agape76 napisał(a):
Mateuszku zgadzam się odnośnie sądu tylko te konsekwencje grzechu...niepokoi mnie bardziej to że prosto odczytując te wersety to potwierdzają one teorię odnośnie nieutracalności zbawienia co jest sprzeczne z nauczaniem Jezusa...? że wiesz cokolwiek będę robić to i tak będę w niebie...na tych wersetach wiele wierzących się opiera którzy wierzą w nieutracalność zbawienia
Ja nie widzę tutaj żadnego potwierdzenia teorii o nieutracalności zbawienia. Pierwszy fragment z I Kor. 3 mówi przede wszystkim o odpowiedzialności nauczycieli za to, jak służą w Kościele (patrz kontekst). W dalszej kolejności można to rozumieć na zasadzie analogii w ten sposób, że nasza służba może spłonąć, ale jeśli pozostanie fundament, to taki człowiek może zostać zbawiony jak przez ogień - czyli zostanie mu jedynie fundament i nagrody nie otrzyma. Chodzi o dzieło, a nie o zbawienie. Ten fragment nie mówi o tym, że człowiek nie jest w stanie pozbawić się fundamentu, bo mówi o czymś zupełnie innym.
Drugi fragment (I Kor. 5:5) mówi o wykluczeniu notorycznego grzesznika z kościoła. Moim zdaniem dzień Pański z I Kor. 3:13 jest innym dniem niż ten z I Kor. 5:5. Zgadzam się z Mateuszkiem, że chodzi o Trybunał Chrystusowy czyli dokładnie dzień sądu przed tym trybunałem. On będzie dotyczył tylko tych, którzy jako zwycięzcy "biegu dokonali i wiarę zachowali" [II Tym. 4:7-8] i nie stali się rozbitkami w wierze [I Tym. 1:19]. W kolejnym rozdziale Paweł ostrzega, żeby się Koryntianie nie łudzili, że żyjąc w grzechu odziedziczą Królestwo Boże. Skoro kiedyś grzeszyli, a potem zostali obmyci, to nie powinni wracać do grzechu jak pies do wymiocin, bo ich stan będzie gorszy niż zanim zostali oczyszczeni i obmyci krwią Baranka, zanim poznali Pana, który ich odkupił i zanim zostało im przekazane święte przykazanie [II Piotra 2:20-22].
Trzeba pamiętać, że Paweł spodziewał się Pochwycenia Kościoła w każdej chwili, a Dzień Pański czyli wylanie Bożego gniewu na mieszkańców całej ziemi [Łuk. 21:34-36] ma się odbyć potem [I Tes. 1:10 interlinia; 5:9-10; II Tes. 2:1-3]. Szatan będzie wtedy rządził, a zatracenie ciała oznacza męczeństwo. Czyli gdyby wykluczony grzesznik nie został pochwycony, to należy liczyć na to, że jako jeden z pierwszych zorientowałby się, co się stało, bo zostałby na Wielki Ucisk. Byłaby szansa, żeby się upamiętał i żeby jego duch był zbawiony w Dzień Pański (czyli podczas Wielkiego Ucisku). Wtedy nie zatwardziłby serca i nie utraciłby zbawienia [Hebr. 10:26-31]. Nie chodzi oczywiście o ponowne zbawienie podczas Wielkiego Ucisku, bo czegoś takiego nie ma [Hebr. 6:4-6] - dlatego jest napisane "żeby duch był zbawiony", a nie "żeby duch został zbawiony" w Dzień Pański.
Czytanie Biblii od tyłu prowadzi do błędnych definicji takich pojęć jak Dzień Pański, a potem do wniosku, że notorycznego grzesznika należy wykluczyć z kościoła i oddać szatanowi na zatracenie ciała po to, żeby nie utracił zbawienia, którego przecież i tak rzekomo nie może utracić. Więc po co go wykluczać?