szelka napisał(a):
Czy zdarzyło się wam kiedyś z żoną doświadczyć nielojalności ze strony waszych dzieci? Czy ze względu na swoje niedostosowanie i problemy z przeszłości zdarzało się, że na przykład mówiły na zewnątrz źle o was, chcąc coś sobie "ugrać"? Czy próbowały wami manipulować, nastawiać was przeciwko sobie nawzajem? Czy uciekały z domu, czy oświadczały publicznie, że "lepiej im było w placówce" itp? Czy mieliście kiedyś jakieś problemy z szeroko pojętymi władzami, w tym ze szkołą, MOPRami, PCPRami, sądem rodzinnym etc.etc? Jak sobie z tym radziliście - także jako chrześcijanie? Jakie kary stosujecie?
Jesteśmy rodziną zastępczą dla 1 chłopca - Artura. Zamieszkał u nas jak miał 6 lat, teraz ma ponad 10. Artur miał pewne złe nawyki z domu i ośrodka, gdy do nas trafił. Ale dość szybko udało nam się je zwalczyć, przynajmniej większość.
My nigdy nie patrzyliśmy na Artura, jak każe psychologia, jako na dziecko "z przeszłością i problemami". To nie przeszłość i problemy pchają dzieci do grzechu, lecz ich natura. Oczywiście, Artur mógł pewne kwestie złe uważać za dobre i normalne. Ale dość szybko udało nam się mu przekazać, jakie zachowania są dobre a jakie złe. Nie wszystko mu się spodobało. Ale nie miał wyjścia, musiał się dostosować.
Nie mieliśmy z Arturem problemów, o których piszesz. Być może ze starszymi dziećmi w rodzinach zastępczych takie problemy występują. Nam dzięki Bogu udało się zapobiec wielu problemom, które potencjalnie mogłyby teraz wystąpić. Zapewne też niejedno jeszcze przed nami.
Z władzami jak do tej pory nie mieliśmy problemów. Jedynie podczas podjęcia decyzji przez ośrodek, a potem przez sąd, czy przydzielić Artura do naszej rodziny, był problem naszej przynależności (wówczas) do Kościoła Baptystów. Ale nikt nigdy nie podniósł tej kwestii otwarcie, co uważam za Boży cud i prowadzenie. Jednak procedury i postępowanie sądowe trwało baaaardzo długo, prześwietlano nas dość mocno. W końcu sąd wyznaczył nam kuratora (na wszelki wypadek) i tak się to skończyło. A pani kurator już po pierwszej wizycie u nas stwierdziła, że za jakiś czas zawnioskuje o zniesienie tego środka. Dzisiaj już kurator nas nie odwiedza.
A w szkole to problemy są z Artura złym zachowaniem. W tym przoduje. Współpracujemy jednak z nauczycielami i jak na razie dobrze to wychodzi.
Jako chrześcijanie podchodzimy do wszelkich spraw związanych z rodziną zastępczą... jak do wszelkich innych spraw w naszym życiu. Czyli priorytetem jest posłuszeństwo Bogu i uczciwość - mówienie prawdy, itd. Artur trafił do nas, pomimo tego, że nie zatailiśmy naszej wiary. Pisaliśmy i mówiliśmy o niej otwarcie, gdy była potrzeba. Priorytetem nie było przysposobienie dziecka, a posłuszeństwo Bogu. I Bóg to wynagrodził najwyraźniej
Dzisiaj jest tak samo. Priorytetem nie jest utrzymanie Artura w rodzinie zastępczej, a posłuszeństwo Bogu. Teraz weszły nowe przepisy, że co 2 lata trzeba pozyskiwać opinię od psychologa, czy nadal mamy kwalifikacje do bycia rodziną zastępczą. Psychologów i takie wywiady lubimy, że hoho. Jednak i tu oddaliśmy sprawę Bogu i On nas przeprowadził przez to w spokoju sumienia. Ale trochę stresa mieliśmy, nie powiem. Wiem jednak, że Artur będzie u nas tak długo, jak Bóg postanowił. Nie możemy tego przedłużyć ani skrócić. I wszelkie instytucje też nie, chociaż im może się wydawać inaczej
Co do kar, to publicznie wolę się nie wypowiadać, żeby nie wykorzystano to przeciwko mnie
. Mam biblijne spojrzenie również i na tę kwestię. To chyba oczywiste.
I rzecz najważniejsza. Dzięki temu, że Artur jest u nas, możemy ćwiczyć się w pobożności
. Potrzeba nam tak wiele cierpliwości, mądrości, miłości... Pan wiedział co robi, że to akurat Artur jest u nas. To nie przypadek.
I zrobiło się małe świadectwo. Może komuś się przyda.
Widzę wpis wywołanego - niech Was Pan przeprowadzi przez wszystkie doświadczenia. A one mogę być zupełnie inne, niż nasze.
_________________
"Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą KU ZBAWIENIU każdego, kto wierzy" Rzym. 1:16;
www.kuzbawieniu.pl