Marcusie, uważam, że Twoje poglądy w kwestii "przyjaźni damsko-męskiej" są nie tylko zaprzeczeniem nauczania Biblii, ale są również potencjalnie niebezpieczne z kilku powodów. Zaraz do tego wrócę.
Nadal nie wiemy, jak wyglądaja praktycznie Twoje relacje z "damskimi przyjaciółkami" - pytanie Ani_Iszy jakoś obchodzisz zamiast na nie konkretnie odpowiedzieć. Opowiadacie sobie tajemnice "od serca"? Wspólnie łowicie ryby? Naprawiacie samochody? Wyszywacie? Chodzicie w góry? Druga sprawa, to ewentualna reakcja Twojej ewentualnej żony na Twoje przyjaźnie tego typu, jeśli przyjaciółki są Twoje osobiste, a nie Wasze wspólne. I reakcja otoczenia - wierzącego i niewierzącego - czyli Tworzenie pola do złych domysłów i potencjalnego zgorszenia.
"Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła" [I Tes. 5:22 BT]
Odwiedzanie samotnej niewiasty lub żony pod nieobecność jej męża stanowi pożywkę dla domysłów choćby ze strony sąsiadów. Czyli tworzy pozór zła, a tego mamy się wystrzegać ze względu na sumienie innych. Pastor, o którym pisała hasapiko, popełnił prosty błąd: powinien był po prostu odwiedzić tę siostrę razem ze swoją żoną. Wtedy mógłby jej usłużyć nie stwarzając pozorów zła. Jak poważna jest ta kwestia, wiedział sam Paweł, który pisał do Tymoteusza:
"Starszego mężczyzny nie strofuj, lecz upominaj go jak ojca, młodszych jak braci, starsze kobiety jak matki, młodsze jak siostry, z wszelką powściągliwością" [I Tym. 5:1-2]
Tworzenie pozorów zła jest złem. Gorszenie słabych braci również jest złem, którego należy unikać ograniczając czasem nawet własną wolność, w szystko w imie miłości braterskiej oraz po to, żeby nie czynic zła pod osłoną wolności:
"Albowiem taka jest wola Boża, abyście dobrze czyniąc, zamykali usta niewiedzy ludzi głupich, jako wolni, a nie jako ci, którzy wolności używają za osłonę zła, lecz jako słudzy Boga" [I Piotra 2:15-16]
Nasz rygoryzm w sensie unikania zła pod każda postacią jest bardzo dobry i błogosławiony. Głoszenie ewangelii kobiecie w miejscu publicznym nie jest niczym, co wzbudziłoby niezdrowe podejrzenia. Natomiast jeśli chodzi o wizytę w domu, to można poprosić o to żonę albo którąś z sióstr - kobieta nie musi zginąć, jeśli odwiedzi ją ktoś inny niż mężczyzna - zwłaszcza, gdy jest sama w domu. To są zasady proste, zdrowe i biblijne.
Marcus napisał(a):
Jezus dawał przykład uczniom, zabierał ich w różne dziwne miejsca. Był tam ale nie zachowywał się jak ci ludzie - pijacy, nierządnice itp. Gorszyło to faryzeuszy, a tamci byli zbawiani, poznawali Pana.
Czy możesz podać fragment mówiący o tym, że Jezus poszedł sam do domu nierządnicy lub do samotnej kobiety? Przypomnij mi, bo nie pamiętam. A jeśli nie, to nie naciągaj Pisma do swoich potrzeb.
Marcus napisał(a):
Dzieci boże to bracia i siostry. Ty masz siostrę?
Idąc porozmawiać z nią bierzesz sobie towarzystwo dla "bezpieczeństwa"? Czy z rodzeństwem można się przyjaźnić?
Pomieszanie pojęć. Brat lub siostra według ciała nie stwarza pozorów zła odwiedzając własne rodzeństwo według ciała. Dzieci Boże nie są rodzeństwem według ciała. Poza tym, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spotkać się w kilka osób.
Marcus napisał(a):
Problemem nie jest to czy z siostrą (dziecko boże płci żeńskiej) potrafimy się przyjaźnić, mieć relacje. Jeśli nasze pożądanie przysłania nam czystość relacji/ przyjaźni w KAŻDYM przypadku gdy druga strona ma płeć odmienną (SĄ osoby z którymi trzeba być ostrożnym w kontaktach) to niewątpliwie mamy problem.
Problem jest zupełnie inny. Można mieć relacje z każdym - a relacje braterskie są ogólnie bliższe niż relacje przyjaźni. Problem mamy wtedy, gdy w imię własnej "wolności" nie dostrzegamy problemu, jaki potencjalnie możemy zrobić nie tylko sobie i "przyjaciółce", ale innym braciom i siostrom (szczególnie słabszym w wierze) i nieodrodzonym ludziom z otoczenia. Jest to problem egocentryzmu albo niedojrzałości. Albo jednego i drugiego.
Rozumiem, że w społeczności jaką jest Kościół, jedni bracia i siostry są nam z różnych powodów bliżsi, a inni dalsi. Ja również znam takich ludzi. Można powiedzieć, że mamy wraz z żoną przyjaciół czyli osoby bliższe od innych w ramach braterstwa. Ale są to nasi WSPÓLNI przyjaciele i jakoś sobie nie wyobrażam posiadania mojej własnej przyjaciółki, która nie byłaby równie bliska mojej żonie, co mnie. Gdyby moja żona z kolei miała przyjaciela, który nie byłby również moim przyjacielem, byłoby to również co najmniej dziwne. Jedynym miejscem Biblii, w którym mężczyzna nazywa kobietę swoją przyjaciółką, jest Pieśń nad Pieśniami, gdzie oblubieniec mówi w ten sposób do oblubienicy.
Marcus napisał(a):
Warto więc badać samego siebie i ocenić WŁASNĄ sytuację, a nie uogólniać i robić zasadę postępowania obowiązującą w kościele. Czystość i rygoryzm moralny to jedno. Stosowanie takich zasad jako zasłonę dymną dla własnych słabości to drugie. Post, modlitwa - są skuteczniejszym lekarstwem na tego typu problemy. Bóg nam daje trzeźwe myślenie i rozsądek także w tych kwestiach. Dziecko boże (kobieta czy mężczyzna) jest przede wszystkim dzieckiem bożym [powinno być!] a nie obiektem seksualnym.
Pismo podaje pewne ramowe nauczanie na temat relacji damsko-męskich w Kościele, które powinny być nacechowane czystością, powściągliwością i nie dawać nikomu powodu do niezdrowych domysłów, potencjalnego zgorszenia oraz nie tworzyć pozorów zła. Trzeźwe myślenie i rozsądek nakazują trzymać się tych ramowych wskazówek Boga. Wychodzenie poza Słowo w imię "wolności" jest potencjalnie niebezpieczne, o czym przekonało się wielu pastorów usługujących siostrom bez zachowania "wszelkiej powściągliwości". W takich sytuacjach na post i modlitwę bywa po prostu za późno, a w wielu przypadkach "przyjaciółka" lub "siostra w służbie" staje się niepostrzeżenie obiektem seksualnym.
Marcus napisał(a):
Każdy zna swoje możliwości, słabości, granice.
Czyżby?
"Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać? Ja, Pan, zgłębiam serce, wystawiam na próbę nerki, aby oddać każdemu według jego postępowania, według owocu jego uczynków" [Jer. 17:9-10]
"Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa" [I Tes. 5:22-23 BT]