Zostawiam na boku sprawę podgrzania, bo to raczej nie jest problem merytoryczny, a jedynie nakręca niezdrową atmosferę. Powtórnie proszę - daruj, jeśli Cię czymkolwiek uraziłem.
marius napisał(a):
Nie trzeba pozostawać katolikiem, aby dostrzec w Biblii fakt, że człowiek rodzi się jako grzesznik. W Bożych oczach jest przestępcą nawet jeśli nie popełnił jeszcze żadnego grzechu.
Z tego by wynikało, że człowiek jest przestępcą jeszcze zanim popełnił jakiekolwiek przestępstwo. A to pozostaje w jawnej sprzeczności z Pismem:
"Człowiek, który grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego" [Ez. 18:20]
Człowiek rodzi się z wrodzoną skłonnością do grzechu, której nie potrafi się oprzeć - to prawda. Natomiast nie odpowiada za grzechy, które popełnił ktoś inny albo których jeszcze nie popełnił.
marius napisał(a):
Oprócz grzechów, które popełniamy, upadła jest nasza odziedziczona w Adamie natura. Natura ta to grzech. To ona sprawia, że podlegamy Bozemu sądowi.
Utożsamienie grzesznej natury z popełnieniem grzechu jest moim zdaniem błędne. Bóg nie sądzi nas za naturę, z jaką sie rodzimy i na którą nie mamy wpływu, tylko za grzechy, które popełniamy, o których wiemy, i które nas od Niego oddzielają tzn. przez które jesteśmy duchowo martwi. Dlatego niemowlęta posiadające grzeszną naturę nie popełniają jeszcze grzechu, bo nie mają jego świadomości. I to do nich należy Królestwo Boże.
marius napisał(a):
Zafunkcjonowanie Prawa, o którym mówi Paweł w Liście do Rzymian to inna kwestia. To prawda, że pisze on: "Albowiem juz przed zakonem grzech był na świecie, ale grzechu się nie liczy, gdy zakonu nie ma" [Rzym 5:13]. Ale w następnym wersecie dodaje: "Lecz śmierć panowała od Adama aż do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie popełnili takiego przestępstwa jak Adam". Czytanie dosłowne prowadziłoby do wniosku, że grzesznikiem jest tylko ten, kto pozostaje pod Prawem Mojżeszowym, ponieważ zakon mówi o przykazaniach, przez które wzbudzone zostaje ciążenie ku popełnieniu grzechu.
"Grzechu się nie liczy, gdy nie ma Prawa". Dlatego ci, którzy nie są świadomi Prawa, nie maja policzonego grzechu. Skutkiem grzechu Adamowego jest powszechne skażenie, czyli między innymi śmierć biologiczna, dlatego umierają wszyscy bez względu na to, czy zdążyli popełnić taki grzech, jaki popełnił Adam. Paweł pisze wcześniej o prawie moralnym, włożonym w sumienia pogan [Rzym. 2:14-15]. Grzesznikiem jest ten, kto łamie przykazanie, które zostało mu objawione - czy to w sumieniu [poganin], czy to w Prawie Mojżeszowym [Żyd]. A więc nie tylko zakon mówi o przykazaniach, przez które zostaje wzbudzone ciążenie ku popełnieniu grzechu. Poganin Abimelech nie znał zakonu (bo go jeszcze nie było), ale wiedzieł, że cudzołóstwo jest grzechem [I Mojż. 20:2-6,9]. Zostało mu to objawione w sumieniu.
Cytuj:
Pytasz o wersety z Rzym 7:8-11, zatem odpowiem Ci, odwracając pytanie. Czy Szaweł posiadał skażone ciało grzechu dopiero od momentu poznania prawa i złamania go świadomie? Czy odziedziczył ciało z zamieszkującym w nim grzechem dopiero w momencie, gdy po raz pierwszy zgrzeszył? Czy od momentu swych fizycznych narodziń?
Odwracanie pytania nie jest odpowiedzią na moje pytanie. Ale mimo to odpowiem, oczekując na Twoja poważną odpowiedź. Mówiłem o dziedzicznej skłonności do grzechu, która jest przemożna i która zostaje w pewenym momencie "aktywowana" poprzez pierwszy świadomy grzech. "Świadomie złamałem przykazanie
i wtedy umarłem", pisze Paweł. Wtedy, nie wcześniej. Duchowo, a nie biologicznie. Bo wcześniej Paweł nie miał świadomości przykazania, czyli "żył bez zakonu [prawa]", choć samą skłonność do grzechu miał już od poczęcia.
marius napisał(a):
Przyjmując wykładnię, że człowiek staje się grzesznikiem dopiero po popełnieniu grzechów, których nie był świadom zanim nie poznał Zakonu, prowadzi do założenia, że nie tylko dzieci są bez grzechu (nie mają świadomości prawa), ale również poganie (nie znają Zakonu). Trzeba zatem uznać taką wykładnię za błędną w świetle powszechnego upadku ludzkości, a nie jedynie tych, którzy znają Prawo i podlegają mu.
Miałbyś rację, gdyby nie fakt istnienia Prawa naturalnego objawianego poganom w ich sumieniach. Napisałem o tym powyżej.
marius napisał(a):
Piszesz, że się z lekka "czepiam", bo zauważam niekonsekwencje w Twoim zapisie. Czy to znaczy, że nie mam traktować dosłownie i poważnie tego, co piszesz? Najpierw dokonujesz ewilibrystyki "w czasie i przestrzeni", a za chwilę serwujesz ilustrację z przepustą do nieba. Jak to jest z tą koncepcja wymazywania w czasie?
Napisałem coś, co było (jak przypuszczam) intuicyjnie zrozumiałe dla wszystkich - a przynajmniej nikt (poza Tobą) nie dopatrzył się nieścisłości. Jeśli chodzi o wymazywanie, to dla mnie następuje ono w momencie odpadnięcia odrodzonego serca od Boga żywego [Hebr. 4:12], co objawia się niemożnością przywiedzenia do pokuty [Hebr. 6:4-6]. Zwróć uwagę, że Mojżesz [II Mojż. 32:32] i Paweł [Rzym. 9:3] mówili o wymazaniu z księgi żywota [Mojżesz] róznoznacznym z odcięciem od Chrystusa [Paweł]. Akurat w przypadku ich obydwóch nie chodziło o grzech, ale jest to dowód, że taki fakt jest w ogóle możliwy.
marius napisał(a):
Dyplomatycznie pominąłeś milczeniem, fakt, że Obj 3:5 nie mówi o tych "wszystkich, którzy zostali z niej wymazani". Daj tę satysfakcję i napisz, że nie ma tam o tym mowy. Jest natomiast mowa o tym, że imię zwycięzcy nie zostanie wymazane.
Obj. 3:5 mówi o "zwycięzcy" w każdym liście do każdego zboru. Zwycięzca będzie spożywał z drzewa żywota w raju Bożym [Obj. 2:7]. Zwycięzca nie dozna szkody od drugiej śmierci [Obj. 2:11]. Zwycięzca zostanie obleczony w szaty białe, jego imię zwycięzcy nie zostanie wymazane z księgi żywota i jego imię wyzna Jezus przed Ojcem i przed jego aniołami [Obj. 3:5]. Ten, kto będzie wierny aż do śmierci, otrzyma koronę żywota [Obj. 2:10]. Dla mnie jest jasne, że imię człowieka zapisanego w księdze żywota może zostać z niej wymazane. Gdyby takiej możliwości nie było, słowa te byłyby nonsensowne. To po pierwsze. Po drugie, imię zwycięzcy nie zostanie wymazane, a zatem nie wszyscy są zwycięzcami. Porównajmy to teraz ze słowami Pawła:
"Dobry bój bojowałem,
biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego" [II Tym. 4:8]
Paweł przed śmiercią miał świadectwo, że jest zwycięzcą, ponieważ biegu dokonał i wiarę zachował. Każdy list z Objawienia kończy się obietnicą dla zwycięzców. Gdyby zwycięstwo było gwarantowane dla wszystkich biorących udział w biegu, wtedy dokonanie biegu nie byłoby niczym nadzwyczajnym i wszyscy byliby zwycięzcami. A gdyby tak było, to końcówki listów nie mówiłyby o obietnicach dla zwycięzców, tylko o obietnicach dla wszystkich odrodzonych. Pierwszy raz spotykam się z sugestią, że ponieważ "nie wymazanie z księgi żywota" dotyczy zwycięzcy, to wszyscy są zwycięzcami i nie ma przegranych [czyli tych, którzy nie zwyciężyli]. Jeśli dobrze tę sugestię rozumiem, to jest ona zbudowana na założeniu, że wszyscy są zwycięzcami tylko dlatego, że wzięli udział w biegu i że od początku mają gwarancję jego ukończenia.
Tymczasem normalne odczytanie tekstu prowadzi mnie do wniosku, że obietnice dotyczą zwycięzców po to, żeby zachęcić ich do osiągnięcia zwycięstwa. Skoro zwycięzca otrzyma A, to ten, kto nie zwycięży, nie otrzyma A. Skoro imię zwycięzcy nie zostanie wymazane z księgi żywota, to imię tego, kto nie zwycięży, zostanie wymazane z księgi żywota. Skoro imię zwycięzcy zostanie wyznane przez Jezusa przed Ojcem, to imię tego, kto nie zwycięży, nie zostanie wyznane przez Jezusa przed Ojcem. Analogię widać w następującym wersecie:
"Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi, i Ja wyznam przed Ojcem moim, który jest w niebie; ale tego, kto by się mnie zaparł przed ludźmi, i Ja się zaprę przed Ojcem moim, który jest w niebie" [Mat. 10:32-33]
marius napisał(a):
Jeśli próbujesz z tego wersetu skonstruować tezę o grzechu przeciwko Duchowi, to też napisz. Napisz, że jest to twoje założenie, przypuszczenie, a nawet pewność. Ale nie twierdź, że jest tam coś, czego nie ma. Wielu czytelników Biblii jest święcie przekonanych, że Bóg jest Bogiem porządku, a na dowód swego przekonania podają 1 Kor 13:33. Tak, twierdzenie to jest słuszne, ale werset ten mówi, że Bóg nie jest Bogiem nieporządku, ale pokoju. Ktoś powie, a co to za różnica? O tym właśnie dyskutujemy.
Tak, Bóg jest Bogiem porządku, ponieważ nie jest Bogiem nieporządku. Dlatego wszystko ma się odbywać godnie i w porządku [I Kor. 14:40]. Tezy o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu nie konstruuję na podstawie jednego wersetu Obj. 3:5. Jest wiele innych fragmentów, które przytoczyłem już wielokrotnie i według mnie łączą się one w spójny obraz pokazujący, że odrodzony człowiek może poprzez dokonywanie określonych wyborów doprowadzić swoje serce do takiego stanu zatwardziałości, że przekracza granicę, poza którą nie chce i nie umie już pokutować. Kojarzę ten moment z popełnieniem grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, czyli grzechu ku duchowej śmierci, co jest równoznaczne z wymazaniem z księgi żywota.