Wystarczy wpisać w google:
romanszewczuk3 żeby znaleźć miejsca gdzie są kopie-na innych forach.
A teraz analiza krytyczna:
romanszewczuk napisał(a):
WIELE JEST SERC, KTÓRE CZEKAJĄ NA EWANGELIĘ, WIELE JEST SERC, KTÓRE CZEKAJA WCIĄŻ....
To była jedna z moich ulubionych pieśni. Często ją śpiewaliśmy na spotkaniach grup domowych, często ją sam nuciłem. To było wielkie moje pragnienie; Nieść Dobra Nowinę oczekującym, aby zdobywać ludzi dla Jezusa, aby ich ratować i aby rosła chwała Jezusa Chrystusa.Najbardziej
chciałem nieść te przesłanie ubogim, bezdomnym, ludziom odrzuconym. Sam taki niegdyś byłem.I starałem się wprowadzać to w czyn gdziekolwiek mogłem: w pracy, na ulicy, na spotkaniach grup domowych, wszędzie....
Już nie pamiętam i nawet nie chcę pamiętać ilu ludzi przyprowadziłem do Jezusa. Lecz zawsze to było "na wędkę"-indywidualna ewangelizacja. A ja tak bardzo chciałem -"siecią"-masowo.
Minęło wiele lat....
Moim zdaniem, czytam w Piśmie naukę, że czynienie uczniami wymaga wysiłku, czasu i wyjaśnienia Słowa zwiastowanego, a nie masowych akcji.
"Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze." [Mt 13:19]
A teraz analiza krytyczna:
romanszewczuk napisał(a):
Na forum polonijnym dostałem przepiękny wiersz "Ślady na piasku". Poruszył mnie bardzo. Postanowiłem zanieść jego przesłanie jak największej ilości osób. Korzystając z tego, że trochę się rozchorowałem, siedziałem w internecie i na Naszej Klasie wysyłałem ten wiersz osobom z profili chrześcijańskich. Przy okazji zapraszałem do swoich znajomych. W ten sposób poznałem Alicję Najderską. Jest ona chrześcijanką, prezesem Stowarzyszenia ŻYCIE w jelczu Laskowice.Czym oni się zajmują? Skopiowałem tekst:
* organizacja pozarządowa
* organizacja/instytucja działająca na polu pomocy społecznej
* organizacja/instytucja działająca na rzecz osób bezdomnych
* organizacja/instytucja działająca na rzecz osób niepełnosprawnych i
chorych
* organizacja/instytucja działająca na rzecz osób uzależnionych
Gdy przeczytała ona moje świadectwo nawrócenia zaproponowała mi abym podzielił się nim na Wigilii wśród jej podopiecznych.
Dlaczego cytujesz w swojej wypowiedzi czyjąś własność bez podania źródła?
A teraz analiza krytyczna:
romanszewczuk napisał(a):
Po raz pierwszy Wigilia miała być nie w ich świetlicy lecz w budynku jej kościoła.Jasne, że chciałem. Sprawdziłem na mapie gdzie to jest; ok170km ode mnie. Droga super, prawie cały czas autostradą. Za kilka dni wypłata, jedziemy razem z synkiem. I zaczęły się przeszkody. Musze opisać to dość szczegółowo ponieważ przez cały czas było w tym wyraźne Boże prowadzenie.
Otrzymałem bardzo niską wypłatę, nie tylko na wyjazd nie starczy ale i na święta a nawet na przetrwanie do następnej.Nie spałem kilka nocy zamartwiając się.Alicja zaproponowała mi, że jeżeli zatankuję auto i
wezmę fakturę to Stowarzyszenie pokryje mi te koszty. To było coś. Ale ja nie miałem nawet na paliwo...Nie wiedziałem co robić. Przyszło pewne zaopatrzenie ale zbyt małe abym zaryzykował taka podróż. Ale Alicja była przekonana, że ja tam będę.I ja tak bardzo chciałem być.
Za niską wypłatę można nie robić "świąt" jeżeli ma się w tym wolność przed JHWH.
A teraz analiza krytyczna:
romanszewczuk napisał(a):
I znowu następna przeszkoda;W miejscowości Oława gdzie zjechałbym z
autostrady był remontowany most, nie było przejazdu.Jedyna droga ode mnie to przez Wrocław, Wrocław, duże miasto którego wcale nie znam. Nie
odważę się przejechać przez nie, zdecydowanie nie. Ale i w tym Bóg dał pomoc. Z Wrocławia jechał na to spotkanie Chrześcijanin, mieszkał on niedaleko od miejsca gdzie ja wjeżdżałbym do Wrocławia i zgodził się spotkać ze mną aby mnie pilotować. Umówiliśmy się na 15tą.Rano w dzień
wyjazdu odebrałem SMS z banku, przyszedł przelew, pieniądze na które bardzo czekałem ale spodziewałem się otrzymać je dopiero pod koniec stycznia." U Pana jest zaopatrzenie".Podziękowaliśmy razem z Dawidkiem Jezusowi i szczęśliwi ruszyliśmy w drogę. Postanowiłem, że wobec tak wielkiej Bożej łaski ja poniosę koszty dojazdu w jedną stronę. Liczyłem, że to będzie co najmniej 100 zł. Moje wielkie i stare lecz wygodne auto pali jak smok.Na miejscu przy tankowaniu okazało się, że w tak długiej
trasie i wiele kilometrów w mieście spaliło gazu zaledwie za ok 40zł. Byłem zaszokowany.I tutaj Bóg dał łaskę.
Następny ewidentny przykład Bożego prowadzenia w tym przedsięwzięciu. Nie zaplanowałem dokładnie swojego wyjazdu, nigdy nie jechałem od siebie do Wrocławia.
Bardzo detalicznie opisujesz siebie, swoje oczekiwania, sytuację, motywy - mam wrażenie jakbym czytała Twój blog. Czy Ty przypadkiem nie wykorzystujesz do blogowania prywatnych stron for internetowych?
A teraz analiza krytyczna:
romanszewczuk napisał(a):
Po prostu rano wstaliśmy z Dawidkiem, zjedliśmy śniadanie, posprzątaliśmy, wstąpiliśmy do banku i ok 12.30 ruszyliśmy.I następna przeszkoda,Piotr, mój pilot nie odbierał telefonu. Co robić? Przez Wrocław na 100% sam nie przejadę, trudno najwyżej zawrócimy z powrotem.
Droga była dość uciążliwa, mnóstwo samochodów, deszcz. Kontrolowałem czas i jechaliśmy.Wjechaliśmy do Wrocławia tuż przed 15tą i wtedy Piotr odebrał telefon. Nie czekał w umówionym miejscu lecz zapytał jakim autem ja jadę i obiecał złapać mnie w drodze.Gdy rozmawialiśmy on powiedział, że zaraz będę mijał niebieski most a on jest za mostem. Ja na to; akurat zjeżdżam z mostu i widzę Twoje auto. Zatrzymałem się i wpuściłem go do ruchu. Kilkadziesiąt metrów dalej już skręcaliśmy z głównej trasy.
Dlaczego tak szczegółowo ten moment opisuję? Nie było w ludzkiej możliwości tak idealnego w czasie i miejscu zaplanowania tego spotkania na tak długiej trasie. Zaznaczam, że ani razu nie zatrzymałem się, po
prostu jechałem aż dobry Bóg doprowadził do spotkania. Kilkanaście sekund później rozminęlibyśmy się.
Na miejsce też dojechaliśmy idealnie o czasie.
Piękna gradacja napięcia. W czytelniku narasta niepewność...pojedzie, czy nie? Dokona "pragnienia", czy ulegnie? Jak dla mnie to zbyt duży dramatyzm. Jesteś mistrzem tworzenia "atmosfery" nawet w tak krótkim utworze.
A teraz analiza krytyczna:
romanszewczuk napisał(a):
A teraz przyśpieszam.Na Wigilie przyszło ok 50 osób, oni maja pod opieką ok 300 osób, ale nie wszyscy mogli a może chcieli przyjść do zboru. Było też kilkoro chrześcijan.Piękny wystrój, niezwykle miła atmosfera, swobodny nastrój, cudownie nakryte stoły a na stołach... Uczta. Tylko Jezus mógł tak przyjąć biednych. Dziękuję Bogu za ich dar gościnności. Kilka pieśni wspólnie zaśpiewanych, parę słów wprowadzenia na temat z jakiej okazji się spotkaliśmy i zaczęliśmy ucztować.Delektowałem się potrawami a w moich uszach brzmiała przepiękne słowa pieśni jaka anielskim głosem wyśpiewała na zakończenie pastor.ŻYCZĘ WAM JEZUSA, ŻYCZĘ WAM JEZUSA.Na
pewno znacie ją.Postanowiłem w sercu,że nikt nie opuści tego miejsca bez Jezusa. Gdy przyszedł czas na mnie i podzieliłem się swoim świadectwem, opowiedziałem jeszcze bajkę o trzech drzewkach, tę którą dostałem od Reni z Ziarenek, wspaniałe przesłanie a zwłaszcza wśród tak bardzo opuszczonych i pokrzywdzonych ludzi.Jeżeli to czytasz , to dziękuję Ci Reniu. Zdawałem sobie sprawę, że nie starczy czasu na długie zapraszanie do Jezusa, nie chciałem przeciągać swojego czasu. Zapytałem wprost czy
jest na sali ktoś kto nie potrzebuje Jezusa, kto nie zgadza sę z tym, że Jezus jest Panem i Zbawicielem? Nikogo takiego nie było, zaproponowałem więc abyśmy wszyscy obojętnie czy już znamy Jezusa czy też nie wstali i zapraszali Go do swojego życia. Wstali wszyscy, Piotr, mój przewodnik poprowadził modlitwę.
To nie wiedziałeś do kogo mówisz, skoro pytałeś o nowonarodzenie [potrzebę Jezusa]? Co to za wspólnota, gdzie członkowie nie są [nie mają pewności] narodzenia na nowo - skoro wszyscy wstali?
A teraz analiza krytyczna:
romanszewczuk napisał(a):
Dzień później Alicja mówiła, że wiele kobiet po modlitwie podchodziło do niej
ze łzami w oczach. To było piękne przeżycie, wszyscy zostali obdarowani najpiękniejszą rzeczą jaką człowiek może dostać;Jezusem. Śpiewane życzenia pastor ziściły się.Żal mi było wracać z tego miejsca.Dawidek przysnął po drodze a ja słuchałem pieśni chrześcijańskich.Mam ich
kilkanaście godzin słuchania na karcie pamięci. I wtedy znowu po latach usłyszałem tę pieśń: wiele jest serc, które czekają na Ewangelię,wiele jest serc, które czekają wciąż... Napełnij serce swoje, tym kosztownym nasieniem, a
zobaczysz, że Bóg poprowadzi cię do ludzi, a zobaczysz, że Bóg poprowadzi cie do ludzi, których będziesz mógł zaprowadzić do Jezusa. Kilka razy ze łzami słuchałem tej pieśni. Te moje marzenia sprzed lat spełniły się. Bóg sam zaprowadził mnie do ludzi, których mogłem przyprowadzić do Jezusa.Chwała Mu i dziękczynienie. Jeszcze kilkanaście
dni temu nie znałem siostry w Chrystusie Alicji i nawet nie wiedziałem, gdzie jest Jelcz Laskowice. A dzisiaj już mam tam wspaniałych braci i siostry. Jeżeli jest w Twoim sercu wielkie pragnienie zgodne z wolą Bożą to na pewno przyjdzie na nie czas. Ja czekałem kilkanaście lat i spełniło się. A reasumując przyprowadzać ludzi do Jezusa to nie tylko wielka przesłanie ale i niesamowita radość.
Roman
Dołączam link ze zdjęciami z tego spotkania, niezbyt dobra jakość, aparat mamy słaby i robił je Dawidek. Gdy dostanę inne to dołączę.
http://biblia.webd.pl/forum/viewtopic.p ... 81fbce2ce0
Przykro to czytać, tak "wielka to POSTAĆ" i tylko ją tu widać.