www.ulicaprosta.net
http://forum.ulicaprosta.net/

Trzy świadectwa
http://forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=5&t=1711
Strona 1 z 1

Autor:  szelka [ Wt sty 06, 2015 4:18 pm ]
Tytuł:  Trzy świadectwa

Doświadczam ostatnio wielu rzeczy z Bogiem, które przynoszą mi dobre myśli o Jego bliskim towarzyszeniu nam, Jego właściwym czasie i Jego drogach. Poniżej trzy świadectwa z ostatniego czasu (wybaczcie taki hurt, ale chyba nie ma sensu tworzyć trzech wątków, mam nadzieję, że nikogo nie zmęczę).

Świadectwo pierwsze- wstęp

Tutaj tylko króciutko, tytułem wstępu do kolejnego świadectwa, ale to jest ciekawa i ważna dla mnie rzecz. Mam bliską koleżankę, chrześcijankę i od piętnastu lat nasze losy ciągle się splatają w sposób, w którym widzę Bożą rękę. Pracowałyśmy kiedyś razem w szkole, byłyśmy w jednym zborze, potem kiedy odeszłam ze zboru straciłyśmy trochę kontakt, potem ja się przeprowadziłam za miasto, zmieniłam pracę, ona też się przeprowadziła…i nieoczekiwanie okazało się, że jesteśmy całkiem niedalekimi sąsiadkami :) Ostatnio dzięki niesamowitemu prowadzeniu Bożemu znowu pracujemy razem w kolejnej szkole. Sposób w jaki dostała tę pracę był niezwykły. Wszystkie okoliczności, dosłownie wszystkie, sam Bóg układał i nawet osoby niewierzące niechcący dały świadectwo temu, że „przyszła we właściwym czasie, weszła w dobrym momencie, sytuacja była wyjątkowa” itp. Myślę, że to dar Boży i wsparcie dla nas obu, żebyśmy mogły mówić jednym głosem w czasach które już są, ale będą jeszcze cięższe w szkołach.

Świadectwo drugie- za wszystko dziękujcie!

Jak wiecie nauczycielami ostatnio wstrząsnęła akcja pani minister pt „opieka okołoświąteczna”. Nie chcę wchodzić w polemikę na temat racji, czy braku racji, prawa czy bezprawia w tym temacie, w każdym razie osobiście byłam delikatnie mówiąc niezadowolona, ponieważ posypały się nam przez to świąteczne plany wyjazdowe. Chcieliśmy rodzinnie wyjechać w Bieszczady, a tu okazało się, że prawdopodobnie będę musiała zostać w pracy. Byłam smutna także z tego powodu, że pozostanie na święta na miejscu oznaczało nieuchronne spotkania(=konflikty) z dalszą rodziną, co często przekłada się potem na konflikt w najbliższej rodzinie… Ale cóż, przypomniało mi się, co niedawno sama przytoczyłam w innym wątku, biblijne wezwanie ”za wszystko dziękujcie”. Postanowiłam podziękować Bogu za tę zmianę, za pracę w czasie przerwy świątecznej, za odwołanie wyjazdu itd. I pobłogosławić panią minister za jej decyzję, i oddać wszystkie okoliczności Jemu. Tak też zrobiłam.

Najpierw odczułam wspaniały pokój. Potem przyszły myśli od Boga, że bycie Jego świadkiem jest ważniejsze niż unikanie konfliktów, czy fajny wolny czas. Potem przyszedł mi do głowy pomysł, żeby zaoferować mojej dyrekcji pracę na ochotnika w dni, w które nikt inny nie chciał pracować (na przykład w Wigilię). Tak zrobiłam, a moja koleżanka (ze świadectwa wyżej) natychmiast przyłączyła się i zrobiła to samo. Widzicie te okrągłe oczy i to zdumienie moich szefowych? Taka nienormalna deklaracja wobec ogólnoszkolnej frustracji i niskiego nastroju wokół? Powiedziałyśmy im króciutko dlaczego tak decydujemy.

(Ostatecznie sytuacja ułożyła się tak, że pracowałyśmy tylko dwa dni, i to inne). Ale to jeszcze nie wszystko.
W pierwszy dzień świąt w porze obiadowej, kiedy szykowaliśmy się właśnie do wyjazdu do teściowej wybuchł nam nagle w domu zasobnik z gorącą wodą, która zalała parter. Udało się nam dość szybko opanować sytuację- mąż zamknął główny zawór, wodę usunęliśmy na zewnątrz i nawet udało się nam po kilku próbach zakończonych odmową wezwać fachowca, który się zlitował i zgodził przyjechać w tak nietypowym czasie, stwierdził przyczynę i zaradził wstępnie problemowi. Uszkodzenia były, ale nie tragiczne.

A gdybyśmy byli w Bieszczadach? Woda lałaby się tak dwa tygodnie… albo zaalarmowani przez sąsiadów musielibyśmy od razu wracać… tak czy siak byłoby niebezpiecznie. Czy Bóg nie jest Panem okoliczności? Czy nie należy Mu się naprawdę dziękczynienie za wszystko?

Mój mąż kilka razy mi od tego czasu powtarzał, żebym podziękowała pani minister :) Owszem, jestem jej wdzięczna, ale dziękuję przede wszystkim Jemu.
PS. Konflikty typowo świąteczne oczywiście miały miejsce, ale zminimalizowane przez ten wypadek, który zdominował tematykę rozmów i bardzo skrócił czas trudnego rodzinnego biesiadowania :)
P.P.S. W góry wyjechaliśmy na tydzień, zaraz po opanowaniu awarii.

Świadectwo trzecie- Boża pomoc i Boży czas.

Nadążacie? Jak napisałam wyżej, wyjechaliśmy jednak. Przenieśmy się zatem w Bieszczady, piękne, dzikie, zasypane śniegiem, bo tu będzie teraz miejsce akcji.
Pewnego dnia mąż zajął się czynnościami gospodarczymi typu rąbanie drewna, a ja poszłam sobie na samotny spacer na pobliską górkę. Z założenia miał to być krótki spacer, więc nie byłam specjalnie wysokogórsko wyposażona :) Nie wiem, czy też tak macie, ale ja w górach czuję uwielbienie dla Stwórcy od samego patrzenia na piękno stworzenia, od razu ogarnia mnie takie modlitewne uniesienie i radość. Szłam sobie pod górkę, śniegu było po kolana, szlak zasypany, więc szłam po napotkanych śladach samochodu terenowego lub zwózki drewna, było cicho i pięknie i czułam, że Bóg jest blisko.

Na samej górce zrobiłam coś nietypowego dla mnie- postanowiłam wrócić nie tą samą drogą, tylko iść dalej po śladach tego pojazdu, zakładając, że musiał przecież zjechać w dół. I tak krok za krokiem zaczęłam sobie schodzić po tych śladach. Tymczasem droga zaczęła się wić, owszem, wiodła w dół, ale skręciła w las i tym lasem, coraz bardziej mi nieznanym szłam i szłam aż do momentu w którym zdałam sobie sprawę, że mam bardzo niewiele czasu do zmierzchu, jestem bez lampki czołówki, nie bardzo wiem, gdzie jestem, a ponadto na śniegu widzę dość niepokojące tropy zwierząt.

Zazwyczaj mam dużo pokory w górach, nie robię głupich rzeczy…ale najwidoczniej zdarzył mi się ten pierwszy raz. Sytuacja nie była tragiczna, obliczyłam, że jeśli zawrócę, to zdążę na styk przed zmrokiem po swoich własnych śladach dotrzeć do domu, ale byłam już trochę zmęczona i bardzo nie miałam ochoty wspinać się znów pod górę… Była jakaś szansa, że za chwilę wyjdę już na jakąś drogę, a w każdym razie na szerszą przestrzeń, która pozwoli mi określić swoje położenie. Ale nie wiedziałam tego na pewno.

Stanęłam zatem, oparłam się na kijku i zawołałam do Boga o pomoc. Prosiłam Go, żeby dał mi absolutną pewność, jeżeli mam iść dalej lub podobną jeśli mam zawrócić i oddałam Mu całą tę sytuację. Kiedy skończyłam modlitwę i nie odczułam spodziewanej(ani żadnej) pewności, co do dalszej drogi postanowiłam jednak zawrócić. Uszłam kilka kroków… i usłyszałam warkot silnika. W moją stronę zmierzał właśnie piękny terenowy samochód z właścicielem okolicznego lasu wewnątrz. Nie wiem kto był bardziej zdumiony czyim widokiem.

Bez zbędnych szczegółów, po krótkiej rozmowie zostałam odwieziona z fasonem pod same drzwi, a po drodze zobaczyłam jeszcze mnóstwo ciekawych rzeczy, jak żeremia bobrów itp., nasłuchałam się ciekawych opowieści o lesie i zwierzętach, ale też o swoim „szczęściu”, że akurat, że gdyby nie, że wyjątkowo…. Okazało się też, że byłam dokładnie w połowie drogi w obie strony :) i że najprawdopodobniej nie zdążyłabym w żadną stronę przed zmrokiem.

I tyle ode mnie w Nowym Roku ku pokrzepieniu serc. Bóg jest dobry i jest blisko!

Autor:  Pax vobiscum [ Wt sty 06, 2015 9:36 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy świadectwa

Szelko, dziękuje za świadectwa, miałem dziś chwilę przerwy na uniwersytecie i mogłem przeczytać.
Serce się raduje gdy dzieci Boże dostrzegają ręke Boga i są mu wdzięczni za wszystko.
Wybuch zasobnika z gorącą wodą w Bożym czasie :D

Autor:  Mama Muminka [ Wt sty 06, 2015 10:08 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy świadectwa

Tak, wspaniałe świadectwa.

Te codzienne rzeczy bez widocznych dla innych fajerwerków - ale jednak dla nas z rozstąpieniem się naszego prywatnego Morza Czerwonego :lol: Czasem tylko Bóg i my wiemy, jakie to cuda! I najważniejsze w tym, że jest przemiana serca i zapieranie się siebie. Bardzo zachęcające.

"Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych (...)"

Autor:  Smok Wawelski [ Wt sty 06, 2015 10:17 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy świadectwa

Bóg jest dobry. Dzięki za te świadectwa, szelko. :)

Autor:  Rafał [ Śr sty 07, 2015 1:45 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy świadectwa

:D :D :D
Dzięki Bogu i dzięki za świadectwa.

Autor:  wujcio [ Śr sty 07, 2015 4:45 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy świadectwa

szelka napisał(a):
A gdybyśmy byli w Bieszczadach? Woda lałaby się tak dwa tygodnie…

Spodobało mi się to zdanie, czasami się zastanawiam dlaczego Bóg nie dopuścił to takiej albo innej rzeczy w moim życiu, a ponieważ wiem, że On jest dobry, to sobie to tłumaczę właśnie tak jak napisałaś, może to czego chcę wcale nie byłoby dobre dla mnie, chociaż ja nie widzę w tym nic złego.

Autor:  szelka [ Śr sty 07, 2015 7:35 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy świadectwa

Dziękuję wszystkim! :)

Wujciu, zapisałam sobie kiedyś na okładce Biblii zdanie, które gdzieś usłyszałam, a które bardzo mnie dotknęło, zatem częstuję nim dalej:
"Wola Boża, to to, co bym wybrał, gdybym znał wszystkie fakty". :idea:

Autor:  agape76 [ Śr sty 07, 2015 8:43 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy świadectwa

szelka napisał(a):
"Wola Boża, to to, co bym wybrał, gdybym znał wszystkie fakty". :idea:


niezłe :)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/