Cześć, Arielu! Wyczerpujących odpowiedzi raczej nie udzielę, a źródeł też raczej nie podam (straciłem kontakt z tematem), ale chciałbym zauważyć kilka błędów w rozumowaniu autora.
1. Nie jest to takie oczywiste, że przed potopem istniały takie góry o takiej wysokości, jakie mamy teraz

To po pierwsze. Poza tym Biblia mówi o tym, że Bóg oddzielił wody w górze od wód w dole. Możliwe, że wody w górze po prostu w potopie spadły na ziemię. Co ciekawe, są ludy które wierzą nie tylko w powszechny potop, ale również w to, że przed potopem nie padał deszcz (woda była w górze).
2. patrz 1.
3. Biblia mówi, że woda wydostała się też spod powierzchni ziemi - ale też nie było to głównym źródłem wód potopu, bo patrz 1.
4. Nie sądzę, żeby Noe przejmował się bakteriami i myślę, że tym już zajął się Bóg - mi to wystarczy, choć wiem, że wątpiący będzie się zaklinał, że bez wyjaśnienia tej kwestii nie uwierzy (akurat!).
5. Bardzo autorowi poczucie humoru dopisuje, ale znowu jego przemyślenia bazują na złych podstawach. Po pierwsze przed potopem był jeden ląd, więc pływające mrówki... cóż

Po drugie autor opowiada jakieś bajki o sprowadzaniu skądś zwierząt, kiedy nie ma pojęcia (i ja też) jak zwierzęta były rozmieszczone na Ziemi przed potopem. Widocznie sprowadzenie pary z każdego rodzaju było możliwe. Druga sprawa to to, że Bóg nie kazał Noemu sprowadzić po parze z każdego gatunku tak, jak to sobie definiują współcześni biolodzy (którzy do ładu w tej kwestii dojść nie mogą i pływają wśród dowolnej taksonomii) - miały to być pary z każdego rodzaju, co jest pojęciem szerszym. Stąd zwierząt nie byłoby tak dużo.
6. Tu błąd polega na niezrozumieniu, że cywilizacja ludzka przed potopem rozwijała się przez jakieś 1500 lat (o ile dobrze pamiętam), a do tego ludzie byli bardziej sprawni umysłowo i fizycznie, żyli bardzo długo. Sądzę, że potrzebną technologie do budowy arki Noe miał. I raczej bynajmniej nie był koczownikiem (czytaj tępym brudasem, bo o to autorowi chodzi prawdopodobnie).
7. Znowu to określanie miejsc zamieszkania zwierząt - nie jest powiedziane, ze te zwierzęta gdzieś "wracały", bo nie wiadomo skąd w ogóle były. Nie mówiąc, że po potopie prawdopodobnie klimat się zmienił. Brak mi trochę czasu na zastanowienie się, jak dokładnie mogło to wyglądać (Google twoim przyjacielem - można poszukać, może ktoś ma pomysł), ale jakoś dotarły w końcu tam, gdzie je znajdujemy. Brak szczątków jakiegoś zwierzęcia gdzieśtam to śmieszny argument, jeśli się wie, jakie warunki są potrzebne do zachowania się szczątków. Możemy sobie wybrać jakiekolwiek miejsce na świecie, gdzie nie znaleziono szczątków człowieka i stwierdzić, że najwyraźniej nie było tam człowieka, choć sam badający dane miejsce jest właśnie człowiekiem
