www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Śr cze 18, 2025 8:46 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 112 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 8:35 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Widzę, że rozmówcy przyjęli pozycje "ekstremalne". Nie gniewaj się, Quster, ale momentami Twoje rady dla Owieczki brzmią tak jakbym czytał mahatmę Ghandiego albo któregoś ze stoików greckich. Czyli wyzbyć się oczekiwań, do których szczerze mówiąc mamy prawo w Kościele w świetle nauczania Ewangelii. I wytłumaczyć sobie, dlaczego nasi bracia i siostry postępują wbrew Twojemu mottu na forum: "Wiara czynna w..." - o właśnie, w czym jest czynna nasza wiara? I jak się to praktycznie ma przejawiać? W wyrażaniu uczuć własnych wobec Boga podczas godziny uwielbienia?

Z kolei Scarlett Lloyd słusznie pisze o oczekiwaniach, do jakich mamy prawo w Kościele, lecz moim zdaniem nie bierze jakby pod uwagę 2 czynników. Po pierwsze, zacząć trzeba zawsze od siebie i przyjrzeć się, czy my sami miłujemy innych tak, jakbyśmy chcieli, żeby oni nas miłowali. Czyli przyłożyć do siebie zasadę podaną przez Pana Jezusa:

"A więc wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki bowiem jest zakon i prorocy" [Mat. 7:12]

Czyli każdy powinien praktycznie miłować innych nie oglądając się na to, "kto pierwszy zacznie". Trudne? Dla wierzącego nie ma nic niemożliwego. Poza tym, siedzenie i nakręcanie się goryczą, że nikt pierwszy nie zaczyna, to jest gotowa recepta na zbiorowe samobójstwo duchowe. Poświęcenie się służbie innym jest przykazaniem a nie opcją i dobrze robi każdemu, kto okaże posłuszeństwo temu przykazaniu okazując w ten sposób miłość do Boga. Najczęściej tak bywa, że czynione dobro wraca do człowieka - ale nawet, gdyby nie wróciło, to jest jeszcze Pan, który to widzi i nie zapomina.

Owieczko, musimy pogodzić się z faktem, że żyjemy w czasach, gdy miłość wielu zaczyna ziębnąć, a bezprawie wzrasta. W Kościele. To nas nie powinno zaskakiwać. Nie ma się co dziwić, że gdy masz czyste serce przed Bogiem, chcesz żyć tak, jak jest napisane w Ewangelii i otwarcie spodziewasz się tego, że w bracia i siostry Kościele będa chcieli tego samego, zaczyna się wokół Ciebie robić pusto. A inni, którzy czują się w gnijącym mule jak ryby w wodzie, pokazują Cię palcami i mówią "Popatrzcie, jak niewiele osób ona potrafi przy sobie zatrzymać". I sprawdza się proroctwo Pawła, że w czasach ostatecznych każdy, kto chce żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będzie - w Kościele, bo ze strony świata to jest "normalka".

Wygląda na to, że wybór jest taki: albo się poddać i popłynąć "z prądem" brzuchem do góry, albo się nie poddać i płynąć pod prąd w kierunku źródła. To jest dzisiaj kwestia życia i śmierci. Płynięcie pod prąd oznacza przyłożenie do siebie standardów Bożych, oczyszczanie serca na bieżąco i posłuszeństwo w czynach, co nie jest łatwe, ale też nie my jesteśmy źródłem mocy do takiego życia.

A jeśli o społeczność chodzi, to szukaj takiej, której przede wszystkim będziesz chciała dać to, czego słusznie oczekujesz od innych i która się nie zgorszy Twoim podejściem do sprawy. Niech to będzie nawet kilka osób, ale niech tam będzie życie Boże w Duchu i Prawdzie. Wielu ludzi, którzy trafiają na przykład na Ulicę Prostą, ma podobne problemy i znajdują się nawzajem jak na pustyni. Szukajcie, a znajdziecie.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 1:48 pm 
i Dzieki Bogu za Ulice Prosta i naszego drogiego Smoka !

Albowiem to jest łaska, jeśli ktoś związany w sumieniu przed Bogiem znosi utrapienie i cierpi niewinnie.
20Bo jakaż to chluba, jeżeli okazujecie cierpliwość, policzkowani za grzechy? Ale, jeżeli okazujecie cierpliwość, gdy za dobre uczynki cierpicie, to jest łaska u Boga.
21Na to bowiem powołani jesteście, gdyż i Chrystus cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w jego ślady;
22On grzechu nie popełnił ani nie znaleziono zdrady w ustach jego;
23On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi;
24On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, abyśmy, obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli; jego sińce uleczyły was.
25Byliście bowiem zbłąkani jak owce, lecz teraz nawróciliście się do pasterza i stróża dusz waszych.
(I P. 2)


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 2:21 pm 
Smok Wawelski napisał(a):
Z kolei Scarlett Lloyd słusznie pisze o oczekiwaniach, do jakich mamy prawo w Kościele, lecz moim zdaniem nie bierze jakby pod uwagę 2 czynników. Po pierwsze, zacząć trzeba zawsze od siebie i przyjrzeć się, czy my sami miłujemy innych tak, jakbyśmy chcieli, żeby oni nas miłowali. Czyli przyłożyć do siebie zasadę podaną przez Pana Jezusa:

"A więc wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki bowiem jest zakon i prorocy" [Mat. 7:12]

Nie napisałam o tym, bo nie o tym jest mowa. Z tego co zrozumiałam Owieczkę, ona się stara i starała ze swojej strony zawsze. Więc nie chcę jej dawać do zrozumienia, że to ona musi się "starać bardziej". Niestety to, że my postępujemy jak należy nie skutkuje automatycznie zmianą zachowania innych.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 4:36 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Nie wiem, jak by było w tej społeczności, do której chciałam dołączyć. Zbyt duża odległość uniemożliwia normalne relacje. Wiem tylko, że nie ma tam dla nas pracy.
Cóż...może przyjdzie nam wyjechać tam, gdzie ta praca dla nas się znajdzie. Tylko...gdzie? Dokąd? Nie wiemy. Nie wiemy, jak szukać.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 5:02 pm 
Dla Owieczki;
http://www.youtube.com/watch?v=roc2QORA ... re=related

albo to;

http://www.youtube.com/watch?v=9ApTOj2Gix8&NR=1


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 5:54 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
agnieszkas napisał(a):

http://www.sarit-hadad.com/english.html

Jak w Polsce Natalia Kukulska. Chociaż muzyka i sama sceneria na niektórych teledyskach Sarit przypomina mi te z muzyki typowo new-age [jak właśnie na tym teledysku z linka, taka przeduchowiona natura wokalistki z tekstem religijnym].

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 6:06 pm 
agnieszkas napisał(a):

Przepraszam, ale intryguje mnie jak to się ma do tematu 8)


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 6:14 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
... edit pod spodem


Ostatnio edytowano Wt cze 08, 2010 6:39 pm przez Smok Wawelski, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 6:31 pm 
Smoku, dyskutujesz z czymś czego nie powiedziałam. Napisałam jacy ludzie powinni być w stosunku do nas, a Ty na to, że to nie do końca dobrze, bo nie napisałam, że my też tacy powinniśmy być. Potem napisałam, że nasze postępowanie niczego nie zmienia, a Ty na to, że nasze zachowanie nie jest przede wszystkim po to, żeby nam odpłacono i żeby nam było lepiej, bo nie to jest motywacją. Ale ja tego nie napisałam.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 6:41 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Wiem, że trzeba dawać bez oglądania się na zapłatę. Tylko to jest trudne. Czasem przychodzi zwykłe, ludzkie zmęczenie.
Kiedyś było mi ciężko, na samą myśl o powrocie do pracy chciało mi się wyć. Pokazałam to po sobie.I wtedy usłyszałam coś w tym rodzaju "nie masz prawa się tak czuć, bo twoje uczucia są przesadzone. Przecież nie umierasz na raka. Więc się ciesz". Wtedy obiecałam sobie, ze już nigdy więcej nie okażę swojej słabości. Nie obnażę się. Ale z drugiej strony- kiedy przychodzą znów gorsze dni, po prostu uciekam przed ludźmi. Bo znów usłyszę jakieś raniące mnie słowa.
I nie chodzi wcale o domaganie się "zapłaty", tylko...jak funkcjonować wśród ludzi, jak mieć to "czoło ze spiżu", jak przestać czuć?


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 6:42 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Scarlett Lloyd napisał(a):
Z tego co zrozumiałam Owieczkę, ona się stara i starała ze swojej strony zawsze. Więc nie chcę jej dawać do zrozumienia, że to ona musi się "starać bardziej".

Ja też nie chcę jej tego dawać do zrozumienia. O to mi chodziło w całym (może przydługim) wywodzie. Nie dyskutuję, tylko wyjaśniam swoje stanowisko.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 7:02 pm 
Owieczka napisał(a):
Wiem, że trzeba dawać bez oglądania się na zapłatę. Tylko to jest trudne. Czasem przychodzi zwykłe, ludzkie zmęczenie.
Kiedyś było mi ciężko, na samą myśl o powrocie do pracy chciało mi się wyć. Pokazałam to po sobie.I wtedy usłyszałam coś w tym rodzaju "nie masz prawa się tak czuć, bo twoje uczucia są przesadzone. Przecież nie umierasz na raka. Więc się ciesz". Wtedy obiecałam sobie, ze już nigdy więcej nie okażę swojej słabości. Nie obnażę się.

Ja Cię dobrze rozumiem, Owieczko. Tez mam takie doświadczenia na koncie. I też zareagowałam w ten sposób.
Cytuj:
Ale z drugiej strony- kiedy przychodzą znów gorsze dni, po prostu uciekam przed ludźmi. Bo znów usłyszę jakieś raniące mnie słowa.
I nie chodzi wcale o domaganie się "zapłaty", tylko...jak funkcjonować wśród ludzi, jak mieć to "czoło ze spiżu", jak przestać czuć?

Tylko wiesz, nikt nam nie każe uprawiać emocjonalnego exhibicjonizmu. Trzeba bardzo uważać, przed kim się okazuje i wyjawia uczucia i myśli, których nie zrozumienie czy zlekceważenie może być dla nas wyjątkowo bolesne. Nie obraź się proszę, ale widziałam już nieraz, że piszesz publicznie na różnych forach o sobie wszystko, tak jakbyś liczyła na to że czytają to sami kochający i wyrozumiali ludzie. Mogłaś się już zresztą chyba przekonać, że niekoniecznie. Mam na myśli to, że jest (na pewno tutaj przynajmniej) wiele osób, które chętnie Cię wysłuchają np. na priva i to wcale nie z "chrześcijańskiego miłosierdzia", tylko z autentycznego zainteresowania i troski. Może lepiej w ten sposób wyładowywać swoje uczucia, niż narażać się na ciosy ludzi, którzy wiesz, że są obojętni, a nawet okrutni.
Poza tym warto modlić się o uodpornienie na ludzi i o to, żeby Twoje samopoczucie nie zależało tak bardzo od ich akceptacji. Bo w tej chwili jesteś na łasce i niełasce takich właśnie "braci" - zależysz od ludzi, którzy mogą przecież powiedzieć o Tobie cokolwiek zechcą. Chrześcijanin musi mieć naprawde twarde... plecy dolne :wink: więc warto się o to modlić.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 7:20 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Uwierz mi- nie piszę wszystkiego.Zresztą- na forach tak się tego nie boję. Nawet sobie trochę eksperymentuję pozostając anonimowa, obserwuję ludzkie reakcje.I swoje. Uodparniam się. O wiele gorzej jest w realu.
Bo strasznie trudno mi zrozumieć, dlaczego muszę być twarda..eee...oddolnie w towarzystwie chrześcijan, ludzi wierzących. Bo patrząc na ich reakcje nie widzę żadnej różnicy miedzy nimi a ludźmi tego świata, a szczerze mówiąc już w świecie spotykałam niewierzących potrafiących okazać troskę drugiemu człowiekowi o wiele bardziej niż owi wierzący.
Jak się nawróciłam, to nawinie myślałam, że można zaufać komuś, kto mówi o sobie "nowonarodzony w Chrystusie". Strasznie się na tym przejechałam...
Nie jestem "zależna" od niczyjej akceptacji. Mam swoje zdanie i swoje przekonania, potrafię je wyrazić- i to też źle, bo o wiele lepiej nie mówić głośno, jakie się ma przekonania i w co się wierzy.
Męczy mnie to, że nigdzie nie można czuć się bezpiecznie. Że wiecznie trzeba nosić maskę. Udawać. To jest konieczne, taki wymóg społeczny. Właśnie dla osobistej ochrony. Ze nie można ufać ludziom. Źle mi z tym...
Może się po prostu nie nadaję na bycie wśród ludzi. Jestem zbyt otwarta, ale to nie idzie w parze z odpornością na zranienia. Niestety bycie człowiekiem otwartym z definicji naraża na zranienia.
Zranień można uniknąć nosząc maskę. Ale ta maska na tyle mi uwiera, że też się z nią źle czuję. Błędne koło.

Wcale nie jestem odosobnionym przypadkiem. Spotkałam w swoim życiu ludzi otwartych, gotowych mówić o sobie wiele, i to już na pierwszym spotkaniu. Czułam się z nimi...dobrze. Oni niczego nie ukrywali.
Najgorzej jest, kiedy czuć, ze "siekiera wisi w powietrzu", ale nikt nic nie mówi. To jest o wiele gorsze. A kiedy zapytasz, czy coś jest nie tak, usłyszysz niezmienne "ależ skąd".

Oj, namieszałam, ale mam wolniejszy wieczór, pewnie to stąd.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 8:02 pm 
Owieczka napisał(a):
Uwierz mi- nie piszę wszystkiego.Zresztą- na forach tak się tego nie boję. Nawet sobie trochę eksperymentuję pozostając anonimowa, obserwuję ludzkie reakcje.I swoje. Uodparniam się.

Skoro tak, to dobrze. Wierzę, że wiesz co robisz.
Cytuj:
O wiele gorzej jest w realu.
Bo strasznie trudno mi zrozumieć, dlaczego muszę być twarda..eee...oddolnie w towarzystwie chrześcijan, ludzi wierzących. Bo patrząc na ich reakcje nie widzę żadnej różnicy miedzy nimi a ludźmi tego świata, a szczerze mówiąc już w świecie spotykałam niewierzących potrafiących okazać troskę drugiemu człowiekowi o wiele bardziej niż owi wierzący.
Jak się nawróciłam, to nawinie myślałam, że można zaufać komuś, kto mówi o sobie "nowonarodzony w Chrystusie". Strasznie się na tym przejechałam...

Stan kościoła, zwłaszcza jeśli chodzi o miłość braterską jest tak opłakany, że jak mówisz niewierzący potrafią nas zawstydzić swoją postawą. Ja bym się wahała czy nazwać takich ludzi chrześcijanami, skoro jak już cytowałam, "kto nie miłuje, nie zna Boga". Tak myślę, że zamiast zastanawiać się dlaczego "chrześcijanie" okazują innym wierzącym niechęć, egoizm a nawet nienawiść trzeba się gorliwie modlić o prawdziwych naśladowców Jezusa - żeby Bóg ich zetknął z Tobą.
Cytuj:
Nie jestem "zależna" od niczyjej akceptacji. Mam swoje zdanie i swoje przekonania, potrafię je wyrazić- i to też źle, bo o wiele lepiej nie mówić głośno, jakie się ma przekonania i w co się wierzy.
Męczy mnie to, że nigdzie nie można czuć się bezpiecznie. Że wiecznie trzeba nosić maskę. Udawać. To jest konieczne, taki wymóg społeczny. Właśnie dla osobistej ochrony. Ze nie można ufać ludziom. Źle mi z tym...
Może się po prostu nie nadaję na bycie wśród ludzi. Jestem zbyt otwarta, ale to nie idzie w parze z odpornością na zranienia. Niestety bycie człowiekiem otwartym z definicji naraża na zranienia.
Zranień można uniknąć nosząc maskę. Ale ta maska na tyle mi uwiera, że też się z nią źle czuję. Błędne koło.

Zależność nie polega na tym, że boisz się mieć własne przekonania, tylko na tym, że cierpisz, kiedy ktoś je skrytykuje (zwłaszcza jeśli doda do tego obarczanie Cię winą, jeśli się jakkolwiek źle czujesz lub uważasz coś nie tak). Osobiście uważam, że dla chrześcijanina "noszenie maski" jest opcją nie do przyjęcia. Nie po to posłał nas Bóg do świata, mamy być miastem na górze, a nie schodzić do bunkrów ze strachu. Bo jeśli musimy się ukrywać za maską, to jak Jezus nas umacnia i osłania przed tym, czego się boimy? Ja wybieram opcję mówienia o sobie tylko tych rzeczy, które nie są dla mnie drażliwe. Staram się także, aby coraz mniej spraw było dla mnie drażliwymi. Żeby być świadectwem musimy pozwolić, żeby inni widzieli nasze życie. A jak to zrobisz, skoro musisz się chować?
Cytuj:
Wcale nie jestem odosobnionym przypadkiem. Spotkałam w swoim życiu ludzi otwartych, gotowych mówić o sobie wiele, i to już na pierwszym spotkaniu. Czułam się z nimi...dobrze. Oni niczego nie ukrywali.

Myślę, że Bóg ich uwolnił od strachu i nauczył nie zależeć od cudzych opinii i odczuć.

Nie obarczam Cię winą za nic, nie uważam, że musisz się "starać". Ale może przestań się starać, a zacznij się modlić o trochę inne rzeczy.

A tak już poza tym - Owieczko zastanawiam się na ile poszukujesz pomocy i rady skoro nie korzystasz z tych które są Ci oferowane...


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt cze 08, 2010 8:11 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Owieczko, masz prawo do zmęczenia, bo jesteś tylko człowiekiem. Czasem przyczyną zmęczenia jest fakt, że nasze oczekiwania nie są zaspokajane - może dlatego Quster pisał o ich "redukcji" i wytłumaczeniu sobie, czemu ludzie ich nie spełniają. Bo w tym przypadku chodzi o to, że ludzie ich nie spełniają - a nie o obiektywne zmęczenie pracą na przykład. Czoło ze spiżu dostaje się w wyniku modlitwy, wołania do Boga, żalenia się przed Nim, wielokrotnych kolejnych decyzjach, że znów dla Pana zrobię coś, na co po ludzku nie mam zupełnie ochoty. On rzeczywiśccie zmęczonemu daje moc w obfitości. W swoim czasie.

Ja sam przez to przechodziłem wielokrotnie i przechodzę nadal. Moje prawa oddałem Bogu, bo nie należę do siebie samego. To, co kiedyś uważałem za moje nienaruszalne prawo, dzisiaj traktuję jako łaskę. To jest kwestia decyzji. Jak mówił lektor w kinie na czeskiej wersji Robocoba: "Musite umret". Apostoł Paweł ujął to inaczej:

"Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie" [Gal. 2:20]

To się może wydawać okrutne i bezduszne dla nas, jeśli zostanie wypowiedziane w zły sposób i w złym momencie. Często to robiłem i bardzo tego żałuję. Nie chcę nikogo "dobijać" i odbierać mu prawa do uczuć. Niech każdy zada sobie sam pytanie, kiedy ten moment będzie wreszcie właściwy? Wiem, że zasada "umarli nie krwawią" jest brutalna dla cierpiących. Ale czy czasem nie jest tak, że sami wydłużamy sobie cierpienie nie chcąc umrzeć dla naszych praw, by zyskać coś znacznie lepszego i mieć ochronę przed każdym zranieniem?

Będę płakał z płaczącymi, ale też nie mogę ukrywać przed nimi prawdy o tym, co ich może wyzwolić tak, żeby nie zależeli już od opinii ludzi i żeby każdy rzucony przez nich kamień odbijał się od muru miasta warownego, którym jest sam Pan.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 112 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL