Też bym chciał krócej, ale nie za bardzo wychodzi...
To, co nazywasz obiektywną analizą, jest w istocie analizą z założeniem, że nie chodzi o ciągłość procesu. To, co jest określane jako "wieczne", starasz się interpretować raz tak, żeby oznaczało "stało się raz na zawsze i dłużej się już nie dzieje" ale nie jako proces ciągły (tak jest w przypadku wiecznej kaźni, wiecznego oddalenia, wiecznej wzgardy, wiecznego potępienia). Tymczasem "druga strona medalu" czyli wieczne zbawienie, wieczne przebywanie z Bogiem, wieczna nagroda - to wszystko dzieje się wiecznie, a nie stanie się raz i przestanie się dziać. Jedno i drugie jest wieczne i nie widzę żadnego powodu, żeby wieczność mąk potępionych rozumieć inaczej niż wieczność odbierania nagrody przez zbawionych. Wieczność to wieczność.
"ziemia jego
stanie się smołą płonącą. Ani w nocy, ani w dzień nie zgaśnie, jego dym wznosić się będzie
zawsze"
Ani w nocy, ani w dzień nie zgaśnie, bo będzie się palić
zawsze. Sam cytujesz werset podważający Twoją teorię, tylko zapomniałeś wytłuszczyć słowo "zawsze". Zapomniałeś również zacytować drugiej części wersetu:
"Toteż potoki Edomu zamienią się w smołę, a jego glina w siarkę, a jego ziemia stanie się smołą gorejącą: ani w nocy, ani w dzień nie zgaśnie, jego dym wznosić się będzie zawsze; z pokolenia w pokolenie będzie pustynią, po wiek wieków nikt nie będzie nią chodził" [Iz. 34:9-10]
Edom będzie miejscem przeklętym w Erze Mesjańskiej i aż do końca tego świata (czyli zawsze) będzie się wznosił jego dym, co oznacza ciągłość procesu, a ziemia zamieni się tam w smołę gorejącą na znak odwetu za spór z Syjonem [34:8].
SzS napisał(a):
Trupowi jest wszystko jedno ale Jezus nie ostrzega trupów lecz żywych ludzi. A słowa mają wiele sensu jeżeli rozumieć je jako: lepiej uratować się będąc ułomnym niż z dwojgiem rąk/nóg zginąć w gehennie.
Nie zginąć i nie zostać unicestwionym, tylko zostać wrzuconym. A to jest różnica. Jezus ostrzega żywych ludzi dlatego, że zostaną wrzuceni do gehenny w ciałach. Nie mówi, że te ciała kiedykolwiek zostaną unicestwione. Będzie tam płacz i zgrzytanie zębów, ale nie ma mowy o tym, że się to kiedykolwiek skończy:
"Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba i wszystkich proroków w Królestwie Bożym, siebie samych zaś precz wyrzuconych" [Łuk. 13:28]
Będzie można widzieć zbawionych, ale nie będzie można się dostać tam, gdzie oni są. Tak jak było w szeolu [Łuk. 16:19-31]. Nie widzę wzmianek na temat zakończenia mąk w jeziorze ognistym albo terminu ich zakończenia. Byłby to bardzo ważny element doktryny, ale nigdzie go nie widać i nie wynika wpros z tekstu. Dlatego anihilacjoniści próbują go dorobić.
SzS napisał(a):
Redefiniowanie pierwotnego znaczenia tych słów, by uzgodnić je z powszechnie przyjętą wizją piekła czyni to powiedzenie mniej sensownym, bo okazuje się, że nagle Jezus nie ma na myśli robaków rozkładających ciało, ale symbolicznie opisuje męki w gehennie w obrazie nieśmiertelnych robaków obgryzających (?) potępionych...
Jezus stosuje wiele obrazowych określeń ukazujących grozę stanu potępionych, ale nie mówi o zakończeniu tego stanu. Mówi natomiast o jego ciągłości.
SzS napisał(a):
Jezus pokonując śmierć oświetlił życie i niesmiertelność przez Dobrą Nowinę, ponieważ jej istotą jest otrzymanie życia wiecznego (czyli życia i nieśmiertelności).
Żywot wieczny został zdefiniowany przez Jezusa jako poznanie Ojca i Syna, ktorego On posłał [Jan 17:3]. Żywot wieczny nie jest tym samym, co nieśmiertelność.
SzS napisał(a):
Czyli potepieni mieliby mieć niezniszczalne ciała z powodu pokonania śmierci dzięki odkupieniu Jezusa. Zatem obejmie ich odkupienie, którego w ogóle nie przyjęli. Obejmie ich "łaskawie" tylko po to by mogli cierpieć bez końca. To nielogiczne.
Nowa ziemia i nowe niebo powstaną również dzięki odkupieniu dokonanemu przez Jezusa. Ziemia będzie ziemią, a niebo będzie niebem. Śmierć zostanie zniszczona dzięki Jego odkupieniu. Ale zbawienie od grzechu nie dotyczy potępionych. Będzie ich natomiast dotyczyć wieczna rzeczywistość, która nastanie dzięki ofierze Jezusa.
SzS napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Nieśmiertelne ciała otrzymają w wyniku zmartwychwstania - chyba, że jesteś w stanie dowieść na podstawie Pism, że zmartwychwstanie na sąd ostateczny w jakichś innych, zniszczalnych ciałach, a zniszczona śmierć będzie działać po jej zniszczeniu. Na razie próbujesz "ubrać" potępionych w takie ciała, które będą mogły ulec anihilacji ...
Zmartwychwstanie potępionych w wiecznych ciałach także nie wynika z żadnego fragmentu Pisma. Brak rozsądnego powodu dla którego mieliby doskonałe ciała otrzymać na wieczność. Na potępionych nie będzie działać śmierć pierwsza, ale śmierć druga. Natomiast zbawieni będą się cieszyć że śmierć pierwsza została pokonana jako ostatni ich wróg, a śmierć druga przecież nie ma nad nimi władzy.
Nie dowiodłeś na podstawie Pism, że po zmartwychwstaniu umarli i osądzeni na sądzie ostatecznym będą mieli jakieś śmiertelne ciała. Samo zmartwychwstanie jest traktowane jako jedno zjawisko - ale jedni zmartwychwstaną do żywota [wiecznego], a drudzy zmartwychwstaną na potępienie [wieczne] [Dan. 12:2]. Nie jest napisane, że potępieni "zmartwychwstaną inaczej". Gdyby miały nastąpić jakieś dwa różne rodzaje zmartwychwstania, byłoby to zaznaczone. Śmierć pierwsza nie będzie działać już na nikogo, ponieważ zostanie pochłonięta i zniszczona. Śmierć druga nie jest definiowana jako unicestwienie, tylko jako udział potępionych czyli jezioro ogniste [Obj. 21:8], a druga śmierć ma moc nad potępionymi [Obj. 20:6]. I nigdzie nie czytamy, żeby udział albo moc były czasowe. Znów mamy definicję drugiej śmierci (podobnie jak żywota wiecznego) i nie potrzebujemy redefiniować pojęć, żeby "wyjść na swoje".
SzS napisał(a):
S.W. napisał(a):
Czytamy, że nie będą mogły umrzeć, bo śmierci już nie będzie [I Kor. 15:25-28].
Nie będzie już śmierci adamowej: "Ościeniem zaś śmierci jest grzech, a siłą grzechu Prawo. (57) Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa."
A czy śmierć Adamowa to nie jest po prostu śmierć jako taka? Przecież śmierć jako taka weszła na świat w wyniku grzechu. A wszyscy ludzie są potomkami Adama - bez względu na to, czy przyjęli zbawienie, czy nie.
SzS napisał(a):
Probujesz dowieść wiecznej egzystencji potępionych w jeziorze ognia na podstawie tekstu wyjasniajacego wierzącym na czym polegać będzie ich zmartwychwstanie. To nie najlepszy pomysł. Brak mu ścisłości analizy, bo los potępionych nie jest właściwym tematem tego fragmentu.
Pokonanie śmierci jako takiej jest wyraźnie zapowiedziane. W omawianym teście [I Kor. 15:12-58] Paweł mówi nie tylko o zmartwychwstaniu zbawionych, ale czyni również uwagi odnośnie samego zjawiska zmartwychwstania:
"Ale powie ktoś: Jak bywają wzbudzeni umarli? I w jakim ciele przychodzą?" [I Kor. 15:35]
Ktoś to jest ktokolwiek. I Paweł robi wykład na temat zmartwychwstania jako takiego [I Kor. 15:36-44], pisząc na końcu:
"Tak też jest ze zmartwychwstaniem. Co się sieje jako skażone, bywa wzbudzone nieskażone; sieje się w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości, bywa wzbudzone w mocy; sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe. Jeżeli jest ciało cielesne, to jest także ciało duchowe" [I Kor. 15:42-44]
Częściowo Paweł pisze o zmartwychwstaniu wierzących, a częściowo o naturze zmartwychwstania jako takiego, odpowiadając na hipotetyczne pytanie kogokolwiek, kto zadałby pytanie o jakichkolwiek umarłych. Dalej Paweł czyni ogólne uwagi, że to, co skażone, musi się przyoblec w to, co nieskażone, a śmierć jako taka zostanie pochłonięta w zwycięstwie. Nie zostanie pochłonięta wyłącznie śmierć zbawionych, a śmierć niezbawionych pozostanie, ponieważ śmierć jako taka będzie ostatnim wrogiem, który zostanie pokonany na zawsze [I Kor. 15:26]. Dlatego powstanie nowa ziemia i nowe niebo, w których zamieszka sprawiedliwość [II Piotra 3:12-13]. Śmierć jako taka zostanie pochłonięta, straci swoje żądło i wrzucona do jeziora ognistego. Śmierć straci swoje żądło właśnie dlatego, że żądłem śmierci jest zakon, a zakon uśmierca tylko takie ciała, które są skażone [Rzym. 7:7-24]. Wnioskuję, że po pochłonięciu śmierci i pozbawieniu jej żądła nikt nie będzie miał już ciała, które mogłoby paść ofiarą zakonu grzechu znajdującego się w członkach skażonych.
SzS napisał(a):
Nie mam pojęcia co ty masz na myśli mówiąc anihilacja. Jeżeli zniknięcie to śmierć oczywiście nie jest anihilacją w żadnym razie. Śmierć jednak jest końcem naszego ziemskiego życia. Dlatego Jezus obiecywał, że ten kto w niego wierzy choćby i umarł, żyć będzie. W ten sposób przekonywał, że smierć zabierająca nas z tego świata nie jest końcem bo on mam moc wskrzesić w dniu ostatecznym. Przeciwstawne pojęcia "życia" i "smierci" są w dużej mierze pojęciami pierwotnymi i nie wolno ograniczać słowa śmierć do znaczenia "oddzielenie". Żydzi posiadali słowo "oddzielenie" i Jan mógł je użyć, użył jednak bardziej wielowarstwowego słowa "śmierć". Dodatkowo nazwał ją drugą wyraźnie oddzielając i nawiązując do pierwszej (a nie do śmierci duchowej).
"Rzekł jej Jezus: Jam jest
zmarwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie,
nie umrze na wieki" [Jan 11:25-26]
Zauważ, że Jezus mówi o DWÓCH SPRAWACH: o zmartwychwstaniu ORAZ o żywocie. Marta myślała, że chodzi wyłącznie o nieśmiertelność po zmartwychwstaniu. Ale w Chrystusie jest zmartwychwstanie i żywot dla zbawionych, czyli poznanie Boga. Tak został zdefiniowany żywot w Jana 17:3 przez samego Jezusa. Starasz się połączyć te dwa pojęcia tak, jakby były synonimami, ale najwyraźniej nie są. Śmierć biologiczna jest końcem ziemskiego życia w przypadku każdego człowieka, ale nikt nie ulega unicestwieniu z chwilą śmierci biologicznej. Śmierć na wieki, o której mówił Jezus, to jest brak żywota, a nie brak nieśmiertelności.
"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, co usłyszą, żyć będą. Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie" [Jan 5:24-26]
Żywot mamy (my, czyli odrodzeni) już po nowym narodzeniu, przebywając jeszcze w śmiertelnym ciele. Posiadanie żywota jest poznaniem Boga, co jest zagwarantowane w Nowym Przymierzu. Ale nie jest tożsame z posiadaniem nieśmiertelności, bo tę otrzymamy wszyscy dopiero po zmartwychwstaniu. Posiadanie żywota jest gwarancją, że posiadacz żywota nie stanie przed sądem - znowu nie może tutaj chodzić o żywot jako nieśmiertelność. Gdyby żywot oznaczał nieśmiertelność, to wtedy Ojciec musiałby dać Synowi nieśmiertelność, by ją miał sam w sobie. A przecież Syn jest odwieczny.
SzS napisał(a):
Śmierć fizyczna oznacza, że ktoś odszedł z tego świata, że wsród nas go nie ma, dlatego mówimy, że umarł. Jego ciało przestaje funkcjonować, dąży do zupełnego rozkładu, a dusza "schodzi" do hadesu.
Wśród nas go nie ma, czyli kończą się nasze relacje pod słońcem, ale nie oznacza to, że tego człowieka już nie ma. Ciało dąży do rozkładu, ale również nie zostanie unicestwione (przeczyłoby to fizyce). Po prostu nastąpi zmiana ciała w proch, czyli w pierwotne elementy, z jakich zostało utworzone.
SzS napisał(a):
Dlatego najrozsądniejszym wnioskiem o śmierci drugiej wydaje się traktowanie jej jak tej pierwszej, z tą różnicą, że szeolu już nie ma więc jest to zniszczenie także duszy, czyli całego jestestwa człowieka.
Uważam, że tutaj popełniasz błąd, ponieważ druga śmierć została zdefiniowana jako udział potępionych w jeziorze ognia i posiada moc nad potępionymi. Ani udział, ani moc nie są czasowe. Nie ma sensu redefiniować czego, co zostało zdefiniowane w samym Piśmie. Nawet, jeśli nie do końca to rozumiemy.
SzS napisał(a):
S.W. napisał(a):
Zaczynasz jakby "pływać", Sceptyku. Jan w całej Apokalipsie używa określenia "na wieki wieków" w sensie wieczności, co wynika z kontekstu fragmentów przytoczonych. Jedyny fragment, o którym piszę, jest również jasny w swoim kontekście. Odnosi się on do konkretnego fragmentu proroków i nie daje powodu, by w innych fragmentach Apokalipsy odczytywać zwrot "na wieki wieków" inaczej, niż wieczność.
Zaczynasz jakby pływać Smoku, w języku i środowisku żydowskim słowa "na wieki wieków" nie zawsze oznaczały absolutnie wiecznie trwający proces. Masz na to dowód w księgach prorockich, które czytał Jan przesiąkając ich językiem. Dodatkowo masz ewidentny tego przykład w samej Apokalipsie. Nawet jeden jedyny fragment jest wystarczający do obalenia twojego zarzutu.
Bardziej niż nieodrodzone środowisko żydowskie interesuje mnie sposób rozumienia określenia "na wieki wieków" w kontekście księgi, w której jest stosowane. A jest stosowane konsekwentnie jako wieczność, z jednym wyjątkiem, który jest ewidentnie zczerpnięty z innego fragmentu, gdzie jest wyjaśniony. Dlatego ten przykład nie może być przeciwwagą dla wszystkich innych fragmnetów mówiących o wieczności.
SzS napisał(a):
Ciekawe, że ST sugeruje zabicie Szatana (Iz 27,1).
Nie bardzo. Wystarczy przeczytać rozdziały 26-27 i zobaczyć, co to może być "ów dzień", o którym mowa. Moim zdaniem chodzi o Dzień Pański jako całość, a zabicie Lewiatana interpretowałbym jako zabicie Bestii lub związanie szatana na 1000 lat, zwłaszcza, że jest związane z "ukaraniem" [paqad], ktore można tłumaczyć jako "to be visited to be deposited". Po związaniu szatana na 1000 lat "będą mówić: Rozkoszna winnica, śpiewajcie o niej! [Iz. 27:3]. Czyli Era Mesjańska, gdzie winnice będą rodzić obficie [Iz. 65:21-22].
SzS napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Ale nie spodziewałem się po Tobie, że zaprzeczysz nieśmiertlelności duszy.
Biblia uczy, że Bóg jest jedynym mającym nieśmiertelność, a ona w tym temacie wie lepiej niż wszystkie sympatyczne Smoki świata razem wzięte. Zatem nieśmiertelnośc duszy czy ciała może wynikać tylko i wyłącznie z daru bożego.
To proste. Nie wymaga szczególnego główkowania ani dziwienia się.
Oczywiście, że Bóg jako jedyny ma nieśmiertelność sam w sobie. Stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo, dał mu duszę, która jest nieśmiertelna. Dlatego zdadzam się, że to jest dar od Boga.
SzS napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Nie wygląda mi na to, żeby jezioro ognia było "symbolem czegoś, co się kończy".
Ale w stosunku do śmierci i hadesu tak przecież jest. Śmierć i hades to nie są realnie żyjące istoty, które mogłyby doznać kary w jeziorze ognia - śmierci drugiej. Ich wrzucenie tam oznacza koniec ich działania, bo śmierć zostanie pokonana. I znowu, pokonana nie dosłownie, bo śmierć to nie istota z którą się walczy, tylko pokonana metaforycznie , ponieważ przestanie działać, obowiązywać. Podobnie wrzucenie do jeziora hadesu nie oznacza wrzucenia "kogoś" tylko oznacza, że szeolu w którym czekały dusze na Sąd już nie będzie.
Śmierć i hades nie zostaną osądzone na sądzie ostatecznym, bo nie są ludźmi. Udział w jeziorze ognistym jest wiecznym oddaleniem od Boga i dlatego zarówno śmierć jak i hades zostaną oddalone na zawsze od oblicza Bożego. Udział grzeszników w jeziorze ognistym jest wiecznym oddaleniem od Boga połączonym z karą za grzechy. Próbuję Ci pokazać, że w przypadku ludzi wieczność przebywania w jeziorze ognistym wynika z braku zapisu w Księdze Żywota, natomiast sama kara jest wynikiem sądu według uczynków zapisanych w księgach uczynków.
SzS napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
To jest kwestia wieczności, nieśmiertelności i natury Boga. Dla mnie jest całkowicie zrozumiała i nie muszę się zasłaniać "tajemnicą wiary".
Kara sprawiedliwa to kara wprostproporcjonalna do winy, to oddanie przestępcy tego co mu się należy, czyli według jego uczynków, jak "ząb za ząb". Tym samym przewinienia dokonane w skończonym czasie można odpokutować również w skończonym czasie. Wiecznośc mąk oznacza zawsze coś więcej niż oddanie każdemu według jego uczynków.
Bierzesz pod uwagę karę za popelnione winy, ale nie bierzesz pod uwagę czegoś innego - odrzucenia Boga przez człowieka. Gdyby rzecz polegała wyłącznie na karaniu za popełnione winy, wtedy miałbyś rację. Chodzi jednak o to, że brak wpisu do Księgi Żywota, który skutkuje wiecznym oddaleniem od Boga, jest spowodowany odrzuceniem zbawienia wiecznego przez człowieka, a sama kara jest efektem popełnionych czynów. Dlatego na sądzie ostatecznym będą otwarte dwa rodzaje ksiąg, a nie tylko jeden [Obj. 20:12,15].
Wpis do Księgi Żywota i wejście na zawsze przed oblicze Boga odbywa się na podstawie wiary i skruszenia serca. Nagroda w niebie jest odpowiednikiem uczynków. Brak wpisu do Księgi Żywota i oddalenie na zawsze od oblicza Boga jest efektem niewiary i zatwardziałości serca. Kara w jeziorze ognistym jest odpowiednikiem popełnionych grzechów. A wszystko będzie się działo w wieczności. Samo oglądanie zbawionych w Królestwe Bożym i świadomość, że nie ma możliwości zmiany swego położenia i że nigdy nie zazna się miłości, jakiej oni zaznają, będzie wystarczającą męką i powodem do płaczu i zgrzytania zębów. Wiem, że Bóg jest sprawiedliwy, ale wiem również na podstawie Jego Słowa, że pewne decyzje mają konsekwencje sięgające wieczności. Memento mori.