Pan jest moim... napisał(a):
Staram sie karmic slowem nie wszystko rozumiem duzo czytam i mam tak jakos od euforii do przygnebienia czy to tak jest normalnie ?//
Spokojnie:))
Wg mnie to normalne, okrzepniesz.
Mysle, ze powinienes przede wszystkim zadbac o swoja obecność na nabożeństwach. Nie rezygnuj ze wspolnoty ze swiętymi.
Niedawno przezywałam ok. 2- tygodniową euforię, czułam się podobnie jak po wylaniu Duchem sw.
Wszystkich chciałam nawracać, moje mysli były zajęte wyłącznie głodem nawracania innych, ja nie rozumiałam tego stanu. Ciagle jednak towarzyła mi mysl, ze jeśli stan ducha ten jest od Pana, to po prostu przyniesie owoce.
Nie przyniósł. Podobnie jak gwałtownie „wzrosłam” – upadłam
Podobnie jak euforycznie przezywałam radosc z niesłychanego poczucia obecności Pana, rozpaczałam z powodu upadku
Jestem jednak Bogu wdzieczna za te doswaidczenie. To było takie: „uwaga !”
Nasza wiara nie może wypływać z uczuciowości. Nie może się opierac na nas.
Rzetelną podstawą jest Słowo.
Kiedys znajomy pastor powiedział mi, ze jego czestą modlitwą jest proszenie Pana: uwolnij mnie od siebie samego.
Inna sytuacja. Przy mnie, wrecz trzymając mnie za reke, umierał człowiek. Modliłam się o niego. Gdzies w głębi serca jednak oczekiwałam jakiegoś szczególnego namaszczenia. Jakiegoś odczuwalnego, mocnego powiewu Ducha sw. Nic takiego się nie stało, poza jednym - byłam bardzo spokojna.
Człowiek ów umarł z imieniem Jezus na ustach. Chwała Bogu!
Jesczse do Tuni.
Idż za Jezusem. Nie przyjmuj jako optyki kim mam być: Katolikiem czy Protestantem.
To nie jest właściwy wybór. Tuniu, jest tylko jedna droga do Ojca- Jezus, zbawienie mamy wyłącznie w Nim. Właściwie rozumiem twoje pytania, kim mam być, bo w chwilach ciezkich prób i ja oglądałam się za siebie i wypominałam Bogu smakowite jedzenie jakie zostawiłam w Egipcie.
Niech cie Bóg błogosławi i posila. Przeciez wiesz, Komu zaufałas.