www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn cze 16, 2025 2:39 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 696 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 47  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 24, 2005 12:24 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
lis napisał(a):
Cytuj:
Mat. 5:32 jest skierowany do uczniów. Ale ja w tym wersecie nie widzę pozwolenia na odprawienie żony czy rozwód. Kontekst bezpośredni tego wersetu to Mat. 5:27-32, gdzie Jezus mówi o cudzołóstwie i dokonuje interpretacji Prawa Mojżeszowego w zastosowaniu rozszerzonym, czyli "Słyszeliście, iż powiedziano (...) a Ja wam powiadam". W wersecie 31 Jezus odwołuje się do V Mojż. 24:1 czyli do fragmentu mówiącego o wszeteczeństwie w rozumieniu "ervah", o czym pisałem. Jezus w tym momencie nie rozmawia z faryzeuszami, lecz przedstawia uczniom interpretację tego przykazania.


Smoku, skoro już wiemy na pewno, że Mat 5:32 adresowany jest do uczniów, a niekoniecznie do faryzeuszów, jak w Mat 19:9, to proszę o wyjaśnienie, czy polecenie Jezusa z Mat 5:32 włącznie z 'wyjątkiem porneia' jest do chrześcijan skierowane w całości, czy ów 'wyjątek', to tylko wtrącenie i nawiązanie do Pwt 24:1, i nie dotyczy ono chrześcijan?

Uważam, że to drugie - tzn. jest to nazwiązanie do Pwt. 24:1 (co widać po przeczytaniu wesetów 31-32). Jezus mówi tutaj do Żydów (uczniów) o Prawie obowiązującym Żydów (Tora) w sytuacji, gdy Nowe Przymierze nie weszło jeszcze w życie (krew Branka nie została wylana), a sam Jezus podlegał zakonowi [Gal. 4:4] i nie przyszedł go usunąć [Mat. 5:17-19]. Zastosowanie prawa rozwodowego dla wierzących pod nowym przymierzem podaje apostoł Paweł [I Kor. 7] i robi to dokładnie. Tym bym się kierował jeśli chodzi o chrześcijan.

Wniosek dla nas z Mat. 5:31-32 biorąc pod uwagę zastosowanie przykazań Tory pod Nowym przymierzem płynie raczej taki, że jeśli jedno ze współmałżonków popełniło (popełniało) przed ślubem grzech wszeteczeństwa w rozumieniu "ervah", to powinno o tym poinformować narzeczoną/narzeczonego i oczywiście pokutować. W takiej sytuacji mąż/żona wie, że bierze za współmałżonka kogoś z tzw. "przeszłością" i żadne "słowo rozpusty" [logos porneias = ervah dabar] nikogo nie zaskoczy. Wydaje mi się, że to jest bliższe tekstowi. Być może należałoby się zastanowić, czy przymierze oparte na fałszu w sprawie przeszłości któregokolwiek ze współmałżonków i wprowadzeniu w błąd oblubieńca/oblubienicy jest ważne. Ale to jest temat do dyskusji.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lis 28, 2005 2:11 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn lis 28, 2005 1:54 pm
Posty: 8
Przeczytałem dyskusję w tym temacie i niewiele zrozumiałem.

Jestem prostym człowiekiem i nie znam greki ani nawet angielskiego.

Mam jednak Pismo Święte i je czytam.

Czy może ktoś rozwiać moje wątpliwości?

Czy chrześcijanin, którego opuściła żona chrześcijanka - rozwiodła się, oraz żyje w związku z innym mężczyzną ma zostać sam aż do końca życia?

Paweł wspomina tylko, że jeżeli mąż poganin chce się rozwieść: 1 Kor. 7,15

i 1 Kor. 7,10 - aby żona męża nie opuszczała.

A co jeśli opuściła i żyje z czowiekiem ze świata i nie uczęszcza do żadnego zboru. Czy nadal jest chrześcijanką a może poganką?

Sytuacja dotyczy mnie i jest dla mnie bardzo ważna.

Będę wdzięczny za każdą odpowiedź opartą na Słowie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lis 28, 2005 10:53 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
Cytuj:
Czy chrześcijanin, którego opuściła żona chrześcijanka - rozwiodła się, oraz żyje w związku z innym mężczyzną ma zostać sam aż do końca życia?

Zgodnie z Rzym.7,2-3,ma pozostać sam,dopóki żyje żona.Jej grzech nie usprawiedliwia w żaden sposób grzechu męża.A co będzie,jeśli żona się opamięta i zechce wrócić,a on już w drugim związku?Tak się zdażało.To dopiero jest dramat.
Poza tym mąż,który po odejściu żony wstępuje w drugi związek przestaje się modlić o upamiętanie się prawowitej żony,bo jej nawrócenie nie leży w jego interesie.Przeciwnie.Woli,by się nie nawracała.A kto ma prawo zamykać w ten sposób drogę do nawrócenia komukolwiek?
Cytuj:
A co jeśli opuściła i żyje z człowiekiem ze świata i nie uczęszcza do żadnego zboru. Czy nadal jest chrześcijanką a może poganką?

Jest chrześcijanką,która żyje w grzechu i ma szansę na powrót jeśli pokutuje.Każdy,dopóki nie wyparł się Pana,ma jego łaskę do dyspozycji.2Tym.2,12-13.
Grzech nie zawsze jest zaparciem się Pana,częściej nie dochowaniem wierności.

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 29, 2005 4:19 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Cytuj:
Czy chrześcijanin, którego opuściła żona chrześcijanka - rozwiodła się, oraz żyje w związku z innym mężczyzną ma zostać sam aż do końca życia?

Być może znajdziesz odpowiedź w poniższym artykule, który znalazłem na forum 'chrześcijanina':

"O powtórnym zawarciu małżeństwa po rozwodzie"
John Owen


http://www.forum.chrzescijanin.pl/viewtopic.php?t=577&sid=9b8c005f93e15336ec9b8fa226343f4c


Ostatnio edytowano Wt lis 29, 2005 8:32 pm przez lis, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 29, 2005 5:18 pm 
Offline
Site Admin

Dołączył(a): Cz mar 24, 2005 10:56 pm
Posty: 212
Lisie, umawialiśmy się, że nie będziemy podawać na forum długich wklejek. Dlatego proeszę, podaj jakiś link do tego artykułu, a ja samą wklejkę niedługo skasuję. Dzięki!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 29, 2005 7:10 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
Ręce opadają. :cry:
Czego to wierzący nie wynajdą,byle tylko usprawiedliwić grzech i cielesne ciągoty.Nawet nasza natura przydaje się jako argument.
Już mi się nie chce pisać wszystkiego od nowa.
Najlepiej w modlitwie pytać Pana,by poprowadził przez Słowo o pokazał odpowiednie wersety.
Ale najpierw trzeba bardzo szczerze i bardzo głęboko wejżeć w swoje serce,by sprawdzić,czy nie ma tam już zakorzenionego polądu,do którego chcielibyśmy usłyszeć Boże potwierdzenie.Wtedy nie liczmy,że Pan nas poprowadzi w szukaniu odpowiedzi.Będzie cisza.
Ale czy będzie nas stać na to,by przyznać,ze Pan milczy?
Kiedy chcemy usłyszeć od Pana tylko taką a nie inną odpowiedź,najczęściej jest tak,że byle bzdura wystarczy by ją uznać za znak od Boga.
Po co więc pytamy,skoro mamy już odpowiedź w sercu?
Czy chcemy uchodzić sami przed sobą za porządnych chrześcijan?
Wtedy to tylko obłuda a nie dylemat.
Znam conajmniej kilka osób,które po jakimś krótszm czy dłuższym boju odrzuciły możliwość kolejnego zwiazku i postanowiły nie ustawać w modlitwie za swoimi grzesznymi współmałżonkami.
Nie dość,ze Pan dał im niesamowitą radość i pokój to jeszcze ci współmałżonkowie powoli się nawracają.
Znam też takich,co nie czekali i nie modlili się ,tylko weszli w nowe związki.Bardzo dużo energii poświęcają na udowadnianie sobie i innym,że to była Boża wola a i tak nie mają pokoju.Na prawo i lewo trąbią o tym,jak to teraz są szczęśliwi i jak Pan im błogosławi.Tylko dlaczego ciągle to sobie muszą udowadniać?
Tylko ktoś,kto nie kocha swego męża czy żony bardzo chętnie skożysta z takich pokrętnych jak wyżej uzasadnień i pogna w kolejny związek.
To jest poprostu niewiara w to,że Bóg ma moc nie tylko przyprowadzić do pokuty zdradzającą żonę czy męża ale i niewiara w to,że miłość oparta na Panu może rozkwintąć na nowo.
Tylko ktoś,kto nie wyobraża sobie życia z kimś,kto zdradził nie chce modlić się o jego(jej)powrót.Ten ktoś nie potrafi więc przebaczyć.Gdyby potrafił przebaczyć,gdyby potrafił zaufać w Boże możliwości,nie szukał by kolejnego związku a bojował o kochaną osobę.
A jaka jest gwarancja,że w tym drugim zwiazku,ktoś,kto nie umiał kochać w pierwszym(bo jak nie walczy w modlitwie=nie kocha),tym razem pokocha na całe życie?
A jak się nie uda,to próbujemy kolejny raz?
Do ilu razy?
Zamiast zachęcać rozbite małżeństwa do szukania pojednania i zawierzenia w tym Panu,niektórzy wolą proponować im wyjścia awaryjne,które są jedynie mnożeniem problemów a nie ich ograniczaniem.
Opisywałem już historę małżeństwa,które po rozwodzie wstąpiło w kolejne związki,a potem żona wróciła do Boga w pokucie.Co z tego,że Duch Święty naprawił,kiedy on już miał drugą żonę.Jak czuje się teraz każdy,kto namawiał go do nowego związku?Nie chciał bym być na ich miejscu.Czy mogą oni spojżeć w twarze dzieci,które nie mogą już mieć normalnej rodziny,pomimo,że tata i mama są w jednym zborze?Co te dzieci myślą o Bogu?Kto im takiego Boga przedstawił?
A na koniec jedno pytanie.
Jak myślicie,co się podoba Bogu bardziej?
1.Aby małżeństwo się pojednało.
2.Aby poszukali sobie nowych partnerów.
Stosownie do odpowiedzi i pamiętając,że Bóg zawsze wysłuchuje modlitw zgodnych z jego wolą tak się módlmy.

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 29, 2005 8:36 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
admin napisał(a):
Lisie, umawialiśmy się, że nie będziemy podawać na forum długich wklejek. Dlatego proeszę, podaj jakiś link do tego artykułu, a ja samą wklejkę niedługo skasuję. Dzięki!


ok, załatwione.
O umowie nie wiedziałem, ale już wiem.
Z ciekawości: 'długa wklejka' - to jak długa wklejka
:?:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 29, 2005 11:55 pm 
Offline
Site Admin

Dołączył(a): Cz mar 24, 2005 10:56 pm
Posty: 212
Dzięki lisie za szybką reakcję. :)

Cytuj:
Z ciekawości: 'długa wklejka' - to jak długa wklejka

No, kilka akapitów to jeszcze ujdzie, ale całe artykuły lepiej podawać w linkach.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 30, 2005 1:22 am 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 18, 2005 6:29 pm
Posty: 818
Lokalizacja:
Stachys napisał(a):
Przeczytałem dyskusję w tym temacie i niewiele zrozumiałem.

Jestem prostym człowiekiem i nie znam greki ani nawet angielskiego.

Mam jednak Pismo Święte i je czytam.

Czy może ktoś rozwiać moje wątpliwości?

Czy chrześcijanin, którego opuściła żona chrześcijanka - rozwiodła się, oraz żyje w związku z innym mężczyzną ma zostać sam aż do końca życia?

Paweł wspomina tylko, że jeżeli mąż poganin chce się rozwieść: 1 Kor. 7,15

i 1 Kor. 7,10 - aby żona męża nie opuszczała.

A co jeśli opuściła i żyje z czowiekiem ze świata i nie uczęszcza do żadnego zboru. Czy nadal jest chrześcijanką a może poganką?

Sytuacja dotyczy mnie i jest dla mnie bardzo ważna.

Będę wdzięczny za każdą odpowiedź opartą na Słowie.


Wybacz że nie poprę wypowiedzi słowem z Biblii, ale mam dwa pytania dla Ciebie i takie tam własne rozważania

Czy chcesz sam się rozejść żoną, bo straciła u ciebie szacunek, miłość i zaufanie?
Czy chcesz jednak dochować wierności zonie w danym przez siebie słowie w obecności Boga jako wiernego świadka?

Drugie pytanie podobne jest do wierności Boga w stosunku do nas jakże często schodzących z Jego drogi.

Gdy wejdziesz w nowy związek, wtedy z pewnościa zamkniesz mozliwość powrotu do Ciebie i podniesienia tego co upadło - waszego związku.

Gdyby mnie cos takiego spotkało, nie chciałbym wchodzic w nowy związek, choc uwazam że mogę, a grzech wobec mnie puszczałbym w nieskończoność w niepamięć, aby i zona która odeszła ode mnie nie była
obarczona winą odejścia i miała nadal z uwagi na to udział w mojej wierności wobec niej, aż nie umrę, a wtedy to już z pewnością nie będzie miała tego grzechu. (choć mozna też z innego powodu tak czynic i to całkiem odwrotnego, aby zyła w nierządzie wobec małzonka)

Przez ten czas prosiłbym Boga, a by zona zawróciła z drogi i abysmy mogli znów być razem ale nie zawsze jest tak jak Adam pisze, choć z pewnościa jesteśmy wystawiani na próbę wiary Bogu, ale skoro wspólmałzonek chce sie rozwieść i nic nie pomaga, to niech odchodzi i może byc dla Ciebie jak umarły, wtedy tez jesteś zwolniony z przysięgi wobec tej osoby, ale możesz i myslę że warto zachować wiernośc wobec słowa danego tej osobie przed Bogiem i nie wazne czy wierząca czy nie, bo każdy z nas samodzielnie stoi przed Bogiem i nie może się innymi zasłaniać. Bóg zna serca i wie lepiej i nie mozna Go oszukać i jesli cos kogoś na dziś przerasta to nie mozna zmuszać do czynienia takich samych ślubów jak ja sam czynię, ale zawsze we własnych słabosciach mozna lepiej odczuc i zobaczyc jak bardzo On jest potrzebny w naszym zyciu.
Tak uważam jedynie, a w Biblii nie ma wszystkich konkretnych przypadków jak postapić i duzo jest pozostawione aby rosądzać w sumieniu i jest to trudniejsze niz suchy przepis czy nakaz, a tego mysle że na dzis szukasz.

To co człowiek człowiekowi może zrobić jest wybaczalne, tylko czy my potrafimy z tego nie robic nierządnicy i furtek do rozwodów aby wchodzic co róz w nowe związki, bo tak napisano?
Czasami tak naprawde wierzymy dopiero po niejednym upadku, który nie jest mozliwy do cofnięcia w czasie, ale jest do wybaczenia i nie zamyka drzwi do powrotu do Boga i choć żona do męza nie może już wrócic, albo mąż do żony, bo sa juz w nowych związkach, to przez zatwardziałość serc nie warto zamykac drzwi do zbawienia i zycia w społeczności jesli nawet w takich sytuacjach ludzie sie nawracją i załują i gdyby mogli, to i mogą: "iść i nie grzeszyc więcej"

A tak prywatnie, skorzystałbym z mozliwości aby Bóg wystawiając mnie na próbe abym mógł bardziej do Niego sie przyblizyc gdy wokół wszystko sie wali i dał się poprzetapiac aby nie czuć sie samotnym, bo nawet będąc w związkach, to mamy zyc tak jabyśmy nie byli. Paweł tez o tym pisze.
Cokolwiek uczynisz poczekaj, przybliz sie do Boga i braci w modlitwach.

Pozdrawiam.

_________________
Jarek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 30, 2005 9:23 am 
Zgadzam się z Jarkiem. Ja i moja żona jesteśmy jednomyślni: nie dopuszczamy (w żadnym wypadku) rozwodu, bo przyrzeczenie, które sobie złożyliśmy traktujemy jako trwałe i wieczne (oczywiście w przypadku kiedy oboje żyjemy). Stachysie, jeżeli chrześcijanka rozwiodła się ze swoim mężem chrześcijaninem nadal pozostaje chrześcijanką (oby!), jednak zawsze :!: związek z osobą niewierzącą będzie pociągał za sobą poważne konsekwencje: więź małżeńska jest tak silna, że może to spowodować całkowite oderwanie chrześciajnina od Boga, bo nie może mieć społeczności światłość z ciemnością. Czyli z definicji nic nie może łączyć nienawróconego małżonka z nawróconym. Szala prędzej czy później musi przechylić się w którąś ze stron. Niestety łatwiej jest samemu odpaść niż pomóc w przyjściu do Boga niewierzącemu małżonkowi... Rozwód z małżonkiem, związanym przymierzem zawartym przed Bogiem jest złym krokiem. To tak, jakby Bóg (dobre było wcześniejsze porównanie Jarka) rozwodził się z nami po każdej niewierności z naszej strony.

Pozdrawiam.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 30, 2005 9:54 am 
Offline

Dołączył(a): Pn lis 28, 2005 1:54 pm
Posty: 8
Przeczytałem wasze odpowiedzi i dziękuję za wszystkie.

Chciałbym zrócić uwagę na jedną rzecz. Wasze rady kosztowały was mniej więcej od 5 do 30 minut czasu i wysiłek napisanie tych linijek.

Jeden muzyk śpiewał: "nie osądzaj kogoś jeżeli nie przejdziesz się przynajmniej 1 km w jego butach"

Kto z was oprócz dobrej rady potrafi powiedzieć i dotrzymać: będę się modlił z tobą aż do skutku nawet gdyby miało to być wiele lat - codziennie, będę płakał z tobą gdy będziesz smutny, cieszył się z twoich zwycięstw, będę cię podnosił gdy upadniesz z powodu grzechu?

Tylko ten co gotów jest nieść mój ciężar ze mną ma prawo mi radzić. Inaczej jest to tylko faryzejstwo: Ew. Mat. 23,4 "Bo wiążą ciężkie brzemiona i kładą na barki ludzkie, ale sami nawet palcem swoim nie chcą ich ruszyć."

Nie chcę nikogo obrazić. Po prostu stwierdzam fakty.

Adam, twoje twierdzenie, że jak przestanę się modlić i się potórnie ożenię to zamknę drogę do Boga mojej byłej żonie - to zwykłe nadużycie. Nikt nie może zamknąć komuś drogi do Boga.

Myślisz, że dla Boga moja modlitwa jest niezbędna, aby zmienić jakiegoś człowieka, a mój brak modlitwy może Jemu przeszkodzić? Czyli inaczej mówiąc Bóg nie może działać beze mnie. Możesz podać choć jeden werset na dowód, że to co piszesz jest prawdą?

Mam propozycję (Paweł pisze, że za zgodą dwojga małżonków jest to możliwe) - spróbuj przestać żyć z żoną na miesiąc a przez ten czas
módl się (może być o mnie lub moją byłą żonę) i pość. A później porozmawiamy. Przynajmniej trochę może mnie zrozumiesz. Teraz twoje rady są jak miedź dźwięcząca i nie mają żadnej wartości przed Bogiem i ludźmi.

Ja wiem co to czekać, modlić się i przebaczyć. Tylko, że co jeżeli ktoś nie chce przebaczyć i przyjąć przebaczenia? A poza tym, co jeżeli nie mam daru życia w celibacie jak Paweł?

Czy to nie jest zamykanie mi drogi do zbawienia? Przecież nikt nieczysty nie wejdzie do Królestwa Bożego.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 30, 2005 10:30 am 
Stachys napisał(a):
Kto z was oprócz dobrej rady potrafi powiedzieć i dotrzymać: będę się modlił z tobą aż do skutku nawet gdyby miało to być wiele lat - codziennie, będę płakał z tobą gdy będziesz smutny, cieszył się z twoich zwycięstw, będę cię podnosił gdy upadniesz z powodu grzechu?

Tylko ten co gotów jest nieść mój ciężar ze mną ma prawo mi radzić. Inaczej jest to tylko faryzejstwo: Ew. Mat. 23,4 "Bo wiążą ciężkie brzemiona i kładą na barki ludzkie, ale sami nawet palcem swoim nie chcą ich ruszyć."


Myślę, że każdy ma prawo ci radzić, niezależnie od tego czy przeszedł w Twoich butach 1 czy 1000 km. Zasadniczą kwestią jest tutaj to (jak mi się zdaje) czy dołożyłeś wszelkich dostępnych starań i środków aby pojednać się ze swoją żoną, albo jej przebaczyć. Druga sprawa to to, czy już obmyśliłeś sobie przyszłość niezależnie od Bożej woli, czy jednak chcesz jej szukać i pójść za Jego głosem. Jeśli traktujesz przymierze małżeńskie jako nierozerwalne spróbuj raz jeszcze i 77 razy na powrót je scalić. Jeśli jednak masz ochotę po prostu ponownie się ożenić to się żeń. Twój wybór...

Stachys napisał(a):
Czy to nie jest zamykanie mi drogi do zbawienia? Przecież nikt nieczysty nie wejdzie do Królestwa Bożego.


Stachysie, nie jestem w Twoich butach, nie wiem nawet jaki nosisz rozmiar :) , ale wydaje mi się, że jesteś bardzo rozgoryczony. Nie masz pewności jak postąpić - czy z taką niepewnością chcesz ponownie się żenić? Z mojej strony: niezależnie od tego jak postąpiłaby moja żona i jak potoczyłyby sie losy mojego małżeństwa, na dzień dzisiejszy, nie wyobrażam sobie innej osoby na jej miejscu. Ale to może tylko brak doświadczenia. ;)

Pozdrawiam!


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 30, 2005 10:31 am 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 18, 2005 6:29 pm
Posty: 818
Lokalizacja:
"Myślisz, że dla Boga moja modlitwa jest niezbędna, aby zmienić jakiegoś człowieka, a mój brak modlitwy może Jemu przeszkodzić? Czyli inaczej mówiąc Bóg nie może działać beze mnie. Możesz podać choć jeden werset na dowód, że to co piszesz jest prawdą?"

Modlitwa jest potrzebna, także dla tego który się modli aby samemu nie odpaść od wiary. Bo Bóg może działać bez mojego udziału, tylko co wtedy ze mną i gdzie ja sam będę czy jestem?

Czemu pojawia sie w twojej wypowiedzi ton oskarzeń? Według rady załóż na chwilę buty Adama, moje lub Marcina, i przestań patrzeć wyłącznie na swoje utrapienie.

Poprzednio pytałes o współmałzonka, jak zapatrywać sie na to i co jest napisane.
Teraz bardziej prosisz o pomoc w modlitwie aby byc razem z tobą. Jednak nie mówisz tego wprost: w utrudzeniu ale w żółci. O co więc chcesz aby inni się modlili wraz z tobą? Czy o powrót czy o odcięcie się od żony i nowy związek?
Napisałem wczesniej że Bóg zna nasze serca i jesli nie możesz wytrwać w takiej sytuacji, to nie musisz. Bogu pozostaw zarówno resztę jak i swój los.

_________________
Jarek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 30, 2005 11:48 am 
Offline

Dołączył(a): Pn lis 28, 2005 1:54 pm
Posty: 8
Drogi Marcinie

"Według rady załóż na chwilę buty Adama, moje lub Marcina, i przestań patrzeć wyłącznie na swoje utrapienie."

Chętnie tylko napisz jaki masz problem a spróbuję to zrobić.

"Druga sprawa to to, czy już obmyśliłeś sobie przyszłość niezależnie od Bożej woli, czy jednak chcesz jej szukać i pójść za Jego głosem."

Zakładasz z góry, że znasz Bożą wolę a ja nie i chcę postąpić według swojej.
Wybacz, jeżeli mój poprzedni post cię uraził bardziej był skierowany do Adama i myślę, że on nie potrzebuje adwokata i sam się wypowie.

"Jeśli jednak masz ochotę po prostu ponownie się ożenić to się żeń. Twój wybór..."

Szybko mnie osądziłeś. Już nawet masz wyrok - cielesny Stachys szuka potwierdzenie u innych aby zgrzeszyć.

"Stachysie, nie jestem w Twoich butach, nie wiem nawet jaki nosisz rozmiar, ale wydaje mi się, że jesteś bardzo rozgoryczony."

Znowu zbyt pochopnie oceniasz. Chętnie bym się z tobą spotkał i zobaczyłbyś że to nieprawda. Byłem rozgoryczony, ale to było 3 lata temu.

Teraz próbuję rozwiązać pewien problem przed którym nie mogę przejść obojętnie ani schować głowy w piasek.

Proszę cię nie radź jak nie masz mądrości aby doradzać w danej sprawie.
Czy to cię obraża? Ja w wielu sprawach nie mam mądrości i potrafię to przeznać.

Nie wyobrażasz sobię życia bez swojej żony - to wspaniale. Jak też sobie tego nie wyobrażałem a jednak teraz muszę tak żyć.

"Ale to może tylko brak doświadczenia."
Nie życzę ci ani nawet moim wrogom takich doświadczeń jakie je przeżyłem. Jesteś szczęśliwy z żoną - cieszę się z tego - oby wszystkie małżeństwa takie były.


Drogi Jarku

"Modlitwa jest potrzebna, także dla tego który się modli aby samemu nie odpaść od wiary."

Masz rację modlitwa zmieniła mnie i nie odpadłem, bo Pan mnie podtrzymał. Jednak nie zmieniła mojej żony.

"Teraz bardziej prosisz o pomoc w modlitwie aby byc razem z tobą. Jednak nie mówisz tego wprost: w utrudzeniu ale w żółci."

Powtarzam mój poprzedni post był skierowany głównie do Adama, czy ta zbiorowe polemika to normalne traktowanie nowych forumowiczów?

Dajcie się mu wypowiedzieć.

"O co więc chcesz aby inni się modlili wraz z tobą? Czy o powrót czy o odcięcie się od żony i nowy związek?"

A czy naprawdę chcesz się o mnie modlić?

Jeżeli tak to - o Bożą wolę, gdyż jej nie znam.

Znam 3 możliwości:
- jestem sam do końca życia - nie mam daru celbatu - wtedy potrzebuję go aby wtrwać w czystości

- powtórnie się żenię - znam 2 różne opinie na ten temat - oczywiści opinie ludzi wierzących - gdy się zdecyduję na to chcę mieć pewność, że to jest od Pana, gdyż nie wyobrażam sobie życia bez Boga

- moja była żona powraca (piszę była bo przeprowadziła sprawę o rozwód)
a ja ją przyjmuję - sytuacja możliwa - jednak moje próby pojednania zawiodły - odeszła od Boga i żyje z mężczyzną ze świata. Mam mieć wiarę i się modlić. Jednak przez ten czas też potrzebuję daru celibatu a sytauacja trwa już 4 lata.

Smoku, a może ty byś coś napisał?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 30, 2005 12:39 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Stachys napisał(a):
Smoku, a może ty byś coś napisał?


Napiszę, tylko mam teraz robotę, a poza tym muszę odpowiedzieć na kilka pytań w innym wątku. Cierpliwości, Stachysie. Wiem, że to dla Ciebie ważne. Może jeszcze dziś mi się uda coś skrobnąć. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 696 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 47  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL