Herkulesie, kręcisz.
Na moje pytanie:
Smok Wawelski napisał(a):
Czy uważasz, że jedzenie lub niejedzenie jakiegokolwiek pokarmu poza "ekologicznym" jest grzechem, który oddala nas od Boga? Tak lub nie.
najpierw odpowiedziałeś: "TAK". Teraz piszesz:
Herkules napisał(a):
Żywność zarówno konwencjonalna, jak i ekologiczna nie zbliża nas do Boga, czyli nie prowadzi nas do zbawienia w aspekcie moralnym.
Czyli rozumiem, że zmieniłeś zdanie. Jeśli jest jakieś inne zbawienie niż to w sensie moralnym, to co to jest? A jeśli nie istnieje, to po co mówić o spożywaniu ekologicznej lub nieekologicznej żywności w kategoriach grzechu?
Herkules napisał(a):
Żywność ekologiczna przynosi korzyść zdrowotną, dlatego jest darem Boga, a konwencjonalna - raczej nie lub niewiele.
Korzyść zdrowotna nie ma nic wspólnego z grzechem ani ze zbawieniem. Najwyżej nasze ciała mogą być w lepszej formie, ale one i tak niszczeją. Ponieważ spożywanie nieekologicznej żywności nie jest tym samym, co świadome przyjmowanie czegoś, co nie jest pokarmem lecz trucizną, Twoja cała teoria upada.
Herkules napisał(a):
Smoku, czy Ty chcesz jeść żywność ekologiczną?
Nie chcę, bo mnie na nią nie stać. Nie jest mi to potrzebne ani do pobożności, ani do zbawienia. Gdybym wydawał pieniądze na żywność ekologiczną, to uważałbym to za zbytek i luksus, ponieważ mam wokół braci i siostry, którzy nie mają co do garnka włożyć (nawet z tych nieekologicznych produktów). To jest kolejny powód, dla którego to, co piszesz, słusznie zostało nazwane zwiedzeniem. Taka dbałość o zdrowie ciała odwraca nas od prawdziwej pobożności.