Niestety, Talmidzie, po raz kolejny muszę stwierdzić, że wypaczasz prawdę i wykrzywiasz to, co proste.
Talmid napisał(a):
Mówisz "ani nie mówi, że Bóg stworzył coś "bez wysiłku". No faktycznie tak nie mówi. Co więcej, czytamy, że Bóg odpoczął. Czy Ty uważasz, że Bóg zmęczył się stwarzaniem świata? Czy kosztowało Stwórcę, Który niech będzie błogosławiony, jakiś wysiłek to stworzenie?
"Czy nie wiesz tego? Czyś nie słyszał? Pan - to Bóg wieczny, Stwórca krańców ziemi. On się nie męczy ani nie nuży, Jego mądrość jest niezgłębiona" (Izajasz 40:28) - widocznie nie wiedziałeś tego, że Bóg się nie męczy, no to już wiesz. Chyba wierzysz Izajaszowi Smoku?
Dyskutujesz w tym momencie sam ze sobą. Dopisałeś do Biblii coś, czego tam nie ma, następnie się do tego przyznałeś, a potem żonglujesz cytatami, żeby udowodnić, że Bóg się nie męczy. Jasne, że się nie męczy. I w opisie stworzenia świata nie jest napisane, że mamy tam jakąś dyskusję z pogańskimi mitami. Nie jest tam również napisane, że Bóg się zmęczył. Czytaj to, co jest napisane.
Talmid napisał(a):
Czy zauważyłeś aby moje wpisy były monotonne? abym w nieskończoność cytował wciąż te same fragmenty tak jak Ty to czynisz?
Oczywiście. W innym wątku kurczowo trzymałeś się jednego wyrazu w Mat. 10:28 (i to błędnie rozumianego w kontekście), powtarzając ten werset raz po raz. To zdecydowanie było monotonne.
Natomiast do niektórych podawanych przeze mnie fragmentów jak Rzym. 4:17 dotąd się nie odnosiłeś, więc je powtarzałem - jeśli ktoś nie dosłyszy, to trzeba powtarzać.
Talmid napisał(a):
Na przykład Rz 4:17. Oczywiście, że Bóg powołuje do istnienia to co nie istnieje. Konkretnie w Rz 4:17 mowa jest o potomstwie Abrahama, które już było w jego lędźwiach (porównaj: Hbr 7:9-10 Lewi jeszcze nie istniał a już złożył Melchizedekowi dziesięcinę bo był w lędźwiach Abrahama - czy coś dopisałem? ) Czyli to, że Lewi nie istniał nie znaczy, że powstał z niczego. Powstał, między innymi z nasienia Abrahama a raczej z nasienia jego potomka. popatrz jak to trzeba czytać ze zrozumieniem.
A propos czytania ze zrozumieniem, udało Ci się zrobić kilka błędów interpretacyjnych w tej wypowiedzi.
Błąd nr 1: Uciekasz od literalnego zrozumienia prostego tekstu.
Rzym. 4:17 nie mówi, że tym, co Bóg powołuje do istnienia z niebytu, jest potomstwo Abrahama, będące w jego lędźwiach.
"Przeto obietnica została dana na podstawie wiary, aby była z łaski i aby była zapewniona całemu potomstwu, nie tylko temu, które polega na zakonie, ale i temu, które ma wiarę Abrahama, ojca nas wszystkich, jak napisano: Ustanowiłem cię ojcem wielu narodów, zapewniona przed Bogiem, któremu zaufał, który ożywia umarłych i który to, czego nie ma, powołuje do bytu. Abraham wbrew nadziei, żywiąc nadzieję, uwierzył, aby się stać ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co powiedziano: Takie będzie potomstwo twoje" [Rzym. 4:16-18]Tekst mówi o tym, że Abraham zaufał Bogu, który ożywia umarłych i który to, czego nie ma, powołuje do bytu. Czyli Bogu, który jest wszechmocny. Nie ma tu ani słowa o "lędźwiach Abrahama". Powoływanie do istnienia czegoś, czego nie ma, jest po prostu dowodem na wszechmoc Boga, podobnie jak ożywianie z umarłych. Ponieważ Bóg jest wszechmocny, Abraham uwierzył wbrew nadziei. "
Sądził, że Bóg ma moc wskrzeszać nawet umarłych" [Hebr. 11:19]. Wszechmoc Boga polega na tym, że to, czego nie ma, powołuje do istnienia. Ex nihilo.
Błąd nr 2: Piszesz: "
Hbr 7:9-10 Lewi jeszcze nie istniał a już złożył Melchizedekowi dziesięcinę bo był w lędźwiach Abrahama - czy coś dopisałem?" Oczywiście, że dopisałeś. W cytowanym przez Ciebie tekście
Lewi istniał w lędźwiach Abrahama - a Ty piszesz, że "jeszcze nie istniał":
"I jeśli tak można powiedzieć, w osobie Abrahama i Lewi, który pobiera dziesięcinę, dał dziesięcinę; [Lewi] był bowiem jeszcze w lędźwiach praojca swego, gdy Melchisedek wyszedł na jego spotkanie" [Hebr. 7:10]To że Lewi nie istniał, sam dopisałeś do Biblii, bo Biblia mówi, że był w lędźwiach Abrahama - popatrz, jak to trzeba czytać ze zrozumieniem.
Błąd nr 3: Sztucznie łączysz Rzym. 4:17 z Hebr. 7:9-10, choć mówią o dwóch różnych rzeczach - to się nazywa manipulacja wersetami w celu osiągnięcia własnego celu. W dodatku, jeden z nich mówi o powoływaniu do istnienia tego, co nie istnieje, a drugi mówi o tym, że ktoś istnieje w czyichś lędźwiach. Manipulowanie wersetami nie jest przejawem uczciwej egzegezy Pisma. Oczywiście, taka nieuczciwa egzegeza prowadzi do katastrofy i herezji - Rzym. 4:16-18 mówi o dziedziczeniu obietnic przez wiarę Abrahama (wiarę we wszechmocnego Boga, który ma moc ożywiać z martwych i powoływać do bytu to, co nie istnieje), a sztuczne połączenie z Hebr. 7:9-10 prowadzi do wniosku, że obietnice dziedziczy się będąc jeszcze w lędźwiach Abrahama, czyli zbawienie jest "z pochodzenia według ciała", a nie przez wiarę. Co jest całkowicie sprzeczne z Ewangelią.
Błąd nr 4: Fragment Hebr. 7:9-10
nie mówi o tym, że Lewi rzeczywiście istniał w lędźwiach Abrahama (zresztą sam piszesz, że nie istniał). Autor stosuje pewien zabieg retoryczny i dlatego na początku fragmentu zastrzega: "jeśli tak można powiedzieć" [werset 9]. Zresztą Abraham nie rozmnażał się ani przez pączkowanie, ani przez partenogenezę, więc tym bardziej chodzi o zabieg retoryczny. Lewi nie istniał zanim się nie urodził. Jego ciało zostało powołane do bytu na drodze zrodzenia, ale duch i dusza zostały stworzone.
Talmid napisał(a):
A teraz powiedz Smoku, czy jeżeli gwiżdżesz lub dmuchasz to ten podmuch który z Ciebie wychodzi jest Tobą? Czy jeżeli spluniesz, to Twoja ślina będzie Tobą? Jeżeli coś wyszło z Chrystusa to czy wyszło to z Niego czy z Nicości? Czy jeżeli mamy w sobie tchnienie (ducha) Bożego, to czy ten duch pochodzi z niczego czy bezpośrednio od Stwórcy, który niech będzie błogosławiony. ? A jeżeli od Stwórcy, to czy my jesteśmy stworzeniem czy emanacją Boga? Czy nasz duch jest Bogiem lub Jego cząstką? Jak Ty to rozumiesz?
Przede wszystkim,
nic nie "wyszło z Chrystusa" - a przynajmniej ja nigdzie o czymś takim nie czytam. Mógłbyś podać jakiś fragment mówiący, że stworzenie "wyszło z Chrystusa"? Bo nie rozumiem Twojego założenia, że cokolwiek "wyszło z Chrystusa".
Talmid napisał(a):
Ja wierzę, że Bóg wypowiedział słowo i to słowo stało się światem czy kosmosem. Wyszło z Boga ale Bogiem nie jest.
Proszę o konkretny fragment Biblii mówiący, że "Bóg wypowiedział słowo i to słowo stało się światem czy kosmosem" - bo na pewno nie mówi o tym Iz. 55:11. Tam jest napisane, że słowo wychodzi z ust Pana i wykonuje Jego wolę - a nie że staje się czymkolwiek. Deszcz i śnieg nie stają się czymś innym, spadając z nieba, a do tego jest porównane działanie słowa wychodzącego z ust Pana [Iz. 55:10]. Czytam, że Słowo stało się ciałem, ale Tobie nie chodzi o Logos. Nie widzę w Biblii czegoś takiego, żeby słowo Pana stawało się światem. Czytam, że Bóg wypowiedział słowa "niech się stanie" i stało się. Czyli to, czego nie ma, powołuje do istnienia mocą swego słowa [I Mojż. 1:3]. Ex nihilo.
Człowiek jest duchem, duszą i ciałem [I Tes. 5:23]. W pewnym sensie można powiedzieć, że jest "trójjedyny" i to jest ciekawe, zważywszy, że jest stworzony na obraz i podobieństwo (nie jako kopia, broń Boże) swego Stwórcy. Dlatego duch, dusza i ciało mają być gotowe na przyjście Pana. W stworzeniu ciała mają udział nasi rodzice - i tylko w tym przypadku Bóg "pracuje na materiale powierzonym" [Ps. 139:13]. Nasz duch i nasza dusza są stworzone, bo jesteśmy stworzeniami, a nie częścią Stwórcy. I nie muszę rozważać, skąd się wziął Bóg, skoro jest wieczny i istnieje od zawsze. Słowa "materia" w Biblii nie ma, ale jest słowo "żywioły", które oznaczało materię w czasach pisania listów apostolskich.
Talmid napisał(a):
Czy wobec tego ogień też uważasz za materię? Plazmę też? Plazma to taki większy ogień
Ogień to jest efekt gwałtownego utleniania materii, więc jest materialny. Dlatego jego kolor zależy od rodzaju spalanych pierwiastków. Tlen również jest materią. Plazma to jest zjonizowana materia, a nie "większy ogień". Talmidzie, jaką ocenę miałeś z chemii w szkole podstawowej?
Reasumując, kolejny raz widzę, że manipulujesz Pismem, dopisujesz coś, czego w nim nie ma, tworzysz "baśnie i legendy na motywach" i uprawiasz za przeproszeniem chłopską filozofię. Naprawdę szkoda mi czasu na takie dyskusje, bo one w sumie do niczego nie prowadza, a ja tylko tracę czas, żeby pokazywać, jak wypaczasz Słowo Boże i naginasz je do własnych teorii. Dlatego chyba sobie odpuszczę dalsze dyskusje z Tobą.