Symeon napisał(a):
Witaj Mała mi, powiem ci że sam osobiście oglądałem wlasnie ten wyklad ktory Paul Washer mowi do 5000 mlodziezy.
Mnie samego on zbudowal bardzo, i chociaż jestem pewny że jestem nowonarodzony to jednak pokornie zastanowilem sie nad tym co mowił, i zastanowilem sie nad tym czy aby napewno szczerze przyjęłem Jezusa do życia, czy tylko odmowilem formułke.
Sam tez ewangelizowałem wiele osob i wciskałem im równy kit, że sie tak wyraże
Moze nie bylo moja motywacja mowic im:
Słuchaj, zaprosiłeś Jezusa do zycia odmawiając tę modlitwe i stalo sie tak.
Ale sam nie mówiłem im co mają robic dalej, a nawet gdy mówiłem, to przyznam się ze nie zbyt jasno.
Każdy popełnia błędy, może i jego kazanie na temat "chodzenia ze sobą" nie bylo dobre, jesli jest tak jak to opisujesz, ale znam wiele jego kazań które są naprawde budujące i zgodne całkowicie z pismem
Bardzo być może, że inne kazania są ok ale ja po prostu nie mogę słuchać kogoś, kto wiem że ma o sobie tak nadmuchane mniemanie i mówi w taki sposób jakby niesłuchanie go prowadziło do wiecznego potępienia amen:shock: No i wypowiadam się tylko o tym, czego słuchałam
poszukiwacz prawdy napisał(a):
Mała Mi jak dorośniesz i staniesz się Dużą Mi wtedy zaczniesz inaczej patrzeć na sprawy wychowywania dzieci i młodzieży . A kiedy urodzą ci się Małe Mi , dorosną do wieku gdy zaczną mieć własne zdanie wtedy to ,co dziś wydaje ci się głupie nabierze sensu . Do pewnych rzeczy trzeba się zestarzeć żeby je zrozumieć .
Po pierwsze jak dorosnę to będę Mimblą i będę mieć małe mimblątka, z których najmłodsza będzie Małą Mi
Po drugie mam jako takie doświadczenie w budowaniu związku, skoro już wychodzę za ten mąż i stwierdzam że te jego rady są szkodliwe (znaczy Washera, nie męża). I sama też nie byłam wychowana a la Paul Washer.
Nie mówię o chodzeniu ze sobą "na próbę" - to jest naprawdę durny pomysł. Ale chodzenie ze sobą nie oznacza przecież automatycznie współżycia.
mac napisał(a):
Osobiscie jestem za zachowaniem czystosci seksualnej - wspolzycie jest zarezerwowane dla malzonkow. Jednak niektore punkty "wylapane" przez Mala Mi wydaja sie absurdalne, zakrawajace jak to ujela Ani_isza na "eksterminacje".
Ale nie zmienia to faktu, ze nalezy zachowac daleko idaca wstrzemiezliwosc: bo dlaczego Pawel pisze w 1Kor 7:1 "Dobrze jest gdy mezczyzna nie dotyka kobiety". Oczywiscie nie chodzi o to ze mezczyzna nie powinien nawet podac reki kobiecie. Kiedys slyszalem nauczanie, w ktorym slowo "dotyka - haptomai" bylo tlumaczone jako dotyk, ktory przywiazuje, ktory rozpala, powoduje odksztalcenie. Jak dla mnie, jest to sluszna droga, bo przeciez w dzisiejszym swiecie szokujace jest to, jak mlodzi ludzie "probuja sie" nie przestrzegaja zadnych zasad itp. Co o tym myslicie?
Ja też jestem zdecydowanie za tym, że współżycie jest tylko dla małżonków. Ale cytat, który podałeś, jest trochę wyrwany z kontekstu - Paweł się martwi o wszeteczeństwo i mówi że chrześcijanie nie mogą "tego robić" bez ślubu więc lepiej niech się pobiorą i będą mogli robić co chcą
Jak więc rozumiesz "daleko idącą wstrzemięźliwość"? Nie wiem też czy jest sens mówienia o tym jak jest w świecie, powinniśmy się skupić na wierzących. Wiesz, unikanie płci przeciwnej to żaden sposób na prawdziwą wolność w sprawie czystości.