Myślę, że jesteśmy trochę zmyleni przez to, co w nauczaniu przekazuje nam tzw. "tradycja ewangeliczna" (która stanowczo twierdzi, że jest nauczaniem Pisma, podczas gdy w wielu przypadkach jest po prostu wielowiekowym powtarzaniem... błędnej interpretacji Pisma). Otóż w oryginalnym zamyśle sam akt nawrócenia oznaczał udział woli człowieka. Metanoia to jest "zmiana myślenia" - ale to jest połowa prawdy o nawróceniu. Oryginalnie chodzi o t'szuvę, o której pisze Jakub do bezpośrednich adresatów swego listu, którymi byli odrodzeni Żydzi. Dlatego jest tam element uczynku połączonego z wiarą, co razem jest objawem odrodzenia. W oryginale całość polega na upamiętaniu oraz nawróceniu:
"Przeto
upamiętajcie i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze" [Dz. Ap. 3:19]
"I ręka Pańska była z nimi, wielka też była liczba tych, którzy
uwierzyli i nawrócili się do Pana" [Dz. Ap. 11:21]
"głosiłem najpierw tym, którzy są w Damaszku, potem w Jerozolimie i po całej krainie judzkiej, i poganom, aby się
upamiętali i nawrócili do Boga i spełniali uczynki godne upamiętania" [Dz. Ap. 26:20]
"Nie mogąc dojść z sobą do zgody, zaczęli się rozchodzić, gdy Paweł rzekł jedno słowo: Dobrze Duch Święty powiedział do ojców waszych przez proroka Izajasza, mówiąc: Idź do ludu tego i mów: Będziecie stale słuchać, a nie będziecie rozumieli;Będziecie ustawicznie patrzeć, a nie ujrzycie. Albowiem otępiało serce tego ludu, Uszy ich dotknęła głuchota, Oczy swe przymrużyli, Żeby oczami nie widzieli I uszami nie słyszeli, I
sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, A ja żebym ich nie uleczył" [Dz. 28:25-27]
Upamiętanie to jest akt skruchy wypływający ze zrozumienia serca. Czyli odwrócenie się od grzechu. Nawrócenie to akt woli polegający na zwróceniu się ku Bogu i decyzji o spełnianiu uczynków godnych upamiętania. Chodzi o to, żeby uczynić jedno i drugie.
Sama wola nie daje mocy do wykonania, ponieważ tę moc posiada wyłącznie Bóg i to Jego mocą (nie własną) możemy walczyć z grzechem. Otrzymujemy tę moc z łaski, o ile wykazujemy wolę. A to jest związane z tym, o czym na codzień myślimy i czy karmimy odpowiednio naszego ducha, okazując również posłuszeństwo Słowu. Czyli jest to współpraca z Bogiem, który współpracuje ku dobremu z tymi, którzy Go miłują.
Bóg wie, że jesteśmy prochem i jeśli tylko z własnej woli nie odwracamy się od Niego całkowicie i na stałe, żyjąc w dobrowolnym grzechu i zatwardzając swoje serce całkowicie, to On czasem po prostu nas posila, widząc naszą słabość. Na całe szczęście Duch, który w nas mieszka, potrafi nas "wybudzić" z każdej "śpiączki" - jeśli tylko tego chcemy.
Miłość Boga do nas sprawiła, że mogliśmy ożyć. Bóg włożył w nasze wnętrze miłość do niego, a objawem tej miłości jest przestrzeganie przykazań [I Jana 5:3]. Moc do przestrzegania pochodzi od Niego. Odpuszczenie grzechu polegajęcego na łamaniu przykazań też pochodzi od Niego. A jednak mamy wolną wolę i możemy zdecydować, czy chcemy w tej miłości trwać, czy też ją odrzucić. Prawdziwa miłość polega na tym, że umiłowanej osobie dajemy wolność do odejścia jeśli zechce, a także sami narażamy się na podeptanie naszej miłości. A Bóg, który sam jest miłością, właśnie w taki sposób postępuje z ludźmi. Jest niesamowity.
