Witaj Lechu.
Cieszę się, że dajesz znaki życia. Napisz mi na priva, co u Ciebie, jeśli możesz i zechcesz oczywiście.
Co do zapodanego tematu, to rzeczywiście cieszy się on ostatnio dużą popularnością w necie. Ala ja się nim jakoś nie "proroczo nie jaram" (przepraszam za to określenie, ale może ono oddaje stan umysłu niektórych wierzących). Autor i propagator tego odkrycia czyli Scottie Clark moim zdaniem w pewnym momencie "odleciał" - a stało się to wtedy, gdy nauczając zaczął mniej patrzeć w Biblię a bardziej w gwiazdy. No i widać był, że zaczyna "gwiazdorzyć" - a taki stan powinien każdemu uruchomić czujniki wczesnego ostrzegania.
Najpierw co do szczegółów poruszonych przez Ciebie:
Lechu napisał(a):
Pomyślałem, że zapytam, co myślicie o tym wszystkim, zwłaszcza Ty Smoku jako że cenię Twoją dbałość o szczegóły. Ten, którzy najbardziej przykuwa moją uwagę to owszem, "niewiasta" (układ planet zwany po prostu Panną, Virgo) mająca księżyc i słońce mniej więcej tak jak jest to opisane w Objawieniu, natomiast nie pasuje mi wspomniany "wieniec z 12 gwiazd". Moim zdaniem jest to ewidentne naciąganie faktów, ponieważ układ Lwa, znajdujący się nad głową "niewiasty" (w owych proroctwach interpretowany jako znak mesjański) ma w sobie jedynie 9 gwiazd, a do brakujących 12 wlicza się 3 planety, które istotnie, są tego dnia ustawione na niebie w linii prostej pomiędzy Panną a Lwem.
Objawienie jednak mówi nam wyraźnie o 12 gwiazdach, nie rozróżniając na inne ciała niebieskie, mimo że były już one wtedy znane. Czy można to zatem traktować jako ostateczny dowód na podważenie teorii o 23 września i odrzucenie jej jako błędnej, czy może czegoś nie wiem?
Myślę, że akurat w tym punkcie teorię dałoby się obronić. W Biblii nie ma rozróżnienia na gwiazdy, planety i komety. Nawet w Iz. 13:10, gdzie w niektórych naszych przekładach mamy słowo "planety", chodzi w oryginale o konstelacje:
https://www.blueletterbible.org/lang/le ... 3685&t=KJVPlanety nazywano w starożytności "wędrującymi gwiazdami", a konsekwentne zmiany w nazewnictwie zaczęto stosować dopiero od czasów Kopernika.
https://en.wiktionary.org/wiki/planetZresztą we wszelkich opisach stworzenia i przejawów panowania Boga nad nim mamy kilka ogólnych określeń ciał niebieskich, jakie rozróżniali starożytni. Bóg mówił do nich ich językiem.
Problem z tą teorią jest inny. Otóż, żeby "dostosować" ją do opisu z 12 rozdziału Księgi Objawienia, trzeba rzeczywiście trochę ponaciągać tekst, a niektórych wydarzeń w ogóle na niebie nie będzie widać. I jest mi bardzo przykro, że Scottie naciąga jak umie. Na przykład, definiuje narodziny Kościoła jako Pochwycenie (3.53 w linkowanym przez Ciebie materiale). Tymczasem apostoł Paweł mówi, że Kościół powinien dorastać, ponieważ Ciało już istnieje, "spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy" [Ef. 4:12-16], a jego działanie ilustruje funkcjonowaniem ciała posiadającego już ręce, nogi, oczy, uszy itd. [I Kor. 12:12-16] i dobitnie podsumowuje:
"Wy zaś jesteście ciałem Chrystusowym, a z osobna członkami" [I Kor. 12:27]Czyli nie jesteśmy zapłodnionym jajem, zygotą czy jakkolwiek by to pasowało Scottiemu do Pochwycenia jako narodzin Kościoła. Sorry, it doesn't work. W dodatku, jeśli Głowa ma spotkać się z Ciałem podczas Pochwycenia (5.43), to już w ogóle nie przypomina narodzin, tylko ewentualnie przyszycie amputowanej głowy (jeśli konsekwentnie mamy stosować analogię proponowaną przez autora, porównując ją z analogią Pawłową). Zresztą sam Scottie cytuje Kol. 1:18 - "On także jest Głową Ciała, Kościoła". Ciało, które ma głowę, musiało się już urodzić. Twierdzenie, iż apostoł Paweł mówił o sobie, że jest płodem poronionym , ponieważ został wzięty do 3 nieba (I Kor 15:5-8) bez przeczytania następnego wersetu, gdzie Paweł wyjaśnia, dlaczego tak o sobie mówi, jest już kompletną "jazdą bez trzymania") (33:19).
Jeśli drugim znakiem na niebie miałaby być Planeta X, a to Scottie ma kolejny problem z ucieczką niewiasty na pustynię w połowie 7 letniego okresu tzw. Wielkiego Ucisku (bo zostanie jej 1260 dni) po narodzeniu chłopczyka, co zaprzecza jego własnemu przekonaniu, że Kościół zostanie pochwycony przed tym okresem (które podzielam zresztą).
Jak już napisał Pax cytując samego Pana Jezusa, Pochwycenie Kościoła może się odbyć w każdej chwili - to jest zgodne z kolejnością wydarzeń eschatologicznych na planie świąt żydowskich, ponieważ akurat Święto Trąb obchodzone pierwszego dnia miesiąca księżycowego [III Mojż. 23:24-25; IV Mojż. 10:10; 29:1] nie było "sztywną datą" co do dnia i dlatego "nikt nie znał dnia ani godziny". To określenie odwoływało się do ówczesnej tradycji. Czyli patrz kontekst kulturowy.
http://www.jewishencyclopedia.com/artic ... -festivalshttps://en.wikibooks.org/wiki/Hebrew_Roots/New_MoonPodsumowując, rzeczywiście 23 września na niebie pojawi się coś wyjątkowego i wiele osób kojarzy to z Obj. 12:1-2. Znaki na niebie to jest część zapowiedzianych wydarzeń przed powrotem Pana Jezusa. Ale robienie z tego osobnej doktryny to jest moim zdaniem jakieś nieporozumienie. Podobnie jest z oczekiwaniem Pochwycenia bardziej w okresie Święta Trąb niż w innym - to jest minięcie się z istotą sprawy. Mamy być gotowi zawsze, a nie w pewnych okresach "bardziej niż w innych". Pomijam już prosty fakt, że każdy z nas może być w dowolnym momencie odwołany do Pana i zakończyć żywot w tym ciele.
Teorię odrzucam jako błędną, ale nie dlatego, że gwiazdy to nie planety. Istnieją poważniejsze powody i mam nadzieję, że w miarę jasno je przedstawiłem. Jej implikacją może być przejście w jakiś stan "osłabionego czuwania" i "wzmaganie czuwania" okolicach września każdego roku. Moim zdaniem to jest nie tylko niebiblijne, ale również potencjalnie niebezpieczne.