Smok Wawelski napisał(a):
W Piśmie nie ma możliwości rozdzielenia małżeństwa przez człowieka z jednym wyjątkiem tzw. przywileju Pawłowego opisanego w I Kor. 7:14-16.
W wypadkach kiedy mąż oddala żonę (odprawia, odchodzi) lub kiedy żona odchodzi od męża, następuje rozdzielenie małżeństwa. Taka możliwość istnieje, a w Piśmie czytamy o tym, kiedy Pan Bóg przestrzega przed wyborem takiej możliwości przez jednego ze współmałźonków.
Np. Pismo święte w 1 kor 7,11 określa stan kobiety, która odeszła od męża jako
niezamężna. W tym fragmencie Pisma znajdujemy potwierdzenie, że taka możliwość jest.
Separacja (chociaż jest zupełnie innym słowem) oznacza rozdzielenie.
Smok Wawelski napisał(a):
Opuszczenie męża nie jest tożsame z rozwodem i nie powinniśmy manipulować pojęciami. Opuszczenie męża (żony) ma w domyśle pojednanie z mężem albo pozostanie w takim stanie, żeby ponowne zejście z mężem było możliwe.
Nie pisałem, że opuszczenie męża jest tożsame z rozwodem. Napisałem, że opuszczenie męża powoduje rozdzielenie małżeństwa. Nie wspominałem przecież o liście rozwodowym. Dlaczego więc zarzucasz manipulację?
Opuszczenie męża (żony) będzie miało w domyśle pojednanie z mężem tylko wtedy, kiedy opuszczenie to nie będzie miało kontekstu współżycia z kimś innym (czyli złamanie przymierza małżeńskiego). Będzie jadnak rozdzieleniem czyli separacją.
Jeśli zaś opuszczenie męża (żony) będzie niosło ze sobą współżycie z kimś innym, to z pewnością o takim opuszczeniu nie będzie można powiedzieć, że „ma w domyśle pojednanie z współmałżonkiem”. Będzie można za to powiedzieć że ma w domyśle pojednanie z kimś innym niż współmałźonek.
Smok Wawelski napisał(a):
Nie widzę również w Piśmie "automatycznego zakończenia małżeństwa z chwilą popełnienia cudzołóstwa".
Jeśli przypisujesz mi "automatyczne zakończenia małżeństwa z chwilą popełnienia cudzołóstwa" to robisz to niepotrzebnie bo przypisujesz mi coś czego nie napisałem.
Smok Wawelski napisał(a):
Wzorcem małżeństwa jest dla nas Nowe Przymierze, a nie Stare Przymierze.
Dla mnie wzorcem małżeństwa jest Pan Bóg i Jego postawa. Jest to wzór bezwzględny, święty i prawdziwy, czyli niezależny od przymierza. Bóg jest miłością zarówno w Nowym jak i w Starym Przymierzu, a przymierza te nie są sprzeczne, ale dopełniają się.
Smok Wawelski napisał(a):
W Nowym Przymierzu powinniśmy miłować żony tak jak Chrystus umiłował Kościół i przebaczać każdy grzech, jak i nam Bóg odpuścił w Chrystusie [Ef. 4:32].
Fragment Ef. 4:32 obejmuje szerszy zakres niż małżeństwo. Słowa te dotyczą odpuszczenia win między chrześcijanami, ale nie dotyczą w każdym przypadku pojednania cielesnego (męża i żony).
Np.
Żona, która opuściła męża (1 kor 7,11), może przebaczyć mężowi tak jak mówi Ef. 4,32, ale nie jednać się z nim cieleśnie pozostając niezamężną. Tak samo np. mąż może przebaczyć cudzołożnej żonie, ale nie jednać się z nią cieleśnie, ponieważ kobieta ta połączyła się w jedno ciało z innym mężczyzną i w tym drugim widzi swojego męża.
Smok Wawelski napisał(a):
Nowe Przymierze z Bogiem kończy się tylko w przypadku śmierci duchowej małżonka, czyli odpadnięcia od Boga.
...
Właśnie. Przenosząc Nowe Przymierze z Bogiem na relację przymierza małżeńskiego, otrzymamy według tego to, że przymierze małżeńskie kończy się gdy żona odpadnie od męża.
Ja rozumiem tak, że przez akt códzołóstwa, żona niejako umiera dla swojego męża (jako kobieta i żona), ponieważ łączy się w jedno ciało z innym mężczyzną. I to ten inny mężczyzna pojednał się (w jedno ciało) z kobietą, która była cudzą żoną. Świadomy i dobrowolny akt códzołóstwa jest właśnie dobitnym świadectwem twardego serca i w przynajmniej w niektórych przypadkach prowadzi do trwałego związku z innym mężczyzną.
Smok Wawelski napisał(a):
Chrystus umiłował Kościół do tego stopnia, że jest gotów wybaczyć każdy grzech z wyjątkiem tego, który jest grzechem śmiertelnym - a nie jest to akt zdrady, tylko odpadnięcie od Boga w wyniku życia w świadomym, dobrowolnym grzechu [Hebr. 10:26-31] aż do takiej zatwardziałości serca, która uniemożliwia upamiętanie [Hebr. 6:4-6].
A jednak najbardziej chyba potępianym grzechem był właśnie
akt zdrady (czego dopuścił się Judasz Iskariot )(Łuk 6,16; Mk 14, 21)
Smok Wawelski napisał(a):
Rozwody zostały dane ludziom o twardych sercach, a my otrzymaliśmy serca mięsiste i moc przebaczania.
Właśnie. Dla ludzi o twardych sercach wszeteczeństwo i cudzołóstwo są jedną z opcji kształtowania ich życia. Zaś dla ludzi o miękkim sercu opcja ta jest martwa, czyli takiej możliwości nie ma. Wszeteczeństwo i cudzołóstwo są raczej świadectwem twardego serca , bardzo twardego i nieczułego na to jak wielką krzywdę wyrządza się współmażonkowi. Wymagają nawrócenia i przemiany serca.
Smok Wawelski napisał(a):
Wszeteczeństwo z V Mojż. 24:1-2 nie oznacza przystania do innego mężczyzny lecz szeroki zakres nieprzyzwoitości o charakterze seksualnym, o czym mówiliśmy wcześniej.
Ależ przystanie zamężnej kobiety do innego mężczyzny jest dobitnym objawem nieprzyzwoitości o charakterze seksualnym. Jest bardzo wyraźnym przejawem nieprzyzwoitości o charakterze seksualnym (jednym z bardziej krytycznych i niszczących małżeństwo). Chyba, że któs uważa taki związek cielesny zamężnej kobiety z innym mężczyzną za coś przyzwoitego lub niemającego charakteru seksualnego.
Smok Wawelski napisał(a):
Dlatego uważam, że Jezus najpierw odpowiedział na pytanie o interpretację przepisu Tory, a nastepnie powiedział, jak było od początku.
Właśnie, że nie. W Mat 19,1-9 Pan Jezus najpierw powiedział jak było od początku.
Po drugie w Mat 19,3 faryzeusze nie pytali Pana Jezusa o interpretację przepisu tory, ale kusili Pana Jezusa mówiąc rzeczy, których w Torze nie ma. W Torze nie było napisane, że można oddalać żonę z każdej przyczyny.
Z drugiej strony w Mat 19,9 Pan Jezus wypowiedział prawdę ogólną, która dotyczy kaźdego i sam Pan Jezus potwierdził to używając słowa
kogokolwiek. Zgadzam się, że Torę tak właśnie należy rozumieć. Jednak nauka Pana Jezusa nie ogranicza się do interpretacji Tory (szczególnie w Mat 19,19), ponieważ sam Pan Jezus powiedział kogo słowo te dotyczy:
kogokolwiek.
Dla mnie redukcja słów Pana Jezusa tylko do interpretacji Tory (szczególnie gdy dotyczy kogokolwiek) jest nie do przyjęcia, ponieważ niesie za sobą wyraźną sprzeczność: ogólnej prawdy dotyczącej
kogokolwiek nie można zredukować do interpretacji.
Tym bardziej, że słowa Pana Jezusa w Mat 19,9 dotyczą także przyszłości.
W Piśmie, w przypadkach gdy chodzi o sprawy rozumienia przepisów z Pisma, jest to wprost zaznaczone i powiedziane co trzeba było robić (czas przeszły) (Np Mat 23,23).
Smok Wawelski napisał(a):
Następna rzecz: wszeteczeństwo nie jest tożsame z cudzołóstwem i jest określanie zupełnie innym wyrazem, a przecież Mateusz z pewnością wiedział, co pisze. Dlatego uważam, że gdyby chodziło o cudzołóstwo, byłoby napisane "cudzołóstwo" [moicheia]. A nie jest. Nie manipulujmy pojęciami, bo Jezus mówił wyraźnie to, co chciał powiedzieć.
Niepotrzebnie zarzucasz manipulację. Czy rzeczywiście chcesz wywrzeć wrażenie, że niby utożsamiam wszeteczeństwo z cudzołóstwem i w ten sposób manipuluję pojęciami? To nie jest w porządku z Twojej strony, ponieważ nie utożsamiam ani nie sugeruję, że wszeteczeństwo i cudzołóstwo są tożsame. Napisałem przecież o tym wprost.
Wszeteczeństwo to niemoralne (grzeszne) związki cielesne. I tak było to określone także w czasach apostolskich (grzeszenie przeciwko własnemu ciału) (1 kor 6, 18 ). Cudzołożny związek, jeżeli jest związkiem cielesnym, zawiera się w pojęciu wszeteczeństwa, ponieważ jest grzeszeniem przeciw własnemu ciału i stanowi jeden z najwyraźniejszych jego przejawów, ponieważ jest nie tylko grzechem przeciwko ciału, ale jest grzechem przeciwko cielesnej jedności męża i żony. W Mateusza 19, 9 jest wszeteczeństwo, ponieważ według mnie chodzi tam o przejaw niemoralności w szerszym zakresie niż cudzołóstwo.
Ale códzołóstwo zawiera się w niemoralności seksualnej i jest to proste i wcale nie przeczy temu, że w Mat 19,9 jest użyte słowo wszeteczeństwo. Dlatego Twoje posądzenia są bezpodstawne.
Smok Wawelski napisał(a):
Kolejna sprawa: Apostoł Paweł wyłożył Koryntianom wszystko, co dotyczyło spraw małżeńskich i nie wspomniał o żadnym "wyjątku wszeteczeństwa". Dla Koryntian list Pawłowy był jedynym znanym im zestawem regulacji w tych sprawach, ponieważ Ewangelia Mateusza jeszcze wtedy nie była spisana i Koryntianie o żadnym "wyjątku wszeteczeństwa" w ogóle nie słyszeli. Gdyby odnosił się do nich, Paweł by im go opisał, bo byłaby to ważna. Nie opisał, więc widocznie Duch Święty i on uznali, że nie ma takiej potrzeby. Nie czytajmy Biblii od tyłu.
Czy rzeczywiście uważasz, że powoływanie się na na Mat 19 jest „czytaniem Biblii od tyłu”, bo Koryntianie o tym nie wiedzieli?
Czy nie widzisz, że to nie jest w porządku z Twojej strony?. Możesz mieć jakiekolwiek poglądy i ja naprawdę je szanuję, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam. Ale ty chcąc przeforsować swoje stanowisko niepotrzebnie i niesprawiedliwie mnie degradujesz i chcesz wmówić, że czytam Biblię od tyłu i próbujesz przy tym wciągnąć w to Ducha Świętego. Jest to niedojrzała i szkodliwa postawa. Nie do mnie ani do Ciebie należy decydowanie co powinno być w Biblii (Nowym Testamencie), a czego być nie powinno, o ile zgadzamy się, że cała Biblia jest natchniona.
Ty z kolei bez żadnych dowodów twierdzisz, że Koryntianie o żadnym "wyjątku wszeteczeństwa" w ogóle nie słyszeli. Skąd to wiesz? Na jakiej podstawie twierdzisz, że dla Koryntian list Pawłowy był jedynym znanym im zestawem regulacji w tych sprawach? Fakt, że Ewangelia Mateusza mogła być wtedy jeszcze nie spisana(?), nie świadczy o tym, że treści zawarte w ewangeliach nie były im przekazane.
A Duch Święty uznał, że jest potrzeba by Ewangelia była taka jaka jest. Jeśli to bezwzględnie uznajemy, to nie możemy z tej Ewangelii nic ujmować, ani posądzać apostoła, że coś ujął, bo nie było to akurat potrzebne.
Zresztą czytając uważnie list do Koryntian nie widzę absolutnie żadnej sprzeczności ze słowami Pana Jezusa dotyczącymi wyjątku wszeteczeństwa. Powiedziałbym nawet więcej, a mianowicie List do Koryntian dopełnia te słowa Pana Jezusa i przedstawia to nawet w sposób bardziej ogólny i generalny, co jest wprost zaznaczone przez apostoła Pawła (w tym urywku listu do Koryntian).
Smok Wawelski napisał(a):
O małżeńskim przymierzu stanowi wiele rzeczy, a nie tylko seks. Zapytaj żonę, jeśli ją masz. Sprowadzanie jedności małżeńskiej do pożycia seksualnego wynika chyba z niezrozumienia czym jest jedność małżeńska. Zapytaj żonę na przykład o tzw. zdradę emocjonalną.
Myślisz, że nie rozumiem czym jest jedność małżeńska? To raczej ty nie rozumiesz, bo ja nie sprowadzam jedności małżeńskiej tylko do pożycia seksualnego. Małżonkowie mogą być duchowo jednością i wcale nie twierdzę inaczej. Jednak jedność duchowa nie jest ekskluzywną i wyłączną cechą małżeństwa. Żona może być duchowo jednością z innymi i wcale nie musi naruszać to małżeństwa. Powiedziałbym nawet więcej: mąż i żona mogą nie stanowić duchowej jedności, a dalej być poprawnym małżeństwem.
Natomiast cielesna jedność małżeńska ma charakter wyłączny dla małżeństwa. Współżycie kobiety z kimś innym niż jej mąż łamie tą wyłączność i narusza małżeństwo. Jeśli myślisz inaczej to powiedz wprost.
Smok Wawelski napisał(a):
Staram się pokazać, że małżeństwo to nie tylko pożycie seksualne i że nie ma podstaw by taiwrdzić, że cudzołóstwo jest złamaniem prymierza.
Zgadzam się, że małżeństwo to nie tylko pożycie seksualne.
Zupełnie nie zgadzam się z Twoim brakiem podstaw do twierdzenia, że cudzołóstwo łamie przymierze, ponieważ podstawy znajduję w Piśmie świętym.
Gdyby cudzołóstwo (cudzołóstwa) nie było złamaniem przymierza małżeńskiego, to wtedy za złamanie przymierza zawartego przez Małżonka (Pana Boga) z Jego żoną (Izrael) możnaby obciążyć Pana Boga. A wiemy (jest napisane), że to przymierze zostało złamane poprzez cudzołóstwo (cudzołóstwa) żony.
Więc mamy tutaj dobitny przykład z Pisma, że cudzołóstwo (cudzołóstwa) są w stanie złamać przymierze małżeńskie. Chyba, że Pismo nie jest dla kogoś podstawą, ale dla mnie jest.
Z drugiej strony jedność cielesna w małżeństwie stanowi o małżeństwie i to także wiemy z Pisma. Jest przecież napisane, że będą jednym ciałem.
Małżeństwo to związek cielesny jednej kobiety z jednym mężczyzną, a nie związek kobiety z wieloma mężczyznami i to także wiemy z Pisma.
Podstawy więc są i to solidne bo znajduję je w Piśmie świętym:
cudzołóstwo łamie przymierze małżeskie gdy kobieta łączy się w jedno ciało z innym mężczyzną, bo
wyłączność jedności ciała jest treścią przymierza małżeńskiego (będą jednym ciałem) .
Inaczej współżycie mężczyzny z cudzą żoną nie naruszałoby (nie łamało) przymierza, a wiemy, przynajmniej z Biblii, że jest inaczej.
Smok Wawelski napisał(a):
Karą za cudzołóstwo była śmierć i ona rzeczywiście kończyła małżeństwo. Nie przekonują mnie ekwilibrystyczne próby przedstawienia cudzołóstwa jako wszeteczeństwa tylko po to, żeby udowodnić prawo do rozwodu. Jezus mówił prosto, a Mateusz natchniony Duchem używał właściwych wyrazów. Tak wierzę.
Znowu niepotrzebnie posądzasz o „ekwilibrystyczne próby”. Cielesny związek (stosunek) códzołożny
jest wszeteczeństwem. Nie kwestionuję, że wszeteczeństwo i cudzłóstwo to inne słowa. Jednak w swoim znaczeniu nie wykluczają się, ale nakładają się na siebie. Widać to wyraźnie w tekście Pisma, gdzie słowo
pornea czasami przedstawiane jest jako akt cudzołóstwa. Nie wiem dlaczego tak to atakujesz. Myślę, że nie jest to szczere z Twojej strony, ponieważ cielesny związek (stosunek) códzołożny jest grzechem przeciw ciału (jako pozamałżeński związek), a tym samym zawiera się we wszeteczeństwie (według Pisma).
Ale jeśli naprawdę uważasz tak jak napisałeś to podam Ci przykład.
Np. zakaz wprowadzania zwierząt do parku obejmuje psy, koty, konie itp. Nie trzeba osobnych tabliczek poszczególnych zwierząt, ponieważ wiadomo, że pies jest zwierzęciem, ale nie każde zwierzę to pies.
Analogicznie cudzołożny związek (stosunek) jest niemoralnością seksualną, ale nie każda niemoralność seksualna jest cudzołóstwem. To nie jest żadna ekwilibrystyka, ale normalne rozumienie tekstu. Chyba, że jako „ekwilibrystyczne próby” definiujesz to z czym się nie zgadzasz. Ale wtedy nie jest to szczera postawa.
Nie kwestionuję, że Mateusz używał właściwych wyrazów. Słowo pornea jest słowem, które obejmuje swym znaczeniem niemoralność seksualną, nie tylko cudzołóstwo, ale słowo te obejmuje cudzołóstwo w swym znaczeniu (bo cudzołożne współżycie jest niemoralnością seksualną).
Smok Wawelski napisał(a):
Każdy grzesznik potrzebuje nawrócenia. Nikt nie twierdzi, że cudzołożnik go nie potrzebuje.
No właśnie, sam rzekłeś. Czyli cudzołóstwo jest owocem twardego serca (a nie miękkiego).
Smok Wawelski napisał(a):
Nie ma pozwolenia na cudzołóstwo, nie ma pozwolenia na rozwód, nie ma pozwolenia na nieprzebaczenie winowajcom i nie ma pozwolenia na brak całkowitego pojednania z winowajcą. Jak nie widzę w Biblii żadnych wyjątków.
Znowu chyba udajesz i chcesz zminimalizować wydźwięk tego co napisałem. Ale to co piszesz nie jest prawdą. W Piśmie nie ma bezwzględnego nakazu na całkowite pojednanie z winowajcą.
Tak, strona winna powinna pojednać się z bratem (Mat 5,24). Zresztą nie chodzi tu o pojednanie cielesne kobiety i mężczyzny.
Ale to Bóg pojednał się ze światem, a nie człowiek. I to Bóg powierzył apostołom służbę pojednania (2 kor 5,18 ), ale to nie oznacza, że nie ma pozwolenia na brak całkowitego pojednania z winowajcą.
Są przypadki kiedy pojednanie nie jest możliwe. Np. jeśli ktoś grzeszy i jest to wiadome publicznie w zborze (Mat 18,17).
Całkowite pojednanie to akt dwóch stron. Obciążanie za brak całkowitego pojednania z winowajcą jest wkładaniem ciężarów nie do uniesienia, ponieważ winowajca może sobie nie życzyć pojednania.
W końcu cudzołóstwo to akt cielesnego pojednania zamężnej kobiety z innym mężczyzną, a jedność małżeńska ma wtedy sens jeśli jest to związek z jednym mężczyzną. Małżeństwo, w któtym jest więcej niż jeden mężczyzna jest niedopuszczalne.
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Pytasz jaka powinna być reakcja męża napełnionego Duchem Świętym? Uważam, że reakcja męża napełnionego Duchem Świętym będzie zgodna z Pismem, nawet jesli bedzie ona przeczyła powszechnym przesądom dotyczącym małżeństwa, a aspirującym do religijnych. Nie podchodził bym do problemu z gotową receptą by ją przedstawić mężowi napełnionemu Duchem świętym, ponieważ według mnie reakcja na cudzołóstwo lub trójkąt małżeński może byc różna w zależności od okoliczności. Być może w jednym przypadku może być opuszczenie (trójkątnego) związku, a w innym ponowne zawarcie przymierza.
Zaczynasz "pływać". Wygląda mi na to, że sam się zaplątałeś, bo Twoje dywagacje nie prowadzą do żadnych zdrowych wniosków natury praktycznej.
To nie jest sprawiedliwy osąd z Twojej strony. Jeżeli dla Ciebie Pismo nie jest podstawą to napisz to wprost, a napewno będę Twoją postawę szanować i respektować. Ale jeśli Pismo stanowi tą podstawę, (a na tym forum oczekiwał bym tego), to dlaczego przykład z Pisma uważasz za pływanie i coś nie zdrowego? Dlaczego postawa Pana Boga z trzeciego rozdziału Jeremiasza miała by być tematem tabu? Przecież fragment ten dotyczy małżeństwa Pana Boga, a także jest w nim mowa o konkretnym rozwodzie. Dlaczego więc mamy decydować które fragmenty są zdrowe, a które powinny być tabu? (na które powoływanie się miało by być politycznie (doktrynalnie) nie poprawne, i traktowane jako czytanie od tyłu?).
Smok Wawelski napisał(a):
Dlatego unikasz konkretnej odpowiedzi.
Nie unikam. Odpowiedziałem bardziej wyczerpująco niż pytałeś, ponieważ także pokazałem Ci wprost w Piśmie reakcję Męża napełnionego Duchem świętym na cudzołóstwo (cudzołóstwa) żony (Jer 3).
Przykłady z Pisma mogą mieć jak najbardziej wymiar praktyczny.
Sprawy małżeńskie są zagadnieniami na tyle istotnymi, że niestosowne jest formułowanie konkretnych odpowiedzi bez uprzednio sformułowanego konkretnego pytania.
Smok Wawelski napisał(a):
Co to znaczy "ponowne zawarcie przymierza"? Gdzie jest napisane, że w Nowym Przymierzu istnieje jakieś "ponowne zawieranie przymierza"?
Przecież sam zgodziłeś się z tym (dosłownie nie zaprzeczyłeś), że cudzołóstwo wymaga nawrócenia. A nawrócenie to między innymi to, że wszystko staje się nowe. Stare przemija. A więc przymierze staje się „Nowe”. Ale by stało się „Nowe” to uprzednio musi być zawarte i ratyfikowane, ponieważ przymierze, które nie jest zawarte i ratyfikowane nie ma mocy prawnej dla dwóch stron.
Smok Wawelski napisał(a):
Jeśli chcesz stosować w sprawach małżeńskich przepisy Starego Przymierza, to bądźmy konsekwentni i kamienujmy cudzołożników. Ty rzucasz pierwszy.
Tutaj albo grasz, albo nie rozumiesz. W żadnym wypadku nie zachęcam, nie zachęcałem, ani nie sugeruję by kamienować cudzołożników. Chciałem i chcę pokazać czym jest według Pisma cudzołóstwo i jakie są jego konsekwencje. Dla świata jest to niezrozumiałe, bo dla świata cudzołóstwo to coś lżejszego, o mniejszym znaczeniu. I to przenika także do Kościoła. Mówi się w porządku, a konsekwencje „zamiata się pod dywan”. Coraz częściej nazywa się cudzołóstwo (także w kręgach chrześcijańskich) „balowaniem”, „skok w bok” itp. i z takim nastawieniem następuje niekiedy osądzanie różnych małżeńskich problemów (włączywszy w to rozwód).
Smok Wawelski napisał(a):
Niestety, nie podajesz satysfakcjonującej odpowiedzi, ponieważ nie ma takiej, która wynikałaby z Twoich założeń. Przykro mi, ale mnie zupełnie nie przekonałeś, a gdybyś chciał doradzać w ten sposób ludziom z problemami małżeńskimi, to chyba tylko wprowadzisz ich w błąd, a potem i tak zostaną z "własnymi przemyśleniami, a nie emocjami".
Ja wcale nie chcę Cię przekonać. Chcę jedynie znaleźć i przedstawić różne argumenty na podstawie Pisma, a dotyczące zagadnień małżeskich i rozwodu. To jest forum. Samemu też bardzo na tym korzystam i pozwala mi to umocnić i skrystalizować pogląd na te zagadnienia.
Mi jest natomiast przykro, bo widzę, że podejmując dyskusję nie jesteś do końca szczery. Formułujesz bowiem zarzuty i oskarżenia jakby na pokaz „pod publkę”, pozostawiając merytoryczność na dalszym planie. Ale te zarzuty są krzywdzące i niesprawiedliwe. Taka intencja próbowania i posądzania jest z natury nie prawdziwa i łatwo jest to rozpoznać i wykazać bezsens takich oskarżeń.
A zanim miałbym doradzać komukolwiek w problemach małżeńskich, to wcześniej starał bym się odkryć takim ludziom wszystko co w Piśmie dotyczy małżeństwa, czym jest małżestwo i co oznacza w teorii i w praktyce złamanie małżeństwa. Nie zakrywał bym przy tym żadnych fragmentów lecz starałbym się by decyzje małżonków były przemyślane i nie emocjonalne. Bo to jest ich decyzja i z tą decyzją pozostaną.
Może wydaje Ci się to dziwne, ale właśnie nie chciałbym by ludzie pozostali ze skutkami ich emocji. Wiadomo, że z czasem emocje opadają, ale ich skutki mogą sięgać znacznie dalej i mogą nie dać się już odwrócić.
Być może dzisiaj jest tyle rozwodów, ponieważ człowiek chce decydować, które fragmenty z Pisma są dobre, a które nie, na których powoływanie się, może „wprowadzać w błąd”. Ale to jest droga do nikąd na której pojawia się coraz więcej zdrad, nieczystości i w końcu rozwodów. A przecież całe Pismo jest natchnione.
Bo nie znając konsekwencji, często można żle ocenić sytuację (która przecież wydaje się nie takim „wielkim” grzechem), a która prowadzi do rozwodu.