Grazyna napisał(a):
Czy można uzsadanić na podstawie Pisma, że Jezus miał rodzonych braci ?
Myślę, że tak. Najpierw jednak należałoby zadać pytanie, dlaczego w ogóle trzeba to uzasadniać? Tekst Pisma odczytywany wprost mówi, że Jezus był pierworodnym [prototokos] synem Marii [Łuk. 2:7], że Józef nie obcował z nią dopóki nie powiła syna [Mat. 1:25], że Jezus był synem cieśli, a sąsiedzi znali Jego matkę i braci (Jakuba, Józefa, Szymona i Judę) [Mat. 13:55]. Czytamy, że nawet Jego bracia nie uwierzyli w Niego [Jan 7:5], ale po Jego zmartwychwstaniu uwierzyli, skoro byli w Wieczerniku razem ze wszystkimi innymi, których Jezus nazwał braćmi w sensie duchowym:
"A gdy tam przybyli, udali się na piętro, gdzie się zatrzymali Piotr i Jan, i Jakub, i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub Alfeuszowy i Szymon Zelota, i Juda Jakubowy. Ci wszyscy trwali jednomyślnie w modlitwie wraz z niewiastami i z Marią, matką Jezusa, i z braćmi jego" [Dz. Ap. 1:14]
Apostołowie i wszyscy obecni w Wieczerniku byli braćmi Jezusa w sensie metaforycznym. Gdyby bracia Jezusa wymienieni wraz z Jego matką byli wyłącznie Jego braćmi w sensie metaforycznym, narrator nie określałby ich jako odrębnej grupy braci.
"Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego. Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni" [Jan 2:12]
Pamiętajmy, że bracia Jezusa jeszcze wtedy w Niego nie wierzyli [Jan 7:5], więc z pewnością nie ma tutaj mowy o braciach w tym sensie, że słuchają Słowa Bożego i wypełniają je [Łuk. 8:21]. Na pewno nie chodzi o braci w sensie rodaków (uczniowie przecież byli Jego rodakami, ale nie są tutaj braćmi). Dlaczego Jego kuzyni lub siostrzeńcy mieliby wszędzie chodzić z Jego matką zamiast z własną? Tego doprawdy nie wiem.
Argumentacja, że gdyby Jezus miał rodzonych braci, to zostawiłby matkę pod opieką któregoś z nich, jest również słaba. Bracia Jezusa nawrócili się najprawdopodobniej dopiero po Jego zmartwychwstaniu, więc oddał matkę pod opiekę ucznia, który był jego prawdziwym bratem, bo słuchał i wypełniał Słowo Boże, a poza tym po prostu był na miejscu.
Interesujący jest w omawianym kontekście fragment Psalmu 69:
"Stałem się obcy braciom moim i nieznany synom matki mojej, bo gorliwość o dom twój pożera mnie, a zniewagi urągających tobie spadły na mnie" [Ps. 60:9-10]
Zwróćmy uwagę, że to jest jedno zdanie, którego część środkowa i końcowa stanowią proroctwo, na które powołują się autorzy Nowego Testamentu [Jan 2:17; Rzym. 15:3]. Wolno wnioskować moim zdaniem, że proroctwem jest całe wypowiedziane zdanie, a nie 2/3 tego zdania. Nie jest to wniosek pozbawiony sensu, zwłaszcza w świetle innych słów Jezusa o Jego braciach:
"Rzekli więc do niego bracia jego: Odejdź stąd i idź do Judei, żeby i uczniowie twoi widzieli dzieła, które czynisz. Nikt bowiem nic w skrytości nie czyni, jeśli chce być znany. Skoro takie rzeczy czynisz, daj się poznać światu. Bo nawet bracia jego nie wierzyli w niego. Wtedy Jezus powiedział do nich: Czas mój jeszcze nie nadszedł, lecz dla was zawsze jest właściwa pora. Świat nie może was nienawidzieć, lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe" [Jan 7:3-7]
Jeśli całe zdanie jest proroctwem, co zgadzałoby się z tekstem równoległym z Jana, to braćmi Jezusa byli synowie Jego matki.
Paweł po przyjeździe do Jerozolimy nie spotkał oprócz Piotra żadnego z apostołów, a jedynie spotkał Jakuba, brata Pańskiego. Euzebiusz z Cezarei pisze o Jakubie, że był zwany bratem Pańskim, bo i jego nazywano synem Józefa [II,1,2]. "Brat" to po grecku "adelfos", w odróżnieniu od "siostrzeniec lub kuzyn" [anepsios] albo "krewny" [syggenes]. Bracia byli odróżniani od krewnych, jeśli w tekście zachodziła taka potrzeba:
"Powiedział też do tego, który go zaprosił: Gdy dajesz obiad albo wieczerzę, nie zwołuj swoich przyjaciół ani swoich braci [adelfous], ani swoich krewnych [syggeneis], ani bogatych sąsiadów, żeby cię czasem i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś już odpłatę" [Łuk. 14:12]
Która Maria była matką Jakuba i Józefa?
KKK 500 Niekiedy jest wysuwany w tym miejscu zarzut, że Pismo święte mówi o braciach i siostrach Jezusa. Kościół zawsze przyjmował, że te fragmenty nie odnoszą się do innych dzieci Maryi Dziewicy.
W rzeczywistości Jakub i Józef, "Jego bracia" (Mt 13, 55), są synami innej Marii, należącej do kobiet usługujących Chrystusowi (Mt 27:56), określanej w znaczący sposób jako "druga Maria" (Mt 28,1). Chodzi tu o bliskich krewnych Jezusa według wyrażenia znanego w Starym Testamencie.
http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkI-2-2.htm
Zobaczmy, czy rzeczywiście Jakub i Józef mogli być synami innej Marii niż matka Jezusa. Bracia Jezusa Jakub i Jozes [Józef], a także Juda i Szymon i Jego siostry byli znani w rodzinnych stronach Jezusa. Są wymienieni razem z Jego matką jako Jego bracia i Jego siostry.
"Czyż nie jest to syn cieśli? Czyż matce jego nie jest na imię Maria, a braciom jego Jakub, Józef, Szymon i Juda? A siostry jego, czyż nie są wszystkie u nas?" [Mat. 13:55-56]
"Czy to nie jest ów cieśla, syn Marii, i brat Jakuba, i Jozesa, i Judy, i Szymona? A jego siostry, czyż nie ma ich tutaj u nas? I gorszyli się nim" [Mar. 6:3]
Kto stał pod Krzyżem?
Zwróćmy uwagę na to, kto stał pod Krzyżem lub opodal (w zależności od relacji). Możemy spokojnie założyć, że jedną z osób była matka Jezusa - tym bardziej, że Jan pisze o niej właśnie tak. Inni ewangeliści wymieniają stojące tam MARIE.
"Były też niewiasty, które się przypatrywały z daleka, między nimi Maria Magdalena i Maria, matka Jakuba Mniejszego, i Jozesa, i Salome" [Mar. 15:40]
"Wśród nich była Maria Magdalena i Maria, matka Jakuba i Józefa, i matka synów Zebedeuszowych" [Mat. 27:56]
"A stały pod krzyżem Jezusa matka jego i siostra matki jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena" [Jan 19:25]
Zakładając, że Mateusz i Marek nie przeoczyli matki Jezusa, która tam była na 100%, musiała to być ta spośród Marii, która pasuje do opisu z Mar. 6:3 - czyli matka Jakuba [Mniejszego], Józefa [Jozesa] i Salome (Jezus miał siostry i Marek prawdopodobnie wymienia jedną z nich, albo Salome jest wymieniona po prostu jako jedna z kobiet).
Kto był przy grobie?
"A po sabacie, o świcie pierwszego dnia tygodnia, przyszła Maria Magdalena i druga Maria, aby obejrzeć grób" [Mat. 28:1]
"Ale Maria Magdalena i Maria, matka Jozesa, przyglądały się, gdzie go złożono. A gdy minął sabat, Maria Magdalena i Maria Jakubowa i Salome nakupiły wonności, aby pójść i namaścić go" [Mar. 15:47-16:1]
"I zawróciwszy od grobowca, doniosły o tym jedenastu i wszystkim pozostałym. A były to Maria Magdalena i Joanna, i Maria, matka Jakuba, i inne z nimi, które opowiedziały to apostołom" [Łuk. 24:9-10]
Znów wolno nam założyć, że matka Jezusa była przy grobie Syna tak jak pod krzyżem. Znów mamy kilka Marii i jeśli rzeczywiście tam była, a ewangeliści tego nie przeoczyli (bo dlaczego mieliby przeoczyć?), to musi ona byc którąś z wymienionych MARII. Jak myślicie, którą?
Moją kandydatką jest Maria, matka Jakuba, Jozesa [Józefa] i Salome. Salome mogła być córką Marii i siostrą Jakuba i Jozesa. Mogła, choć nie musiała, bo problem polega na braku przecinków w greckim oryginale. Tak czy inaczej, znowu mamy Marię - matkę Jakuba i Jozesa. Jezus był bratem Jakuba i Jozesa [Mar. 6:3]. Wnioskuję, że ową "drugą Marią" z Mat. 28:1 była matka Jezusa, Jakuba i Józefa [Jozesa]. Katechizm KK błędnie nazywa ją "inną Marią", która była matką Jakuba i Józefa, ale nie Jezusa. Po prostu Maria - matka Jezusa jest wymieniana przez ewangelistów synoptycznych w sposób charakterystyczny jako matka braci Jezusa. Ewangeliści synoptyczni nie wiedzieli jeszcze, że nie wolno im tak po prostu wymieniać Marii - matki Jezusa w jednym szeregu ze zwykłymi śmiertelniczkami.
Podsumowując, sam tekst Pisma odczytywany normalnie nie daje podstaw do wniosku, że bracia Jezusa z Jego rodziny nie są Jego rodzonymi braćmi według ciała, synami Marii i Józefa. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie "ideologizacja" interpretacji tekstu w celu dopasowania go do z góry założonej tezy pod tytułem "Maryja zawsze dziewica". Wtedy zaczynają się "kombinacje alpejskie" - rozszerzanie pojęcia "bracia" na wszystkich krewnych lub przynajmniej na kuzynów w tekstach, które raczej zawężają to pojęcie, przypisywanie Józefowi jakiejś pierwszej żony przed Marią (to żeby "zneutralizować" tekst Euzebiusza) czy próby rozciągania pojęć na bazie hebrajskiego kontekstu kulturowego. Nawet, jeśli rozszerzyć pojęcie "brat" najbardziej jak się da (rzeczywiście braćmi nazywano czasem nawet członków tego samego narodu), to i tak sam tekst naprowadza nas na normalne rozumienie określenia "bracia".
Z biblijnego punktu widzenia nie ma żadnych powodów, żeby Jezus nie mógł mieć rodzonych braci i prawdopodobnie sióstr. Przecież i tak jest Jednorodzonym Synem Bożym. Problemem jest mariologia i obawiam się Grażynko, że jeśli będziesz dyskutować o tych sprawach z zaciętymi "mariologami", to wiele nie wskórasz, ponieważ oni będą bronić teorii "Maryja zawsze dziewica" jak przysłowiowej niepodległości. Dla nas sam problem rodzeństwa Jezusa nie jest związany ze zbawieniem i tak naprawdę nie stanowi powodu do jakichś wielkich dysput. Dla nich jest to sprawa obrony "jedynie słusznej linii Partii" czyli Magisterium, któremu muszą być posłuszni i którego nauczania nie wolno im podważać:
"Ci, którzy mają władzę oficjalnego przepowiadania i nauczania, uczestniczą w Urzędzie Nauczycielskim Kościoła. Katolicy są przekonani, że ta władza nauczania jest przede wszystkim właściwością całego kolegium biskupów (jako następców kolegium apostolskiego) i poszczególnych biskupów zachowujących łączność z biskupem Rzymu (LG 20-25, DV 10). Biskupi najczęściej pełnią tę funkcję nauczycielską stale (są to różne rodzaje tzw. nauczania „zwyczajnego”). Zebrani na soborze powszechnym albo reprezentowani przez papieża, mogą się wypowiadać o prawdach objawionych,
które trzeba wyznawać bez zastrzeżeń i na podstawie definicji (jest to tzw. nauczanie „nadzwyczajne”).
Dlatego muszą sie trzymać nauki Magisterium i nie popuszczą:
KKK 499 Pogłębienie wiary w dziewicze macierzyństwo Maryi doprowadziło Kościół do wyznania Jej rzeczywistego i trwałego dziewictwa, także w zrodzeniu Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Istotnie, narodzenie Chrystusa "nie naruszyło Jej dziewiczej czystości, lecz ją uświęciło". Liturgia Kościoła czci Maryję jako Aeiparthenos, "zawsze Dziewicę".