
Owieczko, problem polega na tym, jaka jest motywacja danego wyglądu i co on wyraża. Jako mężczyzna jestem w stanie odróżnić wygląd zmysłowo wyzywajacy, prowokujący, wulgarny i stojącą za nim motywację chęci wzbudzania podziwu i koncentrowania uwagi na własnej osobie (czyli właśnie próżność - słownikową i biblijną) od estetycznego stonowanego (powściągliwego i z godnością) piękna, na które miło popatrzeć, ale które nie stanowi w zamyśle ani pokusy, ani propozycji, ani chęci olśnienia wszystkich własnym wyglądem.
Ogólnie (i proszę, żeby nikt nie brał tego do siebie) uważam, że jeśli dla kogoś nie widać różnicy między jednym a drugim, to ten ktoś może mieć poważny problem. Różnie bywa - niektórzy mężczyźni mają na przykład takie problemy z własną zmysłowością, że widok damskiej kostki doprowadza ich do gorączki. Kobiety miewają problemy z własnym poczuciem kobiecości i gdzieś tam w sercu wolałyby odebrać innym radość z tego, czego one same nie mają. Mogą istnieć różne inne przyczyny, z którymi należałoby się udać do Pana Jezusa po uzdrowienie. Zauważyłem różnież, że przynajmniej wśród braci często ci, którzy najgłośniej wzywają do mierzenia spódnic i ogólnie do islamizacji ubioru sióstr, sami mają poważne problemy z nieczystością w sferze seksualnej.
Jak to już napisał bodajże Elendil, piękno pochodzi od Boga i można się nim cieszyć bez obciążeń i wypaczeń, które funduje nam grzeszna cielesność. Dlatego piękno w kategoriach estetycznych nie musi być zawsze grzechem w kategoriach moralnych. Podkreślanie piękna nie musi od razu być prowokacją do grzechu.
Przy pomocy tych samych środków można osiągnąć całą gamę efektów, w zależności od tego, co się ma w sercu i co się chce wyrazić. Zakaz stosowania tego czy owego nie załatwi sprawy, ponieważ pójście w stronę "nie ruszaj, nie kosztuj" nie zmieni serca człowieka i nie ma żadnego wpływu na opanowanie zmysłów - co najwyżej można w ten sposób zmusić kogoś do zewnęrznych zachowań, które tak naprawdę mają tylko pozory prawdziwej pobożności.
Zawsze może się znaleźć osoba, która stosowanie błyszczyka potraktuje jako pragnienie błyszczenia w towarzystwie czyli przejaw grzechu próżności. Czyli jej granica umiaru będzie jeszcze dalej przesunięta niż Twoja. I wtedy może Ci powiedzieć, że daje Ci wolność w stosowaniu błyszczyka, ALE uważa, że grzeszysz w ten sposób próżnością. Nie wiem, jaki cel zostanie w ten sposób osiągnięty, ale moim zdaniem zupełnie nie o to chodzi.
P.S.
Może Cię zaskoczę, ale zdarzało mi się reagować (lub prosić żonę o reakcję) w sytuacjach, gdy wygląd którejś z sióstr był, że się tak wyrażę "niepokojąco zmysłowy". Żadna miarka ani kalibracja kolorów nie były mi do tego potrzebne.