Ewa95 napisał(a):
Dziękuje za poprawę, nie sprawdziłam w innych źródłach. Mój błąd. Przepraszam i głupio mi trochę.
Nie ma sprawy. Nie wszyscy się muszą na wszystkim znać.

Stwierdzenie śmierci pnia mózgu nie jest takie zupełnie proste, bo trzeba wykluczyć też pewne przyczyny, które mogą odwracalnie dawać podobne objawy (np. zatrucie niektórymi lekami). W tym miejscu można się najłatwiej pomylić, dlatego w zespole musi być anestezjolog, który zna się dobrze na lekach działających na mózg, bo na co dzień z nimi pracuje.
Ta procedura została wprowadzona, żeby po pierwsze umożliwić przeszczepianie narządów (które miałoby jakikolwiek sens teoretycznie najwyżej 30 minut po zatrzymaniu krążenia, a większość chirurgów nie zdąży wykonać zabiegu tak szybko), a po drugie, żeby uniknąć takich absurdów, gdy ktoś ma całkowicie zniszczony mózg i jego ciało jest sztucznie podtrzymywane przy życiu i leży czasem nawet miesiącami lub latami pod respiratorem, aż dojdzie do zapalenia płuc, sepsy, wstrząsu septycznego i zatrzymania akcji serca.
Czasami te kontrowersje wynikają też z tego, że mózg wykazuje bardzo minimalne zdolności regeneracyjne. Są na świecie znane pojedyncze przypadki, gdy np. ktoś się zakrztusił i nie oddychał kilkanaście minut (teoretycznie doprowadza to do niedotlenieniowego zniszczenia całego mózgu), potem udało mu się przywrócić krążenie i podłączono respirator, a później stwierdzono śmierć pnia mózgu. Jednak pozostał jakiś czas pod respiratorem i później w czasie ponownego badania pnia mózgu okazało się, że jakiś pojedynczy ośrodek pnia mózgu jeszcze działa (np. odłączono respirator i po kilku minutach uruchomił się ośrodek oddechowy i człowiek zaczął powoli sam oddychać). Wtedy taki człowiek zgodnie z prawem "zmartwychwstał" i nie jest już martwy, tylko w głębokiej śpiączce i zazwyczaj żyje bez żadnej poprawy tak długo, aż zabiją go powikłania sztucznej wentylacji, np. zakażenie.
Ogólnie jest to na razie najlepsza znana metoda łącząca w rozsądny sposób krótki czas i niezawodność. Z punktu widzenia transplantologii oczekiwanie na znane 100% objawy śmierci (np. plamy opadowe po zatrzymaniu krążenia) zupełnie uniemożliwiłoby wykonanie przeszczepiania.