K. napisał(a):
Mateusz 15:11 pokrywa się z Markiem 7:15, gdyż widać, że w Mat. 15:11 Jezus, tak jak u Marka, uogólnia – nie koncentruje się jedynie na nieumytych rękach. Najpierw więc uogólnia, a później zwraca uwagę na jeden z aspektów całego zagadnienia, który to aspekt był przyczyną zajścia i pretekstem podania szerszej nauki. Ponieważ jednak Marek z Woli Bożej twierdzi, że Jezus nie tylko w pierwszej wypowiedzi mówił ogólnie, ale i w drugiej, więc trzeba jemu wierzyć i uznać, że Mateusz z jakichś powodów zawężył drugą wypowiedź Jezusa. Jeśli Mateusz zawężył, to to zawężenie nadal jest prawdziwe, ponieważ zawiera się w szerszej prawdziwej całości –jedynie kładzie nacisk na część tej całości. Mógł więc zawężyć. Jeżeli zaś Marek poszerzył sam od siebie, wbrew temu, co miało miejsce, znaczyłoby to, że dodał coś, co wykracza poza prawdziwą – węższą – całość. Oznaczałoby to, że Marek podał nam nieprawdę. Chrześcijanin ufa, że Marek nie dodawałby sam od siebie czegoś, co nie miało miejsca. A ponieważ w relacji Marka zawiera się relacja Mateusza, należy przyjąć relację Marka – wówczas i Marek mówi prawdę, i Mateusz. I na tym kończę dalsze brnięcie w absurdy prostowania tego co jest proste.
Proste jest to, że Mateusz i Marek relacjonują dokładnie tę samą sytuację i mówią o tym, do czego odnosił się Jezus tłumacząc uczniom przypowieść, którą wcześniej powiedział. Jeśli chrzecijanin koniecznie chce wyciągnąć z fragmentu Marka wniosek, że Jezus w tej rozmowie dokonał zniesienia podziału na pokarmy czyste i nieczyste, to wyciągnie choćby kosztem tak skomplikowanych kombinacji, jak Twoja powyżej. Ale ja na to nic nie poradzę.

Cytuj:
Tak, Jezus „chciał w przyszłości” – i to uczynił – ustanowić Nowe Przymierze, co wiązało się z usunięciem Starego Przymierza (Hebr. 8:13; Gal. 4:24,30). A ponieważ ze zmianą Przymierza wiąże się zmiana Zakonu, „dochodzi do unieważnienia poprzedniego nakazu z powodu jego słabości i bezużyteczności - Prawo bowiem niczego nie uczyniło doskonałym” (Hebr. 7:12,18,19), więc uprawnionym jest mówić o Starym Zakonie i Nowym Zakonie. (Jeśli poczujesz potrzebę dalszego polemizowania ze sformułowaniem „Nowy Zakon”, to zaznaczam, że w tym rujnowaniu nie będę uczestniczył).
Zakon (czyli Prawo) zawierał się w Przymierzu, które z natury jest umową. Tekst Nowego Przymierza zawiera między innymi obietnicę włożenia Prawa do serc ludzi, z którymi Przymierze jest zawarte. Mylisz Przymierze jako umowę z Prawem jako elementem tej umowy. Tekst umowy znajdziesz w Jer. 31:31-34 i Hebr. 8:8-13.
Hebr. 7:11-28 mówi o zmianie kapłaństwa, co jest oczywiste. Oczywiście, że nie będziesz uczestniczył w polemice na temat "Nowego Zakonu", ponieważ takowy nie istnieje, w przeciwieństwie do Nowego Przymierza, w ramach którego zakon został złożony do serc ludzkich. Tekst mówi o tym, że pewne partie Prawa, które z założenia były typiczne i miały znaleźć wypełnienie w Osobie Mesjasza, zostały wypełnione. Prawo pozostaje. Pewne jego partie ceremonialne wypełniają się w Mesjaszu, bo tak miało być. Ale prawo jako takie jest wieczne. Pewne elementy ceremonialne powrócą w Erze Mesjańskiej i z tym też musimy się pogodzić.
Cytuj:
Zakon Mojżeszowy uczył, że należy za krzywdę oddawać taką samą krzywdą. Zakon, jako autorytatywny, w tym właśnie duchu wychowywał lud. W tym duchu sądziły sądy i takim myśleniem napełniani byli odgórnie ludzie. Jezus nauczał przeciwnie, mimo że działo się to jeszcze pod Starym Przymierzem. Jest to przykład ukazujący, że nauczanie Jezusa było w duchu Nowego Przymierza. Nie usuwał wówczas przykazań Bożych, ale nauczał w duchu Nowego Przymierza i z pewnością wiedział, że będzie czytany i lepiej rozumiany w Nowym Przymierzu, o czym niżej.
Jezus po prostu uczył Tory tak, jak ona powinna być rozumiana. Cieleśni ludzie nie rozumieli, że "zakon jest duchowy i święty" [Rzym. 7:12,14], a przykazanie jest "dobre, święte i sprawiedliwe" [Rzym. 7:12]. Jezus nauczał w Duchu Świętym tego, co Bóg ustalił wcześniej i jako Mesjasz podawał właściwą interpretację Prawa oraz Jego zastosowania w życiu codziennym.
Nie wszystkie przykazania Prawa dotyczyły wszystkich sytuacji i wszystkich ludzi. Pewne części dotyczyły regulacji prawnych w państwie teokratycznym, ale na przyklad nikt nie kazał burzyć pomników czy posągów Żydom żyjącym w diasporze, czyli w innych krajach.
W czasach zawierania Starego Przymierza zasada prawna "oko za oko" służyła do ograniczenia zemsty do równoważności krzywd [jak było wcześniej, zob. np. I Mojż. 4:23], a nie wzywała do vendetty. Zakon nie uczył, że za krzywdę należy oddawać krzywdą:
"Nie będziesz się mścił i nie będziesz chował urazy do synów twego ludu, lecz będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Jam jest Pan!" [III Mojż. 19:18]
Jeśli zakon w takim duchu wychowywał lud, to bardzo dobrze. Szkoda tylko, że Ty nie znając Prawa ani nie rozumiejąc Jego zastosowań, traktujesz sam zakon jako przeżytek, który poszedł do lamusa po zawarciu Nowego Przymierza. Nie odróżniasz regulacji prawnych w państwie teokratycznym od przykazań dotyczących osobistej postawy człowieka.
Cytuj:
A czy Ty rozumiesz, że nie będąc w stanie odnieść się do bezpośredniego stwierdzenia Pawła, że nie jest pod Zakonem, próbujesz zasugerować, że to ja czegoś nie rozumiem, przez co obalasz słowo Pawła?
Nie obalam słów Pawła, tylko pytam Cię czy wiesz, co to znaczy "być pod zakonem". A Ty zamiast mi odpowiedzieć na pytanie, dalej nawijasz swoje. Gdybyś wiedział, co to znaczy "być pod zakonem", to może zrozumiałbyś, dlaczego Paweł pisze, że nie jest pod zakonem, a w innym miejscu przyznaje się do tego, że wierzy we wszystko, co jest w zakonie i że sam przestrzega zakonu, nie tylko wtedy, gdy jest na polu misyjnym.
Ty usiłujesz wcisnąć apostołom własną teologię - czyli wmówić im, że jeśli Paweł pokazał wszystkim, że "on sam przestrzega zakonu i nie naucza odstępstwa od Mojżesza" [Dz. Ap. 21:18-21], to po prostu kłamał, bo tak naprawdę sam nie przestrzegał zakonu i jak najbardziej nauczał odstępstwa od Mojżesza. Czyli robisz z apostołów dwulicowych kłamców, którzy "w warunkach ekstremalnych" dopuszczali się działania wbrew własnym przekonaniom na temat zakonu:
K. napisał(a):
Paweł nie zaprzeczył Jakubowi odnośnie Mojżesza, a to dlatego, że jak sam stwierdza, nie był pod Zakonem Mojżesza, natomiast dobrze rozumiał sytuację i dla dobra Kościoła oraz swych krewnych co do ciała zgodził się na tę manifestację. Uczynił to z przekonania, a więc nie wbrew sumieniu, nie zgrzeszył więc przeciw Chrystusowi, ponieważ uczynił to dla dobra Kościoła w Jeruzalem. Stąd czynienie ślubów i golenie głów (Dz. 21:23,24).
Czyli dla dobra Kościoła w Jeruzalem Paweł publicznie potwierdził nieprawdę? Świadomie wprowadził w błąd tylu ludzi i wolno mu to było zrobić "dla dobra Kościoła"? Widzę, że ratując własną teologię zaczynasz wchodzić na śliski grunt...
"A Paweł przebywał tam jeszcze dłuższy czas, po czym pożegnawszy się z braćmi, odpłynął do Syrii, a wraz z nim Pryscylla i Akwila; w Kenchreach dał ostrzyc głowę, bo uczynił ślub" [Dz. Ap. 18:18]
Paweł uczynił ślub nazyreatu zgodnie z Prawem Mojżeszowym, które właściwie rozumiał. Zrobił to sam, bez konieczności działania jako "tajny agent" wśród Żydów. Nie czytamy, żeby w tym momencie chciał kogokolwiek pozyskiwać.
Cały czas chodzi o to, że Prawo pozostaje, tylko zostało zinterpretowane i podane przez Mesjasza. Mesjasz nie przyszedł po to, żeby anulować choćby jedno z najmniejszych przykazń zakonu. Przyszedł je wypełnić, ziterpretować, objaśnić i włożyć do serc ludzkich w Nowym Przymierzu. I tutaj jest problem, przez który również i ja kiedyś próbowałem przebrnąć na siłę, wpadając w samozaprzeczenia i "zmuszając" biednych apostołów, żeby przestrzegając zakonu mieścili sie w ramach mojej ciasnej teologii - wolałem zrobić z nich kłamców i obłudników niż przyznać, że oni naprawdę przestrzegali zakonu zinterpretowanego i wypełnionego przez Mesjasza, ale pogan do tego nie zmuszali, bo rozumieli Ewangelię.
Oczywiście, że apostołowie nie głosili, że zbawienie jest z uczynków zakonu, bo nie jest. Nie wiem, dlaczego uparcie łączysz zbawienie z łaski przez wiarę z dobrowolnym, nieprzymuszonym przestrzeganiem własciwie rozumianych przykazań Prawa przez wierzących Żydów. Legalizm to jedno, a przywilej stosowania właściwie rozumianego Prawa przez Żydów, to coś zupełnie innego.
Jedna z podstawowych zasad hermeneutyki mówi, że najpierw należy po prostu odczytać tekst w jego normalnym znaczeniu. "Być pod zakonem" [hypo nomon] oznacza w skrócie legalistyczny stosunek do zakonu. Paweł umiał rozmawiać z legalistami, bo kiedyś sam był legalistą - umiał rozmawiać ze wszystkimi. Ale legalistom musiał tłumaczyć, że głosząc Ewangelię poganom sam pozostaje Żydem, a Prawo wreszcie ożyło dla niego w Mesjaszu i zamiast cielesnych reguł i przepisów zaczął przestrzegać Prawa, które jest duchowe, święte i sprawiedliwe - ale to nie jest żaden "nowy zakon".
Cytuj:
Celem jest godzenie Pisma, a nie rodzenie sprzeczności. Między wypełniełnieniem a unieważnieniem nie ma sprzeczności. Ty ją zrodziłeś. Ale pozornie.
Really? A gdzie jest napisane, że między unieważnieniem a wypełnieniem nie ma sprzeczności? Bo ja czytam coś wręcz przeciwnego:
"Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać dosł. obalić] zakon albo proroków;
nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić. Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie. Ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w Królestwie Niebios; a ktokolwiek by czynił i nauczał, ten będzie nazwany wielkim w Królestwie Niebios" [Mat. 5:17-19]
Dla Ciebie oczywiście Jezus mówi w tym miejscu o jakimś "przyszłym, nowym zakonie" - tylko, że ludzie, do których mówił, byliby wtedy wprowadzani w błąd - bo usłyszeli słowo "zakon" i dobrze je zrozumieli. Jezus wyraźnie powiedział, że
nie przyszedł, by rozwiązać zakon (czyli "stary zakon" - jak to nazwałeś).
Musisz się z tym pogodzić i spojrzeć na sprawę inaczej. To Cię absolutnie nie zaprowadzi "pod zakon", a może zobaczysz coś więcej niż dotychczas? Bo ja zobaczyłem.

Cytuj:
A czy Jezus zawsze mówił i czynił pewne rzeczy tak, że były od razu w pełni zrozumiane przez uczniów? A jednak je czynił i mówił.
Patrz np.: Mar. 6:52; Łuk 18:34; Jan. 12:16
Fakt, że uczniowie nie rozumieli pewnych rzeczy jest wyraźnie potwierdzony. Czy Pismo potwierdza, że kotokolwiek nie rozumiał, że Jezus nie przyszedł rozwiązać zakon i że nie przepadnie żadne przykazanie i że nie wolno nauczać, że przepadnie? Nie. Wszyscy zrozumieli, o co mu chodziło.
Fakty biblijne uczą mnie, że uczniowie widzieli pewne rzeczy i słyszeli pewne słowa od Pana, których nie pojmowali. Czy On wiedział, że nie pojmują? No jakże mógł nie wiedzieć? Mówił więc tajemnice, zdając sobie sprawę, że ich odsłonięcie jest kwestią przyszłości. Kolejny tego przykład:
Jan. 2:19-22
19. Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
20. Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
21. Ale On mówił o świątyni ciała swego.
22. Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
(BW)
Stąd niczym dziwnym nie jest, że Piotr nie rozumiał jeszcze wielu rzeczy, które wcześniej były głoszone pod kątem Nowego Przymierza. Na przykład nie rozumiał kwestii jednej owczarni, tzn. jednego Kościoła, jednego ludu – z Żydów i nie–Żydów (Dz. 10:28). A przecież nie wyciągniesz z tego wniosku, że Pan Jezus nie nauczał o tym, gdy był w ciele (Jan. 10:16).
Tak, ale przecież Marek
nie pisze, że uczniowie "nie zrozumieli, co miał na myśli mówiąc o oczyszczeniu pokarmów". Zrozumieli, a co zrozumieli, relacjonuje Mateusz w sposób bardziej dla nas zrozumiały, a Marek najprawdopodobniej cytuje słowa Jezusa. Ty byś chciał, żeby oni nie rozumieli wtedy tego, co chcesz wmówić Jezusowi. Bo chcesz tak wszystko zinterpretować, żeby wyszło na to, że Jezus przyszedł zawrzeć Nowe Przymierze
oraz obalić "stary zakon" i "wprowadzić nowy zakon". Ale tego nie ma w Biblii.
Cytuj:
Próby odcięcia Jezusa w ciele od Nowego Przymierza – w sensie Jego nauki – (i zamykania Go w obrębie Starego) są działaniem antychrześcijańskim i mają na celu oddalenie od nas Ewangelicznego Chrystusa. Chodzi o to, by podstępnie zmienić obraz Jezusa, żebyśmy wierzyli w innego Jezusa, a tym samym, żebyśmy odeszli od tej Ewangelii, którą głosili apostołowie w imieniu Pana. Celem jest, żebyśmy „uwierzyli kłamstwu” (2 Tes. 2:11). Machinacje z Ewangelicznym Jezusem mają nas przygotować, „urobić” na przyjęcie nauki tego, którego zapowiedział Paweł w 2 Tes. 2, stąd nawała „rewelacji”, na przykład że Jezus nauczał wyłącznie w duchu Starego Przymierza, że chrześcijanin nie ma niemal nic wspólnego z cielesnym Jezusem, który był przecież Żydem i myślał po żydowsku, że w zasadzie Ewangelie są jedynie zrozumiałe dla Żydów i do nich kierowane itp.

To już chyba są efekty upału... Widzę, że jakiś nerwowy jesteś, ale tym razem, to żółć jakaś Cię chyba zalała... Kto zamyka Jezusa "w obrębie Starego Przymierza"??? Kto chce podstępnie zmienić obraz Jezusa??? Antysemici bardzo próbują zrobić z Jezusa nie-Żyda, który porzucił swój naród, anulował zakon i zamiast włączyć nieobrzezanych do Nowego Przymierza zawartego z Izraelem, wykasował Izraela, a na ich miejsce wprowadził nie-Żydów - to wiem i to dopiero jest jakiś inny Jezus. Mam nadzieję, że nie chcesz iś ich śladem.
Nie wiem, kto Ci każe odchodzić od Ewangelii, bo na pewno nie ja. Może Daria i Maja, które nie rozumieją zakonu wypełnionego przez Mesjasza i próbują nas wszystkich wciągnąć w legalizm, czyli zakon rozumiany cieleśnie. Czemu zresztą gorliwie się sprzeciwiam.
Cytuj:
I na koniec proszę: nie dajcie się oszukać w kwestii Jezusa. On był ponad kwestią Żydzi, nie-Żydzi, ponieważ On był z Boga. Jego umysł był odbiciem umysłu Boga, a nie umysłu człowieka - Żyda. Ciało było z linii Marii i było święte, ale nauczał umysł. I z góry wiedział Jezus Boży, że zbawi świat cały, a nie jedynie Żydów. Mówił do wszystkich. Nie pozwólmy się omamić ograniczaniem Go do elementów świata żydowskiego.
Nikt nie mówi, że Jezus zbawi tylko Żydów. Ale Jezus nie spadł na Ziemię jako kosmita, tylko urodził się jako Żyd i Jego matka była Żydówką, co było zresztą wypełnieniem Bożego planu. Toż to Syn Dawida! Był poddany zakonowi, i tak mówi Pismo [Gal. 4:4].
"Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała,
Izraelitów, do których należy synostwo i chwała, i przymierza, i nadanie zakonu, i służba Boża, i obietnice, do których należą ojcowie i z których pochodzi Chrystus według ciała; Ten jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen" [Rzym. 9:3-5]
Rzucasz się zupełnie niepotrzebnie, zarzucasz mi jakieś dziwne rzeczy, wygląda na to, że nie bardzo rozumiesz różnicę między Prawem a Przymierzem, samego Prawa najwyraźniej nie znasz i usiłujesz mi wmówić jakieś niecne zamiary. Usiłujesz na siłę godzić ewidentne sprzeczności, z apostołów robisz jakichś obłudników, którzy okłamują wszystkich "dla dobra Kościoła" znajdując się "w warunkach ekstremalnych", a Jezusowi zarzucasz, że wprowadzał w błąd słuchaczy, mówiąc o nieprzemijalności Prawa i wiedząc, że oni rozumieją pod tym pojęciem Prawo Mojżeszowe.
Natomiast odcinając (bardziej lub mniej świadomie) Jezusa od jego narodu i twierdząc, że "był ponad kwestią Żydzi nie Żydzi", po pierwsze wypaczasz Pismo:
"(...) zbawienie pochodzi od Żydów" [Jan 4:22b]
A po drugie stawiasz się w bardzo nieciekawej sytuacji, która opisuje Paweł w Rzym. 11: 13-22.
Jako poganie (w sensie biblijnym) jesteśmy wolni od zewnętrznych przepisów Prawa jako systemu religijnego. Zbawieni Żydzi też są wolni od zewnętrznych przepisów Prawa jako systemu religijnego. Ani oni, ani my, niczego nie musimy, a przestrzeganie Prawa nie jest warunkiem zbawienia. Prawo ma jednak wiele zastosowań i jego część przeszła z formy typicznej ("cienie rzeczy przyszłych") w rzeczywistość, którą zapowiadały ("rzeczywistością jest Chrystus"). Nastąpiła zmiana kapłaństwa, bo stare kapłaństwo wskazywało na Mesjasza jako kapłana porządku Melchizedeka. Dla Żydów pewne partie Prawa są znakiem ich szczególnej relacji z Bogiem, która się nie zmieniła (tak jest np. z Szabatem). Mają przywilej korzystać z właściwie interpretowanych przykazań Prawa i apostołowie z tego przywileju korzystali, bo chcieli, a nie dlatego, że chcieli najpierw nawrócić swoich rodaków udając szczere przestrzeganie przykazań Tory, a potem im powiedzieć, że oni tylko udawali.
Jako poganie według ciała (w sensie biblijnym) powinniśmy podchodzić do Żydów z szacunkiem, bo przecież do ich drzewa oliwnego zostaliśmy wszczepieni. Szacunek ten nie oznacza, że będziemy przeginać i sami wchodzić "pod zakon" (czyli w obszary legalizmu). Prawo ma wiele wymiarów i należy z niego korzystać, bo wyznacza standardy świętości tam, gdzie odnosi się do spraw moralnych. Jeśli zaczniesz czytać Prawo jako wolny od legalizmu człowiek, ale z pokorą, zobaczysz wielkie bogactwo Tory i mnóstwo jej zastosowań moralnych i duchowych również w naszym życiu. Prawo zmieniło swoją rolę w momencie wejścia w życie Nowego Przymierza. Dlatego Paweł pisze, że zakon (proporcjonalnie do dostępnego objawienia) jest dla ludzi niezbawionych podstawą sądu [I Tym. 1:9-11] i przewodnikiem do Mesjasza [Chrystusa] [Gal. 3:24], natomiast dla tych, którzy już zostali przyprowadzeni do Niego i usprawiedliwieni z wiary, zakon jest świętym, dobrym i duchowym standardem postępowania i wskazówką [Rzym. 7:12,14]. Prawo jest czymś więcej niż tylko "cielesnym systemem zbawiania z uczynków" - większość braci z pogan myśli o zakonie w ten sposób i dlatego przeciwstawia zakon łasce. Dlatego w tylu zborach mamy brak szacunku dla przykazań, "chrześcijaństwo taniej łaski" i brak świętości w życiu codziennym. W sensie nauczania ktoś coś gdzieś zgubił i nawet nie chce mu się poszukać zguby.
"A celem tego, co przykazałem, jest miłość płynąca z czystego serca i z dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej, czego niektórzy nie osiągnęli i popadli w próżną gadaninę, chcą być nauczycielami zakonu, a nie rozumieją należycie ani tego, co mówią, ani tego, co twierdzą. Wiemy zaś, że
zakon jest dobry, jeżeli ktoś robi z niego właściwy użytek" [I Tym. 1:5-8]
Mimo Twojej niepotrzebnej zaciętości w niepotrzebnej walce "o naszą i waszą wolność", pozdrawiam Cię,
Smok