Poczytałam sobie...
Cytuj:
Wraz z Ewangelią otrzymaliśmy nakaz, aby wraz z innymi chrześcijanami
poszukiwać tego, co wspólne i żyć tym, w co wierzymy. A to oznacza, że j
esteśmy Ciałem Chrystusowym.
To, że w tym ciele istnieje także różnorodność, różne wyznania możemy postrzegać jako bogactwo. Ewangelia nie sprawia, że wszyscy jesteśmy jednakowi, stąd też można żyć jednością w pojednanej różnorodności.
W tym zwróceniu się ku Chrystusowi, który łączy nas wszystkich, możemy żyć w Kościele, a nasze różnice postrzegać jak szanse.Takie kwestie, jak ocena homoseksualizmu nie należą według mnie do tych spraw, z których powodu mogłoby dojść do rozłamu. Tutaj powinniśmy się spierać na temat właściwego rozumienia Biblii.
Dosłowne rozumienie tekstu nie może być przedmiotem wiary. Jest nim jedynie Chrystus.[...]
11 października
br. kardynał Kurt Koch, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, oraz
ks. dr Martin Junge, sekretarz generalny Światowej Federacji Luterańskiej opublikowali wspólny list zatytułowany „
Złączeni w nadziei”, przygotowujący obydwa Kościoły do
Wspólnego Upamiętnienia 500 lat Reformacji. Jako pierwsi przytaczamy pełne brzmienie tekstu w języku polskim. […]Wspólne Upamiętnienie odbywać się będzie pod hasłem „
Od konfliktu do komunii (wspólnoty) – razem w nadziei”. Obejmuje wspólną modlitwę w katedrze Lund oraz publiczne wydarzenie w Malmö Arena (Szwecja). […[…]
Wspólne Upamiętnienie obejmować będzie dziękczynienie, pokutę oraz zobowiązanie do składania wspólnego świadectwa: – Dziękczynienie za dar Słowa Bożego i nowe sposoby, poprzez które Słowo to przemawiało i wciąż przemawia do Kościoła oraz świata. Dziękczynienie za szczególne dary, które przyniosła Reformacja, oraz za dary, które luteranie i katolicy rozpoznają u siebie nawzajem.
–
Pokuta za utraconą jedność Kościoła, gdy zajmowano się różnicami teologicznymi. Pokuta za cierpienie, którego ludzie doświadczali na skutek teologicznego sporu upolitycznionego i zinstrumentalizowanego przez interesy panujących, czego konsekwencją były wojny religijne, prowadzone w Europie w XVI i w XVII wieku.
– Zobowiązanie do składania wspólnego świadectwa. Luteranie i katolicy nie przestają poszukiwać jedności i nic nie powstrzyma ich przed składaniem wspólnego świadectwa o radości, pięknie i przemieniającej mocy wiary, szczególnie poprzez służbę ubogim, wykluczonym i uciskanym. Wspólne Upamiętnienie jest zaproszeniem dla katolików i luteran do dzielenia się darami ze względu na miłosierdzie, jakie otrzymali w Chrystusie i poprzez Chrystusa.
http://zdrowanauka.info/index.php/2017/ ... juz-koniecI Bogu dziękuję, że odeszłam z tego niby-kościoła (jakiś czas uczęszczałam do zboru Chrystusowego, miałam okazję słuchać "na żywo" pana Bajeńskiego i jemu podobnych. Zawsze politycznie poprawni, trochę "dęci" (dążenie w kierunku przerostu formy nad treścią), z "gładką mową",Ducha w tym nie było za grosz, brrrr...
Dla mnie każdy zbór, który się nie oddzielił od tego chorego tworu, jakim stał się "Kosciół Chrystusowy" jest narażony na zwiedzenia i nie należy ufać przełożonym takich zborów. Mogą tam być pojedynczy ludzie wierni Bogu, ale ogólnie nie może być zdrowe coś, co jest na stałe złączone z czymś tak chorym. Nie rozumiem pastorów, którzy widząc upadek tego "kościoła" nie chcą z jakichś sobie tylko wiadomych względów z nim zerwać. Wg mnie zwyczajni obłudnicy.
Miałam też okazję rozmawiać z M. Wicharym,zwolennikiem ekumenii katolicko-protestanckiej. Zaczęłam wątpić, czy w ogóle jeszcze istnieje jakiś Boży Kościół w Polsce.
Mój były "Kościół Boży w Chrystusie" również idzie w tym ekumenicznym kierunku.
Przygotowania do tego, aby tłumy oddały pokłon antychrystowi, trwają...I teraz widzę, jak bardzo to jest zwodnicze. Ale nabierają się na to ci, którzy nie chcą porzucać swojego grzechu, nie chcą "zobaczyć się w lustrze" jakimi naprawdę są, lubią komfort i ciepełko ławy kościelnej. Opatuleni w "tradycję" śpią sobie spokojnie, złoszcząc się na każdego, kto ich chce obudzić. Trochę prawdy, wiele kłamstw. Jeden, wielki, "zjednoczony" odstępczy "kościół", wszetecznica. Myślę, że niedługo przyjdzie czas,kiedy trzeba się będzie określić jasno i zdecydowanie, a nie tak jak teraz- "cichociemni" siedzący w swoich zborkach twierdzący, że ich to przecież nie dotyczy,"centala" daleko, my tam swoje wiemy, ale nic głośno nie będziemy mówić, bo jeszcze się komuś, nie daj Boże, narazimy. To się skończy.