Jacek Wierciak napisał(a):
Adam!
Ja sam byłem bezdomny. I takiego mnie znalazł Pan. Jeżeli ludzie, którzy zostali do mnie posłani mieli podobne podejście jak Ty i Robson, to biada mi. Pewnie już bym nie żył. Adam, nie osądzam Cię, wiem że jesteś max dobrym człowiekiem, i składam Twoją wypowiedź na bark jakiegoś niestety paskudnego wydarzenia.
Pozdrawiam,
Jacek Wierciak
Jacku,przecież się znamy.Opowiedziałeś mi swoje świadectwo w Jastrzębiu.
Nigdzie nie napisaliśmy z
Robsonem, że nie ma sensu pomagać takim ludźmi. stwierdzamy tylko pewne fakty dotyczące większości takich ludzi, które potwierdzi każdy, kto zajmował się bezdomnymi. To, że oni są tacy jak są w niczym nie zmienia faktu, że trzeba im pomagać. Ważne jest jednak, żeby ta pomoc wynikała z serca i miłości a nie z poczucia obowiązku. Tylko ktoś, kto zajmuje się bezdomnymi z miłości będzie w stanie znieść te ich wszystkie zniechęcające wady.
A czyż my nie jesteśmy równie zniechęcający i beznadziejni?
Mimo to, Bóg w nas inwestuje. Dlatego ,że nas kocha, a nie dlatego, że zmusza go to takich działań jakaś presja moralna, środowiskowa, czy wyrzuty sumienia.
Wielu bezdomnych, szczególnie tych z dłuższym stażem, pomimo całego marazmu ich życia nie bardzo potrafi i chce żyć inaczej. To chyba najtrudniejsza do pokonania bariera.
Czasem choroba, zimno, czy jakieś zagrożenie sprawiają, że przyjmą pomoc, nawet dostosowując się oczekiwań pomagającego, kiedy jednak te czynniki przeminą, dość szybko wracają do dawnego życia.
Oczywiście wieli bezdomnych poprzez działania kościoła poznało Pana i wyszło z tego, i to jest dowodem, że warto im pomagać. Jednak te znane mi z autopsji kilka przypadków zawsze kończyło się tym samym - powrotem do bagna.
I na pewno jest w tym więcej winy mojej, niż ich,ale nie potrafię działać inaczej. To nie jest moje powołanie.