Staram się wniknąć w intencje przyświecające takiemu postawieniu problemu. O ile dobrze mi to wychodzi, mamy na tapecie wpływ miłosierdzia i sprawiedliwości na wychowanie lub deprawację człowieka. Czy okazanie miłosierdzia i łaski może człowieka zdeprawować? Może, jeśli nie ma on poczucia sprawiedliwości i świadomości, że nie jest godny wyświadczenia mu niezasłużonego dobra lub przychylności, czyli łaski.
Paweł pisze, że Prawo w sensie jurysdykcyjnym jest dla grzeszników [I Tym. 1:7-10], ponieważ jest przejawem sprawiedliwości. Dlatego Prawo jest przeciwko złoczyńcom i osądza grzeszników, ponieważ jest standardem dobra i zła. Dla ludzi, którzy byli kiedyś grzesznikami, potem zrozumieli swój stan i wtedy (nie wcześniej) zawołali o łaskę i otrzymali ją, Prawo jest czymś innym [II Tym. 3:15-18] i dlatego jest rozkoszą, a nie przekleństwem.
Czy Bóg mógł "po prostu wybaczyć"? Ułaskawienie przestępcy nie odbywa się niczyim kosztem, więc nie zgadzam się, że zawsze ktoś musi zapłacić cenę. Odpuszczam mojemu bliźniemu i nie płacę za to "z własnej kieszeni". Jeśli chodzi o zapłatę jakiejś ceny, to istnieje coś takiego jak zadośćuczynienie, o czym sprawiedliwe Prawo mówi, a my rzadko pamiętamy. Można mówić o cenie wstydu i dlatego trzeba poprosić o przebaczenie uznawszy własną winę w relacji 1 na 1. Ale Bóg nie mógł po prostu wybaczyć, bo musiałby złamać swoje Słowo, które wcześniej wypowiedział - że karą za grzech jest śmierć.
szelka napisał(a):
Myślę, że wypełnienie prawa co do joty jest możliwe w sposób, jaki pokazał Jezus w kazaniu na górze, to znaczy przy zakreśleniu tak szerokiego marginesu, żeby nie musieć myśleć o linii granicznej.
Wypełnienie Prawa w ogóle nie jest możliwe i dlatego Mesjasz je wypełnił w imieniu każdego z nas, podobnie jak umarł w imieniu każdego z nas. A my identyfikujemy się z Nim przez wiarę w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Prawdą jest, że kto miłuje bliźniego, ten wypełnił Prawo ale miłość bliźniego jest możliwa jedynie w Chrystusie. My już nie musimy wypełniać Prawa, bo mamy je zapisane w sercach jako strona Nowego Przymierza [Jer. 31:31-34; Hebr. 8:1-13].
szelka napisał(a):
Myślę, że sprawiedliwość obfitsza, niż faryzeuszy, jest to rodzaj carte blanche dla działań miłości, bez oglądania się na paragraf. Z tym, że ta miłość ma prawo być twarda lub powiedzieć stop (patrz niżej)
Myślę, że nadstawianie drugiego policzka nie oznacza zachęty/przyzwolenia na poniżenie. Jezus- dosłownie spoliczkowany - zadał słudze arcykapłana nader „asertywne” pytanie (J 18,23) Oznacza ono (nadstawianie policzka) natomiast, odstąpienie od roszczeń co do zapłaty (niemniej cena jest cały czas w cenniku)
Prawdziwa miłość umie powiedzieć "nie", ale nie będzie domagać się zemsty. Zresztą zasada "oko za oko, ząb za ząb" nie jest zachętą do vendetty tylko zasadą równoważności krzywd. Nadstawienia policzka nie jest zachętą do jeszcze większej niegodziwości i nie służy dalszej deprawacji grzesznika. Odwołuje się do sumienia każdego człowieka i do poczucia winy. Tutaj jest odwołanie się do "cennika". Pan Jezus odpowiedział, ale nie zareagował gniewem, tylko odwołał się do sumienia. Interesujące jest porównanie reakcji Pawła w podobnej sytuacji [Dz. Ap. 23:2-5]. Czynienie dobra tym, którzy nas krzywdzą, jest zasadą ewangeliczną i słuszną. Jednak jeśli ktoś chce nas zabić, to mamy uciekać albo się bronić - właśnie dlatego, że miłość musi czasem powiedzieć "nie".
szelka napisał(a):
Myślę, że adresatem miłosierdzia może być ktoś, kto zna swoja winę. Szafowanie nim w innym przypadku mogłoby mieć złe skutki.
Tutaj pełna zgoda.