www.ulicaprosta.net
http://forum.ulicaprosta.net/

Czy cuda to przeszlość?
http://forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=1&t=348
Strona 1 z 5

Autor:  franky77 [ N paź 22, 2006 8:07 pm ]
Tytuł:  Czy cuda to przeszlość?

Czy cuda te które mialy miejsce w NT to przeszlość? Jezus powiedzial że "większe rzeczy bedziecie czynili bo ja ide do Ojca". Więc moje pytanie brzmi czy można sie spodziewać i do tego dążyć by dzialy się te rzeczy (uzdrowienia, mówienie i tlumaczenie języków we wspólczesnym kościele) Czy zostalo już tylko wykladanie/sluchanie Slowa Bożego i prowadzenie w miarę pobożnego życia. Więc czy byla to obietnica tych wi ększych rzeczy skierowana jedynie do pierwszych apostolów czy do wszystkich pokoleń aż do skończenia świata? :?: Dlaczego teraz te rzeczy się nie dzieją Czy są ku temu jakieś przeszkody, czy po prostu te rzeczy przeminęly i nie mają one żadnego znaczenia w życiu chrześcijanina.
Prosze o o opinię
franky77

Autor:  lis [ Pn paź 23, 2006 8:45 am ]
Tytuł: 

Bóg działał w sposób nadprzyrodzony od początku stworzenia. Od powstania Kościoła w szczególności. Nic się nie zmieniło. Nie ma najmniejszych powodów, by w to wątpić - nie licząc sekciarzy ze Strażnicy, itp heretyków. Pan czyni cuda nadal, zbawia i uzdrawia, chrzci Duchem Świętym.

Autor:  rose [ Pn paź 23, 2006 10:35 am ]
Tytuł: 

Wystarczy poczytać literaturę religijną jakiegokolwiek wyznania, a w każdej pełno świadectw o cudach. Pytaniem istotnym jest nie, czy cuda się zdarzaja, ale dlaczego zdarzają się tak rzadko, nie wiemy też, dlaczego dotyczą jednych, a omijają innych.
Z Ewangelii wiemy, że Jezus dokonał wielu cudów, ale nie objął nimi wszystkich, którzy ich oczekiwali.
Moje osobiste przemyślenia dotyczą modlitwy o cud. Wielu sie o nie modli, ale tylko niektórzy je otrzymują.
Czasem Bóg dokonuje cudu bez naszej prośby, i taka jego wola, my nie mamy na to wpływu.
Cud wymodlony to jakby skarb znaleziony po długim poszukiwaniu, którego się nie znajdzie, jeśli nie wyruszymy na poszukiwanie. Warunkiem koniecznym jest ruszyć i dążyć do celu wytrwale. Sukces nie jest pewny, ale możliwy. To coś takiego, jak wygrana w totka, nie zagrasz, nie wygrasz.

Autor:  Gość [ Pn paź 23, 2006 11:01 am ]
Tytuł: 

Cuda nie powinny być celem naszego życia lecz raczej efektem.A efekty są zazwyczaj takie jakie jest życie.To tak bez wdawania się w szeczgóły

Autor:  Smok Wawelski [ Pn paź 23, 2006 12:19 pm ]
Tytuł: 

Zgadza się. Często zapominamy, że cuda są tylko efektem i to efektem ubocznym czegoś o wiele ważniejszego - naszych relacji z Tym, który te cuda czyni. Pragnijmy żywej więzi z Jezusem, a cudami już On sam się będzie zajmował. Wtedy, gdy taka będzie Jego wola. :)

Autor:  Dominik [ Pn paź 23, 2006 1:13 pm ]
Tytuł: 

Czemu ubocznym?

Autor:  kristina [ Pn paź 23, 2006 1:54 pm ]
Tytuł: 

Matko moja,dlaczego ubocznym.
Brzmi jakby cuda były jakimś......odpadem.
Jezus sam na to odpowiedział" i nie mógł wielu cudów uczynić z powodu ich niewiary"
"Panie,dlaczego My nie mogliśmy go uzdrowić" Odpowiedział Jezus...."z powodu niedowiarstwa" :(

Autor:  Gość [ Pn paź 23, 2006 2:04 pm ]
Tytuł: 

O masz!Teraz się zacznie-ubocznym czy nie ubocznym.NIE MA CUDÓW, bo lud Boży żyje tak że ich nie ma i to jest problem a nie, uboczny, nie uboczny.

Autor:  Smok Wawelski [ Pn paź 23, 2006 7:58 pm ]
Tytuł: 

Kristino, "uboczny" nie oznacza "niepożądany" ani "nieważny". Cuda nie są żadnym "nieważnym odpadem", tylko efektem suwerenego działania Boga. Główną misją Jezusa było wypełnienie Pism i zbawienie ludzkości, a nie działalność cudotwórcza. Znaki i cuda są normalne tam, gdzie Pan zechce potwierdzić w ten sosób swoje Słowo i swoją obecność. Chodziło mi o to, żeby szukac Pana, a nie cudów. Tam, gdzie Kościół szczerze szuka Jego oblicza, następują i cuda. Ale one są dodatkiem, a nie głównym punktem Ewangelii. Chyba nie będziemy się spierać o terminologię i znaczenie słowa "uboczny"?

"I przebywali tam przez dłuższy czas, mówiąc odważnie w ufności ku Panu, który słowo łaski swojej potwierdzał znakami i cudami, jakich dokonywał przez ich ręce" [Dz. Ap. 14:3]

Autor:  Grazyna [ Pn paź 23, 2006 8:21 pm ]
Tytuł: 

Ale w zborach w ogóel ignoruje się nauczanie o darach. Nie mówi się o tym, nie zachęca, nikt już nie modli się językami, nikt nie szuka odpowiedzi od Pana. Modlitwy są 'w jedną stronę"- "dziękuję" i "proszę o"
Nikt już nie oczekuje , że może coś od Pana dostać. Kiedy ktoś choruje, nie ma o niego modlitwy. A już na pewno nie z nałożeniem rąk. Owszem, czasem na grupie ktoś bąknie "Panie, proszę o zdrowie dla brata X", ale bez zbytniego zaangażowania. O Bogu w ogóle ( poza kazaniami) się nie mówi, a rozmowy towarzyskie koncentrują się na pracy , polityce i pogodzie. Kiedy ostatnio rozmawiałam z pewną siostrą i niewierzącym młodym człowiekiem, była idealna okazja, żeby powiedzieć temu człowiekowi o Bogu, bo sam zmierzał w tę stronę. Czuć jednak byŁo skrępowanie tej siostry, niechęć, aby w ogóle zacząć mówić o Jezusie i zbawieniu. Nastawienie większości znanych mi teraz chrześcijan jest mniej więcej takie:" Mi wystarczy to , co jest, ludzie wiedzą, gdzie jesteśmy, gdyby chcieli, to by przyszli".
Uwielbienie na nabożeństwach to wymamroczone cicho smętne pieśni, a każdy przejaw żywszej reakcji spiorunowany jest wzrokiem pełnym potępienia.

Wiem, że można wpaść w charyzmanię, ale tęsknię za czasami, kiedy wszyscy byliśmy gorliwi, kiedy nie umieraliśmy z nudów podczas uwielbienia, kiedy ktoś wychodził i miał słowo prorocze, kiedy ludzie dzielili się świadectwami.Teraz tego nie ma. Wszystko jest bardzo poprawne i grzeczne, ale ...czegoś mi brak.
Jestem spaczona...? wymyślam sobie coś...?

Czy jest to możliwe, że wierzący w niektórych zborach to ludzie co prawda narodzeni na nowo w Panu, ale po prostu...nieochrzczeni Duchem? Bo czasem kiedy z niektórymi wierzącymi rozmawiam, to mam wrażenie, że gadam jak ze ślepym o kolorach...

Trochę się z mężem dusimy i jakoś nam smutno... :cry:

Autor:  Gość [ Pn paź 23, 2006 8:54 pm ]
Tytuł: 

Chyba nie Jesteś spaczona.I chyba też nie wymyślasz sobie coś .Na tak stawiane przez Ciebie pytania powiem że nie Ty jedna wraz z Twoim mężem a odpowiedź nazywa się Jezus Chrystus, do Niego starajcie się zbliżać,On Was nie odepchnie no i zacznie Wam się dużo wyjaśniać powoli

Autor:  kristina [ Pn paź 23, 2006 9:17 pm ]
Tytuł: 

:D A jak ocenisz odpowiedzi Jezusa,Smoku?

Autor:  Smok Wawelski [ Pn paź 23, 2006 10:46 pm ]
Tytuł: 

To może tak:

"Rzekł więc do nich: (...) Oto dałem wam moc, abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi. Wszakże nie z tego się radujcie, iż duchy są wam podległe, radujcie się raczej z tego, iż imiona wasze w niebie są zapisane." [Łuk. 10:18-20]

Odpowiedzi Jezusa oceniam pozytywnie, oczywiście. :D

Autor:  kristina [ Wt paź 24, 2006 10:22 am ]
Tytuł: 

:D Ja też.Ale jedna nie wyklucza tych pierwszych gdzie wręcz gani uczniów za ich brak wiary.
Jezus nie mógł uczynić cudów bo ludzie Mu nie ufali.

Autor:  Grazyna [ Wt paź 24, 2006 12:56 pm ]
Tytuł: 

Wiem, co p o w i n n a m. Oczywiście- macie r a c j ę . A ja dalej czuję , to co czuję i nudzę się, kiedy jest nudno. I dalej nie sprawiają mi radości spotkania, na które chodzę z poczucia obowiązku, a nie dlatego, że tego pragnę...

A tej mocy, którą rzekomo otrzymaliśmy, ani widu ani słychu...więc z czego tu się cieszyć.
tak więc pozostaje się tylko cieszyć z tego, że nasze imiona zapisane są w księdze życia.
Tylko jak tę radość p o c z u ć. Bo nie wiem.

Strona 1 z 5 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/