Od dłuższego czasu wraca mi myśl, żeby złożyć świadectwo. Od mojego ostatniego posta tutaj wydarzyło się wiele, więc po prostu tak zrobię
Trudne rozmowy i kolejny etap stanięcia w prawdzie zaczął się w kwietniu zeszłego roku wobec mojej żony. Zbyt wiele rzeczy już mi się wprost nie zgadzało z Biblią żebym mógł o sobie z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem katolikiem. To był drugi taki przełomowy moment w moim życiu, bo jednocześnie wprost wyznałem Bogu, że się boję i nie wiem jak to będzie ale wybieram Jego Słowo: Prawdę. Ciekawe było też to, że ciągle tej prawdy chciałem jeszcze wcześniej (trwając w KRK po nowym narodzeniu). Wołałem o nią do Pana, prosiłem żeby mi pokazał jaki jest, bo widziałem, że coś od mojego nowego zrodzenia (jeszcze oczywiście nie wiedziałem co to jest) się gubi. Sól zaczęła mocno wietrzeć...a raczej właśnie się rozpuszczać w tym świecie i widziałem, że coś nie gra.
Ostatnio do mnie zaczęły powracać różne fragmenty Pisma, jakby mi Bóg chciał przypomnieć jak to było. Pamiętam jak bardzo poruszała mnie zawsze rozmowa Pana z Samarytanką.
(5) Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które /niegdyś/ dał Jakub synowi swemu, Józefowi. (6) Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. (7) Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! (8) Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. (9) Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. (10) Jezus odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. (11) Powiedziała do Niego kobieta: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? (12) Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło? (13) W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. (14) Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu.J. 4,5-14
Takie i inne obietnice od Pana czytałem, a u siebie ich nie widziałem. Opcje były dwie: albo Pan Jezus mnie okłamał albo coś jest nie tak po mojej stronie. Na szczęście nie wiele mi zajęła odpowiedź
(19) Rzekła do Niego kobieta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. (20) Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga. (21) Odpowiedział jej Jezus: Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. (22) Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. (23) Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. (24) Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.J. 4,19-24
Tutaj też wystarczyło mi proste pytanie: czy ja tak mam? Czy oddaję Bogu "cześć w Duchu i prawdzie". Było jasne, że nie.
Przyszedł wtedy też taki moment, że zdałem sobie sprawę jak bardzo np. fragment z listu do Efezjan mówi o moim starym życiu:
(1) I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów, (2) w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu. (3) Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni.
Tak po prostu w moim życiu było. Żyłem imprezami, spotkaniami, według żądz ciała, spełniając zachcianki.
Oraz jak mówi o tym co się później stało (o nowym życiu):
(4) A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, (5) i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni. (6) Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich - w Chrystusie Jezusie, (7) aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwo Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie. (8) Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: (9) nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. (10) Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.Ef. 2,1-10
Tak doszedłem do wniosku, że chcę tą drogę kontynuować nawet za cenę bycia z tym kompletnie sam, wbrew wszystkim. Byle bym faktycznie żył w prawdzie i ufał, że Pan mnie przeprowadzi przez "ciemną dolinę".
Dostałem kontakt do społeczności kawałek ode mnie i tak się zaczął kolejny czas. Stwierdziłem, że przecież Pan Jezus powiedział wielokrotnie i wyraźnie o tym, że poznam po owocach. No to ja Mu wierzę.
Opiszę to na podstawie tego układania puzzli (jednego z nauczań z Ulicy) podczas czytania Słowa. Kiedyś miałem tak, że modliłem się, szukałem odpowiedzi na jakieś zagadnienie i przez chwilę miałem wrażenie, że kolejny element pasuje mi do układanki. Na przykład fakt, że się narodziłem na nowo w chrzcie jako niemowlę, otrzymałem Ducha w bierzmowaniu ale nie współpracuje właściwie z "łaską uświęcającą" i dlatego to wszystko nie działa. Przez chwilę pasowało do całości ale nie pasowało mi to po pierwsze do Biblii, w której czytałem jak chrzest przyjmował tylko dorosły, zbawienie jest wyłącznie z wiary lub to, że Ducha otrzymuje się w nowym narodzeniu. Najważniejsze, że nie pasowało mi to nijak z tym co się stało w moim życiu, a było dziwnie bliskie opisom ze Słowa. Nie mówiąc już o kwestiach związanych z budowaniem czegokolwiek na Piotrze, dawaniu mu kluczy, nieprzerwanej sukcesji, odpustów, nieomylności kogokolwiek poza Bogiem, itp.
Tymczasem jeżdżąc do tych ludzi, sprawdzając ich nauczanie nagle wszystko w zaskakujący sposób pasowało z resztą Słowa, ich życiem, świadectwem. Najważniejszym dowodem jednak było to, co się stało z moją żoną.
Tylko Bóg wie ile razy padałem na kolana kompletnie zrezygnowany, że próbuje świadczyć, pokazywać w Biblii a tu po prostu mur. Stopniowo jednak moja żona zaczęła więcej słuchać niż mówić, więcej pytać, aż pojechaliśmy z dziećmi wraz z całą społecznością na taki wspólny czas w górach rok temu. Trochę to znowu zajęło, Pan pracował i jakoś na początku roku wysłuchała między innymi tej serii "Ewangeliczni chrześcijanie i katolicy razem". Jak sama mówi: "Wtedy mnie trzasnęło". Chodziło o to proste zestawienie Biblia-KRK. W maju natomiast się nawróciła, wyznała przed Panem wszystkie grzechy i wybrała tylko Jego! Na owoc nie musiałem długo czekać. Pytała co rusz o coś z Biblii, a zanim ja zdążem rzetelnie sprawdzić co i jak, nagle mi nie raz mówiła (kompletnie chyba nieświadoma skąd niby ma nagle odpowiedź):"wiesz co, w sumie to tam dalej jest wyjaśnione. Już rozumiem". Zobaczyłem też zdecydowanie więcej spokoju wobec dzieci, sama chciała się ze mną modlić, przestało ją interesować tracenie czasu na różne "światowe rzeczy", słuchała ciągle nauczań na spacerach, czytała Biblię nie raz zawstydzając mnie, że nagle czyta ją jakby więcej niż ja.
Dzisiaj jak widzę jak łaskawie Bóg zmienia ciągle nasze małżeństwo, to słów brakuje żeby Panu dziękować...
Chciałbym tylko dodać, że Bóg jest naprawdę dobry. W swojej jakiejś kompletnie niezrozumiałej dla mnie łasce dał mi zobaczyć ten owoc i przemówił nie raz jaśniej i dosadniej niż ta oślica do Bileama. Dał pokój w sercu i takie przekonanie co do chrztu wodnego, który miałem niedawno. Nawet to przekonanie co do chrztu przyszło od Boga, bo go nie miałem jeszcze rok temu w ogóle. Dziękuję braciom z Ulicy za wstawanie się za nami u Pana. Chcę przede wszystkim Mu oddać chwałę! Tak się modliłem JAK to zrobić i mi przyszedł Psalm 116:
"Miłuję PANA, bo usłyszał mój głos i moje prośby. Nakłonił bowiem swego ucha ku mnie, dlatego będę go wzywał za moich dni. Otoczyły mnie boleści śmierci, utrapienia piekła przeniknęły mnie; przyszły na mnie ucisk i boleść. Wtedy wezwałem imienia PANA, mówiąc: PANIE, proszę, wybaw moją duszę. Łaskawy jest PAN i sprawiedliwy, nasz Bóg jest miłosierny. PAN strzeże ludzi prostych; byłem uciśniony, a wybawił mnie. Powróć, moja duszo, do swego odpoczynku, bo PAN dobrze ci uczynił. Wybawił bowiem moją duszę od śmierci, oczy moje od płaczu, moją nogę od upadku. Będę chodził przed obliczem PANA w ziemi żyjących. Uwierzyłem i dlatego przemówiłem; byłem bardzo strapiony. Powiedziałem w zatrwożeniu: Każdy człowiek to kłamca. Cóż oddam PANU za wszystkie jego dobrodziejstwa, które mi wyświadczył? Wezmę kielich zbawienia i będę wzywać imienia PANA. Moje śluby złożone PANU wypełnię teraz przed całym jego ludem. Cenna jest w oczach PANA śmierć jego świętych. O PANIE, jestem twoim sługą; jestem twoim sługą i synem twojej służącej; rozerwałeś moje więzy. Tobie złożę ofiarę chwały i będę wzywać imienia PANA. Moje śluby złożone PANU wypełnię teraz przed całym jego ludem; W dziedzińcach domu PANA, pośrodku ciebie, Jeruzalem! Alleluja."