Witaj hepta,
Podzielę moją odpowiedź na części, bo nie wyrobie się za jednym zamachem, a będzie to bardziej czytelne - kilometrowe posty są strasznie nużące.
Chciałbym jak najkrócej w sprawie "ożywienia", bo nie chcę się wikłać w długaśne wypowiedzi ani dzielić włosa na czworo. Otóż rozumiem to następująco:
Pojęcie "ożywić/ożywiony" ma pewien zakres znaczeniowy i dlatego należy rozumieć je w zależności od kontekstu. Na przykład określenia "ożywić nieboszczyka", "prowadzili ożywioną rozmowę" czy "Józef nagle się ożywił" oznaczają trzy różne rodzaje ożywienia, choć słowo jest to samo. Ogólnie uważam, że w omawianych przez nas tekstach tam, gdzie mowa o ożywieniu w duchu i duszy lub ożywienia ducha i duszy, chodzi o "przejście do wspanialszego życia" lub "wyposażenie w nowe i większe siły żywotne". Tam, gdzie jest mowa o ożywieniu ciała, chodzi o fizyczne ożywienie (wskrzeszenie, zmartwychwstanie) ze stanu śmierci ciała. Śmierć duchowa jest oddzieleniem ludzkiego ducha i duszy od Boga, a nie stanem duchowego niebytu (jako poganie byliśmy duchowo umarli, czyli oddzieleni od Boga przez nasze upadki, a jednak nasz duch istniał, reagował, czuł). Śmierć fizyczna (biologiczna) to oddzielenie elementu śmiertelnego (ciała) od nieśmiertelnego (ducha i duszy).
Dlatego podczas nowego narodzenia nastąpiło ożywienie naszego ducha w sensie połączenia z Bogiem i przejścia do nowego, wspanialszego życia. Podczas zmartwychwstania nastąpi ożywienie naszych ciał w sensie ponownego połączenia ich z elementem nieśmiertelnym (dusza i duch), przy czym ciała nasze przejdą przemianę na wzór uwielbionego ciała Jezusa, jakie On ma po zmartwychwstaniu [Flp. 3:20-21] i staną się "ciałami duchowymi" [I Kor. 15:44-53]
Cytuj:
Ps. 146:4
4. Gdy opuszcza go duch, wraca do prochu swego; W tymże dniu giną wszystkie zamysły jego,
Kazn. 12:7
7. Wróci się proch do ziemi, tak jak nim był, duch zaś wróci do Boga, który go dał.
Jak udaje ci się to pogodzić?
Nie muszę niczego godzić. Przede wszystkim, dany tekst czytam w kontekście najbliższym, potem w dalszym i wreszcie objawienie ST odczytuję w świetle objawienia NT.
Wystarczy przeczytać Ps. 146:4 w jego najbliższym kontekście, żeby zobaczyć, o co chodzi:
"Alleluja. Chwal, duszo moja, Pana! Chwalić będę Pana, pókim żyw, Śpiewać będę Bogu memu, dopóki żyć będę. Nie pokładajcie ufności w książętach Ani w człowieku, który nie może pomóc! Gdy opuszcza go duch, wraca do prochu swego; W tymże dniu giną wszystkie zamysły jego" [w. 1-4]
Psalm mówi, żeby na ziemi nie czynić sobie oparcia z człowieka i w ciele nie pokładać nadziei (tak jak Jer. 17:5 i inne). Wszystkie jego zamysły (nawet, jeśli jest księciem) na ziemi giną wtedy, gdy umiera fizycznie - ciało, w którym pokładamy nadzieję, jest tylko prochem i nie może pomóc. W dniu, gdy umiera, pierwiastek nieśmiertelny (duch) go opuszcza, a ciało wraca do prochu. Nie będzie miał okazji oglądać wypełnienia swoich ziemskich zamysłów. Dlatego psalmista będzie chwalił Boga, póki żyje i zachęca do pokładania nadziei w Bogu, a nie w ludziach. Nie ma tutaj nauczania o wejściu duszy w stan niebytu po biologicznej śmierci.
Ogólnie, wyrwane z kontekstu wersety psalmów i inne fragmenty ST bez ich interpretacji w świetle objawienia NT nie powinny być używane do budowania doktryn.
Zasada progresywności objawienia mówi, że nauczanie ST należy rozumieć w świetle NT. W NT czytamy, że duch ludzki to nie tylko "tchnienie życia" odbierane ciału w momencie śmierci biologicznej. W niebie przebywają duchy [pneumati] ludzi sprawiedliwych [usprawiedliwionych] [Hebr. 12:23], dusze [psychas] męczenników wołają o sprawiedliwość [Obj. 6:9] i uwielbiają Boga przed Jego tronem [Obj. 7:9-17], choć zmartwychwstaną dopiero po Wielkim Ucisku [Obj. 20:4]. Łotr po śmierci jeszcze tego samego dnia miał pójść z Jezusem do raju, a przecież zmartwychwstanie dopiero podczas Pochwycenia Kościoła [I Kor. 15:21-23] - zatem do raju musiała pójść jego dusza i duch.
Jeśli chodzi o Kazn. 12:7, to ciało rzeczywiście wraca do prochu, a duch wraca do Boga. Ale po pierwsze, znów trzeba interpretować objawienie ST w świetle pełniejszego objawienia NT, który naucza o świadomości duszy człowieka po śmierci ciała [Łuk. 16:19-31; Flp. 1:21-24; II Kor. 5:6-8; II Piotra 1:13 i inne, które już wymieniałem wcześniej].
Biorąc pod uwagę kontekst Księgi Kaznodziei Salomona i fakt, że autor rozważa wszystko z ziemskiego punktu widzenia - "pod niebem" [Kazn. 1:13] i "pod słońcem" [Kazn. 1:14], należy rozumieć jego rozważania o śmierci właśnie z tej perspektywy. I rzeczywiście, z ziemskiego punktu widzenia nie ma różnicy między człowiekiem a zwierzęciem, wszystkie stworzenia doświadczają biologicznej śmierci: "los synów ludzkich jest taki, jak los zwierząt, jednaki jest los obojga. Jak one umierają, tak umierają tamci; i wszyscy mają to samo tchnienie. Człowiek nie ma żadnej przewagi nad zwierzęciem. Bo wszystko jest marnością. Wszystko idzie na jedno miejsce; wszystko powstało z prochu i wszystko znowu w proch się obraca" [Kazn. 3:19-20].
"To życie", które przebiega "pod słońcem", jest znikome i mija jak cień. A człowiek nie zna przyszłości na ziemi:
"Któż może wiedzieć, co jest dla człowieka dobre
w tym życiu, dopóki trwają znikome dni jego istnienia, które mijają jak cień? Kto oznajmi człowiekowi, co po nim dziać się będzie
pod słońcem?" [Kazn. 6:12]
Dopóki jeszcze żyjemy [biologicznie], mamy nadzieję. Dla umarłych nie ma żadnej zapłaty na ziemi i nic nie wiedzą, bo "nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje pod słońcem".
"Kto należy do grona żyjących, ten jeszcze ma nadzieję; gdyż żywy pies jest lepszy niż martwy lew. Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą i już nie ma dla nich żadnej zapłaty, gdyż ich imię idzie w zapomnienie (...) i nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje
pod słońcem" [Kazn. 9:4-6]
Kaznodzieja w dwóch momentach mówi o wieczności. Najpierw o tym, że Bóg włożył wieczność w serce każdego człowieka. "Serce" jest terminem biblijnym oznaczającym najgłębszą istotę, wnętrze człowieka. A więc jego najgłębsza istota jest wieczna. Dlatego chyba we wszystkich religiach (oprócz ateizmu, hehe!) istnieje przekonanie o istnieniu nieśmiertelnej duszy ludzkiej. Jest to element objawienia złożonego w sumieniu wszystkich ludzi. Nie chciałbym być sarkastyczny, ale dopiero "biblijni majsterkowicze" w rodzaju Świadków Jehowy i im podobnych zaczęli "kombinować" na ten temat, aż "wykombinowali". Serce (wnętrze człowieka) może być mięsiste lub zatwardziałe, ale jest wieczne:
"Wszystko pięknie uczynił w swoim czasie, nawet wieczność [olam] włożył w ich serca; a jednak człowiek nie może pojąć dzieła, którego dokonał Bóg od początku do końca" [Kazn. 3:11]
Pod koniec księgi Kaznodzieja w pewnym momencie mówi o tym, że człowiek zdąża do swojego wiecznego domu:
"Człowiek zbliża się do swojego wiecznego domu [olam bajit] (...) wróci się proch do ziemi, tak jak nim był, duch zaś wróci do Boga, który go dał" [Kazn. 12:5-7]
"Wieczny dom" to "olam bajit" - a "olam" to po hebrajsku: (of future) for ever, always, continuous existence, perpetual, everlasting, indefinite or unending future, eternity.
Kaznodzieja mówi o człowieku w ogóle, a nie tylko o zbawionym człowieku. Wieczność włożona w istotę człowieka i jest zagwarantowana dla wszystkich - problem polega na tym, gdzie i jak ją spędzą. Czy pójdą na wieczną kaźń z dala od oblicza Boga [Mat. 24:46, II Tes. 1:9] czy do wiecznego żywota przed obliczem Boga [Mat. 24:46]? Jedno i drugie jest wieczne, czyli nigdy się nie skończy. Czy będą na zawsze w Nowym Jeruzalem [Obj. 22:14], czy też na zawsze pozostaną na zewnątrz [Obj. 22:15]?
Podsumowując, Księga Kaznodziei nie naucza o pogrążeniu duszy człowieka w niebycie po śmierci jego ciała - mówi o losach człowieka z perspektywy ziemskiej, a jeśli już dotyka wieczności, to potwierdza, że każdy człowiek ma w swoim sercu złożoną wieczność i że każdy zmierza po śmierci ciała do wiecznego domu.
Cytuj:
Droga do światyjni nie była objawiona świętym ST, Pan Jezus prze zasłonę otworzył dla nas Nową drogę, Jeńcy nie mogli na nią wejść, jesli umarli w Chrystusie to musieli jednak na niej się znaleźć, Jak to zrobili? A jesli mozna było na nią wejść jakimkolwiek sposobem, to czy wówczas potrzebna była męka i śmierć naszego Pana skoro były inne , mniej bolesne sposoby?
Znaleźli się na tej drodze na podstawie wiary. Abraham został usprawiedliwiony z wiary [I Mojż. 15:6], podobnie jak wszyscy inni święci ST, którzy uwierzyli Bogu na podstawie dostępnego im objawienia. Wiedzieli, że "sprawiedliwy z wiary żyć będzie" [Hab. 2:4]. Śmierć Jezusa na krzyżu jest retroaktywna i retrospektywna, to znaczy działa wstecz i jest ponadczasowa.
"I dlatego jest On pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy
poniesiona została śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne" [Hebr. 9:15]
Rozumiem to wszystko tak, że święci ST umierali zbawieni, a ich dusze szły do miejsca w szeolu przeznaczonego dla zbawionych, zwanego przez niektórych w ST "rajem" lub "łonem Abrahama" [Łuk. 16:19-31]. Nie wiedzieli jednak jeszcze o tym, że Mesjasz Jezus ma za nich umrzeć na Golgocie i nie mogli poznać Go osobiście. Jako jeńcy spętani więzami szeolu [Ps. 116:3] dowiedzieli się tego od Jezusa, który po swojej śmierci na krzyżu poszedł do nich w duchu [I Piotra 3:18], ogłosił im zwycięstwo [I Piotra 4:6] i objawił im drogę, na której znaleźli się "awansem" przez wiarę, choć Jezusa znać nie mogli. Teraz Go poznali osobiście i wraz z Nim poszli do nieba, gdy wstąpił na wysokość [Ef. 4:8-9]. Jeśli "rajem" za czasów Jezusa nazywano część szeolu dla zbawionych zwaną również "łonem Abrahama", a tak w istocie było:
http://www.jewishencyclopedia.com/view. ... 2&letter=A
to stwierdzenie "dziś będziesz ze mną w raju" oznaczało po prostu, że dusza łotra wraz z Jezusem po śmierci znajdzie się w śród zbawionych "jeńców" przebywających w szeolu na "łonie Abrahama" (czyli w ówczesnym raju), a potem wraz z nimi wszystkimi zostanie "wzięta w górę" do nieba.
Polecam ciekawy artykuł w jęz. angielskim pióra wierzącego Żyda Mike'a Oppenheimera:
http://www.letusreason.org/Doct19.htm
To na razie tyle. Reszta w następnym odcinku. Cierpliwości!
