www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N cze 16, 2024 3:10 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 180 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 12, 2009 8:40 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Doceniam wysilek wiekszosci w probach przekonania mnie o niebiblijnosci przyjazni miedzy mezczyzna a kobieta. Pozwole sobie jednak pozostac przy swoim zdaniu gdyz ... jesli jakies dzialanie jest faktycznie niebiblijne to Biblia nam o tym mowi. Natomiast zakazu przyjaznienia sie kobiety z mezczyzna (i na odwrot) nigdzie nie znalazlam.

No, jeśli po przeczytaniu poprzedniego postu nie z o b a c z y ł a ś tego w Biblii...to...przypomina mi się argumentacja jednego z poznanych kiedyś braci odnośnie palenia( "palenie papierosów nie jest grzechem, bo nie ma o tym napisane w Biblii").


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 12, 2009 9:00 pm 
Smok Wawelski napisał(a):
Marcusie, uważam, że Twoje poglądy w kwestii "przyjaźni damsko-męskiej" są nie tylko zaprzeczeniem nauczania Biblii, ale są również potencjalnie niebezpieczne z kilku powodów. Zaraz do tego wrócę.


Smoku drogi, mówienie, że moje poglądy w kwestii "przyjaźni damsko-męskiej" niebiblijne i potencjalnie niebezpieczne, jest tak samo prawdziwe jak twierdzenie, że Twoje poglądy w tej kwestii są zbliżone do litery koranu.
Bo generalnie napisałeś prawie to samo co ja w tzw. "sprawach kluczowych" dotyczących tematu, więc dziwi mnie dlaczego tak oceniasz.
Mam nadzieję, że wynika to jedynie z nieuważnego czytania moich wypowiedzi. Zaraz do tego wrócę...

Cytuj:
Nadal nie wiemy, jak wyglądaja praktycznie Twoje relacje z "damskimi przyjaciółkami" - pytanie Ani_Iszy jakoś obchodzisz zamiast na nie konkretnie odpowiedzieć.


Odpowiedziałem. Ty chcesz poznać szczegóły, a ja zwyczajnie nie mam ochoty o nich pisać na forum publicznym. Jest w tym coś dziwnego?

Ale może w ten sposób- moja definicja przyjaźni:
Jest to relacja szczera, nacechowana obustronnym zaufaniem, troską I specyficzną intymnością. INTYMNOŚCIĄ która nie oznacza pożądania, erotyzmu.
Nie idę na spotkanie z przyjaciółmi po to by się z nimi poprzytulać lub robić inne rzeczy bardziej pasujące do definicji słowa romans niż przyjaźń.
Jak zauważyła hasapiko, kto tego nie przeżył ten nie wie o czym mówi i nie jest w stanie zrozumieć. To tak jakby opowiadać ślepemu o kolorach (to nie jest złośliwość)

Cytuj:
Druga sprawa, to ewentualna reakcja Twojej ewentualnej żony na Twoje przyjaźnie tego typu, jeśli przyjaciółki są Twoje osobiste, a nie Wasze wspólne. I reakcja otoczenia - wierzącego i niewierzącego - czyli Tworzenie pola do złych domysłów i potencjalnego zgorszenia.


To może trochę odwrócę sytuacje, wyobraź sobie, że np:
Twoja żona przed zamążpójściem ma przyjaciela. Znają się od dziecka, wszystko wiedzą o sobie, prawie całe życie zwierzali się sobie z różnych spraw- w tym intymnych. Wiedzą, że w razie potrzeby mogą zawsze na siebie liczyć. W ciągu swego życia każdy z nich tworzy oddzielną historie jednak przyjaźń wciąż trwa bo była budowana na "solidnym" gruncie.
Pewnego razu Twoja przyszła żona poznaje Ciebie i pobieracie się.
Pytanie: Czy wg. Ciebie przyjaciel żony automatycznie musi stać się Twoim przyjacielem? A co jeśli się po prostu nie polubicie to co wtedy?
Rozkażesz żonie by wrzuciła przyjaźń "do kosza"?
Dodam, że historia jest prawdziwa, ale oczywiście nie dotyczy Smoka :wink:

Cytuj:
"Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła" [I Tes. 5:22 BT]

Odwiedzanie samotnej niewiasty lub żony pod nieobecność jej męża stanowi pożywkę dla domysłów choćby ze strony sąsiadów. Czyli tworzy pozór zła, a tego mamy się wystrzegać ze względu na sumienie innych. Pastor, o którym pisała hasapiko, popełnił prosty błąd: powinien był po prostu odwiedzić tę siostrę razem ze swoją żoną. Wtedy mógłby jej usłużyć nie stwarzając pozorów zła. Jak poważna jest ta kwestia, wiedział sam Paweł, który pisał do Tymoteusza:


No ok. Zgadzam się i sam o tym wcześniej pisałem, więc nie rozumiem dlaczego przedstawiasz to w sposób który ma sugerować, że mam inne zdanie...
Pytanie jak daleko posuwamy się w tym unikaniu "pozorów zła".
Bo można wpaść w paranoję przy okazji :?
Spożywanie alkoholu może doprowadzić do alkoholizmu, tak? Więc czy jedzenie napączowanego ciasta lub czekoladek z likierem stważa pozory zła? Przykłady można by mnożyć.

Cytuj:
"Starszego mężczyzny nie strofuj, lecz upominaj go jak ojca, młodszych jak braci, starsze kobiety jak matki, młodsze jak siostry, z wszelką powściągliwością" [I Tym. 5:1-2]

Tworzenie pozorów zła jest złem. Gorszenie słabych braci również jest złem, którego należy unikać ograniczając czasem nawet własną wolność, w szystko w imie miłości braterskiej oraz po to, żeby nie czynic zła pod osłoną wolności:


I słusznie tutaj przestrzegasz Smoku!
Jednak stawianie istnienia przyjaźni damsko-męskiej na równi z szerzeniem zła to według mnie lekkie nadużycie.
Pamiętaj, że w niektórych społecznościach już samo używanie przez kobiety makijażu jest dobrym powodem do zgorszenia. Dla sąsiadów również jestem gorszycielem ponieważ nie biegam jak oni na msze i nie obchodzę "świąt".
Zycie w wolności jaką daje Chrystus, wymaga od nas MYŚLENIA.

Zauważ, że cytowana przez Ciebie powyżej wypowiedź Pawła jest w liczbie pojedyńczej, ale to tak na marginesie...

Cytuj:
"Albowiem taka jest wola Boża, abyście dobrze czyniąc, zamykali usta niewiedzy ludzi głupich, jako wolni, a nie jako ci, którzy wolności używają za osłonę zła, lecz jako słudzy Boga" [I Piotra 2:15-16]

Nasz rygoryzm w sensie unikania zła pod każda postacią jest bardzo dobry i błogosławiony. Głoszenie ewangelii kobiecie w miejscu publicznym nie jest niczym, co wzbudziłoby niezdrowe podejrzenia. Natomiast jeśli chodzi o wizytę w domu, to można poprosić o to żonę albo którąś z sióstr - kobieta nie musi zginąć, jeśli odwiedzi ją ktoś inny niż mężczyzna - zwłaszcza, gdy jest sama w domu. To są zasady proste, zdrowe i biblijne.


W dalszym ciągu jesteśmy zgodni Smoku.
Przykład ze śmiercią kobiety, miał jedynie zobrazować możliwe konsekwencje w przypadku sztywnym- faryzejskim trzymaniu się takich zasad. Czy wyraziłem się nieprecyzyjnie bo nie rozumiem o co Ci chodzi?

Smok Wawelski napisał(a):
Marcus napisał(a):
Jezus dawał przykład uczniom, zabierał ich w różne dziwne miejsca. Był tam ale nie zachowywał się jak ci ludzie - pijacy, nierządnice itp. Gorszyło to faryzeuszy, a tamci byli zbawiani, poznawali Pana.

Czy możesz podać fragment mówiący o tym, że Jezus poszedł sam do domu nierządnicy lub do samotnej kobiety? Przypomnij mi, bo nie pamiętam. A jeśli nie, to nie naciągaj Pisma do swoich potrzeb.


O co Ci chodzi? Ja naciągam Pismo? Czy to Ty po prostu przekręcasz moje słowa?
Ja NIE napisałem, że Jezus poszedł sam do czyjegoś domu, ale że zabierał uczniów w różne dziwne miejsca.
Czy rozmawiając z Tobą muszę mieć się "na baczności" i sprawdzać dokładnie każdą wypowiedź?
Skoro jednak domagasz się takiego przykładu to Ci go podaję:
Ew.Jana, Rozdział 4- akcja co prawda nie toczy się w domu, a na dworze lecz to jedyne i nic nie zmieniające odstępstwo.
Jezus rozmawia w odosobnieniu, sam na sam z Samarytanką o jej życiu intymnym.

Cytuj:
Problem jest zupełnie inny. Można mieć relacje z każdym - a relacje braterskie są ogólnie bliższe niż relacje przyjaźni.


:shock: :shock: Smoku, w takim razie widzę, że my mówimy o dwóch zupełnie różnych wartościach, bo dla mnie przyjaźń jest bezdyskusyjnie bliższa i ważniejsza od zwykłego braterstwa.

Cytuj:
Rozumiem, że w społeczności jaką jest Kościół, jedni bracia i siostry są nam z różnych powodów bliżsi, a inni dalsi. Ja również znam takich ludzi. Można powiedzieć, że mamy wraz z żoną przyjaciół czyli osoby bliższe od innych w ramach braterstwa.


Raz piszesz, że braterstwo bliższe Ci od przyjaźni, za chwilę odwrotnie.
Ja już nie wiem co mam o tym myśleć... :?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: re
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 6:44 am 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 21, 2005 2:43 pm
Posty: 367
Cytuj:
Skoro jednak domagasz się takiego przykładu to Ci go podaję:
Ew.Jana, Rozdział 4- akcja co prawda nie toczy się w domu, a na dworze lecz to jedyne i nic nie zmieniające odstępstwo.
Jezus rozmawia w odosobnieniu, sam na sam z Samarytanką o jej życiu intymnym.

Cytuj:
Problem jest zupełnie inny. Można mieć relacje z każdym - a relacje braterskie są ogólnie bliższe niż relacje przyjaźni.


:shock: :shock: Smoku, w takim razie widzę, że my mówimy o dwóch zupełnie różnych wartościach, bo dla mnie przyjaźń jest bezdyskusyjnie bliższa i ważniejsza od zwykłego braterstwa.

Cytuj:
Rozumiem, że w społeczności jaką jest Kościół, jedni bracia i siostry są nam z różnych powodów bliżsi, a inni dalsi. Ja również znam takich ludzi. Można powiedzieć, że mamy wraz z żoną przyjaciół czyli osoby bliższe od innych w ramach braterstwa.


Raz piszesz, że braterstwo bliższe Ci od przyjaźni, za chwilę odwrotnie.
Ja już nie wiem co mam o tym myśleć... :?


Werset, o ktorym napisales nie dotyczy naszej dyskusji.Akcja rozgrywa sie w publicznym miejscu.Nie bylo to zadne umowione spotkanie a wiec powolywanie sie na ten werset ,jako uzasadnienie przyjazni damsko-meskiej jest naduzyciem.
To tak, jakbys spotkal samotna kobiete, wsiadajac do tramwaju.
Samo to, ze stawiasz (miedzy wierszami) osoby, ktore maja odmienne zdanie, na poziomie faryzeuszy, zwolennikow Koranu itp jest niewlasciwe.
Zreszta nie widze w Biblii, aby Jezus negowal wszystko, co faryzeusze robia, ale ganil ich oblude.
A skad wiesz, ze jestem obludny?
Znam przyklady, ze takie spotkania ,,face to face" konczyly sie w lozku.
I nie chodzi mi o pietnowanie takich osob.Rozmawiamy o zasadach, jakie powinnismy miec jako wierzacy, bo wolnosc w Chrystusie to nie swawola.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Przyjaźń
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 9:49 am 
Offline

Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 2:03 pm
Posty: 114
Lokalizacja: Śląsk
w dzisiejszych czasach przecież spotkanie sam na sam chrześcijan tej samej płci też może być grzeszne.Niestety.

_________________
Graża


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: re
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 10:30 am 
tomasz napisał(a):
Cytuj:
Skoro jednak domagasz się takiego przykładu to Ci go podaję:
Ew.Jana, Rozdział 4- akcja co prawda nie toczy się w domu, a na dworze lecz to jedyne i nic nie zmieniające odstępstwo.
Jezus rozmawia w odosobnieniu, sam na sam z Samarytanką o jej życiu intymnym.

Cytuj:
Problem jest zupełnie inny. Można mieć relacje z każdym - a relacje braterskie są ogólnie bliższe niż relacje przyjaźni.


:shock: :shock: Smoku, w takim razie widzę, że my mówimy o dwóch zupełnie różnych wartościach, bo dla mnie przyjaźń jest bezdyskusyjnie bliższa i ważniejsza od zwykłego braterstwa.

Cytuj:
Rozumiem, że w społeczności jaką jest Kościół, jedni bracia i siostry są nam z różnych powodów bliżsi, a inni dalsi. Ja również znam takich ludzi. Można powiedzieć, że mamy wraz z żoną przyjaciół czyli osoby bliższe od innych w ramach braterstwa.


Raz piszesz, że braterstwo bliższe Ci od przyjaźni, za chwilę odwrotnie.
Ja już nie wiem co mam o tym myśleć... :?


tomasz napisał(a):
Werset, o ktorym napisales nie dotyczy naszej dyskusji.Akcja rozgrywa sie w publicznym miejscu.Nie bylo to zadne umowione spotkanie a wiec powolywanie sie na ten werset ,jako uzasadnienie przyjazni damsko-meskiej jest naduzyciem.


tomaszu, mam prośbę do Ciebie.
Przeczytaj jeszcze raz, spokojnie, ze zrozumieniem całą wypowiedź powyżej. Może wówczas jednak dostrzeżesz zdanie, które uzasadnia podanie przeze mnie tego wersetu, może...


Cytuj:
Samo to, ze stawiasz (miedzy wierszami) osoby, ktore maja odmienne zdanie, na poziomie faryzeuszy, zwolennikow Koranu itp jest niewlasciwe.


Co jest niewłaściwe tomaszu?
Jak wyżej, przeczytaj tekst ze zrozumieniem i jeśli nadal wyczytasz, że stawiam osoby, które mają odmienne zdanie na poziomie faryzeuszy- wskaż mi ten fragment

Cytuj:
Zreszta nie widze w Biblii, aby Jezus negowal wszystko, co faryzeusze robia, ale ganil ich oblude.


Zgoda. W czym widzisz problem?

Cytuj:
A skad wiesz, ze jestem obludny?


:shock: Nie wiem, nie znam Cie! Nigdzie Cię tak nie nazwałem tomaszu.

Cytuj:
Znam przyklady, ze takie spotkania ,,face to face" konczyly sie w lozku.
I nie chodzi mi o pietnowanie takich osob.Rozmawiamy o zasadach, jakie powinnismy miec jako wierzacy, bo wolnosc w Chrystusie to nie swawola.


Ależ ja też znam takie przykłady!!! I niewątpliwie są one godne potępienia!!!
Nieprawda, wg. mnie takie osoby należy właśnie napominać. Jeżeli zajdzie potrzeba to publicznie.
Właśnie rozmawiamy o zasadach . Oczywiście możemy stworzyć sobie dodatkowe przepisy.
Np. są zbory które uważają, że alkohol jest zły, więc żeby unikać pozoru zła unikają picia wina podczas Wieczerzy Pańskiej.

Trzymajmy się podstawowych zasad ale nie twórzmy dogmatu z naszych przekonań dotyczących przyjaźni między kobietą i mężczyzną.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: re
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 11:55 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Czegoś znowu nie rozumiem w Twoim wnioskowaniu Marcusie.
Marcus napisał(a):
Trzymajmy się podstawowych zasad ale nie twórzmy dogmatu z naszych przekonań dotyczących przyjaźni między kobietą i mężczyzną.

Jest tylko jeden maluteńki problem dla mnie. Nie wiem nadal na czym ta przyjaźń między kobietą i mężczyzną ma WEDŁUG CIEBIE polegać. Piszesz Marcusie, że dla Ciebie na tym samym co między mężczyzną a mężczyzną. Ale nie napiszesz NA CZYM KONKRETNIE, bo nie chcesz.
Chałupniczą metodą analizowania Pisma wskazałeś uzasadnienie o istnieniu przyjaźni: bo w podanych wersetach jest TEN WYRAZ. Chyba się trochę zapędziłeś w tym naciąganiu czegokolwiek z Biblii do podpierania swoich przekonań.

A piszesz, że zgadzasz się, żeby nie dawać zgorszenia, sugerujesz że każdy zna swoje możliwości i słabości- czy mam myśleć, że Ty je znasz i [posiadając wolność w Chrystusie] posiadasz wolność też w relacjach damsko-męskich? Twoje serce jest inne, niż te jakie pokazuje Bóg w Biblii jako regułę dla wszystkich ludzi?
Czy sugerujesz tym, że jesteś lepszy niż Paweł i Piotr, którzy ostrzegają wierzących przed lekkomyślnym i złym korzystaniem z danej nam wolności w Chrystusie? Bo oni sami trwali w wierności nauce, którą głosili kościołom.
Czy może masz już przemienione ciało, które nie posiada swoich naturalnych cielesnych cech i którego nie dotyczy ta nauka?
Deklarujesz, że przyjaźń to coś więcej niż miłość braterska. To znaczy, że jest jakiś WYŻSZY POZIOM, którego jednak nie podawali apostołowie w swojej nauce? Ale TY wiesz, że tak jest i wiesz nawet jak ma to wyglądać.
Możesz nie podawać Twoich wyjaśnień NA CZYM POLEGA PRZYJAŹŃ miedzy mężczyzną i kobietą. Ja widzę, że pięknie deklarujesz, że z ramami nauczania biblijnego się zgadzasz, ale TY wiesz lepiej, że jest coś więcej, wiesz JAK to robić i masz jakieś tajemnicze normy, którymi klasyfikujesz relacje jako przyjaźń i według nich świadczysz, że to jest Ok.

Chyba nie nadążam, albo wykraczasz już poza naukę apostolską, która wyjaśnia zasady życia tu na ziemi i zachowywania UMIARU w "korzystaniu" z danej wolności w Chrystusie [m.in. granicą umiaru, czyli wolności, jest tutaj sumienie innych, czyli bliźnich, którzy tylko z boku WIDZĄ jak żyjesz]. I nie jest to sprawa posiadania właściwego poznania [jak w sprawach dotyczących spożywanych pokarmów, lub pokarmów ofiarowanych bóstwom], bo poznanie w sprawie jakichkolwiek relacji damsko-męskich jest dla mnie raczej sprawą mądrości życiowej opisanej w Biblii. A pokarmy i relacje damsko-męskie nie są sobie tożsame.

"Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie. Nie bądźcie zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków, ani dla Kościoła Bożego, podobnie jak ja, który się staram przypodobać wszystkim pod każdym względem nie szukając własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni." [1Kor 10:31-33]

Ty natomiast klarujesz, im [tym innym], że:
Marcus napisał(a):
mówienie, że moje poglądy w kwestii "przyjaźni damsko-męskiej" są niebiblijne i potencjalnie niebezpieczne, jest tak samo prawdziwe jak twierdzenie, że Twoje poglądy w tej kwestii są zbliżone do litery koranu


A ja wskazuję Ci na całą księgę o przyjaźni między kobietą, a mężczyzną.
Jest to Księga Pieśni nad Pieśniami. Tylko TAM są podane detale PRZYJAŹNI. Skoro twierdzisz, że opierasz swe twierdzenia na Biblii [bo w niej jest TEN wyraz], to ja powinnam założyć, że kryteria masz takie, jak w PnP.
Jeżeli masz takie relacje z wierzącymi kobietami i wierzącymi mężczyznami, jak przedstawione są w tej księdze, to jesteś dla mnie zgorszeniem.

Masz prawo nie przyjmować np. moich argumentów. Ale bardzo Cię proszę, żebyś tutaj nie głosił w ramach Nowego Przymierza nowej moralności dla odrodzonych.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 12:44 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Ani-isza, a nie uważasz, że w PnP owe detale, o których mowa, dotyczą jednak czegoś więcej niż TYLKO PRZYJAŹNI? - bo mam inne zdanie w tej kwestii, co nie znaczy, że nie zgadzam się z oponentami Marcusa - o czuwaniu, aby nie dawać innym, ani braciom, ani światu, zgorszenia. Pełna zgoda, co do tego, ale też i Marcus, mówiąc o czuwaniu, aby "przy okazji nie popaść w paranoje" też ma swoje racje.

Odniosę się jeszcze do tego:
Marcus napisał(a):
To może trochę odwrócę sytuacje, wyobraź sobie, że np:
Twoja żona przed zamążpójściem ma przyjaciela. Znają się od dziecka, wszystko wiedzą o sobie, prawie całe życie zwierzali się sobie z różnych spraw- w tym intymnych. Wiedzą, że w razie potrzeby mogą zawsze na siebie liczyć. W ciągu swego życia każdy z nich tworzy oddzielną historie jednak przyjaźń wciąż trwa bo była budowana na "solidnym" gruncie.
Pewnego razu Twoja przyszła żona poznaje Ciebie i pobieracie się.
Pytanie: Czy wg. Ciebie przyjaciel żony automatycznie musi stać się Twoim przyjacielem? A co jeśli się po prostu nie polubicie to co wtedy?
Rozkażesz żonie by wrzuciła przyjaźń "do kosza"?
Dodam, że historia jest prawdziwa, ale oczywiście nie dotyczy Smoka Wink

Uważam, że jednak to małżonkowie coś sobie ślubują, a nie przyjaciele i że to małżonkowie stają się "jednym ciałem". Dlatego, jeżeli jakąś przyjaźń za czasów sprzed małżeństwa, ma stać się choćby najmniejszym powodem do niezgody, pomiędzy małżonkami, choćby przez taki przypadek, jak podane wyżej - że przyjaciel nie musi stawać się przyjacielem małżonka - to należy z takiej przyjaźni zrezygnować.

Skoro mój przyjaciel jest dla mnie przyjacielem, to musi być przyjacielem również mojego męża, ale skoro "nie polubili się", to trudno - nie mogę ciągnąć dalej owej przyjaźni w sposób przynajmniej aktywny - "spotykanie się, zwierzanie się, nawet ze spraw intymnych" - sorki, ale nie tędy droga. Może mój mąż nie chcę bym komuś się zwierzała ze swoich spraw intymnych... he... nie mówiąc już o zazdrości, moim zdaniem, słusznej. Osobiście nie byłabym zachwycona, żeby mój mąż się spotykał ze swoją serdeczną przyjaciółką za czasów sprzed małżeństwa, z którą ja akurat się "nie polubiłam" i jej się tam zwierzał ze wszystkiego... Przepraszam, ale to ja jestem od zwierzeń mojego męża (mówiąc hipotetycznie )- takie mam zdanie, co do owej damsko-męskiej sprzed małżeńskiej przyjaźni :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 1:31 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Axanna napisał(a):
Ani-isza, a nie uważasz, że w PnP owe detale, o których mowa, dotyczą jednak czegoś więcej niż TYLKO PRZYJAŹNI?

Cześć Axanna.
Nie wiem co Marcus nazywa przyjaźnią, a już szczególnie na czym polega w-g niego przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Z resztą Hasapiko ma zdaje się podobne zdanie co Marcus.
Wskazuję Marcusowi dokąd prowadzi jego argumentacja o występowaniu w Biblii potwierdzenia na przyjażń [bo taki wyraz występuje]. A ponieważ w PnP jest o relacjach między mężczyzną a kobietą którzy nazywają siebie nawzajem przyjaciółmi, to zostawiam to pod rozwagę dla twierdzących, że przyjaźń między mężczyzną i kobietą jest rzeczą normalną.

Marcus twierdzi, ze dla niego przyjaźń damsko-męska jest taka sama jak męsko-męska. Możemy więc jeszcze zastanowić sie na podanymi przykładami przyjaźni męsko-męskich w Piśmie i na ich podstawie wysunąć jakieś wnioski. Tomasz podawał międzyludzki przykład Jonatana i Dawida:

"... Jonatan na dobre już przylgnął sercem do Dawida i pokochał go jak siebie samego."[1Sm 18:1]
Nie wyobrażam sobie, zeby moja dusza przylgnęła do jakiegokolwiek innego faceta niż mój mąż i żeby jakiegokolwiek innego faceta pokochać tak mocno jak człowiek kocha samego siebie...Ale jeżeli mężczyzna pokocha tak kobietę...to może ją sobie wziąć za żonę [jak to zrobiono w Rdz. 24:67. 29:18, oraz jak to Bóg pozwolił w Pwt Prawa 21:11].


Ostatnio edytowano Wt sty 13, 2009 3:24 pm przez ani_isza, łącznie edytowano 4 razy

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 1:31 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Marcus napisał(a):
Smoku drogi, mówienie, że moje poglądy w kwestii "przyjaźni damsko-męskiej" niebiblijne i potencjalnie niebezpieczne, jest tak samo prawdziwe jak twierdzenie, że Twoje poglądy w tej kwestii są zbliżone do litery koranu.

Drogi Marcusie, w swoich wypowiedziach na poparcie swoich tez o przyjaźni męsko-damskiej właściwie w ogóle nie posługujesz się Pismem, a jeśli już, to cytujesz fragmenty nie związane z tematem, albo związane pozornie. Tymczasem Biblia ani nie popiera, ani nie wspomina bezpośrednio o takich relacjach. Wprawdzie ich bezpośrednio nie zakazuje, ale biblijne nauczanie dotyczące powściągliwości, czystości, uciekania od pozorów zła i nie dawania nikomu powodów do złych domysłów lub potencjalnego zgorszenia praktycznie takie relacje wykluczają. Jak zauważyłeś, nie cytowałem w tej kwestii Koranu, tylko Biblię.

Marcus napisał(a):
Ale może w ten sposób- moja definicja przyjaźni: Jest to relacja szczera, nacechowana obustronnym zaufaniem, troską I specyficzną intymnością. INTYMNOŚCIĄ która nie oznacza pożądania, erotyzmu. Nie idę na spotkanie z przyjaciółmi po to by się z nimi poprzytulać lub robić inne rzeczy bardziej pasujące do definicji słowa romans niż przyjaźń. Jak zauważyła hasapiko, kto tego nie przeżył ten nie wie o czym mówi i nie jest w stanie zrozumieć. To tak jakby opowiadać ślepemu o kolorach (to nie jest złośliwość)

SPECYFICZNA INTYMNOŚĆ, o której piszesz, to jest coś, co w relacji między mężczyzną i kobietą prędzej lub później kończy się CAŁKOWITĄ INTYMNOŚCIĄ. Diabeł tylko czeka na takich śmiałków, którzy są zbyt pewni siebie w tych kwestiach. Zbyt wiele jest przypadków, gdy nawet duszpasterze i prorocy ze "specyficznie intymnej" relacji z kobietami przechodzili do wszeteczeństwa co najmniej emocjonalnego, a najczęściej cielesnego, żebym dał się nabrać na kłamstwo, którego nie zauważasz i które mam nadzieję że nieświadomie propagujesz. Jeśli chodzi o "ślepego i kolory", to się nie obrażam - tak samo jak nie obraziłbym się na kogoś twierdzącego, że nie wiem, co mówię o zażywaniu miękkich narkotyków, które same w sobie nie są złe i Biblia nie zakazuje nigdzie wprost ich zażywania. Nie rozumiem ludzi, którzy dają się nabierać na takie kłamstwa i nie mam zamiaru wchodzić w "specyficznie intymne" relacje z kobietami. I odradzałbym innym braciom.

Marcus napisał(a):
Smok napisał(a):
]Druga sprawa, to ewentualna reakcja Twojej ewentualnej żony na Twoje przyjaźnie tego typu, jeśli przyjaciółki są Twoje osobiste, a nie Wasze wspólne. I reakcja otoczenia - wierzącego i niewierzącego - czyli Tworzenie pola do złych domysłów i potencjalnego zgorszenia.

To może trochę odwrócę sytuacje....

Ty nie odwracaj sytuacji (ani kota ogonem) i nie uciekaj od zadanego pytania: CO NA TO TWOJA ŻONA? Jak reaguje na Twoją "specyficzną intymność" z innymi kobietami, które są Twoimi przyjaciółkami, a nie Waszymi, i jesteś z nimi sam, a nie razem z Twoją żoną? Cieszy się, gdy spotykasz się sam na sam w pomieszczeniach zamkniętych z Twoimi przyjaciólkami w ramach tej intymności? Pytałeś sąsiadów, co myślą o tym, gdy zapraszasz swoje przyjaciólki pod nieobecność Twojej żony?

Marcus napisał(a):
To może trochę odwrócę sytuacje, wyobraź sobie, że np: Twoja żona przed zamążpójściem ma przyjaciela. Znają się od dziecka, wszystko wiedzą o sobie, prawie całe życie zwierzali się sobie z różnych spraw- w tym intymnych. Wiedzą, że w razie potrzeby mogą zawsze na siebie liczyć. W ciągu swego życia każdy z nich tworzy oddzielną historie jednak przyjaźń wciąż trwa bo była budowana na "solidnym" gruncie. Pewnego razu Twoja przyszła żona poznaje Ciebie i pobieracie się. Pytanie: Czy wg. Ciebie przyjaciel żony automatycznie musi stać się Twoim przyjacielem? A co jeśli się po prostu nie polubicie to co wtedy? Rozkażesz żonie by wrzuciła przyjaźń "do kosza"?
Dodam, że historia jest prawdziwa, ale oczywiście nie dotyczy Smoka :wink:

Rozmawiałem z moją żona na ten temat. Stwierdziła, że sama zadbałaby o to, żeby jej były przyjaciel stał się naszym wspólnym przyjacielem, ponieważ ona i ja jesteśmy już jedno. Jeśli nie byłoby to możliwe, to sama zakończyłaby tę przyjaźń. Niczego nie musiałbym jej nakazywać. Stwierdziła również, że Twoje poglądy w tej kwestii są chore i niebezpieczne. Nie zdziwiłaby się, gdyby wypowiadał je człowiek nieodrodzony, lub niemowlę w wierze które jeszcze jest cielesne.

Marcus napisał(a):
Pytanie jak daleko posuwamy się w tym unikaniu "pozorów zła". Bo można wpaść w paranoję przy okazji :?

"Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść? [I Mojż. 3:1]

Unikanie pozorów zła w omawianej przez nas sytuacji jest bardzo proste i nie ma nic wspólnego z paranoją. Spotykanie się mężczyzny sam na sam z kobietą, która nie jest jego żoną, może prowadzić do złych domysłów ze strony otoczenia, natomiast my sami siebie do końca nie znamy i to jest drugi powód, dla którego należy tego unikać - szczególnie w ramach "intymności". Jeśli zamysły Złego są nam dobrze znane, to wchodzenie do stodoły z zapałkami jest po prostu głupotą. A twierdzenie, że znamy sami siebie, z całą pewnością oprzemy się pokusie i dlatego możemy angażować się w relacje potencjalnie niebezpieczne z tego punktu widzenia, jest przejawem ślepoty. Paranoja byłaby wtedy, gdybyśmy na przykład nawet w miejscach publicznych wymagali obecności "przyzwoitek", albo kazali kobietom nosić burki zakrywające ciało od stóp do głów z kratką, przez którą mogłyby patrzeć.

Marcus napisał(a):
Spożywanie alkoholu może doprowadzić do alkoholizmu, tak? Więc czy jedzenie napączowanego ciasta lub czekoladek z likierem stważa pozory zła? Przykłady można by mnożyć.

Przykład jest błędny i bałamutny. Popęd seksualny jest jednym z najsilniejszych popędów każdego człowieka. Dlatego Paweł pisze wyraźnie:

"Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety; jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża" [I Kor. 7:1-2]

Każdy może mieć problem związany z wszeteczeństwem. A przypominam, że istnieje coś takiego, jak wszeteczeństwo emocjonalne czy nawet zdrada emocjonalna. Jeśli chcesz "zjeść czekoladkę z likierem", to się ożeń. Będziesz miał wtedy przyjaciółkę-oblubienicę i będziesz mógł pić wodę z własnej cysterny. Ale nie igraj z ogniem, bo się poparzysz.

Marcus napisał(a):
Jednak stawianie istnienia przyjaźni damsko-męskiej na równi z szerzeniem zła to według mnie lekkie nadużycie. Pamiętaj, że w niektórych społecznościach już samo używanie przez kobiety makijażu jest dobrym powodem do zgorszenia. Dla sąsiadów również jestem gorszycielem ponieważ nie biegam jak oni na msze i nie obchodzę "świąt".Zycie w wolności jaką daje Chrystus, wymaga od nas MYŚLENIA.

Znowu podajesz przykłady złe i bałamutne. Zupełnie tak, jakbyś za wszelką cenę chciał usprawiedliwić coś, co chcesz robić, a przed czym Pismo ostrzega. Dawanie powodów do złych domysłów sąsiadom poprzez zapraszanie kobiet na spotkania sam na sam jest czynieniem zła, ponieważ sąsiedzi OBIEKTYWNIE mają powody do podejrzeń (choćby nawet nic się złego nie działo). Argumenty z makijażem i mszami są zupełnie nietrafione, ponieważ o ile makijaż i nie bieganie na msze są przejawem wolności w Chrystusie, to tworzenie pozorów obiektywnego zła nie jest wcale żadną "wolnością w Chrystusie". Niestety, probujesz usprawiedliwić czynienie pozorów obiektywnego zła przy pomocy "wolności" i jeszcze zrzucić winę na tych, którzy ewentualnie mogliby się czymś zgorszyć. Czyli "niech się wstydzi ten, kto widzi". Ale takie podejście jest zaprzeczeniem Pawłowego nauczania na temat nie dawania powodów do obiektywnego zgorszenia, które przytoczyłem w poprzednim poście.

Marcus napisał(a):
W dalszym ciągu jesteśmy zgodni Smoku. Przykład ze śmiercią kobiety, miał jedynie zobrazować możliwe konsekwencje w przypadku sztywnym- faryzejskim trzymaniu się takich zasad. Czy wyraziłem się nieprecyzyjnie bo nie rozumiem o co Ci chodzi?

Nie, Marcusie. Nie jesteśmy zgodni. Uważam, że propagujesz coś, co można nazwać "używaniem wolności jako osłony do czynienia zła" [I Piotra 2:15-16]. Złem jest w tym przypadku świadome czynienie pozorów obiektywnego zła, ponieważ owa "specyficzna intymność" w ramach przyjaźni męsko-damskiej musi zaistnieć w praktyce, co prowadzi do zachowań dwuznacznych, mogących zaszkodzić nie tylko słabym braciom i siostrom, ale również stanowić antyświadectwo dla otoczenia. W takiej sytuacji chełpienie się "wolnością" jest objawem co najmniej niezrozumienia biblijnego nauczania o miłości "agape", która nie postępuje nieprzystojnie i nie szuka swego.

Marcus napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Marcus napisał(a):
Jezus dawał przykład uczniom, zabierał ich w różne dziwne miejsca. Był tam ale nie zachowywał się jak ci ludzie - pijacy, nierządnice itp. Gorszyło to faryzeuszy, a tamci byli zbawiani, poznawali Pana.

Czy możesz podać fragment mówiący o tym, że Jezus poszedł sam do domu nierządnicy lub do samotnej kobiety? Przypomnij mi, bo nie pamiętam. A jeśli nie, to nie naciągaj Pisma do swoich potrzeb.

O co Ci chodzi? Ja naciągam Pismo? Czy to Ty po prostu przekręcasz moje słowa? Ja NIE napisałem, że Jezus poszedł sam do czyjegoś domu, ale że zabierał uczniów w różne dziwne miejsca. Czy rozmawiając z Tobą muszę mieć się "na baczności" i sprawdzać dokładnie każdą wypowiedź? Skoro jednak domagasz się takiego przykładu to Ci go podaję:
Ew. Jana, Rozdział 4 - akcja co prawda nie toczy się w domu, a na dworze lecz to jedyne i nic nie zmieniające odstępstwo. Jezus rozmawia w odosobnieniu, sam na sam z Samarytanką o jej życiu intymnym.

W kontekście naszej rozmowy Twoja sugestia, że Jezus "zabierał uczniów w różne dziwne miejsca" miała jakiś cel. Poprosiłem o wyjaśnienia w tek kwestii. Nie przekręciłem Twoich słów. Każdy, kto usiłuje propagować nauki lub poglądy, w których wyczuwam siarczany odór, musi się mieć na baczności. A wierz mi, rzadko kiedy powonienie mnie zawodzi. Jeśli chodzi o rozmowę Jezusa z Samarytanką, to toczyła się ona w uczęszczanym miejscu publicznym i dlatego NIE JEST to przykład, o jakim prosiłem. Rozmawiali w południe. Jezus kazał jej zawołać męża. Nikt nie mógł Mu zarzucić, że poszedł do Samarytanki i nie wiadomo co z nią robił. Nawet Jego wrogowie. Nie dał nigdy nikomu powodu do obmowy. Twierdzenie, że Jezus rozmawia z nią o jej życiu intymnym, jest nadużyciem - Jezus stwierdza tylko, ilu miała mężów i że teraz żyje w konkubinacie. Ona potraktowała to jako proroctwo. Nie widać tutaj żadnej "specyficznej intymności" między mężczyzną a kobietą. A studnia w tym miejscu była miejscem mniej więcej tak "odosobnionym", jak pomnik Adama Mickiewicza na Rynku Głównym w Krakowie. Niestety, ewidentnie naciągasz Pismo, żeby jakoś podeprzeć swoje tezy. Nie lubię tego.

Jeśli chodzi o rzekomą sprzeczność w ostatnich akapitach mojej wypowiedzi, to już wyjaśniam. Napisałem, że ogólnie relacje braterskie są bliższe niż relacje przyjaźni. I tak rozumieją je ludzie, którzy są poza Kościołem. Ponieważ jesteśmy w Kościele, gdzie relacje braterskie są normą, przyjaźń rozumiemy trochę inaczej niż rozumie ją świat - czyli w ramach braterstwa pewni ludzie są nam bliżsi jako przyjaciele. Ale nie wyobrażam sobie, żeby moja żona miała przyjaciela, który nie byłby naszym wspólnym przyjacielem ani moja żona nie wyobraża sobie, żebym miał przyjaciółkę, która nie jest nasza wspólną przyjaciółką. Takie układy byłyby niezdrowe czyli chore.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 2:47 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 10, 2006 11:47 am
Posty: 1007
Lokalizacja: Kielce
Smok Wawelski napisał(a):
Rozmawiałem z moją żona na ten temat. Stwierdziła, że sama zadbałaby o to, żeby jej były przyjaciel stał się naszym wspólnym przyjacielem, ponieważ ona i ja jesteśmy już jedno. Jeśli nie byłoby to możliwe, to sama zakończyłaby tę przyjaźń. Niczego nie musiałbym jej nakazywać. Stwierdziła również, że Twoje poglądy w tej kwestii są chore i niebezpieczne. Nie zdziwiłaby się, gdyby wypowiadał je człowiek nieodrodzony, lub niemowlę w wierze które jeszcze jest cielesne.



Zaraz zaraz - nie obrażaj Smoku nieodrodzonych :). Nawet nieodrodzony mąż czy zona chciałby aby przyjaciel osobisty stał się przyjacielem rodziny. Jesli nie to fora ze dwora (o ile mówimy o relacjach odrębnej płci).
Przyjaciółka zony moze mnie nie lubić (choć to powinno się wydawać dziwne i podejrzane) ale przyjaciel zony, który nie akceptuje męża niech spada na drzewo i taka "przyjaźń" powinna być zakończona, ba na dłuższą metę nic dobrego nie wrózy. Nawt nie czytajac bibli ale uzywając przyrodzonej cnoty roztropności mozna dojść do takiego wnioski.

Zdrówko

_________________
Bóg stworzył ludzi, Samuel Colt uczynił ich równymi.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 5:49 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Najprościej byłoby zapytać Ciebie Markusie lub hasapiko:

Jak wyobrażacie sobie jedność w związku ze swoją żoną (mężem) zakładając, że ma ona "przyjaciela", któremu zwierza się nwet w sprawach intymnych (zatem dotyczących również was) , którego na dodatek nie akceptujecie.

Pismo mówi przecież o opuszczeniu rodziców i połączeniu się z mężem (żoną) i staniu jednym ciałem.

W przyjaźni Dawida i Jonatana widać, że ta więź była dla Jonatana ważniejsza niż więź z ojcem.

Zawarcie malżeństwa to chyba moment, w którym ustala się na nowo priorytety i tego rodzaju przyjaźń ja odbieralabym jako emocjonalną zdradę. W momencie pojawienia się spraw trudnych, ktorych jedynym rozwiązaniem jest m. innymi szczerość wobec siebie , taka przyjaciółka
kim miałaby być?

Poza tym nikt tutaj nie mówi, żeby nie rozmawiać z przedstawicielami płci przeciwnej,ale zachowywać się mądrze i uciekać od tego co ma choćby pozór zła.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: re
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 6:25 pm 
ani_isza napisał(a):
Chałupniczą metodą analizowania Pisma wskazałeś uzasadnienie o istnieniu przyjaźni: bo w podanych wersetach jest TEN WYRAZ. Chyba się trochę zapędziłeś w tym naciąganiu czegokolwiek z Biblii do podpierania swoich przekonań.


Nie chodzi o WYRAZ, ale o to, że sam NT wiele razy wspomina o istnieniu relacji w braterstwie zwanej "przyjaźni". Naprawdę tego nie widzisz?

Ani_Isza napisał(a):
A piszesz, że zgadzasz się, żeby nie dawać zgorszenia, sugerujesz że każdy zna swoje możliwości i słabości- czy mam myśleć, że Ty je znasz i [posiadając wolność w Chrystusie] posiadasz wolność też w relacjach damsko-męskich?


Tam, masz myśleć, że znam swoje słabości i wiem jakich sytuacji powinienem unikać jak ognia by nie narażać siebie lub innych na upadek.
Z małą różnicą. Ja odnoszę to to PRZYJAŹNI.
Może kiedyś w Twoim życiu pojawi się ktoś, kogo sama nazwiesz przyjacielem.
Może wtedy zrozumiesz o czym piszę, bo jak na razie to oboje ze Smokiem sprowadzacie pojęcie przyjaźni do pożądliwości i seksu, a to jest UTOPIA!

ani_isza napisał(a):
Twoje serce jest inne, niż te jakie pokazuje Bóg w Biblii jako regułę dla wszystkich ludzi?

Nie.

ani_isza napisał(a):
Czy sugerujesz tym, że jesteś lepszy niż Paweł i Piotr, którzy ostrzegają wierzących przed lekkomyślnym i złym korzystaniem z danej nam wolności w Chrystusie? Bo oni sami trwali w wierności nauce, którą głosili kościołom.


Odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi NIE więc te pytanie niema sensu.

ani_isza napisał(a):
Czy może masz już przemienione ciało, które nie posiada swoich naturalnych cielesnych cech i którego nie dotyczy ta nauka?


Dlaczego piszesz takie bzdury? Czy ja coś takiego wcześniej powiedziałem, czy tak- z ciekawości pytasz?

ani_isza napisał(a):
Deklarujesz, że przyjaźń to coś więcej niż miłość braterska. To znaczy, że jest jakiś WYŻSZY POZIOM, którego jednak nie podawali apostołowie w swojej nauce? Ale TY wiesz, że tak jest i wiesz nawet jak ma to wyglądać.


Miłość braterska, może być jednym ze składników przyjaźni.
Wiesz, w sumie to Ci współczuję, że nigdy nie doświadczyłaś przyjaźni.
Szukasz jej w Biblii i nie byłoby w tym nic złego gdybyś przy okazji nie zarzucała mi tych wszystkich złych rzeczy/ motywacji.
To nie moja wina, że Biblia mówi o przyjaźni tylko tyle co mówi...

ani_isza napisał(a):
Możesz nie podawać Twoich wyjaśnień NA CZYM POLEGA PRZYJAŹŃ miedzy mężczyzną i kobietą.


No dziękuję, że mogę, choć uważam, że już podałem bo napisałem swoją definicję słowa.

ani_isza napisał(a):
Chyba nie nadążam, albo wykraczasz już poza naukę apostolską, która wyjaśnia zasady życia tu na ziemi i zachowywania UMIARU w "korzystaniu" z danej wolności w Chrystusie [m.in. granicą umiaru, czyli wolności, jest tutaj sumienie innych, czyli bliźnich, którzy tylko z boku WIDZĄ jak żyjesz].


Według mnie to pierwsze [że nie nadążasz].

ani_isza napisał(a):
I nie jest to sprawa posiadania właściwego poznania [jak w sprawach dotyczących spożywanych pokarmów, lub pokarmów ofiarowanych bóstwom], bo poznanie w sprawie jakichkolwiek relacji damsko-męskich jest dla mnie raczej sprawą mądrości życiowej opisanej w Biblii. A pokarmy i relacje damsko-męskie nie są sobie tożsame.


Teraz to ja nie nadążam, nie przeceniaj mnie bo jestem dość prostym człowiekiem jednak, dlatego nie rozumiem. Jak to pisał kiedyś Lis- co ma piernik do wiatraka?

ani_isza napisał(a):
A ja wskazuję Ci na całą księgę o przyjaźni między kobietą, a mężczyzną.
Jest to Księga Pieśni nad Pieśniami. Tylko TAM są podane detale PRZYJAŹNI. Skoro twierdzisz, że opierasz swe twierdzenia na Biblii [bo w niej jest TEN wyraz], to ja powinnam założyć, że kryteria masz takie, jak w PnP.
Jeżeli masz takie relacje z wierzącymi kobietami i wierzącymi mężczyznami, jak przedstawione są w tej księdze, to jesteś dla mnie zgorszeniem.


Czytałaś tą księgę uważnie Ani?
Ja takich relacji z przyjaciółmi nie mam!
Jednak przykro mi, że tak mnie oceniasz...


Axanna napisał(a):
Odniosę się jeszcze do tego:

Marcus napisał(a):
To może trochę odwrócę sytuacje, wyobraź sobie, że np:
Twoja żona przed zamążpójściem ma przyjaciela. Znają się od dziecka, wszystko wiedzą o sobie, prawie całe życie zwierzali się sobie z różnych spraw- w tym intymnych. Wiedzą, że w razie potrzeby mogą zawsze na siebie liczyć. W ciągu swego życia każdy z nich tworzy oddzielną historie jednak przyjaźń wciąż trwa bo była budowana na "solidnym" gruncie.
Pewnego razu Twoja przyszła żona poznaje Ciebie i pobieracie się.
Pytanie: Czy wg. Ciebie przyjaciel żony automatycznie musi stać się Twoim przyjacielem? A co jeśli się po prostu nie polubicie to co wtedy?
Rozkażesz żonie by wrzuciła przyjaźń "do kosza"?
Dodam, że historia jest prawdziwa, ale oczywiście nie dotyczy Smoka Wink


Axanna napisał(a):
Uważam, że jednak to małżonkowie coś sobie ślubują, a nie przyjaciele i że to małżonkowie stają się "jednym ciałem". Dlatego, jeżeli jakąś przyjaźń za czasów sprzed małżeństwa, ma stać się choćby najmniejszym powodem do niezgody, pomiędzy małżonkami, choćby przez taki przypadek, jak podane wyżej - że przyjaciel nie musi stawać się przyjacielem małżonka - to należy z takiej przyjaźni zrezygnować.

Skoro mój przyjaciel jest dla mnie przyjacielem, to musi być przyjacielem również mojego męża, ale skoro "nie polubili się", to trudno - nie mogę ciągnąć dalej owej przyjaźni w sposób przynajmniej aktywny - "spotykanie się, zwierzanie się, nawet ze spraw intymnych" - sorki, ale nie tędy droga. Może mój mąż nie chcę bym komuś się zwierzała ze swoich spraw intymnych... he... nie mówiąc już o zazdrości, moim zdaniem, słusznej. Osobiście nie byłabym zachwycona, żeby mój mąż się spotykał ze swoją serdeczną przyjaciółką za czasów sprzed małżeństwa, z którą ja akurat się "nie polubiłam" i jej się tam zwierzał ze wszystkiego... Przepraszam, ale to ja jestem od zwierzeń mojego męża (mówiąc hipotetycznie )- takie mam zdanie, co do owej damsko-męskiej sprzed małżeńskiej przyjaźni Smile


Ani, Smok, tomasz :idea:

Zwróćcie uwagę na powyższą wypowiedź siostry odnośnie cytatu ze mnie.
Pisze na temat, nie wkłada mi w usta słów, których nie powiedziałem, nie insynuuje złych intencji, zamiarów itp.
Bierzcie dobry przykład. Myślę, że warto.

Axanno, zgadzam się z Tobą, to oczywiste.
Co byś powiedziała jednak gdyby z powyższej historii wyrzucić małżeństwo?
Czyli opisywana "para" przyjaciół żyje sobie dalej i jeszcze żadne z nich nie posiada własnego męża/żony.
Czy ich przyjaźń ma prawo bytu i mogą się do nie publicznie przyznawać, czy też raczej powinni czym prędzej "upamiętać się" by nie dawać innym "powodów" do zgorszenia?
Już zapobiegawczo zaznaczam, że mam na myśli przyjaźń, a nie to co prawdopodobnie wyobraża sobie Smok i Ani :wink:


Smok Wawelski napisał(a):
Ty nie odwracaj sytuacji (ani kota ogonem) i nie uciekaj od zadanego pytania: CO NA TO TWOJA ŻONA? Jak reaguje na Twoją "specyficzną intymność" z innymi kobietami, które są Twoimi przyjaciółkami, a nie Waszymi, i jesteś z nimi sam, a nie razem z Twoją żoną? Cieszy się, gdy spotykasz się sam na sam w pomieszczeniach zamkniętych z Twoimi przyjaciólkami w ramach tej intymności? Pytałeś sąsiadów, co myślą o tym, gdy zapraszasz swoje przyjaciólki pod nieobecność Twojej żony?


Smoku! Starałem się jak mogłem do tej pory by traktować Cię z miłością i jak brata w Panu.
Ty jednak na siłę zmuszasz mnie do tego bym nazwał po imieniu Twoje zachowanie...
Więc mówię Ci, przestać ściemniać Smoku drogi!!
Przestań stwarzać sztuczne pozory i udawać, że nie wiesz kim jestem!
Dobrze znasz poglądy mojej żony na temat przyjaźni bo wyraziła je na początkowych stronach tego wątku!
Chyba nie muszę też przypominać, że znacie się oraz często spotykaliście u Was w domu (celem studiowania Biblii) od ładnych paru lat.
Więc po co te pozory? Naprawdę tego nie rozumiem Smoku.
Żona przedstawiała mi Ciebie jako człowieka mądrego, wiernego sługę Pana.
Wiem, że pewien czas temu doszło między Wami do jakiejś sprzeczki/ nieporozumienia...
Czy to z tego powodu mnie atakujesz od samego początku?
Jeśli tak, to czy nie przyszło Ci do głowy, że ja mogę nie mieć ŻADNYCH złych intencji wobec Ciebie i twojego autorytetu, który niewątpliwie posiadasz na tym forum?
Przemyśl to sobie.
A jak sobie nie życzysz to ja mogę przestać cokolwiek tu pisać. Bo nie mam najmniejszej ochoty na dziwne kłótnie, niesnaski, awantury.

Pozdrawiam.

Norbert.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 6:50 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Marcus- przestawanie z osobą odmiennej płci w sytuacji, kiedy są ze sobą "sam na sam" , w dodatku się lubią, przyjaźnią, zwierzają sobie często prowadzi do czegoś więcej. To oczywiste i nie należy sobie zanadto ufać wierząc, że "zna się swoje słabości".
Po drugie- postronni obserwatrorzy, szczególnie ci ze świata szybciutko zaczną szerzyć plotki. A niektórzy wierzący się zgorszą. Chyba to jasne, że lepiej takich sytuacji nie prowokować.
I o tym była mowa.
Jak również o tym, żeby pozorów zła nie stwarzać ani do tego zachęcać, nazywając zło dobrem i odpowiedzialność zwalając na tych, co "patrzą"(pozwalać sobie pod pozorem "wolności" w Chrystusie).
I tu całkowicie zgadzam się z wywodem Smoka, który jest jasny , klarowny i podparty Słowem.

Nie widzę żeby komukolwiek z rozmówców myliła się przyjaźń z seksem. Ani nie widzę, jakoby ktoś Ci zarzucał, że masz niewłaściwe relacje z płcią przeciwną.
Po prostu- spotkania sam na sam są przyczyną niezdrowych plotek i
b u d z ą zgorszenie, chcesz czy nie.

Nikt się nie kłóci, tylkow yraża własne zdanie- niekoniecznie zgodne z Twoim. Ot i wszystko. Nie ma powodu obrażać się.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 7:00 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So maja 14, 2005 3:58 pm
Posty: 339
Witam po długiej przerwie

Czytam to co piszecie i robi się mi smutno i...hm...niesmak mnie ogarnia.
Jeszcze jakiś czas temu to było forum na które chętnie odsyłałAm nawet niewierzących teraz...
Ech... skoda słów...
Skoro zostałam wywołana do tablicy to popełnię jeszcze ten post.

Smoku po co to ściemnianie?!

Smok napisał(a):
]Druga sprawa, to ewentualna reakcja Twojej ewentualnej żony na Twoje przyjaźnie tego typu, jeśli przyjaciółki są Twoje osobiste, a nie Wasze wspólne. I reakcja otoczenia - wierzącego i niewierzącego - czyli Tworzenie pola do złych domysłów i potencjalnego zgorszenia.
(...)
Ty nie odwracaj sytuacji (ani kota ogonem) i nie uciekaj od zadanego pytania: CO NA TO TWOJA ŻONA? Jak reaguje na Twoją "specyficzną intymność" z innymi kobietami, które są Twoimi przyjaciółkami, a nie Waszymi, i jesteś z nimi sam, a nie razem z Twoją żoną? Cieszy się, gdy spotykasz się sam na sam w pomieszczeniach zamkniętych z Twoimi przyjaciólkami w ramach tej intymności? Pytałeś sąsiadów, co myślą o tym, gdy zapraszasz swoje przyjaciólki pod nieobecność Twojej żony?


Wypowiadałam się w tym temacie wielokrotnie więc znasz zdanie żony Markusa.
Znamy się też w realu więc co to za gra by sugerować czytającym że żona może mieć inne zdanie a Markus nie chce go ujawnić?

Tak, ja Bea jestem żona Markusa od dwu lat i miesiąca.

Smoku zioniesz ogniem na lewo i prawo po co?
Przyhamujcie trochę! Nim zabrniecie za daleko...

Zauważyliście że zaczynacie Ty i Ani tworzyć własna wersje nowego przymierza, taki smoczo-aniiszowaty talmud?
Temat dotyczy tego czy ktoś uważa za możliwe przyjaźnie między kobieta i mężczyzna a nie spraw podstawowych?
Ani-iszo, Smoku, nie róbcie z takich tematów spraw fundamentalnych decydujących o zbawieniu niemalże bo nim NIE SĄ!

Ani- domowa metoda interpretacji tekstu z greki czy hebrajskiego dotyczy nas piszących na tym forum prawie wszystkich.
Nawet jeden czy dwa semestry greki czy hebrajskiego nie czynią z nikogo biegłego w języku. Przyznasz że tak Ty Ani jak i ty Smoku, także ja na równi z większością badających tu tekst Pisma korzystamy ze słowników i grzebiemy w cudzych interpretacjach, tłumaczeniach słów.
Wysoce niestosowne jest więc Ani to co piszesz.
Wiesz też że księga "Pieśni nad Pieśniami" nie mówi o przyjaźni ale o relacji głębszej o miłości kobiety i mężczyzny.
Ona nie jest tam chora z "przyjaźni" ale z miłości" PnP2,5; 5,8!
Przeanalizuj wiec może jeszcze raz Twoje rozumienie "przyjaźni
" bo jak dla mnie jest dosyć...dziwne :?
Zadałaś pytanie Markusowi czy z przyjacielem się przytulają..
Hm....
No wiesz...jestem kobieta... mam przyjaciół, mężczyznę i kobietę... ..
Jak nam źle to czasem poklepiemy się po plecach, pogłaszcze ktoś po głowie lub przytuli na misia ale...
Skoro dla ciebie księga "Pieśni nad Pieśniami" jest jedyną mówiąca o przyjaźni to mam nadzieję że masz tylko jednego przyjaciela, męża a przyjaciółek kobiet nie posiadasz.

Obrzydliwa sugestia??
A jakże! Obrzydliwa!
Równie jak Twoje i Smoka dotyczące relacji Markusa czy moich z przyjaciółmi płci odmiennej.

Jeszcze raz proszę weźcie na luz bo brniecie za daleko.
Wy także liczcie się ze słowami które tu piszecie bo takie ataki są zgorszeniem.
Forum jest Smoka- tak, to prawda.
Ani, kiedyś sugerowałaś by zrobić z niego zamknięte, dla wybrańców forum by jacyś krnąbrnomyślni wam nie przeszkadzi - może czas by zamknąć się i kisić we własnym sosie lub jak kto woli kółku adoracji, a nie dając powodu do zgorszenia tymi nieprzemyślanymi (ufam ze tak jest, że to tylko chwilowe zaćmienie)naskakiwaniami na innych, tworzeniem dogmatów ze spraw drugorzędnych.

To forum było jednym z nielicznych gdzie ludziska mogły poznać inne niż powszechnie podawane im light'owe chrześcijaństwo z jego nauczycielami.
Smoku jeżeli chcesz, jeżeli jest nadal dl Ciebie ważne to po co założyłeś UP, to forum, proszę przemyśl to co tu pisze.
Palisz ogniem którym sam zioniesz własne dzieło. Dobre dzieło.

Wrócę do przyjaźni.
Czy komuś z was przyszło do głowy że różnica wieku miedzy osobami się przyjaźniącymi może być rzędu kilku dziesięcioleci???
Zlitujcie się, czy wam wszystko się z seksem musi kojarzyć!
Pisał Markus, pisałam ja w tym temacie że ważne by znać swoje ograniczenia., że trzeba uważać, być ostrożnym.
Dlaczego wykrzywiacie nasze wypowiedzi?
Nie wiecie co to przyjaźń?
Ludzie, to zaufanie, pewność że można na kimś polegać, że jest się akceptowanym, że ktoś powie nam szczerze co myśli ale nas nie potępi, że zawsze poda dłoń. Ktoś kto po jednym telefonie że źle się dziej, potrafi przejechać setki kilometrów by podtrzymać na duchu; to ktoś kto zrezygnuje gdy potrzeba padnie na kolana i trwa z nami w poście i modlitwie; ktoś kto dzieli się ostatnią kromką chleba.
Tu nie chodzi Ani o jakieś przytulania i tiutianie babskie.
To nie wspólne łowienie ryb Smoku.
Tak, to bywa ale też z kumplami, dobrymi znajomymi.
To coś mocniejszego.
Dobra, skoro mówię już tak otwarcie to do końca!
Dobry Bóg dał mi dwoje przyjaciół, kobietę która jest mi jak siostra z krwi której nigdy nie miałami i mężczyznę, brata w Panu który jest mi bliższy niż rodzony brat.
To ludzi którzy mnie znają dekady. Pan dał nam taka więź jaka ma czasem rodzeństwo.
Można powiedzieć że zjedliśmy beczkę soli lub że znamy się jak łyse konie ale wiecie co? Ja wiem że tak ma wyglądać nasze braterstwo i bycie rodzina w Panu.
Ani, Smoku, jeżeli ważycie się sugerować jakieś chore, brudne sprawy dotyczące tych relacji nie ja ale Bóg będzie was z tego rozliczał.
Dobry Bóg dał mi bliskie osoby z którymi mam relacje wykraczającą daleko poza tzw. kumpelstwo.
Dzięki Mu za to! Wiele dla mnie znaczą i mam nadzieje że te relacje będą rozwijać się i wyrastać w przyjaźń.

Huberto, znasz to forum i wiesz że jaka moc może mieć sugestia.
Znam Markusa przyjaciółkę. Lubie ją.
Markus zna moich przyjaciół. Mężczyznę-przyjaciela polubił, co do kobiety ciągle ..hm.. niech sam powie.
Znasz mnie już trochę z wypowiedzi i chyba nie jawie się jako "oszołom", niezrównoważona blondynka?


Drodzy forumowicze, czytelnicy, przeczytajcie watek uważnie od początku.
Oboje, tak Markus jak i ja mówimy o niebezpieczeństwie. Nikt go nie lekceważy, nie nawołuje do "róbta co chceta".
Przeciwnie!
Czy jednak skoro ktoś nie wie
- bo nie doświadczył przjaźnii
-bo tak boi się skalania i tego ze upadnie że dmucha na zimne-
- tu niech sobie każdy wpisze inne możliwości, stany na które brom jest skutecznym lekarstwem.
Proszę was jednak nie bawcie się w inkwizycję, nie twórzcie nowego talmudu.
Zaczynacie niszczyć ale swoich, chrystusuwych.
Wróćcie do reala, wyjdźcie do innych wierzących.
Ani jesteś tu jedna z "trzonu' wypowiadającego się i nauczającego na tematy doktrynalne- to duża odpowiedzialność byc nauczycielem.
Ani, nie ma co rzucać się czy oburzać że nie nauczasz.
Zapytaj czytających czy twoje wypowiedzi, piasanie to nauczanie.
Wiem, wiem... Ty jesteś kobietą i nie nauczasz..
Dobra, niech Ci będzie, skoro tak Ci łatwiej, ale proszę, wiem że jesteś mądrą, modlącą się kobietą zapytaj Pana czy aby nie walczysz nie z tymi z którymi powinnaś, cz Twoje słowa budują, czy nie osadzasz pochopnie.
Smoku, to jest forum publiczne. Jedno z nielicznych- jedyne?- gdzie można mówić inaczej niż lightowo o Piśmie.
Proszę, zachowaj to co zbudowałeś i rozróżnij co jest niezbędne od spraw drugorzędnych czy takich jak ta - dla mnie dyskusyjnych lub
zamknij to forum i niech nie czytają tego osoby słabsze w wierze.
Przyszło Ci do głowy że zgorszenie możesz dawać Ty swoim przemawianie ex catedra, Smok autorytet nie uznający autorytetów?

Nie wiem czy post lub temat zniknie, zostanę zbanowana, rzucicie się z Ani na mnie i Markusa jak harpie:?
Dopiszę jeszcze to:

Kochani darujcie sobie taką walkę z pseudo wrogiem.

Powim tak:

Smok jest miłym i mądrym gościem choć nie we wszystkim się zgadzamy ;-)
Na forum go ponosi i chyba tu musi popracować nad sobą.
Smoczyca, to kobieta którą polecam poznać każdej niewieście.
Ani, chyba boi się tego że mądra jest i Pan daje je poznanie, wie czasem dużo i naucza; zwyczajnie a mądrego dobrze posłuchać.
Też ją niesie po bandzie czasem ale co tam :-)
Hubero, synu marnotrawny, ty spojrzenie z boku i dystansem, bez ciebie to forum nie było by tym cym czym jest :)
(Jak to z tobą teraz jest: jest Bóg czy go nie ma dla hubertoka??)
Dyskutujcie, rozmawiajcie. Bądźcie źródłem wiedzy i poznania innego niż lightowe chrześcijaństwo.
Sprzeczajcie się ale nie grzeszcie.
Paulas, Miki, brakuje tu was.

...i tak po chrześcijańsku całuję was pocałunkiem świętym wszystkich :)

Kochani, mój mąż powiedział mi że ukrywamy się za nikami, awatarkami na forum a przeceż mówimy o Panu.
Dlaczego?
No własnie...
Myslałam nad tym.
..więc..
Niech Pan błogosławi wam wszystkim
Beata


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 13, 2009 7:15 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz gru 25, 2008 4:58 pm
Posty: 6
No i wlasnie - nie wiadomo czy smiac sie czy plakac :roll:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 180 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL