www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 9:43 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 673 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt cze 13, 2017 3:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 12, 2011 6:21 pm
Posty: 137
ezer_kenegdo napisał(a):
Potem był drugi sen w którym Pan mi pokazał jak sobie radzić z negatywnymi myślami które przychodzą. Bez żadnych psychoterapii, labiryntów... choć upadki się zdarzały to skończyły się "jazdy". Chwała Mu za to.


Witaj ezer_kenegdo,

Bardzo inspirujące i budujące świadectwo. Chwała Bogu za to. Zaintrygowała mnie szczególnie ta część, którą zacytowałam. Sama mam problemy z negatywnym myśleniem. Nie wybieram się do żadnych psychoterapeutów, ani innych takich tam. Czy możesz wyjawić, jaki był ten Boży sposób na walkę z negatywnymi myślami, które objawił Ci Pan w ten cudowny sposób we śnie?

Będę wdzięczna za odpowiedź.

Zielona


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt cze 13, 2017 8:43 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 22, 2017 10:50 pm
Posty: 160
Jasne, że mogę. Żadna tajemnica. Nie wiem jak użytkownicy UP podchodzą do kwestii snów. Ja bardzo ostrożnie. Bardzo. Mam je często (jako że chyba mam bujną fantazję :D ) ale nie jestem rychła w interpretowaniu. Jednak miewałam takie sny które wiedziałam że są ewidentnie od Pana i jednym z nich mogę się podzielić.
Otóż w tym śnie szłam w puchowej kurtce z odpinanym kapturem. Szłam na jakąś społeczność. Zaczepiła mnie kobieta o urodzie romskiej i prosi mnie o kaptur. Sam kaptur. Odmawiam jej i myślę sobie co to za dziwaczny pomysł. Sam kaptur jej nic nie da a ja nie będę miała ochrony w razie deszczu, śniegu czy wiatru. Strasznie nalegała aż chwyciła mnie za ten kaptur ale wyrwałam się i uciekłam. Goniła mnie a ja ją zgubiłam. Dotarłam do tego zboru. Tam spotkałam znajomych więc gadaliśmy chwilę, aż przyszedł skądś rosły gość i zagaił do nas. Na koniec, niby się żegnając, chwycił mnie za kaptur i chciał go zabrać. Taki znajomy wierzący poderwał się, chwycił go za rękę i powiedział "Puść ją w imieniu Jezusa Chrystusa". Gość puścił i szybko odszedł.
Rozmyślałam o tym i modliłam się do Pana żarliwie o tłumaczenie tego snu , dlatego tak wiele szczegółów pamiętam, ale większość z nich nieistotna. Pan mi pokazał pewną ważną rzecz. Do czego służy kaptur? Ochrania głowę. Czy sprawia, że deszcz albo śnieg nie pada lub wiatr nie wieje? Nie. Ale chroni abym nie zmokła, nie zmarzła itd. Przyszło mi skojarzenie z przyłbicą zbawienia, jak ważna ona jest. Cała zbroja jest ważna. Jednak na tym polu miałam spore braki i byłam atakowana ponieważ przyjmowałam te myśli różne, których miałam 100/min. W pewnym momencie leżałam na podłodze i płakałam nie do końca rozumiejąc co się ze mną dzieje i o co mi właściwie chodzi. Takie jazdy miałam. I kiedy zrozumiałam że im bardziej zbliżam się do Pana, im głębiej trwam w Słowie i myślę "o tym co w górze", tym bezpieczniejsza jestem. Wtedy też przyszedł mi taki obraz, że nasza głowa jest jak skrzynka mailowa. Przychodzą różne wiadomości. Bardzo często jest to po prostu SPAM, którego nie warto otwierać nawet. Jestem zalewana tym spamem wręcz! Ale Duch Święty mi pokazał że ja w ogóle mogę się przed tym bronić bo nie byłam tego świadoma. Im bliżej jestem Pana, im więcej się Nim karmię i chodzę w Duchu Świętym, tym lepiej rozeznaję ten SPAM. Bo niektóre "reklamy" wyglądają niewinnie i atrakcyjnie ale w rzeczywistości, jak to otworzysz i zaczniesz się nad tym zastanawiać, "infekujesz" się tym.
I właśnie Bożą receptą dla mnie było to Słowo:
Flp 4:8 bw "Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały."
To mi naprawdę bardzo pomogło i skończyły się "jazdy". Pozostała jeszcze pewna rzecz, która mnie przerastała, i z którą nie mogłam sobie poradzić, ale.... I w tym Pan mi dopomógł! Uwolnił mnie! Również nie nakładał na mnie nikt rąk. Nie uwalniał mnie od demonów. Musiałam wyznać pewne grzechy, pokutować i jak wyżej - zanurzyć się w Słowie. Chwała Panu Najwyższemu!

Cytuj:
Również nie nakładał na mnie nikt rąk. Nie uwalniał mnie od demonów.

Nie twierdzę, że jest to niepotrzebne. Czasem jest konieczność, Tu wystarczyło wyżej opisane. Mam nadzieję, że będziesz zbudowana, zielona :). Jeśli wyrazisz takie życzenie to napiszę Ci świadectwo odnośnie uwolnienia z tej kwestii która mnie przerastała. Pozdrawiam cieplutko!

_________________
Nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 14, 2017 7:42 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 12, 2011 6:21 pm
Posty: 137
Witaj ezer_kenegdo jeszcze raz,

Dzięki za odpowiedź z takimi szczegółowymi opisami. Ten kaptur i przyłbica - fakt, pasuje :)
Bardzo też mi się podoba Twoje porównanie do poczty elektronicznej, a zwłaszcza spamu. I jeszcze jedno mi uświadomiłaś tym wpisem - nie jestem bezradną ofiarą(a często mam z tym problem). Bóg nam pomaga, ale nie robi wszystkiego za nas.

ezer_kenegdo napisał(a):
Jeśli wyrazisz takie życzenie to napiszę Ci świadectwo odnośnie uwolnienia z tej kwestii która mnie przerastała.


Jak najbardziej wyrażam Takie życzenie :D Sama rozważałam, czy nie poddać się jakimś praktykom uwalniającym (też do tego stopnia mnie to przerasta). Ale nawet nie wiem u kogo miałabym szukać takiej pomocy by było skutecznie i bezpiecznie. Trochę się boję - to przecież to poważne praktyki duchowe. Póki co wstrzymuję się.

Czekam na Twoją odpowiedź.
zielona


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 14, 2017 12:08 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 22, 2017 10:50 pm
Posty: 160
Był to olbrzymi problem związany z lękiem przed odrzuceniem. Jak już gdzieś pisałam w swoim świadectwie, wywodzę się z rozbitej rodziny, w której prym wiodły kobiety. Wychowały mnie mama i babcia za co jestem im wdzięczna ale one same były poranione przez mężczyzn i myślę że ten lęk niejako wyssałam z mlekiem matki. Manifestowało się to zarówno przed nawróceniem w mojej pierwszej relacji, jak i w małżeństwie już irraacjonalną zazdrością. Dochodziła do tego bardzo silna potrzeba kontroli. Kasowałam mojemu chłopakowi numery do osób płci przeciwnej oraz popadałam w paranoje na wspomnienie choćby jakiegokolwiek żeńskiego imienia. Chore prawda? To wykańczało psychicznie mnie samą i toczyło jak robak. Tu jest właśnie ten problem z myśleniem. Z perspektywy czasu widzę że wręcz nękałam go czując ze muszę cały czas go pilnować, choć nie dawał mi nawet powodu do jakichkolwiek podejrzeń. Straszne.
Po nawróceniu... I po tym śnie... Sporo się zmieniło. Bardzo. ale lęk przed utratą bliskiej osoby nadal mnie jeszcze przerastał. Zazdrość była nadal irraacjonalna lecz byłam w stanie dzięki Bogu panować nad potrzebą kontroli. Jednak któregoś wieczoru, mąż akurat był wyjezdny albo miał służbę, już nie mogłam wyrobić. Wylałam Bogu całą swoją duszę. Wyznałam że nie radzę sobie z tym. Że to mnie przerasta a ja tak nie chcę żyć i to mnie okrada z całej radości bycia żoną. I Duch Święty przypomniał mi mój pierwszy sen, w którym pokazał mi że opieram się na człowieku. Że zdrada może być naprawdę przykrym doświadczeniem, jednak "choćby matka i ojciec mnie opuścili, Pan będzie ze mną". Pokazał mi i musiałam pokutować że uczyniłam z męża bożka. Nie uważam zazdrości za coś złego, wszak Bóg jest Bogiem zazdrosnym i zawsze był zazdrosny o Swój lud i Swoją chwałę ale i lud dawał Mu powody i Go zdradzał ciągle. A wracając do tematu, po raz kolejny mi też uświadomił że mam "narzędzia" od Niego umożliwiające filtrowanie tego SPAMU. Musiałam pokutować z braku zaufania i z pewnej formy bałwochwalstwa.
Wiesz... I przekonał mnie Duch Święty. I pocieszył. Tej radości jaka towarzyszyła pełnemu zrozumieniu tego chyba nigdy nie zapomnę! Tak jakbym szła z 30kilowym plecakiem i Ktoś (wiemy Kto) mi go nagle zdjął! Alleluja!
Czasem pojawia się pokusa aby otworzyć spam i czerpać grzeszną ponurą satysfakcję jednak staram się być czujna. Czasem upadam ale szybko się reflektuję i wracam na właściwy tor. A Pan daje sił i, jak to ładnie ujęłaś, współpracuje ku dobremu. Jakbyś miała jeszcze jakieś pytania, zawsze możesz pisać na priv.
Będę się modlić o Ciebie kochana.
Doxa Deo! 8)

_________________
Nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 14, 2017 4:10 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 12, 2011 6:21 pm
Posty: 137
Dzięki, dzięki, dzięki. Super mi się czyta Twoje świadectwa. Bardzo też dziękuję za Twoją deklarację modlitwy za mnie.

Jedno mnie uderzyło, gdy czytałam, to co napisałaś. Chyba oczekiwałam jakiegoś wzoru, formułki czy zasady. A tu nie... coś tak oczywistego, gdy się zna Boga, że aż się do siebie uśmiechnęłam. :idea: Wszystko rozbija się o osobista relację z Bogiem. Albo się ją ma, albo nie. Albo się jest prowadzonym przez Ducha Św. i od Niego odbiera wskazówki, albo nie.

Czytając Twój ostatni wpis zdałam sobie sprawę, że gdzieś się zapędziłam w nie tą uliczkę w chodzeniu za Panem. Muszę wrócić do miejsca, gdzie znów będę prowadzona Duchem i od Niego będę otrzymywała 'diagnozę' i rozwiązania.

Jeszce raz dziękuję, że to wszystko chciało Ci się opisać. I dziękuję też Bogu za to , że gdy czytałam Twoje świadectwo, uświadomił mi w jakim miejscu się znalazłam.

No cóż, czas się zatrzymać i zawrócić(nawrócić). Kiedy przypominam sobie jak cudownie było słyszeć Boga... Ach... Chwała Bogu za to, że póki żyję nic straconego.

zielona


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 14, 2017 7:33 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 22, 2017 10:50 pm
Posty: 160
Wspaniale, zielona! Jesteś myślę na dobrej drodze. Wiesz, ja Go nie słyszę tak fizycznie stricte. Wierzę że On tak może mówić. I ludzie Go słyszą uszyma że tak powiem. Bardzo też tak chciałam. :lol: tak bardzo że odsunęłam Biblię oczekując "nowych objawień". Jak pisałam w pierwszym świadectwie, długie lata cierpiałam na anoreksję duchową i bibliowstręt. Może nie tyle wstręt co nie docierało to do mnie. I byłam "głodna" padań, pyłów itp. Z tego też potrzebowałam pokutować. On mówi przez Swoje Słowo. Ale ja, na mieszankach modyfikowanych, odrzucałam to.
Cieszę się bardzo, że jesteś zbudowana. Mam nadzieję, że ludzie będą zachęceni. Jest to Boża zasługa, to On mnie uwolnił za co Jemu chwała.
Przepraszam że tak długo. Syntetyczne pisałam tylko rozprawki w szkole :lol:

_________________
Nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 14, 2017 7:57 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 15, 2016 4:30 pm
Posty: 449
Chwała Bogu!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr wrz 13, 2017 7:59 pm 
Offline

Dołączył(a): N cze 04, 2017 7:02 pm
Posty: 12
Witam
Jestem nowy tu. Szukałem Boga od młodości, kiedy byłem wychowany w rodzinie katolickiej. Tam ksiądz zapowiadał, że pójdę do zakonu. Kiedy trafiłem na studia na pierwszym roku matematyki pojechałem do domu i powiedziałem na parafii, że chcę iść do zakonu, ale w tym czasie zmienił się ksiądz i powiedział, żebym poczekał.
W tym czasie poznałem zbory i ochrzciłem się w zielonoświątkowym. Po skończeniu studiów modliłem się o żonę i po nie całym roku znajomości pobraliśmy się. Ze względu na nią przyjechałem do Białegostoku, do kościoła zielonoświątkowego, w którym ona była. Obecnie po dwudziestu latach mamy trójkę dzieci. Pastor ten którego zastałem został zmieniony. Trafiłem kilka lat temu na obóz w Ustroniu i byłem tam ostatniego lata drugi raz. Jestem starszym w tym kościele i mówię kazania.

Doświadczyłem żywego Boga, przez kontakty w Ustroniu. Przez od kilku lat czytam ulicę prostą i przeszedłem przez wiele wątków, które są opisane na up i Bóg mnie od nich uwolnił.

Pozdrawiam
zbyszek uczeń


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz wrz 14, 2017 9:30 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 08, 2016 12:31 pm
Posty: 53
Witam nowego użytkownika :)

Wyprzedzę przypuszczalny apel Smoka Wawelskiego żebyś złożył świadectwo nawrócenia. Zwłaszcza że jesteś starszym zboru i wygłaszasz kazania. Proszę więc o namiastkę kazania, w jaki sposób doświadczasz żywego Boga ?

_________________
Nie ma bowiem żadnego znaczenia to, czy się jest obrzezanym, czy nie. Ważne jest jedynie to, żeby być nowym stworzeniem (Ga 6;15)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt wrz 15, 2017 10:18 pm 
Offline

Dołączył(a): N cze 04, 2017 7:02 pm
Posty: 12
Jak najbardziej

Początki zaczęły się w Olecku, będąc katolikiem spowiadałem się u księdza w pokoju na parafii. Kiedy papież przyjechał do Polski to trafiłem tam na usługiwanie oazy i na koniec była prośba aby się pomodlić o przyjęcie Jezusa i ja to zrobiłem. W tym czasie ksiądz którego znałem powiedział Zobaczycie Zbyszek pójdzie do zakonu. Będąc na studiach w Krakowie przyszli ludzie do akademika i głosili 4 prawa duchowego życia i wtedy zadałem sobie sprawę, że moim życiem nie kierował Bóg tylko ja sam, postanowiłem iść do zakonu. Spakowałem się i pojechałem do domu, rano poszedłem do księdza (już się zmienił, to nie był ten sam co mnie znał) i on powiedział mi żeby zaczekał do wakacji.

Mam nawróconą siostrę cioteczną i ona poleciła mi kościół zielonoświątkowy, po pewnych poszukiwaniach znalazłem go i będąc pierwszy raz w Betlejem w Krakowie na spotkaniu w tygodniu, gdy pastor zachęcił do podejścia aby się modlić, ja wyszedłem do przodu i on zapytał się o co chcę się modlić i ja odpowiedziałem: chcę aby ludzie poznali Boga takiego jakim jest, a on do mnie widzę że jesteś Bożym dzieckiem. Wtedy nie wiedziałem co to znaczy, a to był mój drugi semestr na studiach.
Wtedy chodziłem na spotkania codziennie bez soboty, a w niedzielę dwa nabożeństwa, w czerwcu ochrzciłem się w Betlejem.
Pod koniec studiów modliłem się o żonę i mamy już dwadzieścia lat małżeństwa za sobą.
Za żoną przeprowadziłem się do Białegostoku i doświadczałem Żywego Boga znając Jego miłosierdzie i poznając Go nieustannie. Ostatnie dwa lata byłem na obozie w Ustroniu, gdzie w tym roku mówiłem krótkie świadectwo
http://oblubienica.eu/nauczanie-mp3/kon ... wo-zbyszek

I tam doświadczyłem Boga w całej pełni i mocy, w zwycięstwie przez łaską nad prywatnym grzechem i realności bycia zwycięzcą.

Pozdrawiam forumowiczów i czytelników
zbyszek uczeń


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 26, 2017 9:01 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 20, 2017 6:31 pm
Posty: 31
Lokalizacja: Tarnów
Cześć :)

Mam na imię Magda, mam 30 lat (no dobra, w styczniu 31). Na 30 urodziny dostałam ratunek od Jezusa. Moje świadectwo jest zbyt długie, żeby ktoś chciał to czytać, ale w skrócie powiem, że David Wilkerson w swoim proroctwie na temat Polski mówił właśnie o mnie ("te serca będą zamknięte, ale JA MAM KLUCZ!!!"). Przebudzenie ruszyło i jestem tu po to, by Wam o tym powiedzieć. Akurat ja pochodzę z marnego środowiska blogerów i youtuberów, ale właśnie tam, w tym rynsztoku budzimy się i nie wiemy co ze sobą zrobić (piszemy komentarze na yt i pokracznie próbujemy głosić Słowo). Wiem jak patetycznie to brzmi, ale ja nie mogę już słuchać tamtego proroctwa Wilkersona bez wylewania hektolitrów łez wzruszenia, a wiem, że na tym forum są osoby, które uważają proroctwo za fałszywe (o niewierni, którzy w 2005 pisali, że nic się nie wydarzyło i nie wydarzy). Cóż mogę dodać o sobie, wielka, marna grzesznica pychy, która wygoniła ze swojego życia Jezebel i inne demony, przebudzona w Chrystusie, żyjąca w duchu, mężatka, walcząca jeszcze o duszę męża i rodziny. Jestem tu by znaleźć wierzących z mojej okolicy i osobę, która zechciałaby mnie ochrzcić :)

_________________
"Wzmocnijcie się, nie bójcie się. Oto Bóg wasz z pomstą przyjdzie, z nagrodą Bóg sam przyjdzie, i zbawi was." /Izaj.35,4


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 26, 2017 10:56 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 20, 2017 6:31 pm
Posty: 31
Lokalizacja: Tarnów
ezer_kenegdo napisał(a):
Po nawróceniu... I po tym śnie... Sporo się zmieniło. Bardzo. ale lęk przed utratą bliskiej osoby nadal mnie jeszcze przerastał. Zazdrość była nadal irraacjonalna lecz byłam w stanie dzięki Bogu panować nad potrzebą kontroli. Jednak któregoś wieczoru, mąż akurat był wyjezdny albo miał służbę, już nie mogłam wyrobić. Wylałam Bogu całą swoją duszę. Wyznałam że nie radzę sobie z tym. Że to mnie przerasta a ja tak nie chcę żyć i to mnie okrada z całej radości bycia żoną.


Kochana, Ty z tą wstrętną JEZEBEL miałaś do czynienia (tą samą biblijną Jezebel, która nie chciała przyjść do upamiętania!). Miałam to samo! Zazdrość, dzikie awantury i najgorsze... sny o byciu zdradzoną, ciągłe sny od demonów, a po przebudzeniu niechęć do męża (bo to nie takie sny z fizyczną zdradą, ale właśnie emocjonalną, najbardziej bolesną). Ale Jezebel objawia się nie tylko zazdrością, ale przede wszystkim olbrzymim ego, dumą, urażoną każdą drobnostką. W kolejnych etapach Jezebel jest psychopatką - zniewala, wykorzystuje i porzuca, szybko się nudzi, trzeba ją ciągle zabawiać, zaskakiwać, dawać prezenty, zabierać w podróże, zadowalać, służyć, jak w orszaku u wielkiej królowej. Dołuje innych, widzi wszystko w czarnych barwach, cieszy się z niesprawiedliwości, jest podła, przebiegła, kopie dołki pod ludźmi, cieszy się z niepowodzeń, nigdy nie przeprosi, nigdy nie wyciągnie ręki na zgodę, obraża się, manipuluje, oddziela partnera od wszystkich znajomych i ma obsesję na punkcie innych kobiet. Zanim moja Jezebel dotarła do tego etapu, wygoniłam ją konkretnym prawym sierpowym - przebaczeniem wrogowi! To ma przeogromną moc! A, że osoba, której przebaczyłam, ma w sobie już wszystkie cechy i etapy przepoczwarzania Jezebel, ta wstręciucha odeszła ode mnie gdzie pieprz rośnie, a mnie pozostał po niej tylko wielki żal zmarnowanego z nią czasu i cyrków, które wyrabiała. Gratulacje, że z tego wyszłaś, bo na tę wiedźmę trzeba wytoczyć naprawdę ciężkie Boże Działa :)

_________________
"Wzmocnijcie się, nie bójcie się. Oto Bóg wasz z pomstą przyjdzie, z nagrodą Bóg sam przyjdzie, i zbawi was." /Izaj.35,4


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 26, 2017 11:18 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz wrz 15, 2011 11:23 pm
Posty: 452
Witaj Magdo,

Jeżeli możesz to proszę napisz o tym jak się upamiętałaś z grzechów, co uczynił dla Ciebie Pan Jezus i czy narodziłaś się na nowo.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr wrz 27, 2017 9:07 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 20, 2017 6:31 pm
Posty: 31
Lokalizacja: Tarnów
W takim razie wklejam moje świadectwo, którym podzieliłam się przy rejestracji na Forum:

22 stycznia minie rok od mojego nawrócenia na Prawdę Biblijną. Trzydzieści lat tkwiłam w KK i na trzydzieste urodziny otrzymałam od Jezusa ratunek. Nie było żadnych objawień poza jednym nadnaturalnym zdarzeniem (fizycznie zobaczyłam coś, co zdarzyło się następnego dnia). Moja przemiana postępowała stopniowo na drodze poszukiwania prawdy w sensie ogólnym, Biblia przyszła później. Jedno jest pewne - Bóg Ojciec widział, że szukam i po kolei otwierał mi drzwi. Do dziś nie mogę się nadziwić jak bardzo niesamowite były te kolejne kroki. Zaczęło się w okolicy ŚDM (w dniu spotkania młodzieży z Papieżem Franciszkiem brałam ślub). Ślub kościelny miał być moim wielkim powrotem do wiary, która zawsze była dla mnie bardzo ważna, ale zacznijmy od początku.

Wychowałam się w rodzinie katolickiej. Ze względu na to, że rodzice pracowali i wychowywała mnie religijna babcia, byłam bardzo blisko kościoła (nawet dosłownie, wystarczyło przejść na druga stronę ulicy) z całą swoją aktywnością (należałam do Służby Maryjnej, wszystkie roraty, różańce i Drogi Krzyżowe - moje). Cokolwiek teraz myślę na temat tej organizacji, nic nie zmieni faktu, że jestem wdzięczna za jej wpływ na moje wychowanie (bardziej babci niż samej organizacji) w bojaźni Bożej i nienawiści do grzechu. Tak naprawdę było. Do dziewiętnastego roku życia spowiadałam się co miesiąc (tzw 9 "Pierwszych Piątków" itp). W kolejce do spowiedzi byłam ja i... małe dzieci. Potem poznałam mojego chłopaka i stopniowo odchodziłam od kościoła, płacząc przy coraz rzadszej spowiedzi i tęskniąc do wielkiej miłości i bojaźni Bożej, którą miałam w dzieciństwie. Kilka lat zmagałam się z depresją, niepoukładanym właściwie życiem. Wszystko wiązałam z odejściem raczej od Kościoła, a nie od Boga. Katolik zawsze na pierwszy miejscu stawia potępienie przez ludzi...

Ślub kościelny miał być moim wielkim powrotem do Boga, wiary, kościoła. Nie wydarzyło się nic, wręcz przeciwnie. Gołym okiem zauważyłam, że kościół w którym byłam chrzczona, przyjmowałam komunię świętą jest... martwy. Nie czułam nic. Żadnej zmiany, przemiany, a do tego tuż po ślubie dostałam kilka mocnych kopów od pewnej osoby w rodzinie (przez przypadek dowiedziałam się całej masy oszczerstw, które kierowała do ludzi na mój temat). Przez kilka tygodni nie mogłam spać, jeść ani przestać myśleć o tym, jak mogła mnie oskarżać i oczerniać bez żadnych podstaw (nawet nigdy z nią nie rozmawiałam). W międzyczasie zaczęłam poszukiwać w kościele czegoś, co mogło tak bardzo go zmienić i dotarłam do osoby Papieża Franciszka i tego, co mówił - "że Koran i Biblia są takie same", że "Biblia to niebezpieczna księga", nie mogłam też uwierzyć, jak z jego ust mogło wyjść słowo "koprofagia" (głowa kościoła w ogóle zna takie słowa?!), ale zatrzymałam się na tym jednym zdaniu, że "Biblia to niebezpieczna księga", wyczuwając coraz większy fałsz w słowach Papieża, postanowiłam zacząć czytać tę niebezpieczną Biblię (Alleluja - chyba jestem wdzięczna Franciszkowi).

Najpierw w moje ręce trafiła Biblia katolicka, potem zaczęłam przeglądać starą wersję Nowego Testamentu u mojej babci (nie wiem dlaczego zaczęłam od Objawienia Jana i kwestii Bestii, porównywałam tłumaczenia... może byłam pod wpływem jakiegoś filmu, nie pamiętam). Wreszcie uznałam, że kupię sobie własną Biblię i to w najstarszym wydaniu jaki znajdę na allegro (również nie wiem dlaczego zorientowałam się na konieczność pozyskania starego wydania, może z obawy przed skażeniem w nowych wersjach). Znalazłam i kupiłam starą "Biblję Świętą" z 1948r, wydrukowaną Cambridge w Londynie. Język był dość archaiczny, ale od dziecka lubiłam dużo czytać, więc nie sprawiał mi większych trudności. Wiem, że powinnam zacząć raczej od Nowego Testamentu, ale zaczęłam od początku i... poryczałam się już w XX rozdziale Księgi Wyjścia (chyba nie muszę mówić dlaczego).

Cały fundament mojej dotychczasowej wiary po prostu runął. Nie spałam całe noce. Nie pamiętam już kiedy doszło do całkowitego złamania, ale nigdy nie zapomnę tego momentu, gdy padłam na kolana w wielkim szlochu nad moim grzechem. To uczucie zna i nie zapomni go każdy pokutujący, tego jednego momentu, w którym zawala się cały świat, gdy uświadamiamy sobie ogrom grzechów. I mogłabym tu dodać, że wcale wielką grzesznicą nie byłam, wzorowa uczennica, która miała tylko jednego chłopaka, który został jej mężem, ale niestety, moim wielkim grzechem była pycha... ogromna, niewypowiedziana, marna świadomość własnej wyższości nad innymi, inteligencji, pogarda... Mój grzech był niewypowiedzianie wielki, do tego dochodziła depresja, myśli samobójcze, załamania. Cuda zaczęły się dziać gdy... po prostu wybaczyłam tamtej osobie, która mnie oczerniała. Jak niewypowiedziana jest moc przebaczenia! Wszystko odeszło! Przestałam myśleć o tej osobie w ogóle, a Bóg dał mi na myśl to pokrzepiające słowo:
"Wybaczajcie, a wtedy zło drugiej osoby, nie będzie już waszą sprawą" To przecież parafraza "Gdy twój nieprzyjaciel jest głodny, nakarm go. Tak węgle ogniste zgarniesz na jego głowę". Kadosh Ata Adonai!

Potem poszło lawinowo, głodna Bożego Słowa czytałam i czytam i spożywam i piję ile tylko zdołam z naszego Pana Jezusa Chrystusa... I ciągle ryczę (wzruszenie) przez co mój mąż długo mówił "mówisz, żeś taka szczęśliwa, a wcale nie wyglądasz". Ale tak właśnie bywa gdy "serce z kamienia zastępuje serce z ciała". Narodziłam się na nowo, patrzę na świat zupełnie nowymi oczami (2 Kor 5:17), nie interesują mnie głupoty w internecie, szukam tylko Słowa, ewentualnie kazań Wilkersona. Początkowo widziałam wokół tylko zwiedzenie i zło tego świata. To i tamto złe, to niebezpieczne (i tylko tak narzekałam do mojego nieodrodzonego męża, wyobraźcie sobie jakie gorzkie babsko!), ale w porę Pan mnie opamiętał - wysłał mnie na poprawkę z Listów Pawła i moje zgorzknienie sobie poszło. Zrozumiałam, że przecież mamy głosić Ewangelię! Dobrą Nowinę! Tylko te cztery słowa: "Przybliżyło się Królestwo Boże!" Zacznijmy od tego! Dajmy ludziom przykład pięknego życia, a wtedy sami zapragną je mieć i sami przyjdą do upamiętania (mąż właśnie czyta "Świadectwo" Vogela). Bądźmy po prostu tak pięknie inni, uśmiechnięci, a ludzie zaczną sami pytać "co bierzemy". Proszę, uwierzcie mi - nie ma to nic do czynienia z balangami w niektórych wesołych wspólnotach. Przecież można zmusić konia by wszedł do wody, ale nie można go zmusić, by z niej pił. Chyba przyszłam tu po to, żeby Wam o tym przypomnieć (i nie zapomniałam o "będziecie smutni w te dni, moje dzieci"), że ludzie zawsze będą głodni tego chleba. Nie jedzmy go sami. Zrozumiałam to dopiero, gdy zaczęłam się modlić za chorych na ulicy. Nawet jeśli nic się naocznie nie wydarzy, to zawsze warto powiedzieć drugiej osobie, że Bóg ją kocha (zawsze dodaję ludziom otuchy mówiąc to zdanie z Izajasza, które mam w stopce wpisu - Dalej jest, że "po tych słowach chromi będą chodzić, ślepi widzieć"). Zawsze ktoś zobaczy, że modlimy się tak prosto, po prostu rozmawiając z Bogiem, że mamy z Nim relację. To im nie wyjdzie z głowy! Raz modliłam się za takie starsze panie na wózkach inwalidzkich (Wcześniej Pan mi pokazał imię Stanisław - był blisko, bo modliłam się za panią Stanisławę) i była z nimi sprawna kobieta, która mnie wyśmiała (modlić się? Pff...). Gdy skończyłam i otworzyłam oczy, tej kobiety nie było - ze wstydu odeszła. Ludzie róbmy to :) Wybaczcie, że się tak rozwlekłam na wszelakie tematy...

_________________
"Wzmocnijcie się, nie bójcie się. Oto Bóg wasz z pomstą przyjdzie, z nagrodą Bóg sam przyjdzie, i zbawi was." /Izaj.35,4


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr wrz 27, 2017 9:35 am 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 22, 2017 10:50 pm
Posty: 160
Chwała Bogu :) piękne świadectwo. Zamiana serca z kamienia w serce mięsiste to przecież operacja na otwartym sercu! Musi boleć czasem bo zdycha nasza nie-święta "trójca" : mi-ja-moje. Ojciec nasz jest najlepszym Kardiologiem na świecie, a Duch Święty najlepszym Anestezjologiem, który sprawia że jednak jesteśmy w stanie przejść przez tę operację :D czyż nie?

_________________
Nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 673 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL