krecik napisał(a):
z tezą że albo lekarz Bóg, lub lekarz człowiek, że nie ma innej opcji ciężko jest mnie zgodzić się.
Abstrahując od ww nauczania (którego nie słuchałem) i koncentrując się na tu zacytowanej tezie: z tak sformułowaną tezą rzeczywiście trudno się zgodzić, bo te "ALBO" brzmi tak, jak by pójście do lekarza kategorycznie równało się rezygnacji z Boga jako lekarza.
Bóg używa też lekarzy. Nasz drogi brat, Łukasz, towarzysz apostoła Pawła, był lekarzem.
"
Pozdrawia was Łukasz, lekarz umiłowany [...]" (Kol. 4:14)
Skoro był według Pawła "umiłowanym lekarzem", jego zawód nie mógł być w oczach Pawła czymś niewłaściwym. Łukasz nie był w niesławie z powodu swojego zawodu i nie mamy powodu, żeby przypuszczać, że był "lekarzem tylko z nazwy".
Z błędnego poglądu przedstawionego w powyżej zacytowanej tezie skutecznie może wyprowadzić m.in. porządny ból zęba lub złamana noga

Choć bywają wyjątki: niektórzy nawet tutaj pozostają twardzi.
Warto wystrzegać się skrajności w temacie, czyli
- z jednej strony nie biegać panicznie po lekarzach (Łk. 8:43, 2.Kronik 16:12) chwytając się kurczowo ich białych fartuchów niczym cicitu Pana Jezusa, ale też
- z drugiej strony odrzucić przekonanie, że medycyna klasyczna praktykowana przez lekarzy jest wierzącym generalnie niepotrzebna, czy wręcz kategorycznie zła.