www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn cze 16, 2025 4:11 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 94 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: N kwi 26, 2009 1:14 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Świadectwo Adama jest piękne, wzbudziło we mnie skojarzenie z uzdrowieniem przez Boga poprzez jego ponadnaturalną interwencję. Nie zawsze jednak tak się dzieje i trudno ustalać taką normę. Dlatego myślę, że trudno je traktować w kategoriach wkazówki dla pozostałych.
Myślę, ze szukamy wskazań uniwersalnych w Piśmie.

Tutaj stwierdzenie, że "długie chodzenie ze sobą" jest zbędne uznaję za dość karkołomne.
Po pierwsze dlatego, że pozwoli ono na zweryfikowanie, czy przekonanie, iż ten wlaśnie człowiek został przeznaczony przez Boga na męża/żonę (o ile ktoś takie ma), a jak można było przeczytać niejednej osobie pomyliły się własne emocje z głosem Boga.
Po drugie - temu, kto takich wskazówek nie dostał, ten czas może pomóc w podjęciu decyzji bardzo fundamentalnej jeśli chodzi o dalszy bieg życia.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N kwi 26, 2009 1:29 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Adam napisał(a):
Nie potrafię się zgodzić z prezentowaną tutaj przez wiele osób zasadą ''byle w Panu''.Tzn.oczywiście uznaję konieczność szukania współmałżonka(ki) tylko pośród osób odrodzonych,jednak zasada '' byle w Panu'',wg. mojego rozumienia 1Kor 7,39 dotyczy jedynie wdów.Tak przynajmniej wynika z tekstu.Czy można więc rozszerzać rozumienie tego wersetu na wszystkich wierzących?

Skoro Paweł wyjaśniał, że kobieta wolna jest do zaślubienia kogo zechce [po śmierci męża]- jedynie w Panu- to jak dotąd rozumiałam, że sugestia i do wdów jest taka jak do reszty, a podkreślenie służyło apostołowi do przypomnienia jakiejś ogólnej zasady, której dobrze jest się trzymać.

Adam napisał(a):
Do panien i kawalerów zastosowanie ma raczej werset 1Kor 7,27,czyli ''nie szukaj żony(męża).
Oczywiście zaraz za takim postawieniem sprawy idzie pytanie;-''To co,mam się nie żenić?''
Z góry podkreślam,że nie jest tam napisane ''nie żeń się'',tylko - ''nie szukaj...''.Widać różnicę,tak?

Różnicę widać dopiero po przeczytaniu szerszego fragmentu. Myślałam sobie, że "nie szukanie" [stanu małżeńskiego] Paweł odnosił do chęci oszczędzenia tym, którzy są w związkach małżeńskich rozczłonkowania, kłopotów, na rzecz wytrwałości nierozerwalnej z Panem [co podsumował w ostatnim wersecie 1Kor. 7:25-35]. Dalej jednak napisał, że i pozostanie wolnym, jak i poślubienie się jest piękne [mimo lepszości stanu wolnego - jak rozumiem, ze względu na życie z Panem].

Adam napisał(a):
Uważam,że wybór małżonki(ka) jest sprawą drugą po nawróceniu,co do ważności w naszym życiu,więc nie zgadzam się,żeby pozostawiać to w gestii ludzi.Nawet wierzących.Bóg wie najlepiej,kto do kogo pasuje,i lepiej powierzyć to tylko Jemu.

Ja sobie nie wyobrażam, że moje nawrócone dziecko osiągnąwszy wiek 18 lat oznajmia mi że wychodzi za mąż. Nie wyobrażam sobie, że może w spokoju sumienia olać brak zgody rodziców, albo starszych wspólnoty.

Nie uleganie sobie nawzajem-stawianie na swoim, szukanie swego, jak najszybsze zaspokajanie swoich pragnień, tego co ja chcę, konsumpcja - to jest nauka świata. Dlatego szukam jakiejś analogii w Piśmie. Stąd sięgam do jakiegoś wzoru i chcę zrozumieć, czy jest zdrowy, na ile realny, czy jest korzystniejszy niż "złota wolność" chrześcijańska-którą i my z mężem swego czasu chłonęliśmy bezmyślnie.
Umiejętność czekania, rezygnowanie, dojrzałość w opanowywaniu swoich pożadliwości- to jest cenione w Piśmie. Nam też szkody nie przyniosło - wręcz przeciwnie, nauczyło nas czegoś.
W sytuacji Oblubieńców w Biblii widzę, że nawet to Ojciec wyznaczał czas zaślubin. Widzę liczenie się z opinią ludzi przez narzeczonych, widzę w tym szacunek dla rodziców, zasad. Czy świadczyło to o ich gotowości?

Nie wiem, ale widzę że o wiele trudniej jest czekać i podporządkować się czemuś/komuś. W granicach oczywiście biblijnych. Stąd próba określania biblijnych granic, co pomaga też w trzymaniu się jakiegos logicznego minimum, gdy te stawiane przez ludzi granice/warunki są np. złośliwe, absurdalne itp.

Tym bardziej więc, po Twoich wskazaniach do tych fragmentów z 1Kor. nie zbyt dobrze rozumiem Twoje intencje, co do wpisu i podważań zastosowań Pisma w sytuacji nawróconych wierzących.
Czy zalecasz więc stosowanie się do Twojej praktyki: jak najszybszy ślub?


Dla mnie to, że komuś z wierzących się udaje to fakt raczej Bożego miłosierdzia, niż reguły do której by zachęcało Pismo, chyba, że Pismo nie jest tu potrzebne, bo wystarczy osobiste prowadzenie Ducha Świętego?
Nie rozumiem też żeby prowadzenie Ducha mogło być sprzeczne z Pismem.
Może Cię źle rozumiem, ale jaką masz więc Adamie zasadę dla wierzących narzeczonych?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N kwi 26, 2009 4:56 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
salamandrus napisał(a):
Świadectwo Adama jest piękne, wzbudziło we mnie skojarzenie z uzdrowieniem przez Boga poprzez jego ponadnaturalną interwencję. Nie zawsze jednak tak się dzieje i trudno ustalać taką normę. Dlatego myślę, że trudno je traktować w kategoriach wkazówki dla pozostałych.
Myślę, ze szukamy wskazań uniwersalnych w Piśmie.

Tutaj stwierdzenie, że "długie chodzenie ze sobą" jest zbędne uznaję za dość karkołomne.
Po pierwsze dlatego, że pozwoli ono na zweryfikowanie, czy przekonanie, iż ten wlaśnie człowiek został przeznaczony przez Boga na męża/żonę (o ile ktoś takie ma), a jak można było przeczytać niejednej osobie pomyliły się własne emocje z głosem Boga.
Po drugie - temu, kto takich wskazówek nie dostał, ten czas może pomóc w podjęciu decyzji bardzo fundamentalnej jeśli chodzi o dalszy bieg życia.

Zanim doradza się komukolwiek z wierzących jakieś postępowanie najpierw trzeba wskazać na Boże rozwiązanie.
Po pierwsze mówię tak;Czytamy w Biblii,że Bóg jest naszym lekarzem - to jest Boże rozwiązanie naszych problemów zdrowotnych.
Po drugie;Czy stać chorego chrześcijanina na taką wiarę,aby Pan mógł to rozwiązanie zastosować.Tu już zaczynają się trudności.Dlatego niech każdy leczy się u takiego lekarza,na jakiego go stać.
Analogicznie tak samo podchodzę do spraw dobierania małżonków.Bożą wolą jest,abyśmy umieli zaufać mu we wszystkim.I On chętnie pomaga tym,którzy szukają Jego woli i pytają o tą wolę.
Wielu jest takich,którzy pytają Boga o Jego wolę w tych sprawach,jednak wcale tej woli nie szukają.Wtedy Bóg milczy i nie będzie konkurował w naszym sercu z naszą wolą i pragnieniami.
Ja bardzo chciałem się ożenić.Słowo Boże przekonało mnie,żebym tej żony jednak nie szukał.Przestałem.Już po kilku miesiącach byłem żonaty.
Bóg chce kojarzyć małżeństwa.Czy ktoś w to nie wierzy?Ja wierzyłem,zaufałem i mam wspaniałą żonę.O wiele wspanialszą,niż byłem w stanie sobie wyobrazić w najśmielszych oczekiwaniach.
A więc,czy stać wierzącego młodego człowieka na wiarę,że Bóg da mu żonę we właściwym czasie i będzie to właściwa osoba?Jeśli stać,to chwała Panu,bo z tą wiarą wpisuje się w Bożą wolę.
Jeśli jednak go nie stać kombinuje po swojemu.I tutaj ja ani nie przykładam ręki do takich poszukiwań,ani ich nie usprawiedliwiam.Mówię takim,kogo sobie znajdziesz z taką osobą będziesz żył.Jesteś pewien swojego wyboru?Jeśli tak,na 100%,żeń się.Jeśli nie,to daj sobie spokój.
Nie wielu trwa w tej pewności.Większość jednak wymięka.Dobrze,jak to się dzieje przed ślubem.
Co do chodzenia ze sobą,to uważam,że jest to postępowanie świadczące o niepewności.A jeśli dwoje ludzi nie jest pewnych,czy ich małżeństwo jest Bożą wolą,to jakim prawem trzymają się za ręce?Jakim prawem przebywają ze sobą tak długo?Jakim prawem są parą?
Ten wzorzec przyszedł ze świata a nie z Biblii.Mężczyzna i kobieta mają prawo do takiej bliskości tylko wtedy,kiedy są narzeczeństwem.Inaczej to prowadzi do wszeteczeństwa.
Długie chodzenie ze sobą wnosi same szkody.Młodzi przyzwyczajają się,że to normalne.Każda kolejna próba przesuwa granice dalej.
Na skutek potęgującej się poprzez zbyt bliskie kontakty pożądliwości coraz łatwiej o grzech.Następuje swoiste odczarowanie czegoś tak pięknego w narzeczeństwie,a co łatwo zdewaluować poprzez kolejne próby i sprawdzanie,czy to on,czy to ona?
A jak oboje wiedzą,że są dla siebie od Boga przeznaczeni,to jaki sens czekać miesiącami i latami na ślub?
I tutaj już rolą kościoła jest przypilnować,by młodzi uczyli się odróżniać własne pożądliwości od Bożej woli.Niestety,kościół to zaniedbuje,a potem,jak dojdzie do rozwodu,mówi się im;samiście sobie winni.
Norma jest ustalona.To Bóg naprowadza dwoje swoich dzieci na siebie.Kogo z młodych stać na dostosowanie się do tej normy?Kogo z dorosłych stać na uczenie tego młodych?

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N kwi 26, 2009 5:17 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
ani_isza napisał(a):
Czy zalecasz więc stosowanie się do Twojej praktyki: jak najszybszy ślub?


Dla mnie to, że komuś z wierzących się udaje to fakt raczej Bożego miłosierdzia, niż reguły do której by zachęcało Pismo, chyba, że Pismo nie jest tu potrzebne, bo wystarczy osobiste prowadzenie Ducha Świętego?
Nie rozumiem też żeby prowadzenie Ducha mogło być sprzeczne z Pismem.
Może Cię źle rozumiem, ale jaką masz więc Adamie zasadę dla wierzących narzeczonych?

Najszybszy ślub zalecam tylko ty,co do których,po wielu z nimi rozmowach,jestem pewny,że to Bóg ich połączył.Pozostałym zalecam jak najszybsze rozstanie się i poważne szukanie Bożej woli.
Udało mi się udaremnić kilka małżeństw i dziękuję za to Bogu,bo byłby dramat.
Natomiast swataniem się nie zajmuję,choć ze dwa razy dałem się wciągnąć w takie działania,czego bardzo się wstydzę.Dobrze,że nic z tego nie wyszło.
Zasadę mam takę,żeby szukali koniecznie Bożej woli,jeśli jeszcze jej nie znają,lub nie są pewni.Nawet,jak są narzeczonymi,wcale nie oznacza,że tak chce Bóg.Raz modliliśmy się intensywnie grupą młodzieży,i nie doszło do ślubu tydzień przed.
Nawet jak człowiek ,nie pytając Pana wejdzie w małżeństwo,to Bóg jest w stanie,i chce,im błogosławić.Po warunkiem,że zdążą oboje dotrwać do tego momentu,w którym uświadomią sobie konieczność przeproszenia Boga za swoją samowolę.Nawet taki błąd Bóg jest w stanie wyprowadzić na swoją chwałę.
Jestem zawsze przerażony beztroską młodych,kiedy widząc ich często razem pytam,czy są narzeczeństwem,a oni odpowiadają,że ''Ależ skąd!Mt tylko chodzimy ze sobą''.Jak to się dzieje,że dwoje wierzących ludzi wpadło na taki pomysł,żeby tak lekko to traktować?Gdzie nauczanie?Gdzie wszczepianie zasad?
Ale co się tam będę wymądrzał.Zobaczymy jaki numer wywiną mi moje dzieci.

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N kwi 26, 2009 6:38 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Adam,
podaj mi jeśli możesz jakieś wskazania z Biblii potwierdzające twoją teorię. Wiem, że w tak szczególny sposób Bóg prowadził Izaaka (widzę tu raczej pierwowzór późniejszego nakazu, by Izraelici zawierali małżeństwa tylko w obrębie swojego ludu) i Ozeasza, który tutaj obrazuje miłość JHWH do Izraela. Myślę,że po to mamy Pisma, by w zgodzie ze Słowem Bożym prowadzić swoje życie. Ze świadectwami takimi jak Twoje spotkałam się głównie w literaturze.

Zapytam wobec tego jeszcze o to, jak pomożesz młodym ludziom, którzy uważają, że to Bóg ich chce razem połączyć, sprawdzić, czy to Jego głos, czy też ich gorące pragnienie bycia jak najszybciej razem. Większość z nich twierdzi, że to Bóg.

Widziałam już trochę takich par. Dzisiaj już nie są małżeństwami :cry:

Kiedy myślę o okresie narzeczeńskim, to nie chodzi mi o światowe przyzwolenie na bycie parą. Uważam, ze jeśli mają przekonanie, że chcą zawrzeć przymierze małżeńskie, to:

jeśli są bardzo młodzi, to właśnie zdanie odrodzonych rodziców, społeczności (zdrowej) może pomóc a nie zaszkodzić. Jeśli nie są jeszcze dorośli w sensie samodzielności, to czekanie może tylko tę decyzję zweryfikować. Wtedy czekanie jest dla mnie raczej objawem dojrzałości i pokory.

Co do niepotrzebnego wystawiania się na grzech to nie rozumiem argumentacji. Znam małżeństwa, którym dłuższy okres narzeczeński nie przeszkodził w utrzymaniu czystości, a umożliwił wzajemne poznanie, zaufanie,wspólną modlitwę o dalszy kierunek.

Lekkie traktowanie tzw. chodzenia, swoboda obyczajów jest dla mnie raczej objawem życia niezgodnego z normami Biblii i lekarstwem jest właśnie nauczanie a nie negowanie sensu takiego etapu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N kwi 26, 2009 10:29 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
Powoli się nam rozjaśnia.
Nie mam jakiegoś konkretnego wersetu pod ręką.Chodzi mi raczej o to,że poddanie się Bożej woli dotyczyć ma przecież całości naszego życia.Czy Bóg chce naszego szczęścia?To przecież oczywiste,że tak.Skoro więc prosimy Go o prowadzenie nas,czuwanie nad nami i o błogosławieństwo w życiu,to oczywiste jest,że Bóg jest zainteresowany dobraniem nam właściwej osoby.
Dlaczego czymś niezwykłym jest proszenie Boga o wskazanie nam tej osoby?Czy dlatego,że coraz mniej ludzi to robi?Dlatego,że chrześcijanie biorą te sprawy w swoje ręce mamy uznać Boży wzorzec za przeszłość?
Bóg prawie zawsze kojarzył małżeństwa swych sług.
Nie chcę powiedzieć,że taka jest reguła dla wszystkich.Ja nie potrafiłem zaufać samemu sobie,więc zaufałem Bogu.Dlatego zachęcam wszystkich,by zrobili tak samo.Skoro nas Bóg poprowadził,to dlaczego nie innych?
Zgodzisz się chyba,że taki sposób znajdowania współmałżonka jest najlepszy.
Jestem świadom,że niewielu potrafi zdać się na Boga w tych sprawach,więc i nie wymagam od nich wiary,kiedy jej nie mają.
Ale tak jak Bóg nie ma do nas pretensji,kiedy nie potrafimy skorzystać z Jego obietnicy dotyczącej leczenia,tak niema też do nas pretensji,kiedy nie potrafimy zdać się na niego w sprawach małżeństwa.Tylko,niestety,konsekwencje bywają dużo tragiczniejsze,jeśli się pomylimy.
Masz rację,że teraz zwrot -''Pan mi powiedział'' -jest bardzo zdewaluowany.To jednak nie znaczy,że pod presją większości mamy zapomnieć o Bożej drodze do małżeństwa i zgodzić się na ludzką.
Zawsze trzeba mieć w pamięci ideał,czyli kiedy to Bóg dobiera,choć jest to coraz rzadsze.
Co do tego jak sprawdzić młodych twierdzących,że to Bóg ich chce połączyć,to wcale nie jest to takie trudne.Jeśli zna się ich stan duchowy,emocjonalność,łatwość poddawania się swoim pragnieniom i dodatkowo pozna się ich świadectwa jak doszło do tego,że są razem,to naprawdę nie trudno ocenić co i jak.Oczywiście trzeba być ostrożnym i delikatnym,bo i materia działania jest delikatna.
Ja również widziałem bardzo dużo takich par,ale że mam dość mocne osobiste świadectwo w odbieraniu Bożej woli w tej dziedzinie,toteż rozmawiając z takimi ludźmi,wiem co powiedzieć.Nieraz,nawet błagałem brata,żeby się nie żenił,bo szykuje sobie piekło.Nie jeden nie posłuchał,a teraz płacze.To przykre,ale czy to nie brak nauczania i stanowczości u starszych ułatwia młodzieży dokonywanie wyborów wg. ciała?
Muszę też przyznać,że w naszym przypadku bardzo duży wpływ na naszą postawę,co do zaufania Bogu miało świadectwo mojego lidera młodzieżowego,którego małżeństwo Bóg skojarzył w dość niezwykły sposób.
Ja sprawdziłem.Działa.Dlatego będę wszędzie mówił młodym,że tak można i trzeba.Nie wiem ilu skorzysta,ale mówić trzeba.
Jeśli poznanie się dwojga wierzących było otoczone niezwykłym Bożym prowadzeniem,to jest to również niesamowity kapitał na przyszłość.Nawet nie masz pojęcia,jak bardzo przydawała się nam świadomość tego,że nasze małżeństwo jest Bożą wolą.Skąd czerpać taką pewność,kiedy nie ma na początku takich konkretnych doświadczeń?
W naszym małżeństwie bywały takie chwile,że mieliśmy siebie mocno dość.Wtedy oczywiście pojawiają się myśli,że nasz związek jest pomyłką.Może i było by po rozwodzie,ale nie bardzo wiedzieliśmy jak zrobić z tego Bożego prowadzenia,jakiego doświadczyliśmy przed ślubem pomyłkę i złudzenie.To było tak silne i konkretne,że gasiło bardzo skutecznie nasze emocje i chęć głupich rozwiązań.
W końcu zawsze dochodziliśmy do wniosku,że jednak nie możemy zaprzeczyć,ze to Bóg nas połączył,a skoro Bóg,to przecież On się nie mógł pomylić.Zabieraliśmy się więc z nową nadzieją do odbudowywania ruin.
Gdyby nie te wspomnienia nie mielibyśmy niczego,na czym można by się oprzeć.
Dlatego mówię wszystkim młodym -''szukajcie Bożej woli,nawet kilka razy proście Go o potwierdzenie.Gedeon dostał kilka razy odpowiedź,Abraham i inni również.Wy też dostaniecie.Bo jak przyjdzie co do czego,to wspomnienie dawnej miłości i porywów serca nie będą miały żadnej wartości,a Boże Słowo skierowane do was będzie tam zawsze.''
My skorzystaliśmy z tego kapitału wiele razy.Młodzi ludzie nie mający takich dowodów Bożej woli są naprawdę w trudnej sytuacji.
Nie jest to wszystko żadną regułą.To tylko nasze doświadczenia.Wiem,że wiele małżeństw trwa w miłości i bez takich przeżyć.Chwała Panu!My jednak byliśmy bardzo słabi,dlatego Bóg,wiedząc o tym,dobrze nas wyposażył.
A tych silnych coraz mniej,choć pewnych siebie przybywa.

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N kwi 26, 2009 10:37 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Adam napisał(a):
Najszybszy ślub zalecam tylko ty,co do których,po wielu z nimi rozmowach,jestem pewny,że to Bóg ich połączył.

Ja też ceniłam sobie bardzo osobiste rozmowy i porady bardziej doświadczonych w temacie. Polecam wszystkim narzeczonym. Dla mnie takie nie dopuszczanie innych do swoich decyzji w tym temacie jest podejrzane już na wstępie. Natomiast umiejętność posłuchania rad rodzicó, czy innych wierzących [najlepiej małżeństw], bycie z nimi w bliższej znajomości jest cenną nauką, w przeciwieństwie do gardzenia nauką.
Adam napisał(a):
Pozostałym zalecam jak najszybsze rozstanie się i poważne szukanie Bożej woli.
[...]
Zasadę mam takę,żeby szukali koniecznie Bożej woli,jeśli jeszcze jej nie znają,lub nie są pewni.Nawet,jak są narzeczonymi,wcale nie oznacza,że tak chce Bóg.

Nie wiem, czy dobrze rozumiem, że chodzi o posiadanie OSOBISTEGO POZNANIA W TEJ SPRAWIE?

Adam napisał(a):
Jestem zawsze przerażony beztroską młodych,kiedy widząc ich często razem pytam,czy są narzeczeństwem,a oni odpowiadają,że ''Ależ skąd!Mt tylko chodzimy ze sobą''.Jak to się dzieje,że dwoje wierzących ludzi wpadło na taki pomysł,żeby tak lekko to traktować?Gdzie nauczanie?Gdzie wszczepianie zasad?

Ale ja się zastanawiam nad NARZECZENSTWEM, a nie nad niezobowiązującym, wymiennym partnersko chodzeniem ze sobą.
Napisałeś -wszczepianie zasad: JAKICH konkretnie?
Czy "Boża wola" to jest TYLKO "osobiste objawienie" w sprawie wyboru partnera/partnerki?
Moim zdaniem samo osobiste objawienie jest bardzo niebezpieczne, podobnie jak uczenie żeby się tylko na nim opierać w podejmowaniu wyborów.
Nawet osobiste objawienie powinno mieć jakiś punkt odniesienia, żeby dawało się zweryfikować z wyłączeniem emocji. A jakaś Boża wola dla życia wierzących jest już objawiona w Bożym Słowie.

Kilka "osobistych poznań" zaszło mi za skórę swego czasu. Gdy wołałam do Boga o pomoc i wskazówkę odnajdywałam je w Biblii - w sprawie oświadczyn amantów którzy mieli na 100% poznanie w tej sprawie to miałabym już trzech mężów do tej pory. Bywali dość natrętni, wykorzystywali nawet opinię wspólnoty przeciw mojemu brakowi zgody. A ja wtedy odkryłam dla siebie dzięki Bogu taki fragment wersetu, jaki przewija się przez PnP:"nie budźcie i nie płoszcie miłości, dopóki sama nie zechce!"
Co do mojego męża to podjęliśmy decyzję, nawet dostałam od Boga subtelne potwierdzenie w dniu oświadczyn, ale wcześniej była to nasza decyzja i uczucia, które nas zbliżały do siebie. Dla mnie było ważne jak żyje z Bogiem ten człowiek, jakim jest świadectwem w swoim własnym życiu. Jak odnosi się do swoich rodziców. Pomimo uczuć miałam jakieś kryteria, których się chciałam trzymać. On po oświadczynach zdecydował o odleglejszym terminie ślubu.
Rodzice nie robili przeszkód, wspólnota też. Ale ta decyzja pojawiła się, bo chciał mieć pewną sytuację w pracy i zatrudnienie, a to wymagało nakładu pracy i czasu, którego mogliśmy nie mieć po ślubie [gdyby np. pojawiły się dzieci - bo też nie chcieliśmy z tym długo czekać z racji naszej wiekowości]. Miałam już i uczucie do niego i pewność, i trudno było czekać. Ale mój szacunek do niego wzrastał stopniowo. Narzeczony nie dopuszczał do zbytniej intymności ani w kontaktach bycia ze sobą, ani w kontaktach z Bogiem - bo pewne "ogólne" tematy przynosiliśmy razem w modlitwie do Boga [mądrość w rozmowie z niezbawionymi rodzicami, pomoc przy wyborze pracy zarobkowej, moje egzaminyitp.]. Trzeba też było odsłonić się w pewnym stopniu, bo chcieliśmy domówić ze sobą i ustalić pewne priorytety, posiadanie dzieci i kiedy. Było trochę fizycznej pracy przy szykowaniu mieszkania. Uczestniczeniu w spotkaniach dla małżeństw [a konto].Czas narzeczeństwa oswoił nas ze sobą, nauczył rezygnowania z siebie. Przygotowaliśmy sobie mieszkanie, poznaliśmy się w różnych sytuacjach. Zobaczyłam na własne oczy, że to jest mężczyzna odpowiedzialny, słowny, konsekwentny, troskliwy i zapobiegliwy, któremu mogę zaufać i dla którego chętnie zrezygnuję z siebie.
Jak więc widać osobiste doświadczenia każdy ma inne : )


Adam napisał(a):
Ale co się tam będę wymądrzał.Zobaczymy jaki numer wywiną mi moje dzieci.
Ale z tego co piszesz masz wpływ na innych młodych ludzi - bo masz z nimi kontakt, więc się nie wymawiaj : )


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 27, 2009 11:18 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Adam napisał(a):
Jestem świadom,że niewielu potrafi zdać się na Boga w tych sprawach,więc i nie wymagam od nich wiary,kiedy jej nie mają.
Ale tak jak Bóg nie ma do nas pretensji,kiedy nie potrafimy skorzystać z Jego obietnicy dotyczącej leczenia,tak niema też do nas pretensji,kiedy nie potrafimy zdać się na niego w sprawach małżeństwa.Tylko,niestety,konsekwencje bywają dużo tragiczniejsze,jeśli się pomylimy.
.


Widzisz ja z tym sie nie zgadzam . Nigdzie w Biblii nie znajduję obietnicy, że Bóg będzie zawsze nas uzdrawiał. Widzę tam wskazanie (list Jakuba) aby modlić się o uzdrowienie. I tyle.
Widzę też rozsądne rady Pawla do Tymoteusza (samej wody już nie pijaj...). Zatem jest tu zalecenie używania wiedzy i rozumu (lekarze).

Podobnie nie widzę obietnić, że to zawsze JHWH wskaże nam żonę lub męża, Jeśli ty je widzisz, to wskaż mi je. Ale są w Piśmie pewne ogólne wskazówki odnośnie zawierania małżeństwa. I nie ma to nic do wiary człowieka.

Cytuj:
mam dość mocne osobiste świadectwo w odbieraniu Bożej woli w tej dziedzinie,toteż rozmawiając z takimi ludźmi,wiem co powiedzieć.Nieraz,nawet błagałem brata,żeby się nie żenił,bo szykuje sobie piekło.Nie jeden nie posłuchał,a teraz płacze.To przykre,ale czy to nie brak nauczania i stanowczości u starszych ułatwia młodzieży dokonywanie wyborów wg. ciała?


Właśnie o tym jest ten wątek. Czy masz jakieś uogólnienia w tej sprawie, czym się kierujesz (bo myślę, że kilka rzeczy ogólnych mozna by wyodrębnić)?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 27, 2009 12:55 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. Mam nadzieję, że nie dyskutujemy na temat "jak uniknąć rozwodu".

Małżeństwo w świetle Biblii jest nierozerwalne. Niezależnie od tego jak chwilowo czuję się strony. Do tego nie trzeba specjalnego objawienia. Separacja wchodzi w rachubę w przypadkach bardzo poważnych i zawsze z założeniem naprawy a nie stałego rozdzielenia.

Adam napisał(a):
W naszym małżeństwie bywały takie chwile,że mieliśmy siebie mocno dość.Wtedy oczywiście pojawiają się myśli,że nasz związek jest pomyłką.Może i było by po rozwodzie,ale nie bardzo wiedzieliśmy jak zrobić z tego Bożego prowadzenia,jakiego doświadczyliśmy przed ślubem pomyłkę i złudzenie.To było tak silne i konkretne,że gasiło bardzo skutecznie nasze emocje i chęć głupich rozwiązań.
W końcu zawsze dochodziliśmy do wniosku,że jednak nie możemy zaprzeczyć,ze to Bóg nas połączył,a skoro Bóg,to przecież On się nie mógł pomylić.Zabieraliśmy się więc z nową nadzieją do odbudowywania ruin.


Tak czuje się czasami chyba wiele małżeństw. Opcja zabierania się do naprawy obowiązuje wszystkie, bo jest konsekwencją posłuszeństwa Pismu.

Decyzja zatem jest bardzo poważna. Warto sobie to uświadomić. Dzisiaj czekanie na cokolwiek jest bardzo niepopularne, wszędzie dobrze widziany jest natychmiastowy efekt. Tymczasem nic tak jak właśnie ono nie studzi emocji i nie obnaża motywacji.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 27, 2009 1:44 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Adam napisal:
Cytuj:
Nie potrafię się zgodzić z prezentowaną tutaj przez wiele osób zasadą ''byle w Panu''

1Kor 7:39 "Żona związana jest tak długo, dopóki żyje jej mąż; a jeśli mąż umrze, wolno jej wyjść za mąż za kogo chce, byle w Panu."

Mam wrazenie, moze mylne, ze dla ciebie oznacza to ze nie wazne za kogo byleby byl wierzacy a to chyba nie o to chodzi. Zeby byl/a wierzacy/a to rzecz bezsprzeczna ale konkretny wybor jest dokonywany przez nas wedlug wlasnych upodoban, czyli podoba mi sie , zakochuje sie, poslubiam. Oczywiscie dobrze zeby sprawe przemodlic i nie kierowac sie pospiechem ktory moze byc zlym doradca. Nie zrozum mnie zle. Twoje swiadectwo mi sie podobalo i ciesze sie waszym szczesciem. Uwazam jednak, podobnie jak inni, ze nie moze byc ono regula dla wszystkich.

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 27, 2009 2:37 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
Przeciez Adam napisal jak byk: "Nie jest to wszystko żadną regułą" :!:
Dzieli sie swoim swiadectwem jak go Bog skojarzyl z zona. I amen! tak bywa. Nie zawsze, ale tak bywa. Przeciez prawie chyba kazdy slyszal np. opowiesc Mirka K. o jednej siostrze, ktora Bog poprowadzil az do drzwi jej przyszlego meza, ktorego wczesniej nie znala. Modlila sie o meza, dostala od Boga adres, poszla, poznala mezczyzne, pobrali sie. Jakie proste!! :lol: Bywa tak...
Ja tez nie chcialam z nikim "chodzic" i rozmieniac sie na drobne, ze moze to ten... a moze nie ten... Chcialam wiedziec, ze to "ten" i juz. Bog uszanowal moje pragnienie serca. Oczywiscie uczucia tez w to wchodza, zeby nikt sobie nie myslal, ze to tak wsio "na sucho" :D Zdanie znajomych wierzacych tez sie liczylo, mojego przyszlego malzonka w miare mozliwosci regularnie oprowadzalam po wszystkich braciach, zeby mu sie przyjrzeli i w razie co, ostrzegli w pore, ze cos nie gra :P Wszystko gralo :wink: Mam gleboka swiadomosc, ze skojarzyl nas Bog, dlugo by pisac... dzialy sie rozne ciekawe rzeczy... I wiem, ze sie nie pomylil.
Tak bywa... 8)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 27, 2009 3:52 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
salamandrus napisał(a):
Mam nadzieję, że nie dyskutujemy na temat "jak uniknąć rozwodu".

No ja przynajmniej nie o to pytałam w tym temacie :lol: ani nie o trwanie w stanie wolnym [jaki otrzymał Paweł jako osobiste uzdolnienie -charyzmat - do służby] - chociaż widać w Piśmie, że mamy wybór stanu w jakim możemy pozostać.


Myślę, że jeżeli rzeczywiście nie można sugestii z 1Kor.7:39 wykorzystać jako zasady uniwersalnej, to jest przecież inna sugestia. Odnosi się ona do sytuacji/układów/przymierzy, w które mogą dobrowolnie wejść [lub NIE] osoby wierzące: np. 2 Kor 6:14-18. Myślę, że można to odnieść też do zakazu wchodzenia w takie przymierze [z niewierzącą osobą] jakim jest małżeństwo. Zakaz zawierania związków z kimś spoza ludu Izraela mamy w Torze [wyj. 34:15-16, Pwt.Pr. 7:3-4]. Dziś jest lud Boży - i świat. Odwołanie [w 2Kor 6:14-18] jest bezpośrednio do Pwt Pr.22:10 o "niemieszaniu dwu różnych gatunków ze sobą", ale jest też i zakaz zawierania małżeństw z pogańskimi ludami [jako niemieszania się z nimi] - w Pwt.Pr. 7:3-4. Jest nawet napisane tam dlaczego było to zabronione. Moim zdaniem nauka płynąca z tego jest praktyczna i mogłaby stanowić rozszerzenie do Smokowych wskazówek [jeżeli trzeba to wogóle zaznaczać, ale może trzeba...w dzisiejszych czasach...].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 27, 2009 9:23 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
salamandrus napisał(a):
Nigdzie w Biblii nie znajduję obietnicy, że Bóg będzie zawsze nas uzdrawiał. Widzę tam wskazanie (list Jakuba) aby modlić się o uzdrowienie. I tyle.
Widzę też rozsądne rady Pawla do Tymoteusza (samej wody już nie pijaj...). Zatem jest tu zalecenie używania wiedzy i rozumu (lekarze).

Podobnie nie widzę obietnic, że to zawsze JHWH wskaże nam żonę lub męża, Jeśli ty je widzisz, to wskaż mi je. Ale są w Piśmie pewne ogólne wskazówki odnośnie zawierania małżeństwa. I nie ma to nic do wiary człowieka.

Ale się porobiło.... :( Przecież ja nigdzie nie napisałem,że Bóg nas będzie zawsze uzdrawiał,ale że chce to robić.I robi to,jeśli potrafimy Mu zaufać.Czy do tego potrzebujemy jakiejś szczególnej obietnicy?Czy nie wystarczy stwierdzenie,że Jezus wziął na siebie nasze choroby?Czy to za mało,aby się tego uchwycić wiarą?Znam człowieka,który dostał od Boga wezwanie,aby w sprawach chorób ufał tylko jemu.Ma ponad 70 lat i trzyma się tego,choć choruje jak każdy z nas.Zawsze jednak woła do Pana i nie zażywa żadnych lekarstw.Jak dotąd nigdy się nie zawiódł.Czy musi to uzasadniać teologicznie?
Jak uzasadnić biblijnie modlenie się do Boga w sprawie zmiany pracy,kupna samochodu,lub jego uruchomienia,kiedy się zepsuł w podróży?Robisz to?A gdzie jest obiecane,że tak można?Co dopiero o żonę,czy męża.
A czy powierzenie w prostej wierze sprawy swojego małżeństwa Panu nie podoba się Mu?Czy będzie obojętny na takie wołanie?Ja się nie zawiodłem,Itur też.
W ogóle nie rozumiem tego wyciskania ze mnie jakiegoś uzasadnienia dogmatycznego w tej sprawie.Jakbym głosił jakieś herezje,albo stwarzał zagrożenie poprzez zachęcanie młodych do oddania sprawy w Boże ręce.
Wiem,że nauczeni złymi doświadczeniami (swoimi czy innych?) czasem biomy się zachęcać młodych do radykalnego stawiania sprawy.Prościej i milej jest naśladować w tym świat,oczywiście po odpowiednim dopasowaniu zasad do wymogów chrześcijaństwa.No bo jakże by inaczej.
Zadam ci proste pytanie.Co byś wolała jako normę w zborach?
1.Żeby młodzi dobierani byli przez Pana.
2.Żeby dobierali się sami.

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 27, 2009 10:44 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
salamandrus napisał(a):
Adam napisał(a):
mam dość mocne osobiste świadectwo w odbieraniu Bożej woli w tej dziedzinie,toteż rozmawiając z takimi ludźmi,wiem co powiedzieć.Nieraz,nawet błagałem brata,żeby się nie żenił,bo szykuje sobie piekło.Nie jeden nie posłuchał,a teraz płacze.To przykre,ale czy to nie brak nauczania i stanowczości u starszych ułatwia młodzieży dokonywanie wyborów wg. ciała?


Właśnie o tym jest ten wątek. Czy masz jakieś uogólnienia w tej sprawie, czym się kierujesz (bo myślę, że kilka rzeczy ogólnych mozna by wyodrębnić)?

Pewnie,że mam.Każdy ma.Aż się boję pisać,bo wiem,że wywoła to serię kolejnych pytań.
W moim rozumieniu miłość od Boga jest raczej spokojna,wyważona,bez szaleństwa,nie spania po nocach,rozdzierającej tęsknoty za ukochaną osobą.Ma w sobie całe piękno miłości,ale nie zawiera tych elementów,które spotyka się w szaleńczym zauroczeniu bardziej niż w miłości.
Jak spotykam młodego człowieka,który nęka swoją miłością swą wybrankę,że nie może bez niej wytrzymać pół dnia,że nie śpi po nocach,to od razu wiem,że nie jest to od Pana.
Czasem wystarczy 5 min. rozmowy z zakochaną osobą,by wiedzieć,że to tylko zauroczenie nakręcane pożądliwością ,a nie miłość jaką daje Bóg.
Jest też kilka zasad,które zawsze trzeba wziąć pod uwagę,kiedy ocenia się młodych zakochanych wierzących.
1.Bóg nie daje nieduchowej żony duchowemu mężowi (i vice versa)
2.Bóg nie łączy ludzi,którzy nie potrafią siebie zaakceptować.(Wielu młodych boi się,że Bóg każe im wziąć za męża (żonę) osobę,która im się nie podoba-to dość powszechne obawy)
3.Bóg nie łączy ludzi,kiedy sprzeciw zboru jest dość powszechny
4.Bóg nie stoi za jednostronnym objawieniem typu -Pan mi powiedział,że ty masz być moim ... .Jeśli już,to zawiadomienie o Bożej woli dostają obie strony.

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 27, 2009 10:54 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
ani_isza napisał(a):
Adam napisał(a):
Pozostałym zalecam jak najszybsze rozstanie się i poważne szukanie Bożej woli.
[...]
Zasadę mam takę,żeby szukali koniecznie Bożej woli,jeśli jeszcze jej nie znają,lub nie są pewni.Nawet,jak są narzeczonymi,wcale nie oznacza,że tak chce Bóg.

Nie wiem, czy dobrze rozumiem, że chodzi o posiadanie OSOBISTEGO POZNANIA W TEJ SPRAWIE?

Tak,dokładnie o to mi chodzi.Zawieranie małżeństw tylko na podstawie ''bo pasujemy do siebie,bo się kochamy,bo jesteśmy wierzący'',to wg. mnie sporo za mało.
A to osobiste poznanie woli Bożej musi być też poddane pod osąd starszych,bo jak czytamy w tytule tematu,mówiących ''Pan mi powiedział...'' nie brakuje.

_________________
adam


Ostatnio edytowano Pn kwi 27, 2009 11:07 pm przez Adam, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 94 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL