Po przeczytaniu powyższego trochę się zastanawiam, czy sama nie proszę się o dyskusyjne baty, ale jednak spróbuję
przedstawić Wam trochę inne spojrzenie na tzw NWO. Być może Sceptyk cytując Tiqvę ma trochę racji, choć inaczej, niż myśli
Po pierwsze tak jak wy wierzę, że wszystkie biblijne proroctwa spełnią się w 100% i jesteśmy wystarczająco ostrzeżeni przed nadchodzącymi wydarzeniami- nawet jeśli wszyscy nie rozumiemy wszystkiego, albo mamy wątpliwości co do ich kolejności.
Po drugie jednak- osobiście nie wierzę w ogólnoświatowy spisek na rzecz "dziania się" tych wydarzeń.
Owszem, pewne środowiska na pewno są ze sobą powiązane i to na wysokim szczeblu- jednak raczej w obronie swoich partykularnych interesów. Rzeczy zapowiedziane wydarzą się, ale ich aktorzy, moim zdaniem, nie realizują na zimno jakiegoś scenariusza.
Uważam bowiem, że nie ma żadnych szans na to, żeby siły zła były zdolne do jakiejkolwiek lojalnej, zdyscyplinowanej, wyrzekającej się prywaty, wiernej, dyskretnej itd... polityki na rzecz powiedzmy sensacyjnego planu szatana, który niektórzy znają już w punktach. Do takiej współpracy nie są zdolni chrześcijanie, bo natychmiast zaczynają się kłócić i dzielić, a mieliby być zdolni ludzie diabła? To wymaga zbyt wielu pozytywnych cech, a przede wszystkim wyrzeczenia się swego "ja" na rzecz realizacji planu wyższego.
Uważam, że ci ludzie, ci "oni" realizują po prostu swoje egoistyczne cele, zwalczając się przy tym na maksa i jedynie Bóg zna finał tej gry i objawił nam z tego tyle, ile chciał.
(To trochę jak w powiedzmy współczesnych teleturniejach czy programach rozrywkowych- kiedyś można było z jakąś dozą prawdopodobieństwa obstawić zwycięzcę i określić z grubsza jego pożądane cechy- dziś zasady polegają głównie na eliminacji wzajemnej uczestników, promocji miernoty i nawet autorzy wstępnych scenariuszy nie są w stanie przewidzieć jakie czynniki zagrają i co trzeba ostatecznie zrobić, żeby wygrać. Decyduje zmienny układ- nie talent, inteligencja, czy jakakolwiek strategia.)
Czy ktoś z was potrafiłby mi na przykład wytłumaczyć, o co miałoby chodzić szatanowi z poruszonym wyżej celem depopulacji?
Cóż miałoby mu to dać?
Szatan świetnie sobie radzi z taką populacją, jaka jest- i jaka w większości (nawet jeśli nieświadomie) realizuje znakomicie jego cele, czyli odwraca się od Boga i brnie w śmierć.
A po drugie - jeśli celem diabła miałaby być istotnie "de-populacja", to wynika z tego, że Wiosna ma sporo racji z postulatem "pro-populacji" i byłoby to nawet rodzaj walki duchowej, nieprawdaż?
Czyli podsumowując- uważam, że będzie coraz gorzej pod każdym względem, ale jedynie Bóg zna scenariusz, On kontroluje wszystko i Jego jest finał. Diabeł go realizuje, ale ani sam nie jest wierny wobec tzw "swoich" ani ci oni nie są wierni ani lojalni wobec siebie nawzajem, bo nie znają tej cechy. Miłość własna zawsze zwycięży- zatem nic nie można zaplanować. Nie ma współpracy =nie może być spisku.
Tak myślę.