpierw rady, czy może w dziesięć tysięcy zmierzyć się z tym, który idzie przeciwko niemu z dwudziestoma tysiącami? A jeżeli nie, to wysyła poselstwo z prośbą o pokój, kiedy tamten jest jeszcze daleko.
(Łuk.14, 28-32;BP)

Jak rozumiecie te przykłady w świetle poświęcenia dla Chrystusa? Co Pan próbuje nam powiedzieć? Oblicz koszty, zasięgnij rady, wysonduj czy dasz radę? Nie działaj pochopnie? Wykaż się wnikliwością i zdrowym rozsądkiem?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt gru 20, 2016 11:47 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Ida napisał(a):
Jak rozumiecie te przykłady w świetle poświęcenia dla Chrystusa? Co Pan próbuje nam powiedzieć?
Musimy je rozumieć na podstawie wszystkiego, co Jezus nam mówi na ten temat. I tu mam zastrzeżenia do Twojej, Ido, poniżej cytowanej odpowiedzi:

Ida napisał(a):
Oblicz koszty, zasięgnij rady, wysonduj czy dasz radę? Nie działaj pochopnie? Wykaż się wnikliwością i zdrowym rozsądkiem?
Jak to mówią "pudło". To przecież zupełnie nie o to chodzi. Jeśli będziesz patrzeć i prognozować na podstawie własnych sił, to NIGDY nie pójdziesz prawdziwie za Jezusem. Ani własna wnikliwość ani rozsądek nie postawią Cię na skale. To właśnie jest skok wiary na głęboką wodę - skaczemy, bo nie ma już wyjścia, prosząc, żeby Pan nas złapał. I On łapie, bo jest wierny i nagradza wiarę.

Rady - owszem, są zawsze błogosławieństwem, jeśli dają je ludzie mający dar mądrości (nie wyłącznie wierzący ale i używani przez Boga w ten sposób). Czasem ktoś słucha wielu rad i każda inna, a doradcy przecież wierzący. A potem niezły bigos. Zawsze trzeba weryfikować te rady u Pana, a najlepiej słuchać Jego głosu. Przecież Bóg sam do nas chce mówić i wie, jakim brzemienim potrafi być rodzina. On także nie chce, byśmy niepotrzebnie ranili naszych bliskich, ale są takie rozdziały, które muszą się dokonać. I niestety bolą obie strony. Ja też pochodzę ze środowiska o bardzo silnych więziach rodzinnych i wiele burz szalało wokoło nieraz. Wiele osób z tej naszej rodziny uważa nas za heretyków, nie chcą nas znać ani widzieć. To nie jest wielka cena. Co my wiemy o wielkiej cenie? Nikt za nami nie goni z bronią i nie ściga nas. A jakby nas ktoś gonił? To są dylematy. Ja powiedziałąm Bogu, że nie jestem w stanie Mu obiecać, zę "zawsze" albo "nigdy"; mogę tylko się zadeklarować, że póki zycia CHCĘ Z CAŁEGO SERCA Mu służyć i stawiać Go zawsze na pierwszym miesjcu. Resztę On mi da w odpowiedzi na posłuszeństwo i moją słabą (ale jednak) ludzką miłość.

Duch Święty jest najlepszym doradcą i mówi do serca człowieka. Jeśli nawet ktoś policzy koszty i - bazując na swoim własnym wyobrażeniu o własnej sile i ewentualnym rozwoju sytuacji - uzna, że "to jednak nie dla mnie", to jakie ma wyjście? Odrzucić krzyż? Czy Pan Bóg akceptuje i błogosławi postawę zwlekania, przemykania się, udawania, itd, bo możemy np. zranić kogoś bliskiego? Nie chodzi o to, żeby bezmyślnie i prowokacyjnie manifestować, czy arogancko się zachowywać. Chodzi o to, by mieć światło na korcu a nie pod korcem. Jeśli wybrałaś Jezusa, to postaw Go na wysokości w swoim życiu, aby każdy widział, że jesteś w stanie starcić, a potem wymieć wokół Niego teren z wszystkich bożków "obok".

Tego Ci, kochana, życzę i tego samego życzę ciągle niezmiennie sobie. :)

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt gru 20, 2016 4:41 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 4:37 am
Posty: 68
MM
Dziękuję za piękne i mądre słowa. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt gru 20, 2016 7:21 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Zastanawiamy się jak należy rozumieć werset Mat. 10:38. Generalnie jest on tłumaczony np. Mat 10:38 bw "(38) I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien.".
Ale jest jedno tłumaczenie ( Nowa Biblia Gdańska), które nie mówi o braniu krzyża, ale o ... rozumieniu swojego krzyża ( tematem wątku jest nowe spojrzenie) - Mat 10:38 nbg-pl "(38) i kto nie zrozumie swojego krzyża, a idzie za mną nie jest mnie godny."
http://biblia.apologetyka.com/read?utf8 ... m=&codes=1
Nie wiem dlaczego tłumacz zdecydował o użyciu takiego, a nie innego słowa, ale może to jest właśnie potwierdzenie, że nie tylko w braniu problem, ale w rozumieniu - czym ten NASZ krzyż jest ?
Ponieważ chodzi o nasz krzyż, czyli krzyż każdego z nas z osobna, to może każdy ma inny, w taki sposób jak inni jesteśmy.

Dla mnie osobiście krzyż to miejsce gdzie się umiera (gdzie umieram), a zatem jak decyduję się iść za Panem, a pojawia się proces ( odczucie), który(e) powoduje moje "umieranie" to przyjmuję to ( biorę to na siebie) i chcę, aby część mnie, którą to dotyka umarła. Może jeszcze inaczej - pójście za Panem powoduje, że coś we mnie zaczyna umierać ( a to boli), i nie "bronię tego", ale pozwalam, aby to umarło, a ja abym umarł dla tego.

Trochę to zagmatwałem, ale może będzie czytelne :?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr gru 21, 2016 8:54 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 27, 2015 10:23 pm
Posty: 195
Lokalizacja: Gdańsk
Dla mnie czytelne.
Ja sie bardzo cieszę, ze mam okazje brać swój krzyż. Uświęcenie boli cielesnego człowieka, bo musi umierać, ale dla wewnętrznego człowieka to radość.

_________________
On zaś odpowiedział: Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i strzegą go. - Ewangelia Łukasza 11:28


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr gru 21, 2016 9:05 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 08, 2016 12:31 pm
Posty: 53
wujcio napisał(a):
Zastanawiamy się jak należy rozumieć werset Mat. 10:38. Generalnie jest on tłumaczony np. Mat 10:38 bw "(38) I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien.".
Ale jest jedno tłumaczenie ( Nowa Biblia Gdańska), które nie mówi o braniu krzyża, ale o ... rozumieniu swojego krzyża ( tematem wątku jest nowe spojrzenie) - Mat 10:38 nbg-pl "(38) i kto nie zrozumie swojego krzyża, a idzie za mną nie jest mnie godny."
http://biblia.apologetyka.com/read?utf8 ... m=&codes=1
Nie wiem dlaczego tłumacz zdecydował o użyciu takiego, a nie innego słowa, ale może to jest właśnie potwierdzenie, że nie tylko w braniu problem, ale w rozumieniu - czym ten NASZ krzyż jest ?
Ponieważ chodzi o nasz krzyż, czyli krzyż każdego z nas z osobna, to może każdy ma inny, w taki sposób jak inni jesteśmy.

Dla mnie osobiście krzyż to miejsce gdzie się umiera (gdzie umieram), a zatem jak decyduję się iść za Panem, a pojawia się proces ( odczucie), który(e) powoduje moje "umieranie" to przyjmuję to ( biorę to na siebie) i chcę, aby część mnie, którą to dotyka umarła. Może jeszcze inaczej - pójście za Panem powoduje, że coś we mnie zaczyna umierać ( a to boli), i nie "bronię tego", ale pozwalam, aby to umarło, a ja abym umarł dla tego.

Trochę to zagmatwałem, ale może będzie czytelne :?


Tak ten przekład Biblii (NBG) jest trochę tak nowatorski jak Biblia w przekładzie Nowy Świat. Takie szczególiki czynią ją oryginalną, lecz odbiegającą od innych. Dlatego osobiście nie uznaję tego przekładu. Natomiast czym innym jest UWSPÓŁCZEŚNIONA BIBLIA GDAŃSKA.

Kwestia rozumienia istoty czym jest nasz krzyż, moim zdaniem jest niepoznawalny. Zaś czym on może być, w sensie jakie okoliczności życiowe go tworzą , właśnie rozpoznanie tego jest rzeczą kluczową. Bo możemy buntować się z jakiegoś powodu racjonalnie uzasadnionego, nie będąc świadomym że ta sprawa jest NASZYM OSOBISTYM KRZYŻEM. Tak bywa niekiedy w naszym życiu...Chyba tutaj zgodzicie się ze mną ?

Ja osobiście rozumiem Cię, dlatego jeszcze raz zaznaczam że najważniejszą rzeczą jest określenie co stanowi ten krzyż (w rozumieniu że jest to jakaś niewygoda) a nie zrozumienie tego. Bo wielu rzeczy które nas spotykają nie zrozumiemy teraz, bo aktualnie to jesteśmy jak w zagadce (1 Kor 13;12).
Podobnie jak w historii Hioba, z pewnością nie rozumiał tych wszystkich strat i po ludzku oskarżał Boga. Lecz gdy On objawił się mu poprzez pytania w 38-41 rozdziale, to wówczas określił swoje poznanie Stwórcy jako tylko słyszenie...

_________________
Nie ma bowiem żadnego znaczenia to, czy się jest obrzezanym, czy nie. Ważne jest jedynie to, żeby być nowym stworzeniem (Ga 6;15)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr gru 21, 2016 9:18 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 08, 2016 12:31 pm
Posty: 53
Myślę że zadam pytanie związane z postrzeganiem NASZEGO WŁASNEGO KRZYŻA, w tradycyjnym a nie nowatorskim spojrzeniu :
Czy według Was cielesny chrześcijanin, czyli taki duchowy niemowlak, też niesie (powinien nieść) swój krzyż ?

_________________
Nie ma bowiem żadnego znaczenia to, czy się jest obrzezanym, czy nie. Ważne jest jedynie to, żeby być nowym stworzeniem (Ga 6;15)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr gru 21, 2016 2:11 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 15, 2016 4:30 pm
Posty: 449
wujcio napisał(a):
Zastanawiamy się jak należy rozumieć werset Mat. 10:38. Generalnie jest on tłumaczony np. Mat 10:38 bw "(38) I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien.".
Ale jest jedno tłumaczenie ( Nowa Biblia Gdańska), które nie mówi o braniu krzyża, ale o ... rozumieniu swojego krzyża ( tematem wątku jest nowe spojrzenie) - Mat 10:38 nbg-pl "(38) i kto nie zrozumie swojego krzyża, a idzie za mną nie jest mnie godny."

Tłumaczenia Biblii są niedoskonałe. Często tłumacze muszą decydować, jak obchodzić się z danym fragmentem, jeśli można tłumaczyć go na wiele sposobów. Często kontekst jest decydujący. Czasem też tłumacze muszą włożyć swoją interpretację w tekst, a czasem nie muszą, a po prostu chcą po swojemu "przetłumaczyć", a zarazem "wytłumaczyć" zgodnie ze swoim zrozumieniem "Boga, Pisma i tradycji" i tak robią. A my później czytamy "tłumaczenie", czytając je często z interpretacją, nadinterpretacją, albo nawet dodatkiem "tłumaczy". Niestety istnieją "tłumaczenia", w których taki "element interpretacji" jest zbyt intensywny. Takim "tłumaczeniem" jest zacytowana przez Ciebie "Nowa Biblia Gdańska" (proszę nie mylić z Uwspółcześnioną Biblią Gdańską). NBG dyskwalifikuje się przez liczne błędy i "swoiste tłumaczenie" wielu fragmentów. Gorszy jest chyba już tylko "Przekład Nowego Świata" organizacji "świadków Jehowy". Jeśli przykładowo dane "tłumaczenie" Biblii mówi nam, że zamiast wziąć na siebie codziennie swój krzyż (Łk.9:23), należy raczej co dzień ten swój krzyż "odrzucić", to pozostaje tylko jedno: przed takim "tłumaczeniem" ostrzegać! Co też robiono w następującym wątku: http://www.ulicaprosta.net/forum/viewto ... f=1&t=1373

Całe Słowo Boże bezspornie wymaga zrozumienia jego treści - poselstwo o niesieniu swojego krzyża oczywiście też. Natomiast krzyż należy "wziąć na siebie codziennie", a nie w zamian tylko "zrozumieć", czy wręcz "odrzucić". Zatem apeluję o celowe ignorowanie tego przekładu w rozważaniach o krzyżu, a najlepiej w jakichkolwiek rozważaniach.

krecik napisał(a):
Więc pytam co jeszcze nie jest krzyżem ? Oraz co nim jest ?

"Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je." (Mt.10:37-39)

"Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów." (Łk.9:23-26)

Moje zrozumienie "własnego krzyża":

1.) Dla kogo to jest?
Wzięcie krzyża jest WARUNKIEM do pójścia za Mesjaszem dla KAŻDEGO, kto chce być jego uczniem - bez wyjątku: "Jeśli kto chce iść za Mną" musi to zrobić. Dlatego Jezus "mówił do wszystkich" to, co tutaj mówił.

2.) Jak kiedyś wyglądała rzeczywistość niesienia krzyża?
Krzyżowani byli zazwyczaj niewolnicy. Skazańca rozbierano do naga i pozbawiano go wszelkich praw. Musiał pożegnać się z wszystkim, co kochał. Gardzono nim. Jego oprawcy mogli zadawać mu cierpienia wyżywając się na nim bezlitośnie do woli. Szedł on niosąc narzędzie swojej śmierci lub przynajmniej jego część. Ten "ostatni pochód" i jego ciężar zajmował go całkowicie fizycznie i mentalnie. Szedł przecież na pewną śmierć, ponieważ nawet po natychmiastowym ściągnięciu z krzyża i natychmiastowym zapewnieniu najlepszej wtedy dostępnej opieki medycznej dwóch z trzech skazańców umierało. Kiedy już był ukrzyżowany, gwoździe ostatecznie uniemożliwiły mu poruszanie dłońmi i stopami - wbrew jego woli.

3.) Jak dzisiaj wygląda niesienie "własnego krzyża"?
Wejście na wąską, wzgardzoną przez świat drogę prowadzi wyłącznie przez ciasną bramę (Mt.7:14). Brama jest tak ciasna, że nie można wejść tam na swoich warunkach i o swoich siłach (Łk.13:23-28). Wszyscy ludzie - każdy jeden - jesteśmy jako grzesznicy w swojej naturalnej kondycji winni, a także odziani w pychę, w swoje spore mniemanie o własnej sprawiedliwości. Z tego powodu jesteśmy "zbyt grubi" żeby się przez tą ciasną bramę na wąską drogę przecisnąć (Mt.19:23-26). Tutaj trzeba koniecznie pomocy z zewnątrz. I ona jest dostępna: Syn Boży zapłacił za nasze wejście przez ciasną bramę, oraz sfinansował pielgrzymkę przez wąską drogę i przebywanie wieczne w miejscu docelowym pielgrzymki. Ze swojej łaski, przez wzgląd na swoją zapłatę Pan sam przeciska grzeszników przez zbyt ciasną dla nich bramę, zabierając ciężar ich grzechu na swoje ramiona. Syn przemienia grzeszników w Świętych Bożych umiejscawiając ich następnie na wąskiej drodze i prowadząc ich dalej. Nie mamy praw do chodzenia skrótami według własnych planów, ponieważ w zamian za zaszczyt podążania na wąskiej drodze musieliśmy zdać wszelkie własne prawa, całe swoje życie, u stóp Pana tej drogi. Wszelkie zejście z wąskiej drogi oraz cofanie się, a nawet samo oglądanie się wstecz jest nieautoryzowane przez Pana drogi (Łk.9:62). JEŚLI na tej wąskiej drodze będziemy trzymać zdrowa dietę zalecaną przez Pana drogi - który jest jej Projektantem, który sam tą drogę przeszedł oraz który samo przejście i wszelki odpowiedni pokarm finansuje -, zachowamy szczupłą "figurę". Pielgrzymowanie według Jego woli w każdej dziedzinie naszego życia jest tym pokarmem (Jana 4:34). Pozostaniemy wtedy we właściwej kondycji, żeby czuwając krok po kroku posuwać się dalej na wąskiej drodze i dojść zwycięsko do samego celu. Musimy jednak codziennie rezygnować z "NASZYCH" praw do tłustych, niezdrowych potraw. W przeciwnym wypadku być może tak przytyjemy, że droga będzie dla nas zbyt wąska. Potkniemy się i sturlamy się z górki ulokowanej po bokach drogi. Jednak dobrowolnie codziennie nawet mimo trudności rezygnujemy z tych "naszych" praw. Staliśmy się przecież dobrowolnie jego niewolnikami, składając wszelkie prawa do nas, naszego zdrowia i planów, naszych małżonków i dzieci, naszej pracy i pieniędzy u jego stóp. To wszystko stało się Jego własnością i On nią dysponuje. A jest tak dobrowolnie, ponieważ kochamy Pana drogi, który jest głównym celem naszej pielgrzymki po niej. On nam ku temu udzielił swojego Ducha i wzmacnia nas dalej. Jesteśmy Mu wdzięczni za tę drogę i nie mamy zamiaru z niej schodzić. Nawet jeśli członkowie naszej rodziny i inni nie będący na tej drodze szydzą z nas, kiedy stoimy po stronie Pana. Kochamy Pana po prostu bardziej! Wspominamy jego zwycięską pielgrzymkę po tej drodze i bierzemy z niego przykład. Pan jest zarazem naszym Narzeczonym, a my - stęsknieni za Nim - mamy nadzieję, że jeszcze przed regularnym końcem pielgrzymki On sam wyjdzie nam na spotkanie. Tym chętniej chcemy trzymać dietę, żeby podobać się naszemu Narzeczonemu. Liczy się dla nas On sam. On jest naszym życiem. Nie chcemy też oglądać się wstecz, by zerkać w miejsce, w którym sterczeliśmy przed wejściem na wąską drogę. To miejsce dla nas umarło, a my dla tego miejsca.

"Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie." (Gal.2:20)

"Co zaś do mnie, niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata." (Gal.6:14)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr gru 21, 2016 6:13 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Wielki Lew napisał(a):
"A kto swego krzyża nie bierze a idzie za mną nie jest mnie godzien" Jednakże... spotkałem się już z nową nauką, bodajże po raz pierwszy u pastora Godawy. Że krzyżem tym, o którym mówi Jezus są te dobrodziejstwa z niego płynące. Czyli super zdrowie, bogactwo, powodzenie. Żadne tam żale i pokuty, a gdzie tam! Nie ma mowy o uśmierceniu swojego życia tylko o braniu z niego pełnymi garściami.
Wracając jeszcze na chwile do początku dyskusji. Rzecz oczywista, ale może umknąć. Jak wiadomo ww. zdanie jest cytatem z Ew. Mateusza 10:38 " I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien."
Zdanie to zostało wypowiedziane przed ofiarą Jezusa. Zatem gdyby w tym zdaniu chodziło o branie owoców, które dopiero ma przynieść nam krzyż, to byłoby to polecenie niewykonalne dla słuchaczy w tamtym czasie.
Jeśli ktoś tak wyjaśnia ww. sformułowanie z Mateusza, jak opisał to Wielki Lew, to łatwo wykazać błąd.

ppajda napisał(a):
Niestety istnieją "tłumaczenia", w których taki "element interpretacji" jest zbyt intensywny. Takim "tłumaczeniem" jest zacytowana przez Ciebie "Nowa Biblia Gdańska" (proszę nie mylić z Uwspółcześnioną Biblią Gdańską). NBG dyskwalifikuje się przez liczne błędy i "swoiste tłumaczenie" wielu fragmentów.
Rzecz nie w uwiarygadnianiu tłumaczenia Nowej Biblii Gdańskiej, ale w poznaniu argumentów, którymi kierował się tłumacz. Niejako po sąsiedzku omawiane było ww. tłumaczenie z podaniem rzeczowych argumentów dlaczego tłumaczenie jest niepoprawne. Jak chciałeś coś napisać, to zapoznanie się z uzasadnieniem do takiego tłumaczenia byłoby cenne. Wskazałem, że inne tłumaczenia nie używają słowa "rozumieć" ale "brać" już samo to zestawienie pokazuje, że zaproponowane tłumaczenie nie jest aprobowane przez większość tłumaczyć. Nie wystarczy napisać, że tłumaczenie jest złe, należy to uzasadnić.

ppajda napisał(a):
Całe Słowo Boże bezspornie wymaga zrozumienia jego treści - poselstwo o niesieniu swojego krzyża oczywiście też. Natomiast krzyż należy "wziąć na siebie codziennie", a nie w zamian tylko "zrozumieć", czy wręcz "odrzucić".
Ale cały problem w tym, że trzeba wiedzieć co brać - o tym jest w istocie dyskusja, bo można uznać, że się wzięło krzyż, a w istocie to nie krzyż, o którym mówił Jezus, a np. jakaś "pluszowa namiastka krzyża tego świata".

ppajda napisał(a):
2.) Jak kiedyś wyglądała rzeczywistość niesienia krzyża?
ppajda napisał(a):
3.) Jak dzisiaj wygląda niesienie "własnego krzyża"?
Zestawienie złe, sprowadzające czytających na złe skojarzenia. Nic pomiędzy czasem wypowiedzenia zdania, o którym mowa u Mat. 10:38, a naszymi czasami się nie zmieniło, aby sugerować, że kiedyś to było inaczej, a teraz jest inaczej. Czy to teraz, czy to w czasach Jezusa, kiedy stosowane karę powieszenia na krzyżu polecenie należy odczytywać w podobny sposób.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr gru 21, 2016 8:58 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 15, 2016 4:30 pm
Posty: 449
wujcio napisał(a):
ppajda napisał(a):
2.) Jak kiedyś wyglądała rzeczywistość niesienia krzyża?
ppajda napisał(a):
3.) Jak dzisiaj wygląda niesienie "własnego krzyża"?
Zestawienie złe, sprowadzające czytających na złe skojarzenia. Nic pomiędzy czasem wypowiedzenia zdania, o którym mowa u Mat. 10:38, a naszymi czasami się nie zmieniło, aby sugerować, że kiedyś to było inaczej, a teraz jest inaczej. Czy to teraz, czy to w czasach Jezusa, kiedy stosowane karę powieszenia na krzyżu polecenie należy odczytywać w podobny sposób.

Przepraszam, źle sformułowałem. Chodziło mi o to, że skoro współcześnie nie znamy "z rzeczywistości fizycznej", jak wyglądały ukrzyżowania rzymskie, to:
2.) Tak to wyglądało wtedy w fizycznej rzeczywistości (której już w tej formie nie ma), a
3.) Tak to rozumiem w "rzeczywistości duchowej", dzisiaj nadal aktualnej.

Absolutnie masz rację, że ta duchowa rzeczywistość krzyża zarządca w życiu dziecka Bożego jest identyczna, jak wtedy. Mam nadzieję, że tak jaśniej?!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 31, 2016 2:41 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 15, 2016 4:30 pm
Posty: 449
wujcio napisał(a):
Rzecz nie w uwiarygadnianiu tłumaczenia Nowej Biblii Gdańskiej, ale w poznaniu argumentów, którymi kierował się tłumacz. Niejako po sąsiedzku omawiane było ww. tłumaczenie z podaniem rzeczowych argumentów dlaczego tłumaczenie jest niepoprawne. Jak chciałeś coś napisać, to zapoznanie się z uzasadnieniem do takiego tłumaczenia byłoby cenne.

W tym dokumencie znajdziesz uzasadnienie "tłumacza": http://www.otwórz.pl/1NBG.doc

wujcio napisał(a):
Wskazałem, że inne tłumaczenia nie używają słowa "rozumieć" ale "brać" już samo to zestawienie pokazuje, że zaproponowane tłumaczenie nie jest aprobowane przez większość tłumaczyć. Nie wystarczy napisać, że tłumaczenie jest złe, należy to uzasadnić.

Krzyż był i jest narzędziem śmierci. Ma on za zadanie zabić starego człowieka wraz z jego cielesnym postępowaniem. Dlatego Pismo mówi, że "[ukrzyżowaliśmy] ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami" (Gal.5:24). Ponieważ życie z Bogiem nie zmierza automatycznie bez naszego starania i decyzji we właściwą stronę, stąd ten nasz uśmiercający nas krzyż musimy nieść codziennie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL